Cuda się zdarzają

1
wstałem z krzesła
zmuszając do ruchu zmienną konstelację atomów
którą dostałem kiedyś na własność

przekształcałem wszechświat
kilkoma krokami w kierunku łóżka
kiedy przez ścianę przecisnęła się fala
żywego szczeknięcia
i zamieniła się w dźwięk

planeta przechyliła mnie jeszcze odrobinę
nie wiadomo czy to w prawo czy w lewo
biegle rozpruwając próżnię
tylko szczątkowo podejrzaną

nad zadaszeniem atmosfery
przyglądały mi się gromady odległego kuzynostwa

serce przepompowało kolejną porcję krwi
płuca się rozpostarły
trzustka wydzieliła trochę somatostatyny

przykryłem się seledynowym kocem
podskórnie wyczuwając jego ciepło i fakturę

kumulacja zdarzeń liczyła na ten moment
14 000 000 000 lat
(słownie: czternaście miliardów)

zamknąłem oczy
ani myśląc że mógłbym się zdumieć
już dawno przyzwyczajony do doświadczania cudów

Cuda się zdarzają

2
m_ows, może warto iść w jakość, nie w ilość. Oczywiście codziennie możesz publikować, nikt nie zabroni. Dział poezji nie takie bombardowania wytrzymywał.

Czy ten wiersz jest

Tak jasny jak spojrzenie w oczy. I prosty jak podanie ręki (?)

Odpowiedz sobie sam.
Ja po trzeciej zwrotce zrezygnowałem.


S.

Cuda się zdarzają

3
brat_ruina pisze: m_ows, może warto iść w jakość, nie w ilość. Oczywiście codziennie możesz publikować, nikt nie zabroni. Dział poezji nie takie bombardowania wytrzymywał.
Wiem, wiem :D Ten efekt wywołany jest tym, że jestem świeżo zarejestrowany i miałem już za pazuchą trochę rzeczy napisanych (ewentualnie na bieżąco poprawianych), które chciałem poddać ocenie. To był raczej ostatni wiersz z tej serii, więc teraz dam już tutaj trochę więcej wytchnienia :P
brat_ruina pisze: Czy ten wiersz jest

Tak jasny jak spojrzenie w oczy. I prosty jak podanie ręki (?)

Odpowiedz sobie sam.
Ja po trzeciej zwrotce zrezygnowałem.
Czy teraz zyskuje chociaż trochę na jasności?

wstałem z krzesła
zmuszając do ruchu
swoją zmienną konstelację atomów
którą dostałem kiedyś na własność

planeta przechyliła mnie jeszcze odrobinę
nie wiadomo czy to w prawo czy w lewo

nad zadaszeniem atmosfery
przyglądały mi się gromady
odległego kuzynostwa

następnie własną wolą
przekształciłem kawałek wszechświata
kilkoma krokami w kierunku łóżka

serce przepompowało kolejną porcję krwi
płuca się rozpostarły
trzustka wydzieliła trochę somatostatyny

przez ścianę przecisnęła się fala
żywego szczęknięcia
i zamieniła się w dźwięk

przykryłem się seledynowym kocem
podskórnie wyczuwając jego ciepło i fakturę

cały kosmos czekał na ten moment
czternaście miliardów lat

zamknąłem oczy
ani myśląc że mógłbym się zdumieć
już dawno przyzwyczajony do doświadczania cudów

Cuda się zdarzają

5
W zasadzie to mam odczucie, że go pogorszyłeś :)

Zadanie ode mnie: czterowiersz, dobra, może być do ośmiu wersów. Krótki wiersz, max sześć słów w wersie, biały, o codziennym życiu. Bez żadnych "wielkich" słów. Za napisanie prozy w wierszu - bo masz tendencje do pisania prozą w poezji - będę włóczyć końmi. To ma być poezja :)
Ćwicz na małych, ćwicz na opisach życia - i co z niego, z tych obserwacji, wynika, nie na Wielkich Słowach i pompatyczności wielkiej jak Wszechświat :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Cuda się zdarzają

6
Romecki pisze: W zasadzie to mam odczucie, że go pogorszyłeś
Romecki pisze: masz tendencje do pisania prozą w poezji -
Czyli ta pierwsza wersja jest bardziej odbiegająca od prozy? Dobrze zrozumiałem?
Romecki pisze: Ćwicz na małych, ćwicz na opisach życia - i co z niego, z tych obserwacji, wynika, nie na Wielkich Słowach i pompatyczności wielkiej jak Wszechświat :)
Tu opisałem przejście wieczorem z krzesła do łóżka, więc jest to dość codzienna sprawa :D Ale rozumiem, że chodzi o sposób opisu, tak?

Co do zadania, spróbuję podjąć, ale nie obiecuję, że to przyjdzie od razu : )
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”