Brachu

1
Wolną rajkę przy stacji Total wypatrzyłem prawie cudem. Byłem pod Amsterdamem, na skończonym czasie, dalsza jazda bez obowiązkowego godzinnego popasu nie wchodziła w grę. Nie ma tego złego, pomyślałem, przynajmniej zaliczę późne śniadanie, właściwie to nawet światowo – hipsterski brunch; kawa, wiadomo, czarna jak noc i słodka jak grzech, do tego biała kiełbasa i chleb ze smalcem. Szachownica. Wziąłem się za gotowanie, ale od czasu do czasu zerkałem na otoczenie. Czujnym trza być, gdyby się jakiś gość napatoczył.

No i stwierdziłem, że owszem, znalazł się sęp, wyraźnie chętny do przyjęcia poczęstunku. Dokładnie rzecz biorąc – bocian. Dzikie zwierzęta, kręcące się między tirami to nic nadzwyczajnego, ale bociana jeszcze w drajwerskiej karierze nie widziałem. Ptaszysko przechadzało się po placu, jakby po swoim podwórku. Cwaniak, po co mu biegać po łące za zwinnym drobiazgiem i męczyć poważne jestestwo pracochłonnym polowaniem, jak tu ma pewną wyżerkę? Przecież każdy mu coś rzuci, serce szofera miękkie jak wosk.

Wszyscy stali na tym parkingu: Niemcy, Holendrzy, Francuzi, a do tego pełny zestaw zza byłej żelaznej kurtyny, ale ten cholernik krążył uparcie właśnie koło mojego grzechotnika, rodaka poznał? Rzuciłem mu kawałek chleba. Tyle, że nie mógł się do niego dobrać, bo dziób - długi i chudy – miał niekompatybilny z płaską a szeroką kromką. Zadumał się, a potem znalazł rozwiązanie: wziął skubany tę kromkę, zaniósł do kałuży, namoczył i zeżarł. No i znowu przylazł pod kabinę, a taki wyrywny, że najchętniej wlazłby do środka, albo przynajmniej łeb wsadził, żeby zajrzeć, co tam dobrego sobie gotuję. I znowu się gapi błagalnie tymi czarnymi oczkami; wypisz-wymaluj koteczek ze Shreka, no nie dasz rady wytrzymać takiego spojrzenia!

Przypomniałem sobie o Witku, jak to w „Chłopach” chodził z udomowionym bocianem na szczury do stodoły. Jasne, mięso! Tak wpadłem na pomysł z kiełbasą. Rzuciłem mu połowę pęta, zeżarł w mig, i na połowie się skończyło, owszem, ale całej paczki. Trzy kiełbasy zmłócił, podeszły mu wybitnie. W pięć minut się zrobił niczym francuski piesek, chlebek go w zęby gryzł, o ile w przypadku podobnej gadziny można mówić o zębach. Nie wiem, gdzie tę chabaninę zmieścił, bo ja po trzech kiełbasach byłem pełny po falbany. W każdym razie podreptał jeszcze trochę, a chwilę później, w fatalnym stylu, ociężale niczym Herkules z batalionem spadochroniarzy i czołgami w środku, wystartował.

Podobno obsranie przez ptaka zwiastuje nadchodzące wielkie szczęście. Osobiście, po posiłku, jaki bociek zaliczył z mojej ręki, odpuściłbym sobie – i szczęście, i wiadomość. Zwłaszcza wiadomość.

Poleciał. Na wschód.

Leć brachu, leć. Do zobaczenia, może na nadodrzańskich łąkach.

Brachu

2
Bociek! Bociek! Jak on żyje to my tez możemy!
Herkules nie zmieści czołga. Do czegoś musiałem się przyczepić :P
Na tak :)
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Brachu

3
Bardzo przyjemnie się to czyta. Lubię Twój język, swobodę opisu, humor i wyczuwalny dystans. Na Herkulesach się nie znam, więc tu błędu nie zauważyłam. Jedyne, co mi zgrzytnęło, to ta linijka:
Podobno obsranie przez ptaka zwiastuje nadchodzące wielkie szczęście. Osobiście, po posiłku, jaki bociek zaliczył z mojej ręki, odpuściłbym sobie – i szczęście, i wiadomość. Zwłaszcza wiadomość.
Jakoś to "odpuściłbym sobie wiadomość" nie skleiło mi się. Jak rozumiem, to raczej dobrze by było, gdyby bociek odpuścił sobie tę wiadomość, nie narrator.

Za to ogólnie opis boćka jak żywy - dla mnie totalnie w punkt. :D No i (zdecydowanie nie pierwszy raz) te realia tirowe oddajesz tak plastycznie, że laik w temacie może dosłownie "wejść" w ten świat. Super robota.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Brachu

4
Misieq79 pisze:Herkules nie zmieści czołga.
się zmieni na Antonowa czy innego CPO2 i będzie.
Misieq79 pisze:Na tak :)
Tak? Thx:) ale po za karmieniem ptasiora tam się nic nie dzieje.

Adrianna, narratornarrator hator hator hator:))

Dzieki:)

Brachu

5
brat_ruina pisze: Leć brachu, leć.
A Ty, Bracie, pisz.
Super.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Brachu

6
Misieq79 pisze: Herkules nie zmieści czołga.
E tam. Gdyby zmrużyć oczy to i haubica będzie czołgiem ;) Dobre bracie_ruina.
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Brachu

7
Adrianna pisze: Jakoś to "odpuściłbym sobie wiadomość" nie skleiło mi się.
Mnie też. Jaka wiadomość? Chodzi o to, że guano równa się wiadomość? Jakieś to niezgrabne. Może znak byłby lepszy? I jeszcze nie wiem, co to rajka, mogę się jedynie domyślać. :) Utwór jako całość - bardzo ładny, zwłaszcza podoba mi się, że bezczelnie i bezpretensjonalnie wchodzi w dialog z wieszczami (te Norwidowskie "kruszyny chleba podnoszone z ziemi", te Słowackie "lotne w powietrzu bociany" oglądane na obcej ziemi). Pięknie!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Brachu

8
Thana pisze: I jeszcze nie wiem, co to rajka, mogę się jedynie domyślać.
tu na obrazku manem pakuje się do wolnej rajki, między scanię a iveco.
to jest z niemieckiego reihe - szereg, albo rajka jak rajka z naszego zwykłego ogródkowego.
Uwaga! Spoiler!Obrazek
Thana
ithilhin
P.Yonk

thx:)

Brachu

10
Kierunek – wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja.
Może i czepiałabym się kilku niezgrabności i niezręczności.
Tylko że, w takiej historii , nie o czystość stylistyczną idzie:)
Ładny obrazek i spójna opowieść z cyklu - "Droga".
Lubię te Twoje ścieżki, gdziekolwiek Cię prowadzą.
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Brachu

11
Świetne opowiadanie. Jedyne, co mi zgrzytnęło to drajwerska kariera. Reszta idealnie wyważona: trochę humoru, trochę sentymentalizmu, trochę współczesnej bukoliki.
Mam tylko nadzieję, że ten tekst nie jest zainspirowany prawdziwym zdarzeniem, bo jeśli tak, to niestety najprawdopodobniej zabiłeś / ktoś obserwowany przez Ciebie zabił tego ptaka.

Brachu

13
Bardzo sympatyczna miniaturka. Pomysł przyjemny, wykonanie lekkie, a styl narracji taki na luzie i ''swojski'' ;)
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King

Brachu

14
Raz jeszcze wszystkim dziękuję i
czekam na Wasze miniatury
lillyofthevalley19 pisze:bardzo fajny opis
lillyofthevalley19, Weryfikatorium to duży portal, miniaturownia to jeden z ciekawszych działów, warto też odwiedzić powitalnię:)

S.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron