Trzymał ją za rękę, gruchotały kostki w za dużej skórzanej rękawiczce. W malowanej trumnie korzenie brzóz wnikały do środka, spływając białymi wąsami przez szczeliny w deskach. 
Haftowana poduszka była pusta, a pierze pokrywało jej głowę. Woal z tiulu, z dziarami po zgaszonych papierosach, rzucał nikłe światło na sino blade lico. Uśmiechała się, podtrzymując drugą ręką opadającą szczękę. 
- Hihi. - Obmyślali plany na wieczór.
- Tak, jedyna moja, w rozkładzie glebowej przytulona do zimnego podłoża - wzdychał spoglądając na nią z ukosa. Uciekające oko, było niesforne jak u kameleona.   
- Ach ty! Szałapucie. -  Pod lekko opadającym nosem, wisiały na wpół urwane słowa.
Idealna para wygrzebywała się powoli z głęboko osadzonej krypty.  
- Twoje wieko jest cięższe od głowy - powiedział od niechcenia, tarmosząc ją za uszy. Kto ci je doszywał? Takie plaskacze. 
- A, to odlewy woskowe, taka była moja ostania wola. 
- Ech, wolę nie wiedzieć co skrywasz od środka. 
Drzwi zaskrzypiały, wyszli oślepieni blaskiem pełni księżyca.  
- Co za noc, taka dramatyczna. -  Łapali oddechy w dziurawe płuca. Uchodziło z nich niczym z uszkodzonej dętki.
- Skrzypią ci gnaty, czy to może ktoś nas śledzi? - zapytała rozglądając się niepewnie po okolicy. 
- Nie, moje nasmarowane są zjełczałym tłuszczem z mięśni. Pewnie stary grabarz idzie o lasce, sprawdzić czy wszystkie płyty są na swoim miejscu. 
- Nikt nie lubi trupów - mruczał do siebie, powoli rozgarniając grudy ziemi przy świeżo rozkopanym dole. Tak chowają ich jeden na drugim, że z tych kości można by wykarmić niejednego psa. 
Przysłuchiwali się, schowani za wysokim pomnikiem. 
Zrobiła wielkie oczy, zdumiona tą zniewagą. Kto by karmił swoje pupile jej ciałem. Ohydne. 
Nabrała powietrza i wtedy zapiszczała jej klatka piersiowa tak donośnie jakby cała artyleria zebranych gazów nagle znalazła ujście. 
- Ups! - szepnęła do Cezarego. 
- Przewrócił oczami i mlasnął. Usta miał już nieco zwichrowane.
- Kto tu jest?! - Wzdrygnął się o mało nie tracąc równowagi.
- Eeee... -  wydukał Cezary z zamiarem wyjścia z ukrycia, ale Igla złapała go za mankiet marynarki.
- Ciii...  Dostanie zawału, nie będzie komu grzebać szpadlem dołów, jeszcze sam w niego wpadnie.
Gęste zarośla wypełniał odór nie tak świeżej padliny, jak się spodziewał grabarz. 
Podrzucają tu tych bezdomnych, biedaczyska. Dołożyć muszę znowu jednego, do któregoś z grobowców. 
Rozgarnął gęstwinę, gdy się skulli jeszcze bardziej zakrywając oczy, wrzasnął z przerażenia. 
- Dwa upiory! 
Wszystko już widział, no może prawie wszystko, ale to przechodziło jego pojęcie o życiu po śmierci. 
- Czy my się znamy? - zapytała niepewnie.
Grabarz potarł spocone czoło. Świtało mu w głowie, majaczące wspomnienie sprzed wielu lat, o jednej pannie, która z tęsknoty za swoim ukochanym połknęła truciznę. Czyżby arszenik tak konserwował. Celebrował tę myśl przez chwilę, przeglądając spis znanych mu środków balsamicznych.
					
															
																				
					
					
																													Para strupiała cz.1 18+
3A ja sobie skomentuję, bo mimo wszystko w pomyśle jest coś urzekającego. 
Poduszka się uśmiechała?
Ogólnie:
Wielkiej literatury z tego nie będzie, ale uważam, że warto popracować nad unikaniem podstawowych błędów językowych i niezgrabności stylistycznych, bo po wyczyszczeniu z nich to byłaby całkiem zabawna makabreska. W każdym razie skomentowałam, bo widzę, że inni się nie kwapią, a nie uważam, by tekst był aż tak zły, że nie zasługuje nawet na minutę uwagi i odrobinkę poprawek.
					
															
																				
					
					
																																																			
					Wnikały do środka czego? Jeśli korzenie już na wstępie były w trumnie i wnikały do środka, to musiały wnikać do środka czegoś, co też było w trumnie.
Woal świecił?
Poduszka się uśmiechała?
Co to jest rozkłada glebowa?
W mięśniach tego tłuszczu nie jest za dużo.
Wykarmić kogoś czymś, nie z czegoś.
Ojezusieńku.
Kto to mówi? Przecież to narracja. Po co półpauza?
W jakiego "niego"? Na razie doły są w liczbie mnogiej.
A tu dla odmiany mamy wypowiedź, którą dobrze byłoby odróżnić w jakiś sposób od narracji.
Padliny nie tak świeżej, jak spodziewał się grabarz.
Tak, dokładnie tak zachowuje się przerażony człowiek. Nie krzyczy "o ku*wa!" "o Jezu!" ani nic w tym stylu, tylko nazywa to, co go przestraszyło.
Ogólnie:
Wielkiej literatury z tego nie będzie, ale uważam, że warto popracować nad unikaniem podstawowych błędów językowych i niezgrabności stylistycznych, bo po wyczyszczeniu z nich to byłaby całkiem zabawna makabreska. W każdym razie skomentowałam, bo widzę, że inni się nie kwapią, a nie uważam, by tekst był aż tak zły, że nie zasługuje nawet na minutę uwagi i odrobinkę poprawek.
Para strupiała cz.1 18+
4brat_ruina
Dziękuję za zwrócenie na to uwagi.
Added in 8 minutes 42 seconds:
MargotNoir
Dziękuję bardzo za korektę i poświęcony czas.
Added in 33 seconds:
MargotNoir
Dziękuję bardzo za korektę i poświęcony czas.
					
															
																				
					
					
																																																			
					Dziękuję za zwrócenie na to uwagi.
Added in 8 minutes 42 seconds:
MargotNoir
Dziękuję bardzo za korektę i poświęcony czas.
Added in 33 seconds:
MargotNoir
Dziękuję bardzo za korektę i poświęcony czas.