Z życia dentystki in spe: głodna pacjentka

1
Słów kilka od autora: miniatura czysto humorystyczna, można powiedzieć, że to mój mały eksperymencik literacki, bo na ogół nie pisuję takich tekstów. Dla ciekawskich: oparte na faktach. ;)

Życie bywa przewrotne. Niby banał, a jednak prawda. Jakby mi ktoś siedem lat temu powiedział, że będę studiować stomatologię i to z własnej, nieprzymuszonej woli, kazałabym mu popukać się w główkę, a najlepiej udać do specjalisty, który by sprawdził, czy na pewno ma równo pod kopułą. Ale, jak już mówiłam, życie bywa przewrotne. No więc, wyszło jak wyszło: ta-dam, jestem sobie ja, studentka piątego roku stomatologii. Poważna kobieta, ambitna, nawet inteligentna (ponoć).
Trzeci rok przyjmuję pacjentów, może i nie jest to godne uznania doświadczenie, ale powiedzmy sobie - pierwsze koty za płoty. I wszystko wskazuje na to, że jakaś siła wyższa postanowiła, iż na tym ostatnim, ponoć najlżejszym, najprzyjemniejszym roku studiów zaliczę wszystkie możliwe przypały w codziennej praktyce dentysty, niby jakiś chrzest bojowy przed otrzymaniem dyplomu.
Najpierw złamane w korzeniu narzędzie podczas leczenia kanałowego. Następnie niedostatecznie wypełnione kanały korzeniowe. Potem połamany ząb i wielkie połączenie zatoki szczękowej z jamą ustną podczas ekstrakcji górnej siódemki. Ale ostatni piątek to była wisienka na torcie.
Przychodzi pacjentka. Ząb 27, czyli mówiąc po ludzku: górna lewa siódemka. Próchnica okrężna - po opracowaniu pozostał uroczy ogryzek w kształcie pieczarki, ale trudno, ratujemy co się da. Oblepiłam ząb z każdej strony materiałem kompozytowym, co by przywrócić mu utracone piękno.
Jeszcze tylko ostatnie poprawki. W jednym miejscu przy dziąśle pozostał nadmiar materiału. Nic, tylko delikatnie wygładzić i voilà!
Chwytam kątnicę i do roboty. I wtem, widzę jak wiertło wiruje coraz wolniej i wolniej, i wykręca się z uchwytu, by chwilę później zniknąć mi z oczu. „No kurwa, po prostu, no nie!” - w głowie załącza się Mecwaldowski. Niemożliwe! Raz mrugnęłam, a to metalowe ustrojstwo już zdążyło zniknąć. Gorączkowo przeszukuję jamę ustną - pod językiem, między zębami, przy policzku… Nie ma.
- Nie połykać! Proszę wypluć! - mówię od pacjentki, wskazując na spluwaczkę. Serce obija się boleśnie o żebra, ale na zewnątrz firmowy poker face wyćwiczony już przy poprzednich przypałach. W ceramicznej miseczce ląduje tylko ślina. Patrzą na pacjentkę, pacjentka patrzy na mnie.
- Czy pani właśnie połknęła mi wiertło? - pytam z wyrzutem.
- Nie... Nie wiem… Chyba tak. Coś mi spłynęło do gardła - odpowiada tak beztrosko, że aż parskam śmiechem. Urocza kobieta.
- Chwileczkę. - Idę do doktor, która niczego nieświadoma, wypełnia karty pacjentów. Nachylam się i szepczę konspiracyjnie: - Pani doktor, pacjentka mi wiertło połknęła.
Doktor robi oczy jak pięć złoty. Wygląda jak zając patrzący w lufę strzelby. Rozbiegane spojrzenie chwile krąży po sali, by w końcu zogniskować się na siedzącej na fotelu staruszce.
- I co? Duże to wiertło, ostre? - pyta, również konspiracyjnym szeptem, jakbyśmy omawiały tajną strategię trucia pacjentów fluorem.
- Nie, okrągłe. Na kątnicę. Nic kanciastego - mówię, próbując uspokoić i ją, i siebie.
Razem podchodzimy do pacjentki. Krótka narada doprowadza nas do zgodnych wniosków:
- Dużo wody, xenna extra i wiertło wróci do nas drugą stroną.
Pacjentka ma jeszcze jedno pytanie.
- Nie, naprawdę nie musi nam pani oddawać tego wiertła.
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King

Z życia dentystki in spe: głodna pacjentka

3
Często operujesz bardzo banalnymi, wytartymi zwrotami. Czy na pewno ma równo pod kopułą, pierwsze koty za płoty, metalowe ustrojstwo, oczy jak pięć złoty. To bardzo oczywiste i nudne rozwiązania.
przypał - to słowo jest bardzo jakieś i po tym, gdy raz go użyłaś, zabolało mnie, gdy zostało ponownie powtórzone.

Poza tym mi się podoba.

Z życia dentystki in spe: głodna pacjentka

5
Dziękuję wszystkim za miłe słowa - fajnie, że mimo mankamentów się podobało. Zamiar był czysto humorystyczny, żadne wielkie dzieło to nie miało być. :)
Zgadzam się, że może i trochę przegadane i za dużo tych ''popularnych'' zwrotów - kwestia to poprawienia. :)
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King

Z życia dentystki in spe: głodna pacjentka

6
To ja zrobię prywatę i polecę Ci książkę znajomego. Też dentysty: https://sorus.pl/wydanie-ksiazki/proza/ ... na-zebach/
Tak, żebyś wiedziała, że da się z takich historyjek coś utkać i wydać. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Z życia dentystki in spe: głodna pacjentka

7
Kareen pisze: Słów kilka od autora: miniatura czysto humorystyczna, można powiedzieć, że to mój mały eksperymencik literacki, bo na ogół nie pisuję takich tekstów. Dla ciekawskich: oparte na faktach. ;)
Niepotrzebne.
Kareen pisze: 27
Dwudziesty siódmy. Tak bym napisał.

Brakuje mi znieczulenia. Jak nie było, to i tak brakuje, że nie było:)

Kareen, mam kiepską pamięć, ale czy nie namawiałem Cię kiedyś na zębową miniaturę?
Jest ok. (w kilku miejscach do szlifu)
Więcej takich.
Świetna pointa.
hellbike pisze:Często operujesz bardzo banalnymi, wytartymi zwrotami. Czy na pewno ma równo pod kopułą, pierwsze koty za płoty, metalowe ustrojstwo, oczy jak pięć złoty. To bardzo oczywiste i nudne rozwiązania.
Bzdura.

Z życia dentystki in spe: głodna pacjentka

8
brat_ruina, owszem, namawiałeś, a wyżej opisana sytuacja wręcz zainspirowała.
Znieczulenia nie było, a ząb, jeśli już to dwa siedem, bo tak odczytuje się ten sposób oznaczenia uzębienia (drugi kwadrant, dlatego 2 i siódmy ząb, dlatego 7 - to tak jako ciekawostka). ;)
Miło mi, że pointa przypadła do gustu.

Added in 3 minutes 7 seconds:
Thana, najs :D Miałam raz taki pomysł prowadzić ''dziennik stomatologiczny'' w wydaniu takich historyjek, aczkolwiek zawsze zastanawiałam się, jak to się ma do tajemnicy lekarskiej (czy na pewno jej nie narusza).
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King

Z życia dentystki in spe: głodna pacjentka

9
Kareen pisze:jak to się ma do tajemnicy lekarskiej (czy na pewno jej nie narusza).
Nie możesz ujawnić danych pozwalających na identyfikację pacjenta. Tyle. Dajesz "madame O." albo "pan Walery (imię zmienione)" i gra.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Z życia dentystki in spe: głodna pacjentka

10
Kareen pisze: najlepiej udać do specjalisty, który by sprawdził, czy na pewno ma równo pod kopułą.
Trochę mi tu nie gra tożsamość podmiotu.
Kareen pisze: w codziennej praktyce dentysty
Gdzieś słyszałem lub czytałem (bodaj przy polemice z Hardy'm), że dentysta to nie to samo co stomatolog. Gdyż albowiem - dentysta zajmuje się stricte zgryzem, a stomatolog ogółem jamy ustnej. Aczkolwiek upierał się nie będę.
Kareen pisze: Ale ostatni piątek to była wisienka na torcie.
Moja przyszła żona i mój przyszły szwagier miał dwa razy poziomo usadowione ósemki. Rentgen jamy ustnej i operacja pod narkozą.
Kareen pisze: „No kurwa, po prostu, no nie!” - w głowie załącza się Mecwaldowski.
Jeśli już cytujesz to wiernie, a tak się składa, że ten cytat znam całkiem dobrze.
To leci tak: "Kurwa, no nie. No po prostu, kurwa, no nie! Boże, czy Ty to widzisz?!".
https://www.youtube.com/watch?v=mfSlaE_HITw
Kareen pisze: między zębami
Czyli w którym miejscu? Chodzi o szczeliny między zębami?
Kareen pisze: Chwytam kątnicę i do roboty.
Sorry, ale musisz mi wytłumaczyć w skrócie, czym jest kątnica.
Kareen pisze: Patrzą na pacjentkę, pacjentka patrzy na mnie.
Noo... Literówka w tekście do oceny. To jak iść na randkę i się nie umyć :)
Ale nie martw się, przy pierwszym czytaniu nie wyłapałem.
Kareen pisze: Rozbiegane spojrzenie chwile krąży po sali
Czyżby?
Z tym rozbieganym spojrzeniem... Jeśli to w miarę autentyczna sytuacja, to ok, ale jeśli nie we wszystkim - czy lekarz z wieloletnią praktyką nie podchodzi do tego z pozycji, jakby wszystko już widział? Wiertło w dziąśle? Znieczulenie i wyjąć. Połknięta plomba? To już problem kanalizacji. Pacjent krwawi obficie? W worki i do RCKiK.
Kareen pisze: Nie, naprawdę nie musi nam pani oddawać tego wiertła.
A to akurat jest świetne. Jak cały tekst.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

Z życia dentystki in spe: głodna pacjentka

11
Bartosh16 pisze: Gdzieś słyszałem lub czytałem (bodaj przy polemice z Hardy'm), że dentysta to nie to samo co stomatolog. Gdyż albowiem - dentysta zajmuje się stricte zgryzem, a stomatolog ogółem jamy ustnej. Aczkolwiek upierał się nie będę.
W polskich realiach nie ma to żadnego znaczenia. Jeszcze x czasu temu nadawano po studiach tytuł lek. stomatolog, teraz nadaje się lek. dentysta. Zakres uprawnień nie uległ zmianie - dentysta nadal może robić i zwykłą zachowawczą (czyli ''wypełnienia'') i kanałowe, ortodoncję, chirurgię, również tę szczękowo-twarzową (po specjalizacji), i zajmować się patologiami stawu skroniowo-żuchwowego, patologiami błoń śluzowych jamy ustnej, implantologią itd. itd. ;) A więc, będę dentystą, ale nie muszę zajmować się tylko zębami - mogę też pójść w innych kierunkach, jeżeli najdzie mnie taka ochota. Poza tym trudno jest nie leczyć w sposób zintegrowany, bo np. ubytki w zębach spowodowane starciem prowadzą do obniżenia wysokości zwarcia, a co za tym idzie do patologii w stawie skroniowo-żuchwowym, a to może prowadzić też do bólów głowy... To taki przykład - ogólnie, to wszystko razem się łączy.

Co do cytatu - poprawię! :)
Dzięki za poświęcony na lekturę czas.
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King

Z życia dentystki in spe: głodna pacjentka

14
Kareen pisze:Nie, siedziałabym w kuchni.
Nad rzeką z packą i tarką:)

Mam kumpla stomatologa. Motocyklista. Systematycznie siedzę u niego na fotelu z otwartą paszczą, bo tutaj nie mogę mieć ruiny, nie można zarwać frachtu bo ząb boli:) Ubaw jest jak se gadamy w czasie zabiegu, znaczy Arek gada a ja łełełuję.

Z życia dentystki in spe: głodna pacjentka

15
brat_ruina, hahaha, ja jestem wygadana dziewczyna, ale jak już coś mówię do pacjentów, gdy mają paszczę rozdziawioną, to bardziej opowiadam niż pytam - bo ponoć najgorsi dentyści, to ci dopytujący, a pacjent może tylko odpowiedzieć ''eeee eee e!'' :D
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron