61

Latest post of the previous page:

Ho, ho ho. Puryzm pełną gębą, widzę.



Jerzy Reuter. Pomyśl trochę.


Cytat:



Jak tu poświęcać czas pisaniu, skoro mam z tego mniej niż gdybym poszedł do pracy na zmywaku w McDonaldzie?


Chyba nie chcesz powiedziec ze to taka sama umiejętność?


A napisałem gdzieś tak? Czytaj uważnie, a potem snuj tezy. Nie chcesz chyba sprowadzić dyskusji do wciskania mi w usta Twoich słów, prawda?


Jeszcze coś Ci uzmysłowie.

Jezeli myslisz ze z publikowania w pismach można życ to sie grubo mylisz. Dobre pismo zapłaci Ci za opowiadanie ok 150zł. Jeżeli miesięcznie, co jest czystym absurdem, opublikujesz 10 opowiadań otrzymasz 1500 zł.

Myslisz, ze jesteś w stanie pisać 10 tekstów miesięcznie i ze znajdziesz tyle pism?

Pomyśl trochę.


I znów. Gdzie napisałem, że chcę żyć z wydawania w czasopismach? Czy, że w ogóle chcę żyć z wydawania? Napisałem, co podkreślam, i czego się trzymam, że za pracę powinno dostawać się wynagrodzenie.





daje się z miłości a kur...i się za pieniądze.
Nie, nie i nie. W chwili kiedy ktoś czerpie zyski z tego, że dajesz, a sam nic z tego nie masz to jest sutenerstwo. A człowieka, który zajmuje się sutenerstwem nazywamy potocznie alfonsem. Co robi osoba, która ma Alfonsa?





Co do podstaw się zgadzamy, więc nie ma się co kłócić.



Jeszcze tylko zastanawia mnie jaką korzyść niesie ze sobą szybki, darmowy debiut, na dodatek na łamach kiepsko rozpoznawalnego czasopisma?
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

62

Jeszcze tylko zastanawia mnie jaką korzyść niesie ze sobą szybki, darmowy debiut, na dodatek na łamach kiepsko rozpoznawalnego czasopisma?
Nic nie niesie, ale są na tym świecie ludzie, którzy tego pragną i nie wolno ich za to strącać w dół.

Chyba nie chcesz powiedziec ze to taka sama umiejętność?





A napisałem gdzieś tak? Czytaj uważnie, a potem snuj tezy. Nie chcesz chyba sprowadzić dyskusji do wciskania mi w usta Twoich słów, prawda?
No właśnie. Uważne czytanie pozwala odróżniać tezę od pytania, co?
- Twój brat tam siedzi? - spytał jakiś kolega.

- A co?

- Nic. Cała podłoga we krwi...

63
Jerzy Reuter pisze:
Tak, ale czy ta praca była zamówiona? Czy wynegocjowano warunki zamówienia?


a co to ma do rzeczy? skoro wydrukowali znaczy była potrzena. skoro była potrzebna należy się kasa.



co do negocjowania warunków - z reguły drukują na chama i tyle. a potem dopiero autor dowiaduje się że nie zapłacą. w tej sytuacji nawet nie ma sensu podawać ich do sądu bo prokuratura zaczyna działac gdy dokona sie zaboru miecia powyżej jakiejś tam kwoty...

Dodane po 8 minutach:
TadekM pisze:
To dlaczego, do (----), maja nie płacić mnie, skoro mam z nich wszystkich robotę najtrudniejszą, najbardziej czasochłonną i wymagającą największego zangażowania intelektualnego?


swięta racja. I masz moje pełne poparcie.



ewentualnie dopuściłbym niższą stawkę dla początkującego pisarza - jeśli jego tekst wymaga zwiększonej obróbki redakcyjnej. Ale jesli nie wymaga to równa płaca za równą jakość.



a jak kto nie ma na honoraria to niech zamyka gazetę bo sie do jej wydawania nie nadaje i tyle.



sytuacja z "Science Fiction" jest może legalna (oświadczaja że nie płacą każdy kto wysyła godiz się na to) ale dla mnie to zwykłe hamstwo i nadużycie pozycji quasimonopolistycznej .


ale oddawanie własnej, ciężkiej pracy za frajer to zwyczajne k(-----) się.


pal diabli co dany grafoman robi - kłopot w tym że przez rzeszę ludzi gotowych oddawać teksty za darmo w redaktorach narasta przekonanie że robią łaskę wydająć i że można nie placić nikomu.



tymczasem gazeta nie płacąca powinna zdechnąc z braku tekstów robiąc miejsce na rynku dla kogoś kto będzie umiał zadziałać bardziej z glową.

64

tymczasem gazeta nie płacąca powinna zdechnąc z braku tekstów robiąc miejsce na rynku dla kogoś kto będzie umiał zadziałać bardziej z glową.
To by był luksus.

Dla przykładu:

Jest pismo "Akant", bodajze z Poznania. Autor po wysłaniu tekstów otrzymuje z pisma kwit na wpłatę 50 złotych. Jeżeli wpłaci, to pisemko wydrukuje coś, jesli nie to nie. To jest ku... stwo.

Jednak widzę po notkach bio, że wielu autorów szczyci się publikacją w "Akancie".

Myślę sobie, ze młody autor chce na siłę potwierdzić swoja wartość i publikuje za każdą cenę. Nie dziwię się i nie potępiam.

Pana tezy, Andrzeju, są dobre, ale dla autorów juz z dorobkiem, którzy nie budują biogramu i w końcu uwierzyli w siebie. Moze to co mówię jest zbyt proste, ale tak mi się wydaje.

Dodane po 5 minutach:

Też wydaje mi się, że przy dzisiejszym zainteresowaniu zakupem pisma literackiego, pisma te nie zarabiają. Zapłacenie autorom podwaja koszt wydania. Jeśli pismo ma dotacje to jakos wydoli, jeśli nie to leży.

Wspomniany "Akcent" / nie "Akant"/ nie płaci jako pismo, lecz tam pokrywa to Biblioteka Narodowa. Może dlatego są honoraria?

Znam też pisemko z Wrocławia wokół którego toczy sie wielkie życie artystyczne. Pismo nie płaci, ale numer rozdaje za darmo. Publikacja tam jest pewną nobilitacją ze względu na czytelników.
- Twój brat tam siedzi? - spytał jakiś kolega.

- A co?

- Nic. Cała podłoga we krwi...

65
Jerzy Reuter pisze:


Pana tezy, Andrzeju, są dobre, ale dla autorów juz z dorobkiem, którzy nie budują biogramu i w końcu uwierzyli w siebie. Moze to co mówię jest zbyt proste, ale tak mi się wydaje.


niby tak - ale pewne prawdy trzeba od małego wbijac do głów...



decyzja "daje za darmo ale wyrabiam sobie nazwisko" - musi być świadoma i powinna kojarzyć się z porażką


Też wydaje mi się, że przy dzisiejszym zainteresowaniu zakupem pisma literackiego, pisma te nie zarabiają.


pisma mają dotacje. to kwoty czesot dla zwykłego śmiertelnika szokujące.




. Pismo nie płaci, ale numer rozdaje za darmo. Publikacja tam jest pewną nobilitacją ze względu na czytelników.


hmmm... może to jakieś jednostkowe wyjątki.



generalnie uważam że zapłata rzecz świeta.

jesli nie mogą płacić niech dają powierzchnię reklamową.

nie potrzebujemy sami to oddamy wujkowi który ma warsztat naprawy pralek :twisted: .

66
Bardzo dobry wątek, dzięki dla panów Andrzeja i Jerzego za podanie ważnych informacji o kwestiach finansowych.



Powiedzcie mi, jak to jest z pismem SFFiH. Jakieś dwa temu koleżanka, która tam stale publikowała, pisała mi, że oni nie płacą tylko debiutantom***, natomiast jak się drukuje u nich drugie i dalsze opowiadania, to już płacą. Czy wie ktoś jak jest teraz? Bo z tego co SkySlayer napisał zrozumiałem, jakby w ogóle przestali płacić, nawet autorom po debiucie??





***tak, ja też to uważam za "nietakt", delikatnie mówiąc; ale faktem jest, że tam sporo młodzieży debiutuje, która cieszy się z samego widoku własnego nazwiska na okładce i to oni, jeśli można tak powiedzieć, pośrednio "psują" rynek opowiadań fantastycznych





Od siebie bym namawiał do brania udziału w konkursach literackich, ZWłASZCZA takich, gdzie stawką jest wygrana finansowa, a organizatorzy dają koszt zwrotów podróży. Pieniążki zazwyczaj są niewielkie, i trzebaby - analogicznie jak to wyżej napisał p. Jerzy o opowiadaniach - wygrywać kika konkursów miesięcznie (też raczej niewykonalne), żeby utrzymać przynajmniej siebie i psa - ale są, a do tego dochodzą zazwyczaj nagrody rzeczowe od sponsorów, często dosyć cenne. Z ostatniego konkursu (poetyckiego) przytargałem bodaj 400zł (2 miejsce) i jakieś pół tony książek w tym jedną którą można zabić słonia.



W ogóle jest w Polsce co najmniej kilku "poetów/poetek konkursowych", którzy mają na koncie dziesiątki wygranych i jest to dla nich ważne źródło zarobku, bo konkursów poetyckich jest sporo. A wiadomo, że pisząc wiersz człowiek nie spoci się tak jakby pisał opowiadanie. No chyba że poemat tworzy.

67
Wiesz. Gdy byłem dzieckiem, bardzo chciałem być malarzem artystą. Mam zaprowadziła mnie do wielkiego malarza i poprosiła, by ten mi coś o tym artystycznym zajęciu powiedział. Pan malarz zaprowadził mnie na strych i pokazał setki swoich obrazów, leżących pod ścianami. Pamiętam co mi powiedział. "Chcesz być biedny to zostań artystą"

To samiuśko jest z pisaniem.

Boli serce na widok felietonów pisanych przez śmiesznych ludzików typu Skiba i boli na widok dobrych pisarzy, pracujących na budowie.

Jak pisał Andrzej - to sie powoli zmienia, więc jest jakaś nadzieja dla młodych i zdolnych. Trzeba się jakoś przebijać, często za frajer, mając jakąś nadzieję.

Gdy dojdziesz do wydawcy swojej książki ten zapyta o Twój dorobek. Zapewniam, że nie będzie dochodził czy publikowałeś za darmo, lecz oceni jak długą drogę przebyłeś nim dotarłeś do niego. Publikowanie bez honorarium jest w pewnym sensie jakąś reklamą nazwiska. Tak mi się wydaje. Jednak trzeba walczyć z naciągaczami i domagać się zapłaty.

Dodane po 3 minutach:

Konkursowi twórcy, to ciekawy rozdział. Znam takich. Oni doskonale orientują się po składzie sędziowskim co pisać. Wiedzą co i jak i gdzie. Nawet potrafią jeden utwór pod różnymi tytułami rozsyłać po konkursach. Jest to jakis sposób na życie i złapanie paru groszy. Nie twierdzę ze wszyscy, ale kilku takich jest.
- Twój brat tam siedzi? - spytał jakiś kolega.

- A co?

- Nic. Cała podłoga we krwi...

68
Wars pisze:
Powiedzcie mi, jak to jest z pismem SFFiH. Jakieś dwa temu koleżanka, która tam stale publikowała, pisała mi, że oni nie płacą tylko debiutantom***,


z tego co wiem nie płacą też ludziom którzy u nich debiutowali.

mi za jeden z tekstów zapłacili po roku



nie wiem jak to wygląda w tej chwili może po prostu zadzwoń i zapytaj?



Od siebie bym namawiał do brania udziału w konkursach literackich,


mysle ze jest to nienajgorsze rozwiazanie - czasem wydawnictwo w ten sposób szuka talentów.



nie wiem jak sie to przekałada na konkursy poetycie



.[/quote]



Dodane po 4 minutach:


Jerzy Reuter pisze: "Chcesz być biedny to zostań artystą"

To samiuśko jest z pisaniem.


i tak i nie.



zawsze i w każdym zawodzie jest to piramida. Na dole sa ci którzy mieszkają na strychu i śpią w jesionce a potem umierają na gruźlicę i są ci ktorzy mieszkają w pałacach, lataja prywatnym odrzutowcem a umierają co najwyżej na AIDS :wink:



czasem pozycja na odpowiednim szczeblu drabiny zależy od talentu, częsciej od dzikiego uporu, układów, znajomości... Zazwyczaj jest sumą wszystkich tych czech.



czasem ma sie farta - np pisarz ma wydawcę który zna z podzieimia red nacza pewnej gazetki. i rednacz po kilku kieliszkach zgadza sie z wdawcą że człowieka który pisze rzeczytak ideologicznie mu bliskie trzeba namaścić na autoryteta...



a jak ktoś jak ja pisze prozę kapitalistyczną (czyli oczywiście "faszystowską") ksenofobiczną, rasistowską i ogólnie obrzydliwą to ma szanse na recenzje co najwyżej na "faszystowskich" portalach i w "faszystowskich" pisemkach...

Dodane po 9 minutach:
Jerzy Reuter pisze:
Gdy dojdziesz do wydawcy swojej książki ten zapyta o Twój dorobek. .


większości to równo zwisa... większosci wszystko zwisa.

69
Andrzej Pilipiuk pisze:nie wiem jak to wygląda w tej chwili może po prostu zadzwoń i zapytaj?
Jeszcze prostszym rozwiązaniem jest zaglądnąć na forum SFFH. Szychy redakcyjne odpowiadają tam na tego typu pytania, z resztą była już taka dyskusja i stanęło na tym, że "nie są w tej chwili płacić debiutantom za teksty". Nie wiem jak jest teraz, ale czytałem te dyskusje w tamtym roku i sądzę, że raczej nic się nie zmieniło. Z resztą wygrzebałem TO wśród gąszczu tamtejszych postów:
Ojciec dyrektor z forum SFFH pisze:Wszystko co przychodzi jest czytane.

OK.od pewnego czasu na róznych forach widzę wypowiedzi - SF to świńtuchy, bo nie płacą debiutantom za pierwsze teksty.
Nie wiem, jak jest z wyrobionymi autorami. Z tego cytatu wynika, że ktoś, kto publikuje dalej, dostaje jakieś wynagrodzenie. Tak czy siak - głupie to. Skoro debiutant zadebiutował (durnowate zestawienie, wiem), to znaczy że napisał coś niezłego. Dlaczego nie miałby dostać za to kasy?

70
Dzięki za odpowiedzi, Sky, Andrzeju. Znaczy, że jest tak jak było, płacą dopiero za drugi tekst wydrukowany na swoich łamach. Pisząc o debiutantach chodziło mi właśnie o tych, co debiutują w SFFiH.



Ta koleżanka miała analogiczną sytuację do Twojej, Andrzej. SF zalegało parę miesięcy z wypłatą (a opublikowała minipowieść, a nie jakiś szorcik) i musiała się upominać, oczywiście w końcu wypłacili.



Miałem podobną sytuację, trochę nieprzyjemną, z CDAction, najpopularniejszym u nas pismem komputerowym (wtedy mieli 150-200tys nakładu i nadal mają chyba nieźle ponad 100 - periodyki fantastyczne niestety mogą do tych liczb powzdychać;/). Napisałem artykuł na ich konkurs jako wolny strzelec. Dostałem z redakcji mejla, że niezły i że może się przyda. Minęło 9 czy 10 miesięcy, ja już zapomniałem o sprawie, a tu nagle otwieram pismo w empiku, czytam, i jakiś kurde dziwnie znajomy tekst;) Musiałem się mejlowo upominać o wypłatę. A gdybym akurat nie miał pisma w ręku, to bym się nie dowiedział, że mnie wydrukowali. Bo chłopcy przecież nie byliby na tyle porządni, żeby się przypomnieć i tak sami z siebie, z obowiązku redakcyjnego, zapłacić... A to było ponad 400 zeta za 4-5 stron magazynu (nie całych, bo z obrazkami), czyli mniej więcej tyle ile koleżanka za minipowieść w SF dostała (nie pamiętam ile to było stron ale DUżO).

Niby jeden z najpopularniejszych magazynów w kraju, a z etyką pracy troszkę na bakier. Jeszcze do pewnego stopnia zrozumiałe by było, gdyby to jeden facet wydawał, jak SFFiH czy jakiś kwartalnik poetycki, ale CDA wydaje koncern niemiecki, więc raczej pasa nie muszą zaciskać.

Dodane po 30 minutach:
Jerzy Reuter pisze:Wiesz. Gdy byłem dzieckiem, bardzo chciałem być malarzem artystą. Mam zaprowadziła mnie do wielkiego malarza i poprosiła, by ten mi coś o tym artystycznym zajęciu powiedział. Pan malarz zaprowadził mnie na strych i pokazał setki swoich obrazów, leżących pod ścianami. Pamiętam co mi powiedział. "Chcesz być biedny to zostań artystą"


Skąd ja to znam. Mój dziadek był malarzem, w tej samej sytuacji (znam się na malarstwie, był dobry, ale był raczej akademikiem) i to samo mówił mojemu ojcu. Mój ojciec był o tyle "mądrzejszy", że został prawnikiem. Ja z kolei jestem o tyle głupszy od niego, że zrezygnowałem z prawa na rzecz sztuki;) Ale powiem Ci, że to była jedna z najlepszych decyzji, jakie w życiu podjąłem. Mam nadzieję że i Ty nie żałujesz, że zdecydowałeś się na bycie artystą (a może masz dodatkowy fach, ja niestety nie;)).



Tak jak piszesz, potrzebna jest nadzieja, całkowicie się zgadzam. Dodałbym też od siebie: "wiara we własne możliwości" (to dla mnie najważniejsze, mnie jej czasem brakuje). No i praca, ale to chyba wszyscy tutaj wiemy.


Jerzy Reuter pisze:Konkursowi twórcy, to ciekawy rozdział. Znam takich. Oni doskonale orientują się po składzie sędziowskim co pisać. Wiedzą co i jak i gdzie. Nawet potrafią jeden utwór pod różnymi tytułami rozsyłać po konkursach. Jest to jakis sposób na życie i złapanie paru groszy. Nie twierdzę ze wszyscy, ale kilku takich jest.


Ja ich po cichu podziwiam, jednocześnie traktując jako osobliwości przyrodnicze, bo pracowitość niektórych i wiara w siebie są dla mnie niedoścignione... Poeta to w ogóle w naszym kraju (za granicą pewnie też ale może gdzieniegdzie w mniejszym stopniu) super-undergroundowy i hipertajny fach. Mamy setki tysięcy ludzi, którzy piszą poezję, z czego szacuję, że kilkuset poetów jest co najmniej NIEZłYCH. I mamy tą nicość medialną, która ich/nas otacza nieczułym, lecz raczej szczelnym uściskiem;)





[post podwójny, bo nie widzę opcji edycji]

71
Wars pisze:SF zalegało parę miesięcy z wypłatą (a opublikowała minipowieść, a nie jakiś szorcik) i musiała się upominać, oczywiście w końcu wypłacili.


to jest ten problem - takie poslizgi strasznie psują atmosferę wspólpracy.


. A gdybym akurat nie miał pisma w ręku, to bym się nie dowiedział, że mnie wydrukowali. Bo chłopcy przecież nie byliby na tyle porządni, żeby się przypomnieć i tak sami z siebie, z obowiązku redakcyjnego, zapłacić...


de facto mialeś ich na widelcu.

bierzesz Ojca prawnika i redagujecie pismo w stylu:

wydrukowaliście bez podpisania umowy i to jest bardzo nieładnie, to teraz chłopaki wypłaccie moje honorarium w wysokości 10 tyś zł na podany numer konta. W razie gdyby chłopaki chcieli wypłacić tylko 400 zł to leża i kwiczą - bo sądowi mówisz że test był wiekopomny i mogłeś go opchnąc konkurencji po 2 tyś zł za stronę a CD nie skontaktowało sie z Tobą by doiedzieć się ile wynosi Twoja stawka a zamiast tego podjęło próbę kradzieży tak cennego tekstu :twisted:



10 byś pewnie nie wyszarpał ale 2-3 sądzę że bez problemu ;-)

no i musieli by ci zwrócić koszta procesu. A Twoj Ojciec ma pewnie znajmych baaardzo drogich adwokatów :twisted:



Problem w tym że tak głupia sprawa mogłaby trwać i trzy lata.



A to było ponad 400 zeta za 4-5 stron magazynu (nie całych, bo z obrazkami), czyli mniej więcej tyle ile koleżanka za minipowieść w SF dostała (nie pamiętam ile to było stron ale DUżO).


ze 40-50. stawki SF sa raczej niskie.



ale można takie opowiadanie dać potem do autorskiego zbiorku.



jestem o tyle głupszy od niego, że zrezygnowałem z prawa na rzecz sztuki;)


i żyjesz jak król z wyprzedawania obrazów po dziadku? :wink:



Dodałbym też od siebie: "wiara we własne możliwości" (to dla mnie najważniejsze, mnie jej czasem brakuje). No i praca, ale to chyba wszyscy tutaj wiemy.


myśle ze wiara sie przydaje - bo może stanowić dodakowy akumulator siły potrzebnej do tego by trwać w uporze...



****



jak to napisal Ciurlionis w liście do brata: "maluje mi się bardzo kiepsko przez ostatni kwartał namalowałrem tylko 50 obrazów. Na szczęscie wena wróciła wiec sporo komponuję" (cytat z pamięci)

72
Dla nie uznanego pisarza stawki honorariów są bardzo różne. Jako, że jestem w trakcie zakładania wydawnictwa żywo się tym interesuje i z tego co się dowiedziałam balansują one w granicach 4% - 17% od ceny zbytu (czyli w zasadzie od ceny za jaką wydawnictwo sprzeda książkę hurtowni). Jako, że sama piszę, trochę mną to wstrząsnęło. Nie spodziewałam się dużych sum, ale z tego wychodzi, że przy książce sprzedawanej w księgarni za 20 zł honorarium autorskie wynosi od ok. 44 groszy (!) do ok. 1.9 zł

Na 4% oczywiście nie warto się zgadzać (chociaż sama nie wiem, czy ja bym się nie zgodziła...) ale 17% jak na debiutanta to już b. dużo.

73
Clarie pisze:z tego co się dowiedziałam balansują one w granicach 4% - 17% od ceny zbytu (czyli w zasadzie od ceny za jaką wydawnictwo sprzeda książkę hurtowni). Jako, że sama piszę, trochę mną to wstrząsnęło. Nie spodziewałam się dużych sum, ale z tego wychodzi, że przy książce sprzedawanej w księgarni za 20 zł honorarium autorskie wynosi od ok. 44 groszy (!) do ok. 1.9 zł.


no coś tak jakby.



cena zbytu wydawnictwa to w zależności od wynegocjowanych warunków 45-55% ceny okladkowej.



od tego autor dostaje do max 20%



jeśli ksiazka będzie kosztowała 20 zł

to cenę zbytu da sie pewnie ustawić na 10 zł

czyli autorowi 2 zł - podatek



1,9 zł na rękę



jesli dopiero zaczynasz to sukcesem bedzie jeśli hurtownia w ogołe weźmie wydane przez Ciebie ksiązki.



opcją jest sprzedaż przez internet - eliminujesz wtedy hurtownie i ksiegarnie - czyli schodzisz z kosztów.



walcz

74
tak, wiem, że z hurtowniami nie jest tak łatwo. Sprzedaż przez internet to podstawa, na pewno z niej nie zrezygnuje, ale chciałabym zainwestować w coś więcej. Na hurtownie nie ma na co liczyć (ale dowiedzieć się zawsze warto!), ale spróbuję z konkretnymi księgarniami, rozejrzę się, popytam. Wiadomo, że Empik nie będzie chciał omijać dystrybutora, ale może jakaś mniejsza księgarnia?
,,Marzenia i rojenia tworzą z mej duszy milionerkę" z cyganerii Pucciniego

75
powiem tak: ja mając dowiadczenie i kilku potencjalnych autorów wyleczyłem sie z takcih pomysów raz na zawsze

Dodane po 54 sekundach:

ale oczywiście życzę powodzenia :wink:

76

Sprzedaż przez internet to podstawa

Na hurtownie nie ma na co liczyć

może jakaś mniejsza księgarnia?
Rodzi się proste pytanie: Jaką dystrybucję zaproponujesz potencjalnym autorom? Przy takiej jak wyżej nie dajesz szans autorowi na byle jaki zarobek. Kto będzie chciał wydawać u Ciebie? Na pewno nie ci którzy chcą zarabiac na pisaniu.
- Twój brat tam siedzi? - spytał jakiś kolega.

- A co?

- Nic. Cała podłoga we krwi...

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”