Dzięki za odpowiedzi, Sky, Andrzeju. Znaczy, że jest tak jak było, płacą dopiero za drugi tekst wydrukowany na swoich łamach. Pisząc o debiutantach chodziło mi właśnie o tych, co debiutują w SFFiH.
Ta koleżanka miała analogiczną sytuację do Twojej, Andrzej. SF zalegało parę miesięcy z wypłatą (a opublikowała minipowieść, a nie jakiś szorcik) i musiała się upominać, oczywiście w końcu wypłacili.
Miałem podobną sytuację, trochę nieprzyjemną, z CDAction, najpopularniejszym u nas pismem komputerowym (wtedy mieli 150-200tys nakładu i nadal mają chyba nieźle ponad 100 - periodyki fantastyczne niestety mogą do tych liczb powzdychać;/). Napisałem artykuł na ich konkurs jako wolny strzelec. Dostałem z redakcji mejla, że niezły i że może się przyda. Minęło 9 czy 10 miesięcy, ja już zapomniałem o sprawie, a tu nagle otwieram pismo w empiku, czytam, i jakiś kurde dziwnie znajomy tekst;) Musiałem się mejlowo upominać o wypłatę. A gdybym akurat nie miał pisma w ręku, to bym się nie dowiedział, że mnie wydrukowali. Bo chłopcy przecież nie byliby na tyle porządni, żeby się przypomnieć i tak sami z siebie, z obowiązku redakcyjnego, zapłacić... A to było ponad 400 zeta za 4-5 stron magazynu (nie całych, bo z obrazkami), czyli mniej więcej tyle ile koleżanka za minipowieść w SF dostała (nie pamiętam ile to było stron ale DUżO).
Niby jeden z najpopularniejszych magazynów w kraju, a z etyką pracy troszkę na bakier. Jeszcze do pewnego stopnia zrozumiałe by było, gdyby to jeden facet wydawał, jak SFFiH czy jakiś kwartalnik poetycki, ale CDA wydaje koncern niemiecki, więc raczej pasa nie muszą zaciskać.
Dodane po 30 minutach:
Jerzy Reuter pisze:Wiesz. Gdy byłem dzieckiem, bardzo chciałem być malarzem artystą. Mam zaprowadziła mnie do wielkiego malarza i poprosiła, by ten mi coś o tym artystycznym zajęciu powiedział. Pan malarz zaprowadził mnie na strych i pokazał setki swoich obrazów, leżących pod ścianami. Pamiętam co mi powiedział. "Chcesz być biedny to zostań artystą"
Skąd ja to znam. Mój dziadek był malarzem, w tej samej sytuacji (znam się na malarstwie, był dobry, ale był raczej akademikiem) i to samo mówił mojemu ojcu. Mój ojciec był o tyle "mądrzejszy", że został prawnikiem. Ja z kolei jestem o tyle głupszy od niego, że zrezygnowałem z prawa na rzecz sztuki;) Ale powiem Ci, że to była jedna z najlepszych decyzji, jakie w życiu podjąłem. Mam nadzieję że i Ty nie żałujesz, że zdecydowałeś się na bycie artystą (a może masz dodatkowy fach, ja niestety nie;)).
Tak jak piszesz, potrzebna jest nadzieja, całkowicie się zgadzam. Dodałbym też od siebie: "wiara we własne możliwości" (to dla mnie najważniejsze, mnie jej czasem brakuje). No i praca, ale to chyba wszyscy tutaj wiemy.
Jerzy Reuter pisze:Konkursowi twórcy, to ciekawy rozdział. Znam takich. Oni doskonale orientują się po składzie sędziowskim co pisać. Wiedzą co i jak i gdzie. Nawet potrafią jeden utwór pod różnymi tytułami rozsyłać po konkursach. Jest to jakis sposób na życie i złapanie paru groszy. Nie twierdzę ze wszyscy, ale kilku takich jest.
Ja ich po cichu podziwiam, jednocześnie traktując jako osobliwości przyrodnicze, bo pracowitość niektórych i wiara w siebie są dla mnie niedoścignione... Poeta to w ogóle w naszym kraju (za granicą pewnie też ale może gdzieniegdzie w mniejszym stopniu) super-undergroundowy i hipertajny fach. Mamy setki tysięcy ludzi, którzy piszą poezję, z czego szacuję, że kilkuset poetów jest co najmniej NIEZłYCH. I mamy tą nicość medialną, która ich/nas otacza nieczułym, lecz raczej szczelnym uściskiem;)
[
post podwójny, bo nie widzę opcji edycji]