61

Latest post of the previous page:

Kristopher pisze: Raczej wątpię, aby moje szkoły by jakieś niezwykłe, tak sie dzieje w większości małomiasteczkowych szkól.


na ile badałem sprawę szkoły wiejskie i małomiasteczkowe jeszcze jakos trzymają poziom (w tym poziom bezpieczeństwa). spory odsetek miejskich to dosłownie klatki pełne bestii.

62
ze szkołami to jest tak, że dają podstawę. I to jest konieczne. Oczywiście, że lepiej było w systemie jeden uczeń-jeden nauczyciel. Wole nie wspominać jak świetnie jest, gdy w klasie mamy 36 uczniów i jednego nauczyciela (a tak było w moim LO). Gdyby wyliczyć ile osób z tych 36 naprawdę powinno zdać do liceum, klasa zmniejszyła by się o jakąś połowę. Więc po jaką cholerę się pchali? Ano, bo co innego? Mamy teraz jakiś niepohamowany wyścig za dyplomami. Ci ludzie, w większości będą potem mieli wyższe wykształcenie (nie ważne, ze licencjacko, zaocznie itd) a nie będą umieli nic za bardzo. Oczywiście nie wszyscy, ale gdyby znaczna część z nich poszła do zawodówki to a) wcześniej skończyli by szkołę, której tak nie lubią b) mieli by jakiś konkretny zawód



A co do nauczycielek polskiego, to mam bardzo rozbieżne zdanie. Miałam ich w życiu sporo. W zasadzie była tylko jedna, której mogłabym dać do przeczytania swoje utwory i poprosić o ocenę. Ale jej nie dałam. Polonistce z LO przyniosłam tomik moich wierszy a ona powiedziała tylko ,,jak miło, mogę zatrzymać?" i nawet nie powiedziała, czy przeczytała.

Nauczyciele (zazwyczaj!) czytają literaturę "belfrem" (jak by to powiedział Gombrowicz. To jest dalece rozbieżne od tego, czego bym od nich oczekiwała. A co lubią? Wystarczy przeczytać utwory, które wygrywają w szkolnych konkursach. Nie skarżę się, raz sama wygrałam, ale wcześniej musiałam przejrzeć moje wiersze i wybrać te, które mogłyby im odpowiadać. Poloniści mają specyficzny gust, niestety często odmienny od mojego ;)
,,Marzenia i rojenia tworzą z mej duszy milionerkę" z cyganerii Pucciniego

63
Clarie pisze:ze szkołami to jest tak, że dają podstawę.


trzeba postawić pytanie jak szeroka ma być ta podstawa.

i na ile szybko dostosowywać ją do zmian w nauce.



w 5 klasie na biologii uczono mnie podziału systematycznego dzieląc istoty żywe na królestwo roślin i królestwo zwierząt. W ósmej klasie (w programie było co inie ale zasłyszałem) że wydzileono królestwo grzybów. W liceum dzielono na procayriota a eucariota. jak jest teraz nawet nie wiem.



sto lat temu zaczeto wprowadzać do szkół teorię Darwina. Za 10 lat zapewne nauczać się będzie zmodyfikowanej teorii Lamarca



50 lat temu uczono całek, różniczek, logarytmów, algorytnmów etc. teraz mamy od tego komputer. Suwaków logarytmicznych nie produkuje się od lat a kiedyś uczniowi się marzyło że przeszmugluje taki na klasówkę.



ja usiłuję rozgryźć jak dziala astrolabium. 200 lat temu po prostu zapytałbym belfra.



gdzie jest granica podstaw?



nie lepiej nauczyć dzieciaka poslugiwać sie komputerem i dalej niech sobie sprawdza co jakiś czas aktualny stan wiedzy?


Oczywiście, że lepiej było w systemie jeden uczeń-jeden nauczyciel.


interaktywny program Twójbelfer 2.0 :twisted:



Gdyby wyliczyć ile osób z tych 36 naprawdę powinno zdać do liceum, klasa zmniejszyła by się o jakąś połowę. Więc po jaką cholerę się pchali?


1) polikwidowano zawodówki i technika - zmniejszyly sie możliwości upchnięcia ich gdzie indziej

2) rodzice maja zakodowane że trzeba pchać dzieci na studia. wprawdzie ostatni raz miało to sens przed wojną ale mity sa nieśmiertelne...

64
na ile badałem sprawę szkoły wiejskie i małomiasteczkowe jeszcze jakos trzymają poziom (w tym poziom bezpieczeństwa). spory odsetek miejskich to dosłownie klatki pełne bestii.


Chodziło mi o takie trochę większe miasteczka ;) No i na pewno masz rację co do klatek, lecz w miastach zawsze jest chociaż ta jedna lepsza szkoła do której można starać się dostać. A kiedy się mieszka na odludziu ciężko przebierać.



ravva, Clarie

Uparcie twierdzicie, że szkoła daje niezbędne podstawy. Mi te podstawy dali rodzice, w domu wszyscy czytali więc ja też szybko chciałem się na uczyć. Ale wielu moim znajomym czytanie przydaje się jedynie do przeglądania gazety telewizyjne, znam też takich którym nie chce się nawet czytać napisów w filmach. Także myślę, że te podstawy można zdobyć w inny sposub. Bo wprawdzie idąc do szkoły uczymy się jak układać zdania itd. lecz po co nam to jeśli po 6 latach nauki w podstawówce większość całkiem straci ambicję i chęć do nauki. Do prawdziwej nauki, a nie do zdobywania ocen. Szkoła powinna wyrabiać w nas ciekawość świta, a nie tłumić ją.


Ano, bo co innego? Mamy teraz jakiś niepohamowany wyścig za dyplomami. Ci ludzie, w większości będą potem mieli wyższe wykształceni


Ten wyścig zaczyna się od ocen, już w podstawówce. Lepszy materiał, ci którzy planują dostać lepszą pracę a nie kuroniówkę, stara się dostawać coraz lepsze i lepsze oceny, kosztem zrzynania i bezsensownego wkuwania, żeby napisać i zapomnieć. A to przecież zupełnie nie ma sensu...

Dodane po 2 minutach:


w 5 klasie na biologii uczono mnie podziału systematycznego dzieląc istoty żywe na królestwo roślin i królestwo zwierząt. W ósmej klasie (w programie było co inie ale zasłyszałem) że wydzileono królestwo grzybów. W liceum dzielono na procayriota a eucariota. jak jest teraz nawet nie wiem.


To też racja, ja w tej chwili na biologi przerabiamy mięśnie, tkanki takie tam, rozszerzona powtórka z gimnazjum w którym była rozszerzona powtórka z podstawówki...
"Tworzenie od niweczenia.

Kres od początku,

Któż odróżni z całą pewnością?"

65



To też racja, ja w tej chwili na biologi przerabiamy mięśnie, tkanki takie tam, rozszerzona powtórka z gimnazjum w którym była rozszerzona powtórka z podstawówki...
ja coś podobnego mam w gimnazjum z matematyką...

A co, konkretnie?

W ciągu tych 6-7 miesięcy, które minęły nie nauczyłem się NIC, czego nie miałem w podstawówce. No przepraszam, równie dobrze mogę nie chodzić na tę lekcję...




Mi te podstawy dali rodzice, w domu wszyscy czytali więc ja też szybko chciałem się na uczyć.
Mi także. W wieku 4 lat czytałem Kaczory Donaldy... ^_^'


Suwaków logarytmicznych nie produkuje się od lat
Takie rozbudowane linijki z masą wykresów, miarek, cyfr, z ruchomym paskiem w środku? ;P

Mam coś takiego, szkoda, że instrukcja obsługi po niemiecku :D
Are you man enough to hold the gun?

66
Mi także. W wieku 4 lat czytałem Kaczory Donaldy...


Tak jak moja siostra teraz, wprawdzie ma 5 lat ale za to przerabia Giganty :P



Nie lubię logarytmów. O widzisz ty na matmie się nudzisz a ja teraz w liceum, (robimy powtórkę z gimnazjum) ;) Dowiaduje się tylko jak miałem niekompetentnych nauczycieli, matma stał się prosta i słodka chociaż robimy masę rzeczy których w mojej małej byłej szkole nie uświadczyliśmy (Nauczycielce się nie chciało więc przeskakiwaliśmy tematy). Ale to dobrze bo się nie nudzę :D
"Tworzenie od niweczenia.

Kres od początku,

Któż odróżni z całą pewnością?"

67
to może postawmy inne pytanie: zakładamy że komuś rodzina nie dała żadnych podstaw. Przychodzi ciemny jak tabaka w rogu.



czy szkoła jest w stanie mu to uzupełnić?

Dodane po 54 sekundach:

ruskie roblili suwaki logarytmiczne także o budowie pierścieniowej :wink:

Dodane po 7 minutach:

w ogóle dawny sprzęt techniczny ma wiele uroku.



Polecam sklepik http://www.antiquus.pl/ ceny oczywiście budzą khm... wzmożony szacunek - ale wyroby i śliczne i takie niecodzienne...

Dodane po 3 minutach:

swoją drogą odbiegiśmy trochę od tematu wątku "jak wydac książkę"



trochę - jesli spojrzycie na okałdkę pierwszego tomu Oka Jelenia (jest w zapowiedziach na stronie "Fabryki słow") to jest na niej astrolabium :twisted:

68

czy szkoła jest w stanie mu to uzupełnić?
Nie. Widzę to co dzień ^^


swoją drogą odbiegiśmy trochę od tematu wątku "jak wydac książkę"
Andrzeju, jesteś tu moderatorem, rządź! XD






Tak jak moja siostra teraz, wprawdzie ma 5 lat ale za to przerabia Giganty
ja biedny gigantów nie miałem :D



w ogóle dawny sprzęt techniczny ma wiele uroku.
Ja tam lubię stare, radzieckie narzędzia/inne przedmioty.

Latarka na dynamo, kocham to ;)

Nawet mam metrówkę rosyjską... Co tu dużo mówić, porządne rzeczy robili. 30-40 lat i nadal działa...



<jużmnietuniema>
Are you man enough to hold the gun?

69
Testudos pisze:[

Ja tam lubię stare, radzieckie narzędzia/inne przedmioty.

Latarka na dynamo, kocham to ;)

Nawet mam metrówkę rosyjską... Co tu dużo mówić, porządne rzeczy robili. 30-40 lat i nadal działa...


jak mówi staropolskie przysłowie radziecka technika psuje się albo natychmiast albo nigdy.



swoją drogą gdy znajomy służył w wojsku w latach 80-tych mieli tam ruską armatę sprzed I wjny światowej. I używali jej na poligonie do ostrego strzelania puki w magazynie nie skończył się zapas carskej jeszcze amunicji.

żadna współczesna nie pasowała a carskiej brakowało już nawet w centralnym magazynie rezerw strategicznych.

70
To tak jak z ruskimi kałachami - wsadzić lufą w piasek, otrzepać i strzelać dalej! A AK-74 można wrzucić bez przeszkód do wody.

Ale nie o tym chciałem pisać!

Problem szkoły jest według mnie dwojakiego rodzaju.

Po pierwsze nauczyciele (akurat środowisko znam, sądzę, dość dobrze). Tak prawdę mówiąc 3/4 spośród nauczycieli należałoby natychmiast pozbawić prawa wykonywania zawodu (to samo zresztą dotyczy też lekarzy, przynajmniej tych, których znam). No ale po pół wieku trwającej selekcji negatywnej nie ma się co dziwić.

Po drugie - może nawet istotniejsze - uczniowie. Oni po prostu oduczyli się "uczyć", a przede wszystkim czytać (to znaczy nie szybko składać litery, ale rozumieć przeczytany tekst). Na tym forum obecnych jet wielu młodych ludzi - proszę, zróbcie sondę wśród własnych znajomych, ilu z nich spróbowało w ciągu ostatniego roku przeczytać jakąś książkę; was samych o to oczywiście nie podejrzewam, bo inaczej nie znaleźlibyście się tutaj.

Największą wadą jest nieumiejętność czytania ze zrozumieniem.

I jak się potem dziwić , że uczeń na pytanie: Podaj dzień i miesiąc uchwalenia Konstytucji 3 maja po długim namyśle odpowiada: 11 listopada (fakt autentyczny).

Na czytanie po prostu szkoda czasu, jest tyle ciekawszych zajęć.

Wesołych (???) świąt

71
Jestem w klasie humanistycznej liceum, połowa klasy nie czyta, nawet lektur w końcu łatwiej przejrzeć ściągę lub obejrzeć film jak ostatnio qo wadis. :twisted:

Potem czasem jest zabawnie.



Pytanie tylko po co się pchali do humanistycznej?


I jak się potem dziwić , że uczeń na pytanie: Podaj dzień i miesiąc uchwalenia Konstytucji 3 maja po długim namyśle odpowiada: 11 listopada (fakt autentyczny).


To raczej zgadnięcie z historii :P No ale masz rację, po gimnazjum pisze się ten przeklęty test. Najlepsze jest to, że ponad połowę punktów można bez problemu zdobyć, czytając jedynie zamieszczone tam teksty, tylko jest wielu ludzi którzy rzeczywiście nie umieją "czytać" i potem są taki sytuacje że koleś dostaje 5 punktów na 40 chyba xD
"Tworzenie od niweczenia.

Kres od początku,

Któż odróżni z całą pewnością?"

74
Nieee uczą.

Tak jakoś mi się ten przecinek dzisiaj wciska a edytować sie nie da:P Ortografia i interpunkcja nigdy nie były moja mocną strona.
"Tworzenie od niweczenia.

Kres od początku,

Któż odróżni z całą pewnością?"

75
Kristopher pisze:Jestem w klasie humanistycznej liceum, połowa klasy nie czyta, nawet lektur w końcu łatwiej przejrzeć ściągę lub obejrzeć film jak ostatnio qo wadis. :twisted: (...)Pytanie tylko po co się pchali do humanistycznej?
bo to matematyczne dałny?



dżizass, to cały czas nie dowodzi, ze szkola jest ZłEM.
Najlepsze jest to, że ponad połowę punktów można bez problemu zdobyć, czytając jedynie zamieszczone tam teksty, tylko jest wielu ludzi którzy rzeczywiście nie umieją "czytać" i potem są taki sytuacje że koleś dostaje 5 punktów na 40 chyba xD
tak, tak, tylko zapominacie, moi mili, ze to nie szkoła ma wychowywać, ale rodzina, i nawet gdy szkola nie nauczy, od rodziców zależy kim dziecko będzie i jakie wartości z domu wyniesie.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

76
ravva pisze:
dżizass, to cały czas nie dowodzi, ze szkola jest ZłEM.


jest jest. jest to tak widoczne że nie trzeba żadnych dowodów.




tak, tak, tylko zapominacie, moi mili, ze to nie szkoła ma wychowywać, ale rodzina, i nawet gdy szkola nie nauczy, od rodziców zależy kim dziecko będzie i jakie wartości z domu wyniesie.


tu jest problem.



jesli dobrze pamiętam na pocża lat 90-tych ktoś z MEN oficjalnie ogłosił że szkoła wycofuje się z miisji wychowaczej.



z jednej strony to doskonale - bo nauczyciele w wiekszości przypadków nie posiadają kwalifikacji moralnych ani intelektualnych by kogokolwiek wychowywać.



Z drugiej strony biorą dzieciaka z domu na 8 godzin (czyli połowę czasu dobowej aktywności).

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”