Latest post of the previous page:
Uciekam. O, łódka!
Łoj. Bryndza. Trza jednak się wytłumaczyć.
Rubia, dziękuję, Szefowo. Paru bym bronił, paru nie.
Wizimir, MargotNoir, to faktycznie pierniczenie pogotowiarza, ale nie jakiegoś tylko bardzo konkretnego. Czyli mnie. W odróżnieniu od pozostałych miniaturek spod znaku Białego Dyliżansu tu jest 100% true story. Łącznie z imionami kolegów (stąd zdrobnienia), zmianami nastroju w trakcie, co ładnie wychwyciła Akte.
To zrobię wykład którego nie chciałem wrzucać w tekst i był częściowo między wierszami. Jak się jedzie do fizjologicznego porodu, którego objawy narastają przeważnie w ciągu paru godzin, to "radio taxi, psiachmać" i tej uwagi będę bronił. Taki poród przeważnie się dowozi bez problemu, a jak się jedzie do czwartego i więcej to ekipa jest na gotowe.
A jak już się nie dowiezie to jest specyficzna sytuacja. Jak jest dobrze, to jest dobrze i można stać niemal z założonymi rękami, natura robi swoje. A jak jest niedobrze, to masz świadomość że nic nie zrobisz, a wtedy karoca na zakrętach idzie na dwóch kołach a ekipa jest ofajdana po kołnierzyki ze strachu. I dlatego nie jeżdżę z nastawieniem "o fajnie, urodzę se bobo" tylko takim jak, mam nadzieję, przedstawiłem: radio taxi - przekazana. A tutaj radio taxi - ups - jupi

No i przełożenie z fachowego na nasze - tak, nawet teraz mam pomysł na (chyba) przystępniejszą wersję.
Swoją drogą, Margot, myślałem czy 2 ostatnie akapity po tuningu by nie zagrały jako drabble, tam są 94 słowa. Ale jednak stanęło na "budujemy klimat".
Bardzo dziękuję za głaski, klapsy i uwagi.