"Sławek, przeczytaj to!" [krótkie S-F]

1
Zastanawiałeś się, jak powstanie wehikuł do podróży w czasie?
W „Wehikule Czasu” H.G. Wellsa zbudował go ekscentryczny naukowiec, żyjący pod koniec dziewiętnastego wieku. Według książek i filmów, wiek dwudziesty to maszyny czasu powstające w tajnych ośrodkach rządowych lub są fundowane przez bajecznie bogatych miliarderów.
A jak podróże w czasie powstałyby w naszych czasach? Czy nie jako startup w garażu, jak Apple, albo Microsoft?
Skąd to wiem? Bo brałem udział w tworzeniu wehikułu do podróży w czasie, który prawdę powiedziawszy powstał przez totalny przypadek.
Było nas trzech; Hard Bass, Babyface i ja – Light. Byliśmy studentami na politechnice Wrocławskiej, każdy na innym kierunku. Ja na energetyce cieplnej i jądrowej, Hard Bass męczył mikrosystemy i fotonikę, a Babyface mechatronikę.
Pracowaliśmy w moim garażu w rytmie głośnego elektro, piliśmy litry energetyków i rzekę kawy.
Braliśmy udział w NASA Student Launch, konkursie polegającym na wysłaniu ładunku na niską orbitę. Planowaliśmy wystrzelić minirakietę za pomocą działa elektromagnetycznego na wysokość około trzech kilometrów i dopiero wtedy odpalić silnik.
Gdy zrobiliśmy pierwszy test, wydarzyło się coś osobliwego. Nasza próbna rakieta zamiast z impetem wystrzelić z komory działa Gaussa i polecieć wysoko w niebo, zniknęła w jasnym błysku. Byliśmy w szoku. Zrobiliśmy kolejny test i stało się dokładnie to samo.
Nie mieliśmy pojęcia co się dzieje.
Myśleliśmy, że odkryliśmy dezintegracje, teleportację, albo podróż między wymiarową. Do trzeciej rakiety podpięliśmy lokalizator GPS. Po zniknięciu otrzymaliśmy sygnał dwa kilometry na północ. Znaleźliśmy rakietę w lesie, była zarośniętą, a bateria GPSu ledwie żyła. Oszacowaliśmy, że musiała tu leżeć od około trzech miesięcy.
Przerobiliśmy rakietę na kapsułę i tak zmodyfikowaliśmy, aby automatycznie wracała. Zamontowaliśmy za okienkiem kamerę, która miała zrobić zdjęcie nocnego nieba. Po pozycji gwiazd, chcieliśmy sprawdzić dokładność podróży.
Babyface okazał się cholernym geniuszem, gdy ja i Hard Bass rozbudowaliśmy wehikuł, tak by mógł nas pomieścić, on opracował „Bremen”. Była to skomplikowana symulacja, którą manipulowaliśmy kilkudziesięcioma zmiennymi jak napięcie, ciśnienie, częstotliwość, temperatura i tak dalej, by móc podróżować z dokładną precyzją. Wyliczenie zmiennych zajmowało komputerowi trzy dni, więc kupiliśmy nowy sprzęt.
Po trzech miesiącach byliśmy gotowi na pierwszy test wehikuły, który nazwaliśmy Minerwa. Chcieliśmy uniknąć efektu motyla, więc posłaliśmy ją dekadę w przeszłość, na środek Sahary.
Minerwa zniknęła na dwadzieścia trzy sekundy, po czym wróciła lekko okurzona. Pozycja gwiazd na niebie potwierdziła sukces.
Postanowiliśmy przetestować wehikuł na żywym stworzeniu. Pożegnałem się z „Rechotkiem”, moją ukochaną iguaną i wysłałem ją w podróż w czasie. Chcieliśmy przenieść go do czasów zagłady dinozaurów, ale okazało się, że przy maksymalnym napięciu, zasięg to trzysta lat. Rechotek miał więc zobaczyć upadek meteorytu tunguskiego.
+++
Kapsuła pojawiła się w towarzystwie błysku białego światła i głośnego trzasku spowodowanego nagłą zmianą ciśnienia.
Otworzyłem właz i westchnąłem z radością.
– Chłopaki, Rechotek jak zawsze cały i zdrowy, dwunasta próba zakończona sukcesem! Następnym razem my lecimy!
– Sztos, ale wciąż uważam, że powinniśmy zmienić mu imię na Łajka – Hard Bass pogłaskał jaszczurkę i wrócił do sprawdzania poszycia Minerwy. – Babyface, jak kalibracja?
– Czekaj…, tak! Pozycja jak od GPSa, a czas niemal co do sekundy! Mamy to!
– Fuck yeah! Otwieram szampana!
Parę minut później siedzieliśmy na kanapie, podając sobie butelkę. Kieliszków oczywiście nie było.
– Dokonaliśmy największego odkrycie w historii tej planety – rzekł poważnie Babyface. – Możliwości są… nieograniczone.
– To co, jutro zabijamy Hitlera, nie? – zażartował Hard Bass.
Przejąłem od niego butelkę i wypiłem spory łyk.
– Szkoda, że nie możemy podróżować w przyszłość. Dużo bardziej interesuje mnie do czego ludzkość dojdzie w następnych stuleciach niż błędy przeszłości.
– To jest mega dziwne – Babyface zmrużył gniewnie oczy. – Według symulacji z „Bremen” to nie powinien być problem, kwestia paru zmiennych, a żadna sonda nigdy nie wróciła.
– Stary nie zamulaj! – Hard Bass rzucił go korkiem. – Jakby spojrzeć matematycznie na przyszłość, to jest niczym innym niż sumą wydarzeń z przeszłości. Za pomocą Minerwy, możemy ją dowolnie kształtować. By the way; ja naprawdę chcę zabić Hitlera i powstrzymać drugą wojnę światową.
– Pfff, to ja uratuje arcyksięcia Ferdynanda, zapobiegając pierwszej i drugiej wojnie światowej na raz – prychnąłem rozbawiony. – Szach mat brudasie.
– Jesteście idiotami – rzekł poważnie Babyface. – Mówiłem tyle razy, że jeśli dokonamy tak gigantycznej zmiany w czasie, wszystko się zmieni! Nasi rodzice się nie urodzą, my tak samo. Miliony istnień… miliardy w zasadzie, każdy obecnie żyjący człowiek zniknie. Bylibyśmy gorsi niż Hitler, Stalin i Mao razem wzięci!
Zapadła głucha cisza.
– Ok, zgadzam się – Hard Bass wyciągnął przed siebie ręce w obronnym geście. – Miliardy istnień przestałoby istnieć, ale na ich miejsce pojawiłyby się inne miliardy, żyjące w świecie bez cholernego nazizmu i holocaustu! To chyba dobry deal, nie?
– Bez holocaustu?! Stary, zabijasz Hitlera i myślisz, że świat magicznie zamieni się w lepsze miejsce? – Babyface prychnął z pogardą. – Bez wojny bolszewicy rozkrzewią komunizm na cały świat! Może to radzieccy uczeni pierwsi opracują broń atomową i zabiją wszystkich, którzy stoją im na drodze! Komunizm zabił więcej ludzi niż pierwsza i druga wojna razem wzięta!
– To zabije też Marxa i Engela! – Hard Bass walnął pięścią w stół.
– I gdzie gwarancja, że to zmieni świat na lepsze? Kim jesteś, by o tym decydować?
– Musimy coś zrobić, chociaż spróbować!
Milczałem, bo przez głowę przeleciała mi niepokojąca myśl. Pomysł rozpalił się jak sucha trawa, a jego konsekwencję z każdą chwilą były coraz bardziej przerażające. Ręce mi drżały, serce waliło szybko i kręciło mi się w głowie.
– Chłopaki…
–…, jeśli dokonamy za dużych zmian, możemy nie być w stanie naprawić!
– Chłopaki.
– Pfff, jeśli pojawi się kolejny tyran, bądź wojna atomowa, to znowu się cofniemy i…
– Chłopaki! – zamilkli i spojrzeli na mnie zdziwieni. – A, jeśli to już się stało?
– Co?
– Mam teorię… nazywam ją teorią Lighta. Nie jesteśmy pierwszymi, którzy odkryli podróże w czasie. Ktoś już zbudował wehikuł, zmienił przeszłość i my w niej żyjemy. Logicznie patrząc…, to bardziej niż prawdopodobne…
– O mój boże…
– I to jest cykl, który trwa od wieków, albo dłużej! – Nie potrafiłem opanować drżenia głosu. – Dochodzimy do punktu rozwoju cywilizacji, w której ktoś buduje wehikuł, cofa się i zmienia przeszłość. Mamy inną historię, ale pojawiają się nowi chorzy tyrani i ktoś znowu tworzy wehikuł, cofa się by zmienić świat. Ciągłe koło…
– Koło?! Raczej pieprzona klatka! Jeśli to jest prawda, to ludzkość nigdy nie przeskoczy technologii naszych czasów. Nie skolonizujemy innych układów słonecznych, nie zbadamy odległych galaktyk, bo historia świata będzie ciągle resetowana! Jesteśmy jak pies na smyczy!
Babyface złapał się za głowę, na czole pojawił mu się pot i drżał jakby miał gorączkę.
– Wiecie co to oznacza?! – wybuchł maniakalnym śmiechem. – Nic, absolutnie nic nie miało sensu. Wszystkie wynalazki, poświęcenia, ciężka praca, miłość i nienawiść! Wojny, religie i ideologie, za które miliony oddały życie. Moje życie… moja pierwsza miłość, moje myśli i marzenia. Wszystko to nawet nie zniknie, gorzej! Nigdy się nie wydarzy!
– Ale da się to powstrzymać, prawda? – zapytał Hard Bass.
– Nie, jeśli my tego nie zrobimy, to wkrótce jakiś startup wpadnie na to samo co my – Babyface ciężko dyszał i bujał się na krześle. – Pewnie w Shenzen albo Hong Kongu, a oni cofną się by zabić Mao, albo wygrać wojnę opiumową.
– Jeśli niczego nie zrobimy, to prędzej czy później ktoś wymaże cały nasz świat!
– O boże… dlatego… dlatego nie możemy przenieść się do przyszłości – schowałem twarz za dłońmi. – Bo przyszłość nie istnieje! Za każdym razem jak ludzkość dochodzi do tego momentu, cofamy się i cykl się powtarza. Nie ma przyszłości…
Zapadła głucha cisza.
– Nie możemy czekać zbyt długo – Babyface ruszył do komputera. – W każdej chwili ktoś może wymazać naszą linię czasową. Jedyny sposób żebyśmy przetrwali, to zrobić to przed nimi. W zasadzie nie ważne, czy oni to zrobią, czy my, to i tak nie będzie efekt końcowy.
– Co?
– Light twoja teoria była dobra, ale muszę ją poprawić. Mając nieskończoność czasu, małpa trzaskając randomowo w klawiaturę napiszę każde dzieło Shakespeara. Z pętlą czasową jest tak samo. Czas będzie zmieniany jeszcze miliony razy, aż w końcu uzyskamy doskonałą, bezkrwawą epokę rozwoju i nauki.
– Nie! Musimy to powstrzymać! Przecież mówimy tu o śmierci tryliardów ludzi! Całe ich życia… bezsensowne…
Hard Bass usiadł ciężko, a Babyface kontynuował z pasją.
– Wszystko jest bezsensowne! Musimy to zaakceptować, bo jak inaczej z tym żyć?! To nic innego, jak cykl natury, ok? Codziennie rodzi się i ginie miliony ludzi, to jest podobne, tylko na większą skalę. Za kilka tysięcy cyklów, dojdziemy do obecnego poziomu technologicznego po wybudowaniu piramid. To ma sens, to jest ważne, my nie… rozumiesz? Hm, założę, się, że niegdyś wehikuł powstawał kilka wieków później. Ciekawe kto stworzył pierwszy…
– Light! A ty co myślisz?! Czemu nic nie mówisz?!
– Ja… nie wiem, musimy to przemyśleć… zastanowić się…
– Nie ma czasu! W każdej chwili Chińczycy mogą nas zresetować!
– Wiem! – Hardbass przyklasnął zadowolony. – Możemy temu zapobiec! Cofnijmy się daleko w czasie, użyjmy naszej wiedzy by zbudować podziemny kompleks, który raz na pięćdziesiąt lat będzie bombardował całą Ziemię ładunkami elektromagnetycznymi! Ludzkość nie dotrze w rozwoju dalej niż podstawowa elektronika! Wehikuł nigdy nie powstanie!
Babyface pokręcił głową w niedowierzaniu.
– Oszalałeś! Chcesz na zawsze trzymać ludzkość w mrocznych wiekach! Ha, ha, nie widzisz ironii? Kiedy powstanie kolejna maszyna czasu, to wiesz jakiego wielkiego zbrodniarza będą chcieli zabić? Ciebie!
– Zaryzykuje, lepsze to niż nieskończone ludobójstwo!
– To jakiś chory obłęd – wyjąkałem. – Nie tak miało być…
– Wiecie co? – Babyface sięgnął po kanister z benzyną. – Wolę rozwalić Minerwę niż pozwolić wysłać ludzkość w kolejne mroczne wieki. Chińczycy i tak nas zresetują, więc wszystko będzie tak jak ma być!
– Zostaw to! – Hard Bass rzucił się na niego, wytrącając mu kanister, który upadł na podłogę, a jego zawartość się rozlała. – Musimy przełamać cykl!
– Nie pokonasz tego! – Babyface z maniakalnym wyrazem twarzy złapał za spawarkę i zapalił kałuże benzyny.
– Light! Wbijaj do środka, ja go powstrzymam! – zawołał Hard Bass.
Niewiele myśląc przeskoczyłem przez ogień, wszedłem przez właz i zainicjowałem skok.
+++
Nie mogłem skoczyć w ciemno, a mieliśmy wyliczone zmienne tylko dla czterech dat. Trzy z nich wrzuciliśmy do liczenia dla żartu.
26.04.1986 Czarnobyl
6.08.1945 Hiroshima
1.05.1776 Ingolstadt (powstanie Iluminatów Bawarskich)
Chcieliśmy zobaczyć dziewiczy lot rakiety Falcon Heavy, która utorowała drogę do marsjańskich kolonii. Więc czwarte koordynaty to:
6.02.2018 Centrum Kosmiczne JFK, Floryda.
I tu się przeniosłem.
Minął rok, miałem czas by wszystko przemyśleć. Ludzkość jest skorumpowana i krótkowzroczna. Postęp musi być kontrolowany. Ruszę do roku 1776 i z pomocą Adama Weishaupta zbuduję organizację, która za wszelką cenę musi odnaleźć sposób na uniemożliwienie podróży w czasie. Potrzebuję jednak jednej rzeczy.
Pamiętam, że jako dziesięciolatek, czytałem z wypiekami opowiadania na Weryfikatorium.pl. Wiem, że przeczytam też i to. Sławek, gdy nadejdzie czas musisz skopiować program Babyface’a i przekazać mi go w przeszłości. To jedyna szansa, bym mógł oszacować czas powstania kolejnego wehikułu.
Jeśli to czytasz, to znaczy, że nie doszło do efektu motyla, a moja obecność w przeszłości jest częścią tej linii czasu, a jeśli zmieniłem za dużo, to z pomocą iluminatów zostawię wskazówki i ostrzeżenia dla przyszłych podróżników w czasie.
Pętla musi zostać złamana.

"Sławek, przeczytaj to!" [krótkie S-F]

4
DJ Raptor,

Ogólnie...

No cóż, są plusy dodatnie i plusy ujemne. Plusem dodatnim jest na pewno pomysł. Ujemnym - dialogi, styl... ale jest jeszcze jedno wielkie "ale".

Piszesz tekst na konkurs. Prosisz nas o pomoc z czymś, z czym nie dajesz sobie rady. W takim razie powinieneś wstawić tutaj najlepsze, na co Cię stać. Tekst tak dopracowany, że już nie umiesz lepiej, kończą się Twoje kompetencje, wiedza, talent, umiejętności. Uderzasz głową w mur, dalej się nie da samemu iść i potrzebujesz wsparcia.

Tymczasem wrzucasz to. Odpowiedz sam sobie, ale tak szczerze: czytałeś ten tekst chociaż raz po napisaniu? Ja wiem, że czasami po przemęczeniu tysięcy znaków dopada ślepota autorska i umykają własne byki, ale nie w takim stężeniu.

"Sławek, przeczytaj to!" [krótkie S-F]

5
MargotNoir pisze: DJ Raptor,

Ogólnie...

No cóż, są plusy dodatnie i plusy ujemne. Plusem dodatnim jest na pewno pomysł. Ujemnym - dialogi, styl... ale jest jeszcze jedno wielkie "ale".

Piszesz tekst na konkurs. Prosisz nas o pomoc z czymś, z czym nie dajesz sobie rady. W takim razie powinieneś wstawić tutaj najlepsze, na co Cię stać. Tekst tak dopracowany, że już nie umiesz lepiej, kończą się Twoje kompetencje, wiedza, talent, umiejętności. Uderzasz głową w mur, dalej się nie da samemu iść i potrzebujesz wsparcia.

Tymczasem wrzucasz to. Odpowiedz sam sobie, ale tak szczerze: czytałeś ten tekst chociaż raz po napisaniu? Ja wiem, że czasami po przemęczeniu tysięcy znaków dopada ślepota autorska i umykają własne byki, ale nie w takim stężeniu.
Przeczytałem całość około siedmiu razy, poprawiając błędy, rozbudowując pomysł i skracając by zmieścić się w limicie. Jeśli naprawdę zrobiłem tyle błędów, to jest mi aż wstyd, ale serio, ja tego nie widzę :(

"Sławek, przeczytaj to!" [krótkie S-F]

6
Bardzo pomysłowe, klimat książki podoba mi się. Jest mimo wszystko dość wesoły i polepsza humor. Tekst skojarzył mi się z serią książek science fiction ,,Felix, Net i Nika'' Rafała Kosika, w której trzej bohaterowie również są ciekawskimi nastolatkami, wyluzowanymi, pakującymi się w tarapaty.
Imiona szybko wchodzą w pamięć. Łatwo dzięki temu rozróżnić bohaterów, zapamiętać i odsłonić ich ukazane cechy.
Akcja mimo wszystko dzieje się za szybko, duża ilość dialogów wrzuconych ,,na raz'' jest nieco męcząca. Po myślniku radzę prawie zawsze coś dopisać. Nawet, gdy dialog toczy się między dwoma osobami, czytelnik w końcu się zagubi. A wracanie do początku jest męczące i zniechęcające. Brakuje mi też opisów uczuć, emocji bohaterów. Pamiętaj, to jest bardzo ważne. Inaczej, wygląda to sucho i zbyt prosto. Opisy emocji pozwalają czytelnikowi odczuć dokładniej, co bohater w tym czasie przeżywa, zachęcają de refleksji, zastanowień.
Również warto rozwinąć miejsce akcji, w którym pierwotnie toczy się książka. Opisać, co, gdzie jest, krótko, ale zwięźle. To jest modne.

Mogę trochę pomóc w pisaniu. Wolę skopiować tekst do dokumentów Google i pokazać Ci dokładniej, co możesz dodać, odjąć, zmienić. Na kapitalizm, no! To ma potencjał i nadaje się na konkurs. Trzeba tylko doszlifować diament.
Pozdrawiam.

"Sławek, przeczytaj to!" [krótkie S-F]

7
Bardzo dobre, ciekawy pomysł, fajnie napisane! Ok, może rzeczywiście ta opowieść nie jest doskonała pod względem stylu, ale jako czytelnik dałem się porwać i z przyjemnością przeczytałem do końca. I chętnie zobaczyłbym kontynuację. Mick Jagger przez kilkadziesiąt lat ani razu nie zaśpiewał czysto choćby jednej piosenki, ponieważ nie posiada grama słuchu. I co z tego ? Świat go pokochał. Czyli ...po prostu rób swoje! Nie da się jednak wykluczyć,że moja pozytywna opinia wynika z tego, że się na co dzień zajmuję serwisowaniem wehikułów czasu :)
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”