Memento

1
Ciżba otaczająca półokręgiem dwójkę szermierzy westchnęła z podniecenia. Panującą na polanie ciszę rozdarł nagle szczęk skrzyżowanych kling. Mężczyźni wymienili kilka umykających oku cięć i sztychów, uderzeń, kwart, tercji. Jęk stali, rwany rytm kroków, półgębkiem rzucane klątwy, pot perlący czoła. Wirujący, jak w tańcu szermierze, wirujące w dłoniach szable, przesycone emocją powietrze i… gdzieś nieopodal spacerująca kobieta. Przyglądająca im się z boku, beznamiętnie, chłodno. Z dala od wrzeszczącej czerni.
Zapamiętali się w walce, zapomnieli, nie było już wyjących z ekscytacji ludzi, byli tylko oni i kobieta, był ruch, błyszczące w słońcu głownie i jakaś zwierzęca, irracjonalna chęć przeżycia. Za wszelką cenę, wbrew wszystkiemu, bez względu na szanse.
Starli się, raz, drugi, trzeci. Wiedzieli. To nie potrwa długo, jeszcze chwila, a któryś z nich nie zdąży sparować, jeszcze chwila i… kobieta zbliży się do jednego z nich.
Zgrzyt przesuwającej się po ostrzu klingi, niemożliwie wygięty nadgarstek. Kontra. Kontra, której nie sposób odeprzeć. Jęk. Jeden z szermierzy staje, jak wryty, opuszcza szable, patrzy zdziwiony na własną pierś. Jakby z niedowierzeniem pytał, to ja naprawdę umieram?
Naprawdę synku, odpowiada niedaleko spacerująca kobieta. Naprawdę.
Ale ja nie mogę umrzeć, mam żonę, dziatki małe. Ja mam dla kogo żyć.
Synku, mówi kobieta, czy ty wiesz ilu próbowało mnie przekonać? Czy wiesz, jakich zaklęć używali, aby mnie odegnać? Nie ma takich zaklęć synku, nie ma.
Nie mogę umrzeć, szepcze mężczyzna.
Błąd. Wszyscy mogą. I większość odchodzi podobnie. W przerażeniu. Jakbym mogła spotkać tylko innych, jakby zawarli ze mną tajemny pakt. Nie wiedzą, że ze mną się nie targuje, że nie udzielam taryfy ulgowej ani absolucji. Nikomu.
Zapomnieli. A przecież wyryli to sobie w kamieniu: memento moris. Pamiętaj o śmierci. Mieli pamiętać, a zapomnieli. Ale ja pamiętam o wszystkich. O każdym z was.
Zrób wyjątek… Ten jeden, jedyny raz, zrób wyjątek.
Po co? Dlaczego miałabym to uczynić? Czy myślisz, że twoje istnienie jest warte więcej?
Nie. Nie jest. Nigdy nie było, ale…
Ale co?
Nie wiem.
Śmiech kobiety. Wyrozumiały, cichy, spokojny.
Sam widzisz, mówi kobieta. Grasz na zwłokę, grasz na czas. Łudzisz się, że może jakoś, nie wiadomo jak, ale że się uda… nie uda się.
Boję się.
Nie bój. Jestem przy tobie. Zawsze byłam. Po prostu mnie nie widziałeś. Nie widziałeś.
Kobieta podchodzi do mężczyzny, bierze go za rękę.
Teraz nie musisz się już bać niczego, mówi.
Teraz jesteś wolny.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Memento

2
Podoba mi się. Bardzo ładnie odmalowany obrazek walki, jest klimat. A i śmierć ciekawie ujęta, choć ten nadmiar dialogu nieco odbiera jej charakteru, Jakieś by się didaskalia przydały, oplecenie w czerń, uśmiech - czegoś brak.
Ale ogólnie - ładne.
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Memento

3
Bardzo ładne. Bardzo.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Memento

6
Mam mieszane odczucia.
Scena mi się podoba, pomysł jest fajny tylko...
Drobiazgi zgrzytają. Po pierwsze nie ma klimatu, a może ja go nie czuję. Po drugie narracyjnnie dla mnie jest chaos. Ta nararcja w trzeciej, przepleciona narracją od Śmierci tu nie gra. I brakuje mi czegoś, ja wiem, takiego klimatu subtelności, efemeryczności, mgły o poranku, ciszy.
Napisz to jeszcze raz. Bez ciżby. Rozegraj ciszą i przemykającą między walczącymi śmiercią. To za dobra scena żeby ją zostawić.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Memento

7
Juliahof pisze: Pomysł bardzo ciekawy, ale wykonanie - w moim odczuciu - na poziomie gimnazjalnym. Szkoda pomysłu.
Chciałabym, żebyśmy mieli taki poziom w gimnazjach. ;)
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Memento

8
Oklepane, ale sprawnie wykonane. Trochę za dużo tego tańca i wirowania. Rozumiem, że właśnie tyle go było - dużo - ale na piśmie wolałbym tego tak nie widzieć, zwłaszcza, że nie zostało to zbyt finezyjnie opisane; zamiast tego opisy fechtunku brzmiały jak powtórzenia. (ja mam takie odczucie, ja, zaznaczam; subiektywnie).
Przyzwyczajony jestem do trochę dłuższych jednak miniatur. Mało tu tego, a przecież nic w tym oryginalnego.

Memento

9
Ja niestety nie dołączę się do pochwał.

Problemów z tym tekstem mam kilka i to na kilku różnych poziomach.

Zacznijmy od drobiazgów:

Wypowiedzi Śmierci rzeczywiście warto wyróżnić chociażby kursywą. Nie jest to konieczne, da się je rozpoznać i bez tego, ale mimo wszystko zmysł estetyczny dopomina się o takie rozwiązanie.
slavec2723 pisze: Wirujący, jak w tańcu szermierze, wirujące w dłoniach szable,
Raz, że interpunkcja.
Dwa, że szyk. Tu akurat ma znaczenie. Mieć w dłoni wirującą szablę i mieć szablę wirującą w dłoni to nie do końca to samo. Wirujące szable w dłoniach - pretensjonalne, ale OK, kupuję. Walczący wykonują szybkie ruchy/cięcia po łuku. Jeśli szable wirują w dłoniach to znaczy, że obracają się względem dłoni, a to już nie za dobrze.
slavec2723 pisze: jakaś zwierzęca, irracjonalna chęć przeżycia
Chcieć przeżyć - faktycznie głupota. Nie mam pojęcia, kto przy zdrowych zmysłach mógłby odczuwać chęć przeżycia.
slavec2723 pisze: Jeden z szermierzy staje, jak wryty,
Tu też bym się zastanowiła nad przecinkiem.
Memento moris - albo to jakieś hermetyczne odniesienie (do gry komputerowej?) którego nie łapię, albo byk.

Mniej drobny drobiazg:
slavec2723 pisze: Jeden z szermierzy staje, jak wryty, opuszcza szable, patrzy zdziwiony na własną pierś. Jakby z niedowierzeniem pytał, to ja naprawdę umieram?
Być może wypowiedzą się mądrzejsi ode mnie, ale ten fragment wydał mi się podejrzany jako powiedzmy przeciętnemu czytelnikowi. Wiem, że zainspirował Cię popularny i spotykany przynajmniej raz w tygodniu w jakimś filmie w TV motyw: postać zostaje postrzelona/raniona/przebita na wylot, kamera najpierw robi zbliżenie na twarz, widzimy zdziwienie, bladość, niedowierzanie, potem kamera odjeżdża i pokazuje juchę buchającą ze świeżej rany, a postać pochyla się, patrzy na ranę i dopiero wtedy łapie, że umiera. Nie powiem - potrafi to wyglądać nieźle, choć w kiepskim wykonaniu troszkę za bardzo kojarzy się z kreskówkowym "nie spadnę, dopóki nie zauważę, że nie mam nic pod stopami". Jako osoba, przypominam, nieobeznana w temacie, kupuję to w przypadku postrzału w kombinacji mały kaliber+duża prędkość, ewentualnie sztychu czymś naprawdę piekielnie ostrym i cieniutkim. Cięcie szablą nie wpisuje mi się w ten obraz. Nie cała energia idzie w rozrywanie tkanek, część idzie w ruch całego obiektu (popatrz chociaż na filmiki pokazujące testy różnego rodzaju broni białej na świńskich truchłach - kupa mięsa zawsze, nawet przy najczystszym cięciu najostrzejszym ostrzem świata zacznie się chwiać/huśtać.)
Zwracam tylko uwagę, do Ciebie należy decyzja, czy skojarzenie z Looney Tunes jest prawidłowe i czy wiesz, że tak to mogło wyglądać.

Teraz dwie kwestie zasadnicze:



Stylizacja językowa. Realiami celowałeś w XVII wiek i powiedzmy, że rozumiem, dlaczego wybrałeś do jego opisu Sienkiewiczowszczyznę, ale może nie była to najlepsza decyzja. Raz, że połączenie "Jak szable, to musi być po Sienkiewiczowemu" sprawia wrażenie, że takie skojarzenie może być u Ciebie jedynym możliwym, a dwa, że taki język dzisiaj niestety raczej bawi. Fanfary patosu i epickiej przezaje*stości mogły być mile widziane przez szukający pocieszenia, stłamszony naród, ale dzisiaj kojarzą się raczej z kiczem i nadają się głównie do pastiszu (no chyba, że taki był Twój zamiar). Naprawdę. Przy "dziatkach" śmiechłam.
Gdyby jednak uznać, że decyzję o nadaniu tekstowi takiej formy podjąłeś świadomie, wtedy trzeba zwrócić uwagę na szwankujące wykonanie. Co tam robi taryfa ulgowa? Co tam robi zdanie (w wypowiedzi postaci) o treści "Błąd."?



Zastanawiam się, na czym miał polegać zamysł. Wykorzystałeś pewien motyw, nawiązałeś do niego... zazwyczaj tak się robi, by dodać od siebie komentarz, rzucić na zagadnienie nowe światło, pokazać je z nowej perspektywy. U Ciebie można ewentualnie sądzić, że tym nowym spojrzeniem ma być ostatnie zdanie, ale przecież już w średniowieczu elementem skupienia na kwestiach ostatecznych było postrzeganie śmierci jako szansy na zbawienie, uwolnienie się z okowów słabego ciała i dostąpienie oglądania Stwórcy, zatem nie kupuję interpretacji w której klasyczne memento mori to lęk przed złą, okrutną śmiercią, a u Ciebie nowością jest sugestia, iż śmierć może być dobra (a przynajmniej sama tak uważa). Nie skomentowałeś memento mori, nie dodałeś niczego od siebie, po prostu odtworzyłeś początek Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią w nieco innym przebraniu.

Memento

10
MargotNoir pisze: Ja niestety nie dołączę się do pochwał.
szkoda.
MargotNoir pisze: Wiem, że zainspirował Cię popularny i spotykany przynajmniej raz w tygodniu w jakimś filmie w TV motyw:
w zasadzie to mnie nie zainspirował, chyba, że nieświadomie :)

Ale mniejsza, przeczytałem Twoją opinię, i z niektórymi uwagami jestem zmuszony się zgodzić. Dzięki za poświęcony czas, za to że pochyliłaś się na tekstem. Ale z tą sienkiwiczowaniem to przesada, gdybyś wzięła opisy walk u noblisty, mogłabyś się trochę zdziwić.

Dzięki.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Memento

11
No cóż, wiadomo, że pisać umiesz, ale tu za bardzo uwiodła Cię forma, moim zdaniem. Pomysł, że umierający będzie się próbować wykpić śmierci. A ona na to: niemożliwe.

Nie ma emocji, są klisze (ja to tak odbieram). Bo te emocje mające powstać przez fakt, że on ma dziatki - wiesz, jakbyś napisał, że córka za tydzień ma ślub, a za miesiąc rodzi, i oddałby za ten miesiąc, za obejrzenie tego potomka, nie tylko jedno życie, ale nawet dziesięć, to bym to kupił. a tak - tylko klisza.

No i finał zgrany w stu filmach i wielu tekstach. Niestety, ja go odbieram jako bardzo pretensjonalny.

No więc jestem bardzo na nie, pozostając z szacunkiem :)

Added in 18 minutes 35 seconds:
Edit: szukaj klimatu jak w tym genialnym filmie: ("Duellist" Ridleya Scotta wg równie dobrej noweli Conrada :D)

Added in 11 minutes 21 seconds:
Moja skleroza, jeszcze drugie dzieło do kompletu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Si%C3%B3d ... %87_(film) "Siódma pieczęć" Bergmana)

I w roli finału: podejdź do tego tematu jeszcze raz. Tylko skradaj się chytrze, nie idź wydeptaną ścieżką :D
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”