Księżyc – trzy litery i przerwa.
Podobny C – na milionach kartek dziecięcych prac.
Gdy najjaśniejszy – jak pełne zachwytu, szeroko Oootwarte buzie i Oooczy.
Wreszcie D, gdy coraz jaśniej noc po nocy.
Prawda?
Jeszcze nie spały. Podszedłem do okna, niby zaciągnąć zasłony, lecz tak naprawdę odegrać scenę grozy:
— Chodźcie! — wołam. — Coś się złego stało z Księżycem!
Zaniepokojone, z półsnu dobranocki wyrwane, podbiegły sprawdzić czego ojciec panikuje. Patrzą.
Syn (Moja krew!) spogląda na mnie, to w niebo. W końcu, drapiąc się po głowie, pyta:
— No, Księżyc. Świeci. O co chodzi?
Wtedy słyszę słodki, drżący głos córeczki:
— Psiewrócił się!
— No, przewrócił — odpowiadam.