Bejsbolówka - wersja poprawiona.

1
Marcin był do bólu przeciętnym siedemnastolatkiem, włóczącym się po korytarzach Technikum Drzewnego we Wrocławiu. Zbyt niski na koszykarza i za wysoki na karła nie porażał koleżanek urodą ani wyrafinowanym językiem zawodowych podrywaczy. Na twarzach kolegów wywoływał ironiczny uśmiech, kiedy z takim przejęciem opowiadał o dziewczynie, którą pewnego dnia będzie miał.
Marzył o ładnej blondynce lub brunetce o kobiecych kształtach, nie jakiejś tam modelce z wychudzonym tyłkiem i miejscem na piersi. Idealnie, gdyby miała niebieskie oczy i długie włosy, ale to nie było konieczne i chłopak gotów był na ustępstwa w kwestii ostatnich dwóch oczekiwań.
Swoje miłosne podboje zaczął od Ani, koleżanki z klasy, która z takim zapałem opowiadała o schodzącej na psy planecie Ziemia. Winą za wszystką obarczała zachłannych ludzi dla których pieniądze i dobra materialne były w życiu najważniejsze. Ich randka trwała półtorej godziny, a gadatliwa dziewczyna kompletnie nie zwracała uwagi na zalety Marcina. Monologi o wycinanych lasach i zanieczyszczenia atmosfery nijak się miały do miłosnych spojrzeń chłopaka, a komplementy w temacie jej wspaniałych włosów i pięknej linii nosa spływały po Ani jak żel na włosach klasowego uwodziciela Armanda w czasie meczu piłki nożnej. Marcin niezbyt zafascynowany ekologią postanowił więcej się z nią nie spotykać, a sprawę uratowania lasów w Brazylii pozostawił ludziom z GreenPeace.
Kolejna była Klara, dziewczyna drobnej budowy i zdolnościach matematycznych. Urzekła chłopaka swoją fascynacją do cyferek i kiedy ten pewnego razu zaskoczył klasową kujonkę zadanie domowym, które on rozwiązał, a ona nie potrafiła, ta zgodziła się na randkę. Na początku wszystko szło po myśli chłopaka. Kawa, ciastko i trochę paplaniny o szkolnych sensacjach, włączając w to ciążę pani pd biologii, która z wielkim brzuchem kroczyła po szkolnych korytarzach, nie mając męża ani chłopaka. Wszystko runęło w gruzach, kiedy Klara zapytała chłopaka o plany na życie. Marcin zaczął się jąkać, twarz przybrała kolor czerwonawy i w końcu zdołał wysapać, że takowych planów nie posiada. Nijak się to miało do ściśle sprecyzowanej przyszłości Klary. Wszystko było już ustalone i dziewczyna nie zamierzała ulegać porywom serca. Ich nienarodzone jeszcze uczucie, umarło więc śmiercią naturalną i choć dalej pomagali sobie w matematycznych zawiłościach, to chłopak jednak już nie patrzył w ten sam, wyjątkowy sposób.
Trzecia była Agnieszka, miłośniczką fitnessu i początkująca zawodniczka mieszanych sztuk walk. Marcin sportu nienawidził, a do nokautujących swoje przeciwniczki dziewczyn miał dość bojaźliwe podejście. Agnieszka miała jednak tak nieziemsko zgrabne pośladki od których nie mógł oderwać wzroku, że pomimo lekkiego pietra postanowił zaprosić ją na randkę. Wszystko układało się dobrze i szło po myśli chłopaka. Spotkali się kilak razy, a przy kolejnej okazji Agnieszka pozwoliła się nawet pocałować. Zaczął już nawet wyobrażać sobie nagie pośladki i piersi dziewczyny, kiedy na horyzoncie pojawił się Łukasz, były chłopak Agnieszki. Bez żadnych skrupułów i litości dla Marcina ponownie zauroczył sobą kochliwą figtherkę, a Marcin szybko zapomniany.
Wizja świata pełnego miłości i nieuprawianego jeszcze seksu straciła swój koloryt. Na jakiś czas chłopak postanowił dać sobie spokój z szukaniem dziewczyny. Nie był pewny czy robi dobrze, ale tak zdecydował i postanowił się tego trzymać. Skoro nie mógł znaleźć swojej drugiej połowy, postanowił lepiej zadbać o siebie. Nie był zadowolony ze swojej muskulatury, czy może lepiej powiedzieć był zawstydzony swoim chudym ciałem. W zmianie tego stanu rzeczy miała pomóc siłownia. Pełen nadziei i wiary w swoje możliwości zapisał się do osiedlowego klubu, w którym taka siłownia się znajdowała.
Po kilku dniach w małym stopniu, a po kilku tygodniach już w dużo większym zaczął odczuwać rozczarowanie treningami. Mięśnie, które tak pięknie puchły w czasie ćwiczenia, na drugi dzień wyglądał tak samo, a nawet gorzej. Zakwasy, bóle stawów od niedokładnego wykonywania ćwiczeń oraz rosłe sylwetki współćwiczących też nie dopingowały go do kontynuowania kulturystycznej przygody. W czasie sesji treningowych czuł się jak paskudny chwast wśród dorodnych i ładnie rozkwitłych tulipanów. Nie było to jego miejsce i chodził tam coraz rzadziej, aż w końcu przestał całkiem zaglądać.
Marcin miał młodszą siostrę o imieniu Zoja. Z greckiego oznaczało to Życie i dziesięciolatka faktycznie była pełna życia. Kochała ludzi wokół, uwielbiała Kate Perry i równie mocno nienawidziła szkoły. Awersja do różnych przedmiotów przekładała się na problemy z ocenami i pomimo licznych, motywacyjnych rozmów z rodzicami ten stan rzeczy długo się nie zmieniał.
Na pomysł zapisania dziewczynki na kurs angielskiego wpadł Marcin. Miłość do amerykańskiej piosenkarki i jej piosenek nie była prawdziwa bez porządnego zrozumienia o czym ta śpiewa, Nie było więc trudne zwabić Zoję podstępem na taki kurs. Nauka angielskiego miała wyrobić u dziesięciolatki nawyk uczenia się i odrabiania prac domowych, a skoro zajęcia odbywała się wieczorem, to nie było innego wyjścia jak zapisać Marcina razem z nią. Wtedy właśnie, kiedy chłopak już powoli zaczął godzić się ze świadomością, że dziewczyny nie znajdzie na zajęciach pojawiła się Ola.
Dziewczyna była naprawdę piękna. Wysoka, z figlarnie zakręconymi włosami powodowała utratę tchu u Marcina. Skończyła osiemnaście lat i mogła w końcu podpisać kontrakt z agencją modelek, na który wcześniej jej matka nie wyrażała zgody. Nie była tak chuda, jak większość modelek, a mądrość patrząca z jej twarzy, paraliżowała chłopaka, nie pozwalając się skupić na kursie.
Serce próbujące wydostać się przez żebra zauważyła Zoja. Nie była jeszcze kobieta, a tylko zwykła smarkula, ale jej instynkt dziewczyński był niezawodny. Na początku nie robiła nic, trochę zła na brata za ten podstęp z nauką języka, ale po kilku dniach jej serce zmiękło. Była nastolatką, a przynajmniej tak uważała i te wszystkie wątpliwości, wstydy i utraty języka w gębie chłopaków w towarzystwie ładnych dziewczyn uważała za żałosne.
Po prostu podeszła po zajęciach do Oli i szarpnęła za rękaw bluzki. Kiedy przyszła modelka spojrzała ciekawie na dziesięciolatkę, ta posłała jej najsłodszy uśmiech świata i podała dłoń. Zostały przyjaciółkami w mniej niż pięć sekund.
Pierwszych wypowiedzi Marcina do wyśnionej dziewczyny nie mogliby zinterpretować najbieglejsi znawcy języka polskiego. Zoja jednak umiała to zrobić i pomiędzy salwami śmiechu obu dziewczyn, tłumaczyła Oli, co Marcin chciał powiedzieć. Po kilku wspólnych powrotach z kursu chłopak w końcu potrafił odezwać się do Oli w sposób spełniający wymogi mowy polskiej. Dziewczyny paplały między sobą jak najlepsze przyjaciółki, a Marcin z przebiegu ich rozmowy wyłapywał tak cenne informacje o życiu prywatnym osiemnastolatki.
Dużym problemem było nowe opel podjeżdżający za każdym razem na przystanek autobusowy. Na nieszczęście chłopaka wyłaniał się z niego przystojny Krystian, który znudzonym gestem ręki wołał Ole do wnętrza auta. Marcin naiwnym chłopcem nie był i z rachunku prawdopodobieństwa wykalkulował, że jego szanse na randkę z Olą równe są zeru. Życie sprawia jednak niespodzianki i tak było tym razem.
Stali wtedy na przystanku i rozmawiali o codziennych sprawach tak różnych dla każdego z osobna. Zoja była ciekawa co taka modelka tylko chodzi po wybiegu i jeszcze zarabia tyle pieniędzy robi przez cały dzień, ni i jak wydaje pieniądze. Ola uśmiechała się i mówiła, że to są sprawy dorosłych i mała nie musi się tym martwić, jednocześnie zerkając w lewa stronę, z której miał nadjechać opel. Przyzwyczajona do pełnego miłości spojrzenia Marcina pozwalała mu przez długie sekundy wpatrywać się w swoją twarz.
Podjechał samochód i Ola usiadła obok kierowcy. Marcin zauważył, że dziewczyna zaczyna kłócić się z Krystianem. Skończyli po dłuższej chwili, ale chłopak nawet nie próbował ukrywać przed siostrą, jaką sprawiło mu to przyjemność. Przez kilka kolejnych dni Krystian nie odbierał Oli z przystanku, więc Marcin mocno przekonany, że tamci ze sobą zerwali, postanowił spróbować swojego szczęścia.
Na początku dziewczyna skwitowała zaproszenie lekkim rozchyleniem ust i milczeniem, by po chwili stwierdzić głośno, że co jej tam zależy i może na kawę z kolegą z kursu przecież się umówić. Marcin umarł prawie ze szczęścia, Zoję w sumie niewiele to interesowało, a Ola wpatrywała się tęsknie z zakręt ulicy, zza którego kiedyś pojawiał się samochód Krystiana.

Bejsbolówka - wersja poprawiona.

2
Wersja poprawiona? No sorry, ale przeczytaj może jeszcze raz całość i coś z tym zrób.
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman

Bejsbolówka - wersja poprawiona.

3
Literówki, ogonki. Masz kilaknaście błędów niechlujów.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Bejsbolówka - wersja poprawiona.

4
tomek3000xxl pisze: Marcin był do bólu przeciętnym siedemnastolatkiem, włóczącym się po korytarzach Technikum Drzewnego we Wrocławiu. Zbyt niski na koszykarza i za wysoki na karła nie porażał koleżanek urodą ani wyrafinowanym językiem zawodowych podrywaczy. Na twarzach kolegów wywoływał ironiczny uśmiech, kiedy z takim przejęciem opowiadał o dziewczynie, którą pewnego dnia będzie miał.
Marzył o ładnej blondynce lub brunetce o kobiecych kształtach, nie jakiejś tam modelce z wychudzonym tyłkiem i miejscem na piersi. Idealnie, gdyby miała niebieskie oczy i długie włosy, ale to nie było konieczne i chłopak gotów był na ustępstwa w kwestii ostatnich dwóch oczekiwań.
Zaczyna się naprawdę przyzwoicie, moim zdaniem. Ale potem, ilość błędów zabija jakąkolwiek ochotę na Twoją historię.
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman

Bejsbolówka - wersja poprawiona.

5
No faktycznie... znalazłem ponad 10, a teraz ładnię proszę o pokutę i rozgrzeszenie. Jeszcze raz przepraszam.



Marcin był do bólu przeciętnym siedemnastolatkiem, włóczącym się po korytarzach Technikum Drzewnego we Wrocławiu. Zbyt niski na koszykarza i za wysoki na karła nie porażał koleżanek urodą ani wyrafinowanym językiem zawodowych podrywaczy. Na twarzach kolegów wywoływał ironiczny uśmiech, kiedy z takim przejęciem opowiadał o dziewczynie, którą pewnego dnia będzie miał.
Marzył o ładnej blondynce lub brunetce o kobiecych kształtach, nie jakiejś tam modelce z wychudzonym tyłkiem i miejscem na piersi. Idealnie, gdyby miała niebieskie oczy i długie włosy, ale to nie było konieczne i chłopak gotów był na ustępstwa w kwestii ostatnich dwóch oczekiwań.
Swoje miłosne podboje zaczął od Ani, koleżanki z klasy, która z takim zapałem opowiadała o schodzącej na psy planecie Ziemia. Winą za wszystko obarczała zachłannych ludzi dla których pieniądze i dobra materialne były w życiu najważniejsze. Ich randka trwała półtorej godziny, a gadatliwa dziewczyna kompletnie nie zwracała uwagi na zalety Marcina. Monologi o wycinanych lasach i zanieczyszczenia atmosfery nijak się miały do miłosnych spojrzeń chłopaka, a komplementy w temacie jej wspaniałych włosów i pięknej linii nosa spływały po Ani jak żel na włosach klasowego uwodziciela Armanda w czasie meczu piłki nożnej. Marcin niezbyt zafascynowany ekologią postanowił więcej się z nią nie spotykać, a sprawę uratowania lasów w Brazylii pozostawił ludziom z GreenPeace.
Kolejna była Klara, dziewczyna drobnej budowy i zdolnościach matematycznych. Urzekła chłopaka swoją fascynacją do cyferek i kiedy ten pewnego razu zaskoczył klasową kujonkę zadaniem domowym, które on rozwiązał, a ona nie potrafiła, ta zgodziła się na randkę. Na początku wszystko szło po myśli chłopaka. Kawa, ciastko i trochę paplaniny o szkolnych sensacjach, włączając w to ciążę pani od biologii, która z wielkim brzuchem kroczyła po szkolnych korytarzach, nie mając męża ani chłopaka. Wszystko runęło w gruzach, kiedy Klara zapytała chłopaka o plany na życie. Marcin zaczął się jąkać, twarz przybrała kolor czerwonawy i w końcu zdołał wysapać, że takowych planów nie posiada. Nijak się to miało do ściśle sprecyzowanej przyszłości Klary. Wszystko było już ustalone i dziewczyna nie zamierzała ulegać porywom serca. Ich nienarodzone jeszcze uczucie, umarło więc śmiercią naturalną i choć dalej pomagali sobie w matematycznych zawiłościach, to chłopak jednak już nie patrzył w ten sam, wyjątkowy sposób.
Trzecia była Agnieszka, miłośniczka fitnessu i początkująca zawodniczka mieszanych sztuk walk. Marcin sportu nienawidził, a do nokautujących swoje przeciwniczki dziewczyn miał dość bojaźliwe podejście. Agnieszka miała jednak tak nieziemsko zgrabne pośladki od których nie mógł oderwać wzroku, że pomimo lekkiego pietra postanowił zaprosić ją na randkę. Wszystko układało się dobrze i szło po myśli chłopaka. Spotkali się kilak razy, a przy kolejnej okazji Agnieszka pozwoliła się nawet pocałować. Zaczął już nawet wyobrażać sobie nagie pośladki i piersi dziewczyny, kiedy na horyzoncie pojawił się Łukasz, były chłopak Agnieszki. Bez żadnych skrupułów i litości dla Marcina ponownie zauroczył sobą kochliwą figtherkę, a Marcin szybko zapomniany.
Wizja świata pełnego miłości i nieuprawianego jeszcze seksu straciła swój koloryt. Na jakiś czas chłopak postanowił dać sobie spokój z szukaniem dziewczyny. Nie był pewny czy robi dobrze, ale tak zdecydował i postanowił się tego trzymać. Skoro nie mógł znaleźć swojej drugiej połowy, postanowił lepiej zadbać o siebie. Nie był zadowolony ze swojej muskulatury, czy może lepiej powiedzieć był zawstydzony swoim chudym ciałem. W zmianie tego stanu rzeczy miała pomóc siłownia. Pełen nadziei i wiary w swoje możliwości zapisał się do osiedlowego klubu, w którym taka siłownia się znajdowała.
Po kilku dniach w małym stopniu, a po kilku tygodniach już w dużo większym zaczął odczuwać rozczarowanie treningami. Mięśnie, które tak pięknie puchły w czasie ćwiczenia, na drugi dzień wyglądał tak samo, a nawet gorzej. Zakwasy, bóle stawów od niedokładnego wykonywania ćwiczeń oraz rosłe sylwetki współćwiczących też nie dopingowały go do kontynuowania kulturystycznej przygody. W czasie sesji treningowych czuł się jak paskudny chwast wśród dorodnych i ładnie rozkwitłych tulipanów. Nie było to jego miejsce i chodził tam coraz rzadziej, aż w końcu przestał całkiem zaglądać.
Marcin miał młodszą siostrę o imieniu Zoja. Z greckiego oznaczało to Życie i dziesięciolatka faktycznie była pełna życia. Kochała ludzi wokół, uwielbiała Kate Perry i równie mocno nienawidziła szkoły. Awersja do różnych przedmiotów przekładała się na problemy z ocenami i pomimo licznych, motywacyjnych rozmów z rodzicami ten stan rzeczy długo się nie zmieniał.
Na pomysł zapisania dziewczynki na kurs angielskiego wpadł Marcin. Miłość do amerykańskiej piosenkarki i jej piosenek nie była prawdziwa bez porządnego zrozumienia o czym ta śpiewa. Nie było więc trudne zwabić Zoję podstępem na taki kurs. Nauka angielskiego miała wyrobić u dziesięciolatki nawyk uczenia się i odrabiania prac domowych, a skoro zajęcia odbywały się wieczorem, to nie było innego wyjścia jak zapisać Marcina razem z nią. Wtedy właśnie, kiedy chłopak już powoli zaczął godzić się ze świadomością, że dziewczyny nie znajdzie na zajęciach pojawiła się Ola.
Dziewczyna była naprawdę piękna. Wysoka, z figlarnie zakręconymi włosami powodowała utratę tchu u Marcina. Skończyła osiemnaście lat i mogła w końcu podpisać kontrakt z agencją modelek, na który wcześniej jej matka nie wyrażała zgody. Nie była tak chuda, jak większość modelek, a mądrość patrząca z jej twarzy, paraliżowała chłopaka, nie pozwalając się skupić na kursie.
Serce próbujące wydostać się przez żebra zauważyła Zoja. Nie była jeszcze kobietą, a tylko zwykłą smarkula, ale jej instynkt dziewczyński był niezawodny. Na początku nie robiła nic, trochę zła na brata za ten podstęp z nauką języka, ale po kilku dniach jej serce zmiękło. Była nastolatką, a przynajmniej tak uważała i te wszystkie wątpliwości, wstydy i utraty języka w gębie chłopaków w towarzystwie ładnych dziewczyn uważała za żałosne.
Po prostu podeszła po zajęciach do Oli i szarpnęła za rękaw bluzki. Kiedy przyszła modelka spojrzała ciekawie na dziesięciolatkę, ta posłała jej najsłodszy uśmiech świata i podała dłoń. Zostały przyjaciółkami w mniej niż pięć sekund.
Pierwszych wypowiedzi Marcina do wyśnionej dziewczyny nie mogliby zinterpretować najbieglejsi znawcy języka polskiego. Zoja jednak umiała to zrobić i pomiędzy salwami śmiechu obu dziewczyn, tłumaczyła Oli, co Marcin chciał powiedzieć. Po kilku wspólnych powrotach z kursu chłopak w końcu potrafił odezwać się do Oli w sposób spełniający wymogi mowy polskiej. Dziewczyny paplały między sobą jak najlepsze przyjaciółki, a Marcin z przebiegu ich rozmowy wyłapywał tak cenne informacje o życiu prywatnym osiemnastolatki.
Dużym problemem był nowy opel podjeżdżający za każdym razem na przystanek autobusowy. Na nieszczęście chłopaka wyłaniał się z niego przystojny Krystian, który znudzonym gestem ręki wołał Olę do wnętrza auta. Marcin naiwnym chłopcem nie był i z rachunku prawdopodobieństwa wykalkulował, że jego szanse na randkę z Olą równe są zeru. Życie sprawia jednak niespodzianki i tak było tym razem.
Stali wtedy na przystanku i rozmawiali o codziennych sprawach tak różnych dla każdego z osobna. Zoja była ciekawa co taka modelka, która tylko chodzi po wybiegu i jeszcze zarabia tyle pieniędzy robi przez cały dzień i jak wydaje pieniądze. Ola uśmiechała się i mówiła, że to są sprawy dorosłych i mała nie musi się tym martwić, jednocześnie zerkając w lewą stronę, z której miał nadjechać opel. Przyzwyczajona do pełnego miłości spojrzenia Marcina pozwalała mu przez długie sekundy wpatrywać się w swoją twarz.
Podjechał samochód i Ola usiadła obok kierowcy. Marcin zauważył, że dziewczyna zaczęła się kłócić się z Krystianem. Skończyli po dłuższej chwili, ale chłopak nawet nie próbował ukrywać przed siostrą, jaką sprawiło mu to przyjemność. Przez kilka kolejnych dni Krystian nie odbierał Oli z przystanku, więc Marcin mocno przekonany, że tamci ze sobą zerwali, postanowił spróbować swojego szczęścia.
Na początku dziewczyna skwitowała to lekkim rozchyleniem ust i milczeniem, by po chwili stwierdzić głośno, że co jej tam zależy i może na kawę z kolegą z kursu przecież się umówić. Marcin umarł prawie ze szczęścia, Zoję w sumie niewiele to interesowało, a Ola wpatrywała się tęsknie z zakręt ulicy, zza którego kiedyś pojawiał się samochód Krystiana.

Bejsbolówka - wersja poprawiona.

6
Jest nieco lepiej, ale :
tomek3000xxl pisze: Kolejna była Klara, dziewczyna drobnej budowy i zdolnościach matematycznych.
drobnej budowy, o zdolnościach matematycznych.
tomek3000xxl pisze: Na początku wszystko szło po myśli chłopaka.
tomek3000xxl pisze: Wszystko układało się dobrze i szło po myśli chłopaka. Spotkali się kilak razy
Replay
tomek3000xxl pisze: ponownie zauroczył sobą kochliwą figtherkę, a Marcin szybko zapomniany.
został zapomniany
tomek3000xxl pisze: Wtedy właśnie, kiedy chłopak już powoli zaczął godzić się ze świadomością, że dziewczyny nie znajdzie na zajęciach pojawiła się Ola.
że dziewczyny nie znajdzie, na zajęciach pojawiła się Ola. Lub : że dziewczyny nie znajdzie na zajęciach, pojawiła się Ola.
tomek3000xxl pisze: Wysoka, z figlarnie zakręconymi włosami powodowała utratę tchu u Marcina
Czyta się to : zakręconymi włosami powodowała utratę tchu u Marcina - dusiła go? Po to wynaleziono przecinek : zakręconymi włosami,powodowała utratę tchu u Marcina
tomek3000xxl pisze: a mądrość patrząca z jej twarzy
już lepiej by było : bijąca z jej twarzy. Patrząca zdecydowaniu tu nie pasuje.
tomek3000xxl pisze: Serce próbujące wydostać się przez żebra zauważyła Zoja.
Zadzwoniła po pogotowie?
tomek3000xxl pisze: Po prostu podeszła po zajęciach do Oli i szarpnęła za rękaw bluzki. Kiedy przyszła modelka spojrzała ciekawie na dziesięciolatkę, ta posłała jej najsłodszy uśmiech świata i podała dłoń. Zostały przyjaciółkami w mniej niż pięć sekund.
Bardzo dobry fragment!
tomek3000xxl pisze: modelka, która tylko chodzi po wybiegu i jeszcze zarabia tyle pieniędzy robi przez cały dzień i jak wydaje pieniądze.
Co Ty, Sławomir jesteś? Za dużo piniondza w tym zdaniu.
tomek3000xxl pisze: Marcin umarł prawie ze szczęścia, Zoję w sumie niewiele to interesowało, a Ola wpatrywała się tęsknie z zakręt ulicy, zza którego kiedyś pojawiał się samochód Krystiana.
Super, ale urwałeś w najciekawszym miejscu. Brakuje mi jakiegoś zakończenia. Spotykali się ? Czy może jednak nadjechał opel?
Pracuj!
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman

Bejsbolówka - wersja poprawiona.

8
Po pierwsze: nie wrzucamy poprawionych wersji w komentarzu, chyba że... - ale to proszę sobie znaleźć w regulaminie.
Po drugie - zamykam temat i następny możesz wrzucić za 7 dni. Za karę.
Po trzecie miłego dnia.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek
Zablokowany

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”