Każdy zasługuje na szczęście

1
Eitai edit: Heej, gatunek, gatunek, gatunek! Co to jest za dzieło, jakiego rodzaju?



Przez tyle lat żyłem jak tchórz! Obrzydzenie do siebie, które mnie wypełnia, waży chyba więcej, niż ja sam. Tyle czasu zmarnotrawiłem, byle tylko uchodzić w swoich oczach za normalnego. Jakże się zdziwiłem, że im bliższy byłem celu, tym bardziej coś mnie w środku zżerało, tym dotkliwsze stawało się uczucie niespełnienia. Zanurzałem się coraz to głębiej w nieszczęściu, jak buszmen, którego wciągają ruchome piaski.

Teraz, gdy tylko głowa została na powierzchni, w ostatniej chwili, postanowiłem zrobić to, co powinienem był zrobić już dawno temu. Nagłe to postanowienie odgania samobójcze myśli, jakże mi ostatnimi czasy nieobce.

żegnaj, Krystyno! Nigdy cię nie kochałem, a małżeństwo z tobą było tylko częścią gry, która miała mi udowodnić moją nieistniejącą normalność.

Bywajcie, dzieci! Mam nadzieję, że nigdy się dowiecie, w jakim celu was spłodziłem.

Walizki spakowane. Wahanie wkrada się w moje myśli i paraliżuje członki; a nuż to już za późno? Czy aby nie muszę wypić piwa, które nawarzyłem, czy nie wymaga tego zwykła uczciwość?

Pieprzyć ją! Dość już zrobiłem dla innych, czas na moją korzyść.

Trzaśnięcie drzwiami. Biegnę co sił w płucach, aby czym prędzej znaleźć się jak najdalej od dawnego życia. Mijają kilometry, jednak nie przerywam sprintu - myśl o mojej miłości dodaje mi sił.

Ujrzę ją już w lesie, z dala od ludzi. A potem wyniesiemy się stąd, gdzie nikt się nie będzie nami interesował, gdzie nikt mnie nie zna...

Pokrzywy parzą okrutnie, gdy biegnę przez zieloną gęstwę. Jeszcze trochę i znajdę się u celu.

Wreszcie jest! Miejsce odosobnienia, tu prawie nikt nie chodzi. Zatrzymuję się, próbuje złapać oddech. Pot kapie z twarzy jak z burzowej chmury.

śmieję się histerycznym śmiechem. Siadam na złamanym dębie, z prędkością nielicującą ze zmęczeniem zdejmuje buta. Rwę oporne sznurowadło.

Jeszcze prawa skarpeta. Odrzucam wilgotny materiał i wreszcie wpijam się w swoją nagą stopę. Całuję obłąkańczo, przytulam i zaraz tracę równowagę; lecą z pnia na plecy. Ale nie puszczam stopy, tym razem ją nadgryzam, liżę. łzy szczęścia zmywają pot.

Ach, moja moja ukochana, nareszcie!
Osoba, która dostaje od kolegi prezenty na urodziny, a sama mu ich nie daje, to niewdzięcznik.

Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.

A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?

2
Tytuł utworu oraz przebieg akcji wskazują, że narrator i zarazem bohater znalazł receptę na powszechną szczęśliwość. Jaka to recepta? Najpierw - udzielenie sobie samemu rozgrzeszenia, a potem - ciepnięcie wszystkiego, co dotychczasowemu życiu rzekomo nadawało sens. A zatem zdemaskowanie siebie. Także - autoironia. Odrzuciwszy ekspiację, narrator realizuje swój plan. Akcja sugeruje, że bohater czmycha ku kochance. Romantyczna sceneria podtrzymuje tę sugestię.



Okazuje się jednak, że narrator zakpił sobie z tych, którzy już mu uwierzyli i być może pomyśleli: jakie to proste, wystarczy zerwać z przeszłością i witaj ogrodzie (tu: lesie) hedonizmu.



Ukochaną ukazuje się... własna noga narratora. Sam zaś narrator ma najpewniej skłonności wampiryczne, a jeśli nie, to okazuje się klasycznym narcyzem, tyle że prawdziwy Narcyz kochał siebie całego, bohater utworu zaś uwielbia jedną swoją część; zważywszy na to, że jest mężczyzną, to owa część do najpiękniejszych nie należy.



Utwór, jak mniemam, jest refleksją nad czytaniem tekstu i parodią popularnych motywów oraz gatunków literackich.

3
Czytało się dobrze. Tekst bez potknięć. Choć wszystko ze strony warsztatowej jest ok, to założę się, że jutro nie będę o nim pamiętał. Czegoś tu brak, choć postać głównego bohatera, który próbuje usprawiedliwiać własne tchórzostwo jest ciekawa.



Jak dla mnie tekst za krótki.



A może następna część? 8)
jestem, więc pisze...


Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.

4
A może "poprzednia" część, czyli przybliżenie bohatera czytelnikowi, w później to dość zaskakujace zakończenie? :)

5
Następnej części nie będzie, poprzedniej tyż. Takie wygłupy powinny być możliwie najkrótsze :)

Dzięki serdeczne za komentarze.
Osoba, która dostaje od kolegi prezenty na urodziny, a sama mu ich nie daje, to niewdzięcznik.

Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.

A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?

6
Tekst... zaraz to ja coś przed chwilą czytałem? Cholera, tylko co i o czym?

Zaraz.

Aaa, już wiem. Tak więc, nie spodobało mi się za bardzo. Tak jakbyś wrzucił mnie wprost w wir wydarzeń nie tłumacząc dlaczego, gdzie, kto i po co. Dobrze to określiłeś: "wygłup". Oby takich jak najmniej, żeby nie przesadzać.

Pisałem już, że nie trafiło w moje gusta? Tak, z pewnością nie omieszkałbym wspomnieć tego na samym początku mojej wypowiedzi.

Przyznam, że czytało się szybko, ale to zapewne "wina" krótkości tekstu.

Błędów nawet nie chciało mi się szukać. Zmęczenie mnie powoli łapie.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

7
Ponieważ sam określiłeś to jako wygłup, nie mam pojęcia czemu ja miałabym potraktować ten tekst poważnie.



Mogę powiedzieć tylko jedno, miewałeś zdecydowanie lepsze teksty. Ten napisany jest dość sprawnie - moim zdaniem parodystycznie. Prosty język ułatwia odbiór.

Kilka błędów, jedno zdanie zdecydowanie do poprawki:


Nagłe to postanowienie odgania samobójcze myśli, jakże mi ostatnimi czasy nieobce.




pozdrawiam i czekam na coś lepszego
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron