Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

16

Latest post of the previous page:

Navajero pisze: Czy spojrzeniem można szeptać? :)
ithi pisze:
elka pisze: Tylko Robert stał przy niej i patrzył jakby naprawdę wierzył w miłość.
To zdanie zrobiło dla mnie cały klimat. Bardzo ładne.
No wiesz, z drugiej strony, kochający gwałciciel...
Ładne literacko. A w porównaniu z cynicznym obrazem - bardzo szarpie emocje.
Navajero pisze: Ja nie jestem do końca pewien czy prawidłowe. Pewnie zmieniłbym jakoś, gdyby to było moje
Pewnie "oceniające" byłyby prawidłowo. Ale z drugiej strony to zbitek szepczące spojrzenia daje konkretny obraz plotkar, które szepczą za plecami, z ukrycia, za firanek właśnie.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

17
Navajero pisze: No wiesz, z drugiej strony, kochający gwałciciel...
A jeżeli kochał ją przez te wszystkie lata i zapłacił za nią fortunę? :hm:
ithi pisze: Ale z drugiej strony to zbitek szepczące spojrzenia daje konkretny obraz plotkar, które szepczą za plecami, z ukrycia, za firanek właśnie.
O to mi własnie chodziło.

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

18
elka pisze:
Navajero pisze: No wiesz, z drugiej strony, kochający gwałciciel...
A jeżeli kochał ją przez te wszystkie lata i zapłacił za nią fortunę? :hm:
Na targu niewolników ;) Naprawdę wyobrażasz sobie taką sytuację? I że kobieta może odczuwać przyjemność w takiej chwili? Bo co innego gry łóżkowe, wtedy można nie takie rzeczy, a co innego real. A ona przecież nie wiedziała kto się na nią rzucił. No i ten chwyt za włosy: była fanką bdsm? :) To wszystko trzeba by uzasadnić fabularnie, dlatego napisałem, że fabuła taka sobie.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

19
ithi pisze: Pewnie "oceniające" byłyby prawidłowo. Ale z drugiej strony to zbitek szepczące spojrzenia daje konkretny obraz plotkar, które szepczą za plecami, z ukrycia, za firanek właśnie.
Nie, to nie o to chodzi. Po prostu spojrzenia nie szepczą. Spojrzenia są bezgłośne. Szeptać mogą właścicielki patrzących oczu. Ja bym to rozdzieliła jakoś: są spojrzenia zza firanek i są szepty. Obok siebie, ale nie są tym samym.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

20
Navajero pisze: To wszystko trzeba by uzasadnić fabularnie, dlatego napisałem, że fabuła taka sobie.
Kiedy pisałam, to widziałam... ale teraz widzę, że trzeba inaczej, że mogę inaczej. Dałeś mi do myślenia.

Added in 24 minutes 33 seconds:
elka pisze: Zresztą nie ma już co ukrywać, jutro o ich bankructwie będą szeptały wszystkie spojrzenia zza firanek.
Zastosowałam tutaj metaforę, dlatego nie można brać tego dosłownie, bo wtedy wychodzi, że spojrzenia szepczą. Jeżeli jednak rozwiniemy metaforę, wtedy widzimy, że te spojrzenia do kogoś należą i w tym kontekście mogą szeptać, bo stoi za tym człowiek.

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

21
elka pisze:
Zastosowałam tutaj metaforę
Raczej metonimię, bo spojrzenia zastępują osoby. Moim zdaniem, ona jest niezbyt udana. Ale to Twoje dzieło, Ty decydujesz! :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

22
Thana pisze: Raczej metonimię, bo spojrzenia zastępują osoby. Moim zdaniem, ona jest niezbyt udana. Ale to Twoje dzieło, Ty decydujesz!
To żadne dzieło. Thana. A to zdanie może uda mi się rozwinąć na tyle, by satysfakcjonowało wszystkich.
Dziękuję, że chcesz mi pomóc.

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

23
elka pisze: To żadne dzieło. Thana.
Ja nie mówię "dzieło" z przekąsem, tylko normalnie. Masz prawo nazywać to, co stworzyłaś, dziełem (nawet jeśli jest nieduże), utworem czy jak chcesz (no właśnie: jak sama nazywasz swoje teksty?).
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

24
Thana pisze: jak sama nazywasz swoje teksty?).
Próbami - na razie tymi dla mnie są, może dlatego, że nie napisałam jeszcze nic na tyle dobrego, bym mogła czuć satysfakcję. Zawsze jest w nich jakieś ''ale'', niemniej cieszę się, że warsztat okey.
Do tej pory więcej uwagi poświęcałam poezji.

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

25
Dobrze. Zatem to jest Twoja próba i Ty decydujesz, które uwagi są dla Ciebie pożyteczne, które chcesz przyjąć, a które nie. Zwłaszcza, że jak widzisz, uwagi od różnych osób bywają diametralnie odmienne. ;) Zawsze ostateczna decyzja należy do Ciebie.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

27
Jestem za, a nawet przeciw. Za, gdyż Twoja miniatura ma dobre tempo i napisana jest sprawnie. Wprawdzie nie podoba mi się ani "ocean gniewu", ani spojrzenia szepczące zza firanek, lecz to są drobiazgi. Natomiast przeciw, gdyż przytłoczyłaś bohaterkę nadmiarem nieszczęść najzupełniej zbędnych. Nieuniknione bankructwo i wywołany nim kryzys małżeński to sytuacja wystarczająco poważna i pełna napięcia, by rozgrywać tylko ją samą, bez zadnych gadżetów dodatkowych. Ty natomiast dodałaś (nie ma znaczenia, że w retrospektywie) i nagłą śmierć ojca Twojej bohaterki, i samobójstwo matki, i niespłacone długi (fatum jakieś, czy co?) i szpital psychiatryczny - właściwie po co? Żeby rozdzielić dziewczynę i Roberta? To przecież on mógł - wezwany nagłym telefonem - porzucić tę wspaniale rozwijającą się imprezę. Ktoś potem powiedziałby mimochodem, że Robert po śmierci ojca musiał wrócić do swojej mieściny, podjąć pracę... To całkowicie by wystarczyło, zamiast trzech nieszczęść, rozdzielonych tylko przecinkami. Naprawdę czasem mniej znaczy lepiej.
Tym bardziej, że na końcu ów Robert okazuje się łajdakiem, który nie tylko dziewczynę zgwałcił, ale również odkupił od męża za cenę darowania długu. A zatem mąż jest łajdakiem nie mniejszym. I tego naprawdę byłoby dosyć, jak na wytrzymałość dziewczyny i tej miniatury. No i oczywiście nie ma żadnego "podpisaliśmy umowę". Gdyby taki dokument rzeczywiście powstał, obaj panowie mogliby trafić za kratki, za handel żywym towarem. "Zawarliśmy dżentelmeńską umowę" bardziej by tutaj pasowało.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

28
Witaj, Rubio.
Bardzo Ci dziękuję za Twoje spojrzenie na tekst. Piszesz, że ją przytłoczyłam problemami. Tak, to prawda, ale i w życiu często bywa, że jedno nieszczęście pociąga za sobą kolejne, jak lawina.
Być może za dużo tych nieszczęść na mini, rozpisane w rozdziałach miałyby inny wydźwięk. Niemniej polubiłam krótkie formy, a często tak mam, że widzę obraz i piszę...
Twoja wypowiedź uzmysłowiła mi, że powinnam skupić się na jednym obrazie, a nie na ciągu następujących po sobie zdarzeń. W tej miniaturze błędy, które popełniłam trudno już naprawić, ale jest to dla mnie nauka - na przyszłość.

Bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas, podzielenie się wiedzą i doświadczeniem.

Pozdrawiam serdecznie.

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

29
To prawda, ze w zyciu czasem zdarzają się takie, lawinowe wręcz, ciągi nieszczęść czy niefortunnych zdarzeń - w literaturze jednak jest to materiał na powieść, nie zaś na dwa zdania na jednym oddechu :)
W Twojej miniaturze istotny jest nie tyle jeden obraz (bo retrospektywy nie da się uniknąć, a to wiąże się ze zmianą czasu i miejsca akcji), ile raczej jedno wydarzenie, czyli bankructwo, którego nie warto "rozcieńczać" innymi nieszczęściami. Bo popatrz: gdyby Twoja bohaterka miała rodziców, którzy wszystkie oszczędnosci utopili w bezskutecznym ratowaniu interesów zięcia, to jej sytuacja byłaby lepsza? Ależ skąd, dziewczyna mogłaby mieć potężne poczucie winy i jeszcze więcej pretensji do męża, a przy okazji - konflikt z rodzicami. Nie potrzeba od razu sytuacji krancowych, śmierci i szpitala psychiatrycznego, żeby bohaterowi dorzucić kamieni do tego worka, który musi dźwigać... :wink:
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Bankrutka [wulgaryzmy][przemoc][18+]

31
Kiedy z niej schodził, nienawidziła siebie. Tej słabości, z którą nie umiała sobie poradzić. Nikt tak jak on, nie deptał jej uczuć, z drugiej strony nikt tak jej nie znał.
Nikomu też nie przyszło wcześniej na myśl, kupić sobie jej miłość...

Pokłóciła się z mężem i wściekła wybiegła z domu. Chodziła po plaży. Morze było spokojne, fale delikatnie uderzały o brzeg, tylko w niej sztorm. Miała dość skurwiela. Układała, że wróci, spakuje go i niech spieprza.
Dzisiaj ją dobił. Nie ma firmy, nie ma kasy i trzeba zaczynać od nowa. Przegrał wszystko, a tyle razy zapewniał, że już z tym skończył.
Usiadła na mokrym piasku, zimno pobudzało szare komórki. Wiedziała, że tym razem nie może się ugiąć. Zresztą nie ma już co ukrywać. Jutro o ich bankructwie będą widziały wszystkie spojrzenia zza firanek. Najbardziej bała się poklepywania po plecach, oznak pocieszenia i zrozumienia. Zbyt dobrze to znała; gdzie kończą się pieniądze, ludzie tracą na wartości.

Z zamyślenia wyrwało mocne szarpnięcie za ramię. Nie zdążyła podnieść głowy, a już leżała na brzuchu. Ktoś bezceremonialnie zadarł jej spódnicę. Z przerażenia nie była w stanie wydusić z siebie słowa, krzyk zawirował i skonał.
Tymczasem napastnik ściągnął majtki i atakował z furią. Ból rozlał się i narastał.
Raptem zmienił taktykę, zwolnił, zaczął dotykać niczym czuły kochanek. Nie wiedziała co się dzieje, czuła tylko, że to dziwne, odczuwać przyjemność. A jednak... Wtedy usłyszała jego śmiech. Przewrócił ją na plecy.
– Witaj, skarbie.
Aksamitna barwa głosu, ręce dosłownie wszędzie i ogień. Zamknęła oczy…

Po wszystkim pomógł jej wstać, nie była w stanie utrzymać się na nogach. Przytulił i pocałował.
– Widziałem jak chodzisz w kółko i się wściekasz, jak miota tobą gniew. Pamiętasz, kiedyś to zaczęliśmy, ale nie dane nam było skończyć.

Ostatni rok studiów. Impreza w akademiku i szept Roberta, że jest najpiękniejsza. Tańczyli. Kiedy przejechał ręką po kręgosłupie, myślała, że to trzęsienie ziemi, później mieli iść do pokoju.
Z transu wybudził jednak telefon od matki. Ojciec umierał.

Dzisiaj, po latach znowu stał przed nią. Tak samo przystojny.
Patrzyła i nie mogła zrozumieć, dlaczego posunął się do gwałtu? Wyrzucała pytania serią, jak z karabinu.

– Twój mąż był mi winien dużą kasę. Zrzekł się ciebie.

Zamilkła. Znowu nie miała nic, runął domek z ostatniego rozdania.


Poprawiłam. Starałam się dopasować każdą sugestię od Was. Nie wiem czy teraz jest lepiej, czy lepiej nie mówić? Wydaje mi się, że łatwiej się pisze niż poprawia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron