kiedy nie trzymasz mnie za rękę

16

Latest post of the previous page:

Właśnie do tego doszłam, że jeżeli będę bazować tylko na metaforze, to moje pisanie będzie czytelne dla bardzo wąskiej grupy, czyli piszących podobnie, a to zbyt mało.
Dziękuję, Sarah, że poświęcasz mi czas. Doceniam i jestem wdzięczna.

kiedy nie trzymasz mnie za rękę

17
Jeśli mogę, to ja również jestem przeciwko kocim łbom. Niepotrzebna groteska odbierająca powagę skądinąd całkiem udanemu tekstowi. Czego by nie były metaforą, to sam obraz: bruk, który nagle zamienia się w poodcinane głowy kotów (a musi ich być w pierony, skoro zastępują kamienie w brukowanej drodze) jest raczej komiczny i tak, jak powiedział P.Yonk karykaturalny, a chyba nie o to Ci chodziło.

Co do całej reszty: rzekłabym, że zaskakująco dojrzały tekst i chociaż brakuje w nim pointy czy wyciągnięcia jakiegoś wniosku to po namyśle muszę stwierdzić, że właśnie to mi się to podoba. Tekst przedstawia pewną sytuację (czy może etap życia) i nic poza tym, dzięki czemu jest bardziej poczuwalny, emocje są mniej nachalne. Dobry wybór.

kiedy nie trzymasz mnie za rękę

19
A czego metaforą są zepsute erytrocyty?
Jak mniemam ich też nie należy brać dosłownie, bo gdyby tak było, wiersz mówiłby o moczu i kale (bo tam trafiają produkty rozpadu hemoglobiny).

Wydaje mi się, że o ile warto bronić własnej wizji, to warto też dać odbiorcy szansę na domyślnie się o co chodzi, na chwilę wejść w jego buty, spróbować zobaczyć tekst tak, jak widzi go ktoś, kto nie czyta w myślach autora i nie wie, jakie założenia towarzyszyły powstawaniu.

Zawsze podkreślam, że odbiór tekstu też wymaga pewnych kompetencji i oczywiście może się zdarzyć, że dostaniesz krytykę od czytelnika niekompetentnego. Może tak jest w tym przypadku - nie twierdzę, że nie.

Mimo to jednak spróbuj może poddać tekst analizie sama i przekonać się, czy czytelnik niemający do dyspozycji niczego poza wiedzą ogólną (sama decydujesz, jak kompletną i rozległą) oraz tekstem ma szansę wyczytać z niego to, co chciałaś tam zawrzeć.

kiedy nie trzymasz mnie za rękę

20
MargotNoir pisze: A czego metaforą są zepsute erytrocyty?
Białaczki.
MargotNoir pisze: Mimo to jednak spróbuj może poddać tekst analizie sama i przekonać się, czy czytelnik niemający do dyspozycji niczego poza wiedzą ogólną (sama decydujesz, jak kompletną i rozległą) oraz tekstem ma szansę wyczytać z niego to, co chciałaś tam zawrzeć.
Napisałam wyżej, że zaczynam mieć wątpliwości do poprawnego zapisu myśli. Sugestia na przyszłość.

kiedy nie trzymasz mnie za rękę

23
Hasła choroba + erytrocyty wywołują raczej skojarzenie z anemią sierpowatą. Z białaczką poszłabym w szpik albo leukocyty. .
Nie mówię, że jest całkowicie źle bo od strony diagnostyki/istoty choroby tak naprawdę oba skojarzenia są równie naciągane, ale od strony popularnej świadomości wydaje mi się, że mało komu erytrocyty kojarzą się z białaczką.

kiedy nie trzymasz mnie za rękę

24
Margot, ale czy muszą się kojarzyć z konkretną, znaną z nazwy chorobą? Mnie się ta wanna pełna zepsutych erytrocytów skojarzyła z poważną, być może śmiertelną, chorobą krwi. Jej nazwa nie miała dla mnie żadnego znaczenia...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

kiedy nie trzymasz mnie za rękę

26
Ja mówię tylko o tym, że autorka chciała, by kojarzyła się z białaczką i powstaje pytanie, czy się udało. O tym, jak ważna jest odpowiedź na to pytanie decyduje chyba autorka, a w każdym razie jeśli ta informacja jest dla kogoś ważna to obstawiam, że dla niej. Od siebie daję feedback że nie kuku zepsute erytrocyty nie kojarzą mi się z białaczką. I tyle.

kiedy nie trzymasz mnie za rękę

27
W tym wierszu, to kamienie są zepsutą krwią, bolączkami, o które podmiot liryczny się potyka, dlatego istotne moim zdaniem.

Napisałam ogólnie ''białaczką'', by kojarzyło się z zepsutą krwią, co Thana od razu w mini zauważyła.

Nigdy nie tłumaczę swoich wierszy, co kto zobaczy, to jego. Ponieważ jednak były sugestie, żebym zrezygnowała z ''kocich łbów'' uznałam za słuszne ich bronić. Dla mnie były inspiracją do napisania tego wiersza.

kiedy nie trzymasz mnie za rękę

28
To ja już całkiem skołowana zapytam: w jakim sensie i w jaki sposób kocie łby były dla Ciebie inspiracją? Kocie łby jako bruk, kocie łby jako faktycznie poodcinane głowy kotów leżące na drodze (jeśli tak, to gdzie Ty to widziałaś, że Cię zainspirowało?)... Czy po prostu patrzyłaś na bruk, pomyślałaś "ale by było dziwnie, jakby zamiast kamieni leżały tu faktycznie głowy kotów" i w jakiś sposób to wszystko skojarzyło Ci się jeszcze z białaczką?

A jeśli chodzi o krew i erytrocyty to białaczka rzeczywiście jest chorobą tkanki krwiotwórczej, ale nie rozumiem, jak zastąpienie krwi erytrocytami miałoby pomóc dojść do tej białaczki. Chodzi mi o to, że od krwi do białaczki dużo bliżej, niż od erytrocytów do białaczki, bo idąc tym drugim tropem musimy przejść dwa nieoczywiste skojarzenia.
Choroba + krew = białaczka. Ok, rozumiem.
Choroba + erytrocyty = anemia sierpowata.
Skojarzenie choroba+erytrocyty=białaczka działa tylko, jeśli ktoś wpadnie na:
Choroba + (erytrocyty jako zamiennik krwi na zasadzie pars pro toto)

kiedy nie trzymasz mnie za rękę

29
MargotNoir pisze: Czy po prostu patrzyłaś na bruk, pomyślałaś "ale by było dziwnie, jakby zamiast kamieni leżały tu faktycznie głowy kotów" i w jakiś sposób to wszystko skojarzyło Ci się jeszcze z białaczką?
MargotNoir czy szłaś kiedykolwiek po ''kocich łbach''? Ja często chodziłam, ale nigdy nie miałam skojarzenia z kotami. To kamienie, dość niewygodne dla szpilek np., bo w trampkach fajnie się śmiga. Niemniej te chore krwinki skojarzyły mi się, z takim właśnie brukiem, z kamieniami... wydaje mi się, że dla zobrazowania wystarczy odrobina wyobraźni.

Ja rozumiem, że wiersz do Ciebie nie trafił. Szanuję Twoje zdanie.
Dziękuję za zainteresowanie wierszem.
Pozdrawiam.

kiedy nie trzymasz mnie za rękę

30
Ależ ja się nie kłócę o skojarzenie bruk = nierówna droga = problemy, bolączki i tak dalej. To jak najbardziej jest jasne i zrozumiałe.

Pytam:
- Co tam robią głowy kotów leżące na asfalcie (kamienie w bruku wszak na asfalcie nie leżą) i różniące się kolorem zębów. Rozumiem, że skojarzenie "kocie łby" jako bruk z porozrzucanymi na asfalcie głowami kotów to przewrotnie groteskowa gra słów, tylko taki czarny humor robi w tym tekście? Jak widać nie tylko ja odczytałam te kocie łby jako fragmenty zwłok. Leżą na asfalcie. Trupy. Mają zęby. No hej.
- OK, niech będą chore krwinki, niech wyglądają jak kamienie, to skojarzenie jest rzeczywiście niezłe, chociaż bez Twojego wyjaśnienia nie ma szans na wyczytanie tego z tekstu... Idąc dalej: to, o czym mówiła Thana czyli "zła krew" jako ogólne określenie choroby czy nawet chorowitości też jest zrozumiałe i w porządku. Tylko czemu akurat białaczka? Zrobiłam szybki research bo może coś mnie ominęło, ale nie znalazłam informacji, by w najczęstszych białaczkach pojawiały się nieprawidłowe erytrocyty (czasem u dzieci - jest jakiś artykuł na ten temat). Może być ich za mało, owszem, ale zepsute?

Innymi słowy:
Kamienie = wyboista droga = problemy : super. Rozumiem.
Problemy = choroba: też super. Rozumiem.
Kamienie = erytrocyty: super. Rozumiem.
Złe erytrocyty = zła krew = choroba: też super, też rozumiem.
Nie rozumiem:
- Dlaczego złe erytrocyty to białaczka
- Dlaczego kamienie będące krwinkami to równocześnie poodcinane głowy martwych kotów (to znaczy rozumiem grę słów, ale co koty z ich zębami i leżeniem na asfalcie robią w tekście o... Pogubiłam się).
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”

cron