spójrz kochany znów odlatują żurawie
jednak nie biegnę jak wtedy
gdy można było ranić
i dziergać tatuaże
już nie marzę
nawet kamieni nie ma żeby rozbić lustra
gdzieś ukryły się słowa
tylko kartka pusta
pamięta by zlizywać
co było na ustach
jeszcze czas ma nas w dłoniach
zza firanki zerkasz
ominąć na rozdrożu
czy się bawić
w berka
a tu jesień przychodzi żeby umrzeć w mękach
i nie ma że pomyłka
to nie ta piosenka
deszczem spłynie w kałuży
zanurzy
na marginesie błędu
2Elka,
podobają mi się te ładnie płynące, nierównomiernie rozłożone rymy,
jednak mnie "wiersz robią" dwie ostanie strofy:
n
podobają mi się te ładnie płynące, nierównomiernie rozłożone rymy,
jednak mnie "wiersz robią" dwie ostanie strofy:
Pozdrawiam
n
na marginesie błędu
3Nebbia dziękuję za komentarz. Cieszy, że znalazłaś coś dla siebie. Fakt, że te żurawie nieco psują, ale lubię patrzeć, bardziej co prawda, kiedy przylatują... Jesień jest straszna.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.

na marginesie błędu
4odlatują żurawie, a peelka nie biegnie jak wtedy, gdy... Czyli mniemam, ze wcześniej biegała. Czy odlot żurawi tak na nią działał. One odlatywały, a ona biegła. Dokąd? Za nimi? Nie jest to dla mnie zrozumiałe.
Ta strofa już bardziej do mnie przemawia:)
zanurzy? zanurzy się? zanurzy coś? Znów dla mnie niezrozumiale.
zanurzy-kałuży niby rym złożony z dwóch różnych części mowy, a jednak nie podoba mi się.
Ogólnie według mnie wiersz nie ma spójności.
Pozdrawiam:)
na marginesie błędu
5Przepraszam, zamiast pisać dosłownie, pojechałam metaforą... mój błąd.
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam.
na marginesie błędu
6Ale o to chodzi, żeby jechać metaforą*. Lubię metafory
Może po prostu tu nie odczytałam.

Może po prostu tu nie odczytałam.
na marginesie błędu
7Biegnąć do chwil, kiedy razem patrzyliśmy na odlot żurawi, kiedy wzajemnie się raniliśmy ucząc miłości. [Gdy można było ranić i dziergać tatuaże]Gelsomina pisze: elka pisze:
Source of the post spójrz kochany znów odlatują żurawie
jednak nie biegnę jak wtedy
gdy można było ranić
i dziergać tatuaże
już nie marzę
odlatują żurawie, a peelka nie biegnie jak wtedy, gdy... Czyli mniemam, ze wcześniej biegała. Czy odlot żurawi tak na nią działał. One odlatywały, a ona biegła. Dokąd? Za nimi? Nie jest to dla mnie zrozumiałe.
To proste. Masz wcześniej zabawę w berka, czyli jakieś próby ratowania związku, później definitywny koniec. Coś jak koniec lata, po nim szara jesień, deszcze i śmierć jesieni w kałuży [jak śmierć miłości]
Mam nadzieję, że udało mi się obronić ten wiersz przed stwierdzeniem, że jest niespójny.