Wroubelku, P.Yonku, dziękuję za komentarze.
Zacznijmy od faktów. 
Fakt nr 1.
 Pomnik Adama Mickiewicza  odsłonięto na Rynku Głównym w Krakowie  26 czerwca 1898 roku, w  setną rocznicę urodzin narodowego wieszcza. Pomysł na pomnik zrodził się już znacznie wcześniej (w latach sześćdziesiątych XIX w.), ale to podczas patriotycznej manifestacji, jaką był uroczysty pogrzeb poety 3 lipca 1890 roku (jego doczesne szczątki  spoczęły na Wawelu, ale o tym każdy Polak wie), przybrał realne kształty. Jednak  nie obeszło się bez kontrowersji. Konkurs na projekt rozpisywano  aż trzykrotnie,  i  brali w nim udział znakomici artyści, tacy jak: Matejko,  Godebski,  Gadomski i in. Ciekawostką  jest to, że o projekcie Jana Matejki syn poety, Władysław, powiedział: “Ojca mego  nie godzi się przedstawiać drzemiącego w fotelu ze spokojem na twarzy. Na twarzy wieszcza musi przebijać się nie spokój, lecz boleść, a tego nie mogą zrozumieć konkurujący na pomnik”. Ostatecznie wybrano –  dopiero za trzecim podejściem – projekt  Teodora  Rygiera.  Każdy,  kto był na krakowskim rynku, miał  okazję podziwiać to dzieło  z dedykacją na cokole  “Adamowi Mickiewiczowi Naród”. W zbiorach Muzeum UJ Collegium Maius znajduje się fotografia Avita Szuberta  przedstawiająca  właśnie  ten uroczysty moment.  Tam też znajduje się kilka fotografii z innego, tragicznego wydarzenia związanego z pomnikiem, a mianowicie jego zburzenie przez Niemców w sierpniu 1940  r. Pomnik został odbudowany  (z zachowanych fragmentów, odnalezionych na złomowisku w Hamburgu)  dopiero w 1955 roku, dokładnie 26 listopada, czyli w setną rocznicę śmierci Mickiewicza. Ale to historia (zresztą bardzo ciekawa) na osobną opowieść. 
Górującemu na cokole wieszczowi towarzyszą 
alegoryczne postaci (odlane w giserni w Rzymie)  -  właśnie te, przedstawione w moim drabbelku - 
 Ojczyzna, Męstwo, Poezja i Nauka. 
Fakt nr 2. 
Codziennie (od wielu lat przechodząc przez rynek) mogłam oglądać oraz  śledzić zmiany tam zachodzące. Pomnik, od zawsze, był “okupowany”, nie tylko przez turystów (szczególnie szkolną młodzież) ale też przez gołębie (te rezydujące na rynku są doprawdy bezczelne, ale z winy ludzi masowo je  dokarmiających). Gdzieś w moim archiwum mam zdjęcia pomnika wprost oblepionego przez gołębie, zresztą kłótliwie rywalizujące, który usiądzie najwyżej, to jest na głowie “Adasia”, bo tak w Krakowie nazywamy ten pomnik. “Pamiątki” przez nie pozostawione nie wyglądały estetycznie, a co gorsze  bardzo go niszczyły.
Jednak jeszcze większe szkody wyrządzali “turyści”. Zastosowałam cudzysłów, bo inaczej brutalnie powinnam  nazwać takich, którzy  nocą (pijani)  po wyjściu z okolicznych pabów, udawali się pod pomnik i uprawiali “wspinaczkę górską”, a co gorsza tam też się załatwiali. Szczególnie dotyczyło to “turystów” z pewnego wyspiarskiego kraju, którzy niejednokrotnie (są nagrania z miejskiego monitoringu) radość z pobytu w naszym mieście wyrażali rozbierając się “do rosołu” i załatwiając  tam swoje potrzeby fizjologiczne. Nawiasem mówiąc, przez kilka lat właściciele okolicznych restauracji wywieszali tabliczki z napisem, iż “gości z tego kraju nie obsługujemy”. 
Oj, na niejedno  - w swojej stu dwudziestojedno letniej historii patronowania krakowskiemu rynkowi – napatrzył się nasz wieszcz. 
wroubelek pisze: Pozostaje pytanie: protest przeciwko czemu? 
 
I co, po tym wszystkim nie miał prawa protestować? 
P.Yonk pisze:  Lepszy byłby tytuł "Poetycki donos sygnalisty" - czy coś naokoło tego 
 
Owszem, przez chwilę miałam taki pomysł, by na “problem” spojrzeć oczami strażaka z Mariackiej Wieży (nie "sygnalisty"). Przecież co godzinę  otwiera  okienko, by zagrać krakowski hejnał. Po namyśle zrezygnowałam, bowiem;  po pierwsze – strażak winien skupić się na swoim zadaniu, po drugie – w oknie, z którego widać pomnik, jest tylko przez chwilkę i z tej wysokości niewiele może o tym jak się sprawy mają (z pomnikiem) powiedzieć, więc... ośmieliłam się głosu udzielić samemu wieszczowi. Czyli, nie tylko krakowskie gołębie bywają bezczelne, ale także i ja? Isn`t it? 
Fakt nr 3. 
wroubelek pisze: Jakie są postulaty?
 
Postulaty były jasne... “Szlachetna Rado Cesarsko-Królewskiego Miasta Krakowa! Domagam się naprawy wyrządzonych szkód”. I ten uzasadniony protest odniósł właściwy skutek, bowiem jakiś czas temu pomnik poddano  gruntownej konserwacji, co można stwierdzić, wybrawszy się na krakowski rynek. 
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam
n
PS. 1. A krakowskie kwiaciarki, od dawien dawna, 24 grudnia, w dzień imienin Adama Mickiewicza  składają u jego stóp naręcza kwiecia.
PS. 2.  Wiem, wiem, w tym gorącym, przedwyborczym okresie każdy może mieć - tylko jemu przynależne - skojarzenia, ale to już... "nie moja broszka".  
