Czwarty nieczuły ja

1
„Niebieskie słoneczniki są na wyciągnięcie ręki.”– tym razem głośno, z namaszczeniem, Autor powtórzył (nie tylko pomyślał) podrzucone przeze mnie zdanie i zabawnie mrużąc oczy, umieścił je na stronie. Ćwok, nie miał żadnych skojarzeń poza jednym oczywistym. W peerelu „Słoneczniki” van Gogha wisiały niemal nad każdym tapczanem lub obok meblościanki. Ale tak prędko jak powiązał, równie szybko myśl wyeliminował. Kiczowate reprodukcje z niebieskością nie miały nic wspólnego, ewentualnie tło. Tego faktu był pewien.
Zrezygnowany brakiem innych skojarzeń wyszedł na taras. Sierpniowe niebo, kipiące dalekim światłem gwiazd, nie dało mu szansy na wyciszenie myśli. Przyćmił je kilkusekundowy huk wystrzałów i narowisty rozkwit fajerwerków. Niebieskie były i kształtem zbliżone do korony słonecznika. Skąd ta zbieżność – mruknął.
Pozostało mu mieć nadzieję, że młoda, utalentowana bohaterka lepiej poradzi sobie z owym tajemniczym zdaniem niż Olek, leniwy narrator. Lepiej je rozpisze, zrozumie, błyskotliwie dookreśli. Zdecydowanie nie powinna nosić okularów, żadnych protez dla moich bohaterów, tym bardziej dla niej, być może przyszłej wszystkowiedzącej – postanowił. Ale czy wystarczą jej zdrowe i błękitne oczy?
Zaskocz mnie dziewczynko... uśmiechnął się nieznacznie.

Kiedy ta niekumata pisarzyna, pan Autor, odszedł od laptopa, pierwszy swój akapit zaczęła od zdania: Na razie muszę być sama.
Ale to niemożliwe dziewczyno o oczach tak błękitnych, że od ich spojrzenia niebieścieją pola słoneczników. Przecież wiesz, jeśli dalej piszesz:
Ci, którzy nas kochali, nie odejdą, jeśli tak bardzo mocno ich brakuje. Gdy w żałobie serca niemal umieramy... dotykają, tulą, mówią do nas, uprzedzając przed powtórnym zniknięciem, że zapamiętamy jedynie fakt rozmowy oraz najważniejszą informację.
Widzisz starszego, uśmiechniętego mężczyznę, który od kilku minut stoi przy ławeczce nieruchomo jak posąg? Albo tę młodą kobietę w czarnej sukience pchającą wózek na ścieżce? Przystanęła, ale nie schyla się do maleństwa, patrzy przed siebie, jej twarz promienieje, choć po policzku spływa łza. Zastyga. Powietrze pachnie skoszoną trawą. Płuca nie muszą oddychać. W tętnicach spokój. Groby pustoszeją...

Prawda, że pisanie dobrze jej idzie? Nasz Autor też zadowolony. Sądzi, że mi zabrakłoby kobiecej delikatności w kreśleniu tej sceny. No nie! Teraz naprawdę grubo przesadza zryty beret! Chce w ogóle wyeliminować mnie z dalszej części tekstu?!
– Palant! – warczę w stronę mego potencjalnego zabójcy.
Nie zdaje sobie sprawy z wagi mojej obecności. Pustak, debil, troglodyta bez cienia szacunku dla mnie. Nie trzeba zaliczyć wielu pozycji z teorii literatury, by wiedzieć, że ja, to ja, pastewny buraku, jestem ci niezbywalnie niezbędny. Intuicję pana Autora zagłusza maniakalne techno na słuchawkach. Podryguje, główką kręci, żongler mdłego świata. Żywi i umarli bohaterowie przechodzą przez ogród. Brakuje deszczu. Blakną słoneczniki.

Czujecie mnie? No proszę ja ciebie Autorze, ona tak, a czemu ty nie? Nie mam na nią żadnego wpływu, jeśli coś mogę, to inspirować wyłącznie ciebie, obrzydliwcze, dłubiący w nosie. Ale mi się egzemplarz trafił! O losie niewdzięczny, takiego średniaka mi wyznaczyłeś, dlaczego? A może toto banalne mnie oszukuje, czuje a nie pokazuje? He, he... aktorzyna? Nie... na pewno nie.
Zuch dziewczyna, nie boi się, w pierwszej osobie wymyka się panu leniwemu. Jak tylko dziad zaśnie, skrob, skrob, skrobie pióreczkiem. I jak ładnie, ech ty, śpij całodobowo, żeby dziewczyna się rozpisała. Co jej po twoich kulkach smarczanych? Pierdoło ty! Do kąta, biegiem! Na nic wciskanie mojego ja w twoją zakutą pałę. No szlag, narratorka się w końcu doczeka statusu samodzielnego AUTORA, przejmie ją jeden z moich wrogów i... znowu będę ten gorszy. Awruk, awruk, awruk! Siedzi i patrzy tępo w tekst, i nie wierzy własnym niedomytym oczom niedouk z Berdyczowa.
Można, kuźwa? Można się sobie dziwić w labiryncie linijek. Ogarnij sens, słoneczniki więdną!
Nie tylko słowa prowadzą.

Ta młoda pinda wciąż się kręci w tekście, dołki pod nim kopie. A on czuje bardzo samotny, mając wroga pod zdaniem. Kolejny fragment nie naszej produkcji, więc cierpi. Czemu? Ja przecież nic takiego nie czuję. Nigdy nie wiem, czy jestem nim, czy on jest mną, dziwny znak równości między nami. Oszukuje, myli tropy. Albo robię to ja. Kreator jego zjebanego życia. I swojego też.
Cierpiąc, być może uciekł od bólu w moją bezpardonową jaźń, ale dlaczego jestem pewien, że go wymyśliłem? Jakby nie było powinno być raźniej. Ja mam jego, on ma mnie. Może jednak wie? I ukrywa prawdę przede mną. Który z nas byłby wtedy pierwszym? Ani on, ani ja. Autor niestety rządzi. Durna kreatura. Dlatego nosimy to samo imię - Aleksander.

Kiedy ja, AUTOR, na niebiesko barwię słoneczniki, kukiełki zamieniają swój świat w pole bitwy, czyli jest dobrze. Przestałeś im być potrzebny, Autorze. Pij i klnij ile chcesz, ile możesz. Aha, przyszedł rachunek za prąd. Zapłać.

Czwarty nieczuły ja

2
Przeczytałem. Aaaleosoochoodzi???
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman

Czwarty nieczuły ja

3
Też przeczytałam. Niestety mam problem z tym, co serwuje mi wyobraźnia. Dobrze, że Andrzej ma podobny dylemat, bo poczułam się głupia. Pokazujesz piękny obraz, ale moim zdaniem trafi on do nielicznych. Niby kumam... Nie jestem pewna czy Twoje słowa oddają to, co pojmuje mój mały umysł. Czuję się wrzucona w środek tekstu, jakiejś ideologi, którą sprzedajesz. Chyba zagubiłam się, bo mam problem z zdefiniowaniem celu tekstu, który mi sprzedajesz. Wiem, pewnie za głupia jestem. :( Przepraszam, że nie łapię.

Czwarty nieczuły ja

4
O ile dobrze zrozumiałam, Twoje opowiadanie dotyczy relacji pomiędzy bohaterami tekstu literackiego i jego autorem. To w ogóle ciekawe zagadnienie i może być przedmiotem całkiem zgrabnego tekstu. Czy autor jest demiurgiem, który stwarza swoich bohaterów ex nihilo, mocą wyobraźni, czy może tylko swoistym przekaźnikiem historii, która gdzieś się rozgrywa, niezależnie od jego woli (ale gdzie? Jak określić tę rzeczywistość?), a postacie dysponują pewną autonomią i mogą nawet manipulować autorem, zgodnie z własnymi potrzebami? W literaturze był to temat nieraz podejmowany, ze skutkiem lepszym czy gorszym (tu przychodzi mi na myśl Pirandello i "Sześć postaci w poszukiwaniu autora"; dramat sprzed prawie stu lat, a nadal obecny na scenach, najwyraźniej dotyka kwestii ważnych dla artystów). W Twoim opowiadaniu efekt jest, jak na moje wyczucie, mało ciekawy. Piszesz sprawnie, w jednym czy dwóch zdaniach potrafisz zamknąć ładne obrazki - i to tyle. Twój narrator ma wyraźne poczucie wyższości wobec Autora (wolno mu), trochę go obserwuje, trochę mu wymyśla, ale nie przekonał mnie, że chodzi mu o coś istotnego. O zaistnienie, chocby nawet w postaci niedoskonałej, bo przefiltrowanej przez osobowość Autora. O współistnienie z innymi bohaterami tej opowieści. Jest obserwacja, jest analiza, brak relacji między dramatis personae. Gdzieś zagubiło się przesłanie tekstu. W każdym razie, ja go nie widzę.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Czwarty nieczuły ja

5
AndrzejQ pisze: Przeczytałem.
Cieszy, nie należysz do 3% populacji analfabetów w Europie:)
AndrzejQ pisze: Aaaleosoochoodzi???
Podobno tylko 21% Polaków czyta ze zrozumieniem :mrgreen:

Słowołapacz pisze: Czuję się wrzucona w środek tekstu, jakiejś ideologi, którą sprzedajesz. Chyba zagubiłam się, bo mam problem z zdefiniowaniem celu tekstu, który mi sprzedajesz.
Rzecz o fikcyjnym powstawaniu fikcyjnego tekstu w niefikcyjnym, bo istniejącym, bo przeczytanym przez Ciebie powyżej opku - tak najkrócej określę jeden z celów. Można się pogubić, sama się po trosze gubiłam:)
Pięknie dziękuję za przejście po linijkach i zostawienie komentarza.
Hermetyczność na pewno moją winą.
Rubia pisze: O ile dobrze zrozumiałam, Twoje opowiadanie dotyczy relacji pomiędzy bohaterami tekstu literackiego i jego autorem.
Wzięłam się za bardziej skomplikowaną relację pomiędzy autorem oraz istniejącymi narratorami. Oczywiście jest tu sytuacja, gdzie narrator pierwszoosobowy musi być z oczywistych względów - bohaterem.
Pierwszą płaszczyzną jest konflikt między AUTOREM (czwarty nieczuły ja) a Autorem. Takie tam dumania:)
Rubia pisze: W literaturze był to temat nieraz podejmowany, ze skutkiem lepszym czy gorszym (tu przychodzi mi na myśl Pirandello i "Sześć postaci w poszukiwaniu autora"; dramat sprzed prawie stu lat, a nadal obecny na scenach, najwyraźniej dotyka kwestii ważnych dla artystów).
Świetna sztuka, gdzie swoistymi narratorami są aktorzy, postaci dramatu zaś mają pretensje do nich, autora tekstu, dyrektora - reżysera... a co najważniejsze okazuje się, że wcale nie są fikcyjne.
Rubia pisze: W Twoim opowiadaniu efekt jest, jak na moje wyczucie, mało ciekawy.
Racja, nie zamierzam polemizować. Klasycznej treści tu akurat brak.
Rubia pisze: Twój narrator ma wyraźne poczucie wyższości wobec Autora (wolno mu), trochę go obserwuje, trochę mu wymyśla, ale nie przekonał mnie, że chodzi mu o coś istotnego.
A czy pisanie jest tak szczególnie istotne?:) Ciekawe ile w tej chwili na świecie powstaje tekstów literackich. Setki? Tysiące?
Rubia pisze: O zaistnienie, chocby nawet w postaci niedoskonałej, bo przefiltrowanej przez osobowość Autora.
Osobowość Autora jest główną przeszkodą, taka nijaka, stąd m.in. narratorzy biorą sprawę w swoje ręce, choć przecież ich zadaniem jest coś innego.
Rubia pisze: Gdzieś zagubiło się przesłanie tekstu.
A każdy tekst musi je mieć?
Może tak.

Bardzo dziękuję, Rubio. Bardzo ciekawy, rozbudowany komentarz do tej fikcji w fikcji.

Czwarty nieczuły ja

6
Wrotycz pisze: Podobno tylko 21% Polaków czyta ze zrozumieniem :mrgreen:
To i tak liczba o rząd wielkości przewyższająca procent Polaków piszących ze zrozumieniem :P
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman

Czwarty nieczuły ja

7
AndrzejQ pisze:
Wrotycz pisze: Podobno tylko 21% Polaków czyta ze zrozumieniem :mrgreen:
To i tak liczba o rząd wielkości przewyższająca procent Polaków piszących ze zrozumieniem :P
:))) :clap:

E tam, info Twe wyssane z palca, z góry przepraszam, jeśli rzucisz 'linkę'.
Natomiast na pewno bez ściemy, bo z komentów pod tekstem wynika, że co trzeci Polak pozornie niezrozumiały tekst spokojnie odczytuje:)

Czwarty nieczuły ja

8
Nie, musiałabyś się bowiem pod swoim tekstem pochwalić komentarzami 1/3 z 34 499 240 Polaków (grupę wiekową 0-10 lat pomijam) , które by to potwierdzały :P Niewątpliwie jesteś na dobrej drodze, ale wciąż jednak trochę Ci brakuje :D
No i "odczytuje" a "rozumie" to jednak różnica.
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman

Czwarty nieczuły ja

9
A wiesz jak liczna jest grupa badawcza np. polskich sondażowni, CBOS-u dajmy na to? Od 1000 do dwóch tysięcy ankietowanych - i to już wystarczy, aby parę minut po zakończenia głosowania podać wynik wyboru opcji politycznej kilkunastu milionów Polaków! :)
____________________________
Nie, tak na poważnie oczywiście masz rację, pożartowałam sobie. Wyjątkowo niezrozumiały tekst mi się napisał. Bywa.
Pozdrawiam.

Czwarty nieczuły ja

10
Może po prostu hermetyczny i nie dla każdego. A już na pewno nie dla mnie. Co przecież nie oznacza, że to z tekstem jest coś nie tak :D Zmierzałem raczej do tego, że to wyjątkowo trudna, ekstremalnie skomplikowana forma twórczości. Nie dająca gwarancji, że czytelnik zrozumie zamysł Autora. Może w tym też tkwi jakiś urok? A o poglądach politycznych większości naszych rodaków wolę nie myśleć.
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman

Czwarty nieczuły ja

12
Psa bym do tego nie mieszał. Najlepszego w Nowym Roku! :)
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”