Dziś, chcąc się nieco rozerwać, sięgnęłam po Pudełko. Zawsze po nie sięgam, ilekroć dopada mnie chandra. Jest niewielkie, trochę poobijane na rogach, z czarnego drewna. Tym razem przyjemnie ciąży w dłoni, zdaje się być przyjaźniejsze niż kiedykolwiek.
Otwieram. Pudełko nie ma żadnego charakterystycznego zapachu i samo w sobie nie ma dla mnie specjalnej wartości. Kocham to, co ma w środku.
Palce mi trochę drżą, kiedy sięgam po bilet. Zwykły, ZTM’owski, nieskasowany. Ulgowy – długo głaszczę wzrokiem to słowo. Jest piękne. Potem patrzę na biegnący u góry, malutki napis.
M. st. Warszawa… Dalej już nie czytam.
Podnoszę bilet do warg. Smakuje wolnością.
Smak wolności - drabble osobiste
1Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.
Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/
F. K.
Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/