Anonimowy twórca

1
Witam serdecznie, forumowa wyszukiwarka nie powiedziała mi nic na ten temat i nie jestem pewien, czy umieściłem temat we właściwym dziale, jeśli nie to obiecuję, że to przedostatni raz ;)

Załóżmy, że chciałbym zostać pisarzem, ale całkowicie anonimowym. Pisać pod pseudonimem i nigdy nie ujawniać swoich prawdziwych danych i wizerunku. Dlaczego? Nie interesuje mnie sława ;) Słyszałem o autorach, którzy z czasem się ujawnili lub będąc już znanymi napisali jakąś książkę pod pseudonimem. Czy są/byli jednak jacyś całkowicie anonimowi twórcy, których prawdziwej tożsamości fani i pismacy nigdy nie odkryli? :)

Anonimowy twórca

4
Zważywszy, że wszystkie dochody z wydania książki są opodatkowane, anonimowość wobec wydawcy można między bajki włożyć.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Anonimowy twórca

5
Hellvard pisze: Czy są/byli jednak jacyś całkowicie anonimowi twórcy
Anonimowość zapewnia tłum. Nikt z nikąd piszący o niczym - może być pewien anonimowości ;)
Żeby z tłumu i z anonimowości wyjść, musiałbyś się wyróżnić. Książki musiałyby się stać znacząco popularne. Pseudonim ukrywałby osobę o jakimś znaczeniu społecznym, którą ciekawie byłoby zdemaskować. Albo byłby szok pomiędzy tym czym się autor zajmuje zawodowo, a treścią jego książek - typu kustosz muzeum opisujący bohatera niszczącego w tajemnicy zmagazynowane zabytki.

Tyle że to jest news na chwilę, o którym się zaraz zapomni. Większość czytelników nie poznałoby na ulicy czytanych autorów, nie wie, czym się zajmują nawet, jeśli się z tym nie kryją. Nawet Bonda czy Mróz pójdą w zapomnienie, kiedy przestaną pisać i pokazywać się - mimo, że sporo ludzi już widziało ich zdjecia, wywiady w TV.

Natomiast, jeśli Twoje pytanie dotyczy naprawdę, czy o Twoich książkach dowiedzą się Twoi znajomi, czy ludzie z pracy - to pewnie się, prędzej czy później, dowiedzą. I oni akurat będą pamiętać ;)
“So, if you are too tired to speak, sit next to me for I, too, am fluent in silence.”
(Zatem, jeśli od znużenia milkniesz, siądź przy mnie, bom i ja biegły w ciszę.)

R. Arnold

Anonimowy twórca

6
Może przed czasami internetu. Teraz można znaleźć wszystko i o każdym.
Choć wydaje mi się (Romecki popraw jeśli się mylę), że pamiętam czasy, kiedy większość czytelników (oczywiście z drugiego kręgu wtajemniczenia) np. Huberatha, nie miała pojęcia jak nazywa się ten autor w rzeczywistości.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Anonimowy twórca

7
Zgoda, ale to się działo przed epoką Internetu jako Godzilli zionącej postprawdą :)
I nawet wtedy część osób wiedziała. A pytanie autora wątku jest takie, czy mógłby być totalnie anonimowy, najlepiej żeby nikt nie znał tożsamości, z wydawcą włącznie :) no więc wydawca wiedzieć musi, jakiś wąski krąg ludzi także, reszta - wieści się rozchodzą, dziś szybciej niż kiedyś. Dla porównania, pozostając przy krakowskich klimatach, dekada różnicy między Huberathem a Szostakiem wystarczyła, aby tożsamość tego drugiego bardzo szybko wyszła na jaw :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Anonimowy twórca

8
Internet internetem, żeby coś sprawdzić, to musi być interesujące. Jak się już sprawdziło, niekoniecznie się zapamięta, jeśli rzecz nie zaciekawi.

Nasza prywatność leży na tacy, bo można się włamywać do naszych prywatnych rozmów tekstowych, ściągać nagrania z naszych mikrofonów i kamer (w komórkach, laptopach, konsolach, telewizorach, monitoringach). Dostać się można do każdego, więc anonimowym jest się wtedy, jak się jest nudnym, jak ta tożsamość nic nikomu nie powie, nie zaalarmuje, nie zwróci uwagi :)
“So, if you are too tired to speak, sit next to me for I, too, am fluent in silence.”
(Zatem, jeśli od znużenia milkniesz, siądź przy mnie, bom i ja biegły w ciszę.)

R. Arnold

Anonimowy twórca

11
Ha, znalazłem.

https://www.biblionetka.pl/author.aspx?id=71135
Maszynopis tej powieści trafił do wydawnictwa od anonimowej osoby. W skrzynce pocztowej był tylko maszynopis i dokumenty upoważniające do opublikowania książki. W miejscu autora napisano „nieznany”.

W związku z brakiem autora, jego wynagrodzenie (10% ceny) jest przekazywane na cele charytatywne – fundacje wspierające ludzi chorych na nowotwory. Taki wymóg znalazł się w umowie dotyczącej praw autorskich, w której jasno zaznaczono, że jeśli autor zostanie kiedykolwiek odnaleziony, a jego dane zostaną podane do wiadomości publicznej, licencja na druk „To nie jest książki” zostanie wycofana, a co za tym idzie, finansowanie organizacji charytatywnych zostanie wstrzymane
http://radomirdarmila.pl

Anonimowy twórca

12
Seria Bourbon Kid, pojawiła się w 2006 na lulu.com czyli amerykańskim wydawnictwie selfowym, do 2019 wyszło 9 tomów. Internet nadal milczy gwoli tożsamości autora/ki. Czytałem pierwsze dwa tomy, ktoś oglądał dużo Tarantino ale jest to niezłe/zabawne/bezbolesne.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Anonimowy twórca

13
Szopen, dobra akcja :) Choć (podejrzliwy jak zwykle ;) ) widziałbym w tym bardziej marketing.

Bardzo mnie zaciekawiło - czy dokument upoważniający do druku może być ważny bez danych autora? "Upoważniam... ja, autor nieznany" - i już? :) Jeśli nie, to ktoś zna jego tożsamość - np. prawnik, który autora reprezentuje i podpisuje w jego imieniu dokumenty.
“So, if you are too tired to speak, sit next to me for I, too, am fluent in silence.”
(Zatem, jeśli od znużenia milkniesz, siądź przy mnie, bom i ja biegły w ciszę.)

R. Arnold

Anonimowy twórca

14
Ba, jeżeli ktoś wydaje selfie, to może każdy tom publikować pod innym pseudonimem :) Natomiast to, co zalinkował szopen, pachnie mi jakąś mistyfikacją. Nie sądzę, żeby jakiekolwiek poważne wydawnictwo poszło na taki układ. A gdyby tak po opublikowaniu tekstu zgłosiła się jakaś osoba twierdząc, że to ona jest autorem? Że tekst został jej wykradziony? W przypadku zarzutu o kradzież/plagiat zwykle mamy sytuację jasną: dwie osoby, jedna oskarżająca, druga oskarżona. A tam? Kto właściwie miałby gwarantować autorstwo tekstu w razie jakichkolwiek zarzutów?
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Anonimowy twórca

15
Rubia pisze:Natomiast to, co zalinkował szopen, pachnie mi jakąś mistyfikacją. Nie sądzę, żeby jakiekolwiek poważne wydawnictwo poszło na taki układ.
Też tak myślę, są pewne wymogi prawne.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”