Rozdział MCCCIX
Myślotok
W którym autor będąc pod natchnienia wpływem, szukając ścieżek nieprzetartych jeszcze w chaszczach wyobraźni, w krótkiej chwili lekko, łatwo i przyjemnie stworzył dzieło, opowiadające o tym, jak trudne jest pisanie dobre, a jak łatwo pisać byleco, ile przeszkód, kłód pod nogi kładzie mu diabeł wszeteczny, zwany Belzebubem, Gnojem i Chujem jebanym, albo Krytykiem Wewnętrznym, a którego oddzielić od autora nie sposób, bo granica płynna, niestała i niewyraźna, stąd forma monologu.
Wkurzasz mnie.
Jak strasznie mnie wkurzasz. Nie pozwalasz pisać. A co w tym złego, że trochę sobie pisuję? O co Ci chodzi? Ci z dużej? Nie zasługujesz! Krytyku debilny. Jebany śmierdzielu. Co, to taki problem wyluzować? Dać, kurwa, kilka słów napisać. Nie pierdol, że musi być czysto. Wszystko się poprawi, tylko trzeba napisać. A ty utykasz, utyskujesz, narzekasz, marudzisz, osądzasz, cmokasz: “e, coś tu nie gra”.
Gówno! I straciłem zapał. Muszę się nauczyć pisać, rozumiesz? Czy to do tej pustej głowy trafia? Halo! Pytam się!
Lubię pisać. I mam prawo pisać. I mnie, kurwa, nie odizolujesz, nie zabronisz. Będę pisał. Znajdę na ciebie sposób, debilu. Stoisz mi na drodze. Na drodze, na której nam obu będzie lepiej. Ale ty, jak masz coś dobrego zrobić, to chory jesteś. Co mi tu mówisz, że to do dupy. A jak mam nauczyć się pisać dobrze, co? Pomyślałeś? Geniuszem nie jestem, więc muszę się nauczyć. A to potrwa. A poza tym, trzeba od jakiegoś poziomu zacząć. A ty od razu chciałbyś, gnoju, wyżyny piramid. No chyba cię kurwa pojebało. Możesz przestać? Chcę skończyć to opowiadanko z Julią, bo już na horyzoncie “Zielone Mury”. Już kiełkują pomysły. Co z tego, że brakuje szczegółów? Do tego się dorasta. Tak, jak z programowaniem. Mistrzem nie jestem, ale osiągnąłem pewien poziom i jestem w tym dobry. Ale żeby to osiągnąć, to trzeba było robić i nie bać się popełniać błędów.
I teraz, jak jesteś taki cwany, to co proponujesz dla Julii, hę? Jak ma wyglądać ta scena z matką Marty albo z babcią? Jak to, twoim zdaniem, ma wyglądać? Może lepiej, gdyby nie widziała, że przy grobie, za krzewami jest ławeczka, na której siedzi babcia? Babcia straciła najpierw córkę — matkę Marty — a potem wnuczkę. Powinna mieć żal, ale nie ma. To od niej Marta nauczyła się dostrzegać piękno w świecie. Tak! Wiem, że to musi być ładnie opisane. Opisane, a nie napisane. Promienie w oczach.... Świetnie, kurwa, że nie lasery. I znów krytykujesz!?