Cienie są większe,
od nas samych.
Cień ambicji i
marzeń niespełnionych.
Cień gadania matki, dziewczyny potem żony.
Cień gdy ją biję,
ze wstydu,
że miałem być lepszy niż ojciec.
I gdy tule się do mojej butelki.
Cień pochłania mnie,
ciepły kojąc i tuląc do snu.
Jak matka zgubione dziecko,
zapitego do nieprzytomności.
Na skraju ulicy,
Pod cieniem latarni.
Która miała świecić przykładem.
Oddany pachoł
Dyl Sowizdrzał
Moje cienie.
2Dylu, przypuszczam, że wiersz się nie odleżał, a szkoda, bo to nie błahy temat.
Trochę błędów jest w zapisie:
Wiersz ważny, zatrzymuje. Pisz!
Pozdrawiam.
Trochę błędów jest w zapisie:
Świetna konstatacja początku (cienie większe od nas samych), uzasadnienie tezy i bdb klamra pointy.Sowizdrzał pisze: Cienie są większe(,) - bez przecinka
od nas samych.
Cień ambicji i
marzeń niespełnionych.
Cień gadania matki, dziewczyny potem żony.
Cień gdy ją biję(,) - bez przecinka
ze wstydu,
że miałem być lepszy niż ojciec. - bez 'że'
I gdy tule się do mojej butelki. - tulę i bez kropki na końcu wersu
Cień pochłania mnie, - cień małą literą
ciepły kojąc i tuląc do snu. - jak kojąc i tuląc - ciepło
Jak matka zgubione dziecko(,) - przecinek po matka
zapitego do nieprzytomności.
Na skraju ulicy,
Pod cieniem latarni. - mała literą - pod
Która miała świecić przykładem.
Wiersz ważny, zatrzymuje. Pisz!
Pozdrawiam.