Moje cienie.

1
Cienie są większe,
od nas samych.
Cień ambicji i
marzeń niespełnionych.
Cień gadania matki, dziewczyny potem żony.
Cień gdy ją biję,
ze wstydu,
że miałem być lepszy niż ojciec.
I gdy tule się do mojej butelki.
Cień pochłania mnie,
ciepły kojąc i tuląc do snu.
Jak matka zgubione dziecko,
zapitego do nieprzytomności.
Na skraju ulicy,
Pod cieniem latarni.
Która miała świecić przykładem.

Oddany pachoł
Dyl Sowizdrzał
Uniżony
Dyl Sowizdrzał

Moje cienie.

2
Dylu, przypuszczam, że wiersz się nie odleżał, a szkoda, bo to nie błahy temat.
Trochę błędów jest w zapisie:
Sowizdrzał pisze: Cienie są większe(,) - bez przecinka
od nas samych.
Cień ambicji i
marzeń niespełnionych.
Cień gadania matki, dziewczyny potem żony.
Cień gdy ją biję(,) - bez przecinka
ze wstydu,
że miałem być lepszy niż ojciec. - bez 'że'
I gdy tule się do mojej butelki. - tulę i bez kropki na końcu wersu
Cień pochłania mnie, - cień małą literą
ciepły kojąc i tuląc do snu. - jak kojąc i tuląc - ciepło
Jak matka zgubione dziecko(,) - przecinek po matka
zapitego do nieprzytomności.
Na skraju ulicy,
Pod cieniem latarni. - mała literą - pod
Która miała świecić przykładem.
Świetna konstatacja początku (cienie większe od nas samych), uzasadnienie tezy i bdb klamra pointy.
Wiersz ważny, zatrzymuje. Pisz!
Pozdrawiam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”