Maksio rozpoczął dzień udanie, kilogram aluminium i dwadzieścia dwie butelki po piwie, plus premia za wysprzątanie parkingu przy sklepie – uzbiera się niezła sumka kalkulował.
Kupię dwa snajpery, paczkę tytoniu i kilogram karmy dla Astry, sunia od tygodnia na śmieciowym jedzeniu, ale będzie szczęśliwa – myślał podekscytowany na głos. A sklepowa dorzuci przeterminowaną konserwę, na pewno dorzuci – dobry z niej człowiek.
       Ej, dziadu, szybciej z tym wózkiem, słyszysz, bo wyjdę i cię pogonię – wrzasnął kierowca  – Maks spuścił oczy i przyśpieszył, samochód z piskiem odjechał. Ech ta młodzież wymamrotał, spieszą się tak zachłannie, że zapominają aby smakować każdą chwilę…zgiełk i trzask przerwały spokój myśli i poranka. Były ratownik popędził w stronę rozbitego samochodu.
       Dwadzieścia minut później – Maksio, mieli szczęście, że byłeś w pobliżu, dziewczyna bez twojej pomocy by nie przeżyła, a kierowca spalił się żywcem. Co z nimi, Maks zapytał. - Jej nic nie będzie, a on prawdopodobnie życie do końca spędzi na wózku. – To jak ja wymamrotał i odjechał rozglądając się za butelkami, puszkami i niedopałkami.
					
															
															średnio udany majowy poranek
1Prawo czy miłosierdzie, mądry wybierze to drugie wypełniając to pierwsze.
					
					
					
																																																			
					 Aż się rumienię.
  Aż się rumienię.
 
  


