Bartosh16 pisze: TadekM, jaki miałeś najgłupszy pomysł na tekst?
O, zabiłeś mi ćwieka (ale nie Jakuba Ćwieka). Kiedyś napisałem tekst, który w encyklopedycznym stylu opisywał sposób dochodzenia naukowców do konsensusu odnośnie powstania wszechświata i wyboru najogólniejszej teorii, która nikomu "nie przeszkadzała". Założenia jej równie dobrze dało się opisać jako: "Wszechświat jako organiczną wydzielinę, być może jakiegoś bóstwa". Nazywał się
Teoria Bożego od-bytu (i już chyba wiesz, o jaką wydzielinę chodziło).
Mimo to wydaje mi się, że nie ma głupich pomysłów, o ile się je dobrze poprowadzi. Najgłupsze są po prostu te banalne. Pisałem kiedyś jakieś opowiadanko, w którym żołnierze po bitwie szli przez las i na końcu okazywało się, że nikt z nich nie przeżył i są w zaświatach. Nie jest to spektakularnie głupie, ale jest też kiepską kalką pomysłów z filmów klasy B. Najgorsze było jednak to, że właśnie ten pomysł "dźwigał" fabułę. To w ogóle jest chyba największy błąd początkujących - bezmyślne przetrawianie klisz popkultury, a potem poleganie na nich w prowadzeniu historii. Tylko że takie rzeczy - o ile tekst nie powstanie albo się nie zmieni - rzadko się pamięta. Pewnie tak robiłem, ale chyba to już wyparłem
