(Nie)swoja (18+)

1
Ołena Marciuk poznała siłę miłości w wieku piętnastu lat.
Wprawdzie opowieści jej starszych koleżanek z sąsiedniej wsi ukraińskiej brzmiały nieco bardziej przyjemnie i romantycznie, ale cóż.
Takie życie.
To nie były czasy na wyższe uniesienia uczuciowe.
Ołena (dla swoich Ola), była córką osadnika w chutorze Sienkiewka. Polski rząd przydzielał weteranom wojny polsko – bolszewickiej nadziały ziemi na terenie wschodnich rubieży Rzeczypospolitej.
Tworzyli zwarte kompleksy polskości w morzu ukraińskiej biedy. Współczesne lachy – łycary.
Jej pechem była matka. Tutejsza.
Taką sobie upatrzył ojciec i wszyscy za to zapłacili. Najpierw on i brat.
W czterdziestym trzecim ojciec zawisł na drzwiach własnego domu. Osobiście przybił go do nich teść, młynarz z Dołhobycz.
Parę lat temu pili razem samogon w knajpie pobliskiego miasteczka, załatwiając interesy.
Ojciec całował go z dubeltówki, a Hawrył ściskał po ukraińsku. Wylewnie i szeroko.
Spotykali się na święta katolickie i prawosławne. Gorzała płynęła po sumiastych wąsach ojca i zmierzwionej brodzie młynarza.
A teraz wbijał gwoździe w dłonie i stopy swojego zięcia.
- Ty polski pan. To nasza ziemia i won. - W oczach miał szaleńczy błysk. Wyjął nóż. - Zhańbiłeś moją córkę.
- Przecież wtedy też byłem Polakiem – wyszeptał Marciuk.
- Ale tu już nie ma Polski.
Wyciął ojcu przyrodzenie i przybił obok jego twarzy. Jej siedmioletniego brata przecięli piłą. Męskie nasienie wroga trzeba wyplenić.
A ona patrzyła.
Wokół zaczynało szaleć morze w skali dziesięć Beauforta.
Morze ognia.

Matka dostała parę razy w twarz od ojca, parę kopniaków i została załadowana na wóz razem z Ołeną.
Jechali przez nocny las, pełen dziwnych dźwięków; skrzypienia starych drzew, pohukiwania sów i głosów różnych zwierząt. Dziewczyna zawsze bała się nocnego lasu, ale tym razem czuła, że nie on jest dla niej zagrożeniem.
Nie myliła jej intuicja.
Na najbliższym postoju poczuła twarde łapsko na ustach, jakaś siła zawlekła ją w krzaki, zdarła ubranie, kolano rozepchnęło uda i brutalne coś wdarło się do środka.
- Ty lacka sucz. Ty poczujesz, co to dobry mołojec. - wysyczało do ucha brodate, śmierdzące moczem i potem stworzenie.
Wykręciła z trudem głowę i w świetle ogniska na zawsze zapamiętała twarz swojego pierwszego kochanka.

Jej dziad Hawrył, nie miał zmiłuj dla zhańbionej Polakiem córki, ani dla jej pomiotu.
Nastia została zagoniona do najcięższych prac; obrządzania bydła i świń, wyrzucania gnoju i pracy w polu (zaczynały się zbiory), a Ołena, kopana i bita przy każdej okazji, na pastwisko.
Spały z matką w oborze.

Tak upłynęło dwa tygodnie, aż którejś nocy obudziły je krzyki.
Z chałupy, jacyś ludzie z błyszczącymi w świetle płonącej chałupy orzełkami na czapkach, wywlekali starego Hawryłę.
- Ty byłeś w Sienkiewce? - zapytał jeden z nich. Pewnie dowódca.
Dziad tylko charczał.
- Byłeś? - Głos Polaka stawał się zimny pomimo ciepłej nocy i żaru bijącego od płomieni.
Charkot.
Dwóch żołnierzy podniosło Hawryłę i rzuciło go na sztachety niskiego płotu.
Dwie wyszły z niego po drugiej stronie ciała.
Później odnaleźli Ołenę i matkę i wywlekli na jasno oświetlone podwórze.
Dowódca, przystojny trzydziestolatek ubrany w prawie kompletny mundur przedwojennego oficera, przyglądał im się długo.
- Tyś żona Marciuka? - zapytał. - I córka tego tu? - Wskazał brodą nadziane zwłoki.
Kobieta skinęła głową.
- Tutejsza?
Powtórne skinięcie.
- Widziałaś co zrobili z twoim mężem? To zrobił twój ojciec. Dlaczego nic nie powiedziałaś?
- Panie, ja nic nie mogłam! - krzyknęła i upadła na kolana.
- Mogłaś. Umrzeć razem z nim.
Ołena po raz kolejny dryfowała w morzu ognia. Wóz zaskrzypiał i ruszyli, a ona patrzyła na matkę przybitą do drzwi stodoły.
Przy jej głowie zwisał ochłap mięsa. Wycięty srom.
- Ty córka Polaka, to Cię „Piorun” oszczędził. Przyda nam się kobieta w obozie. - Usłyszała szept.
- Ja już nie wiem, czyja jestem.
- Moja.
Jakieś ręce wślizgnęły się pod spódnicę. Leżała na wozie bokiem i nawet nie jęknęła.
Po wszystkim przewróciła się na wznak i w świetle pełni zobaczyła twarz młodego żołnierza. Swojego drugiego kochanka.
-Jak masz na imię?
- Janko.

Życie w obozie płynęło monotonnie.
Czasami jakieś oddziały wychodziły na akcje, a później przysłuchiwała się opowieściom o spalonych ukraińskich wsiach i walkach z oddziałami UPA.
Opatrywała rannych, gotowała i prała. Niekiedy szła z Jankiem pomiędzy drzewa i uczyła się miłości.

„Taka partyzancka dola
domem ziemia oraz bór
czasem kula ciebie woła
czasem woła wroga sznur”

Tak śpiewali partyzanci na rzewną nutę. Wszystkie te pieśni partyzanckie na taką są, ale ta wyjątkowo chwytała ją za serce, bo były w niej ślady ukraińskich dumek.

Aż przyszedł dzień, kiedy naprzeciwko siebie stanęły oddziały „Pioruna” i osławionego „Boriva”, który był odpowiedzialny za spalenie między innymi Sienkiewki.
Ołena siedziała w obozie, nasłuchując gęstniejącej strzelaniny i obserwując biegających ludzi.
Spływało coraz więcej rannych i dziewczyna miała pełne ręce roboty i krwi.
- Ale jatka – wyszeptał partyzant z plutonu „Żbika” przyniesiony przed chwilą. - Chcieli nas okrążyć na skraju lasu, tam przy strudze i doszło do wali wręcz. Ale im daliśmy popalić. - Uśmiechnął się i głowa opadła mu na bok.

Walka była skończona.
Oddział „Pioruna”, choć wykrwawiony, zajął pole i pobliski chutor Włodywój.
Tam przeniesiono rannych i dziewczyna po ich opatrzeniu poszła na skraj lasu zobaczyć, czy jeszcze jakiegoś żywego tam nie ma. Gdyby był Ukrainiec, Polacy zabiliby go od razu, a to przecież też jej bracia.
Czerwone słońce stało nad koronami drzew. Słyszała szmer wąskiej strugi i czuła odurzający zapach łąki. Ziół i kwiatów. Szałwii, rumianku i dzikich goździków.
Cisza łąkowa, to tylko buczenie owadów.
Pod jednym z drzew usłyszała cichy jęk.
Skoczyła i zamarła.
Na trawie leżał Janko, a na nim jakaś zwalista, nieruchoma postać.
Ołena z trudem zaczęła spychać z chłopaka ciało i poznała tę twarz. Dobrego mołojca i jej pierwszego kochanka.
Janko westchnął.
- Dobrze, że jesteś.
Szarpało ją w środku. Fala przebiegała przez ciało, mrówki wędrowały wzdłuż kręgosłupa.
Zwymiotowała.
Chłopak miał zęby i brodę w zakrzepłej krwi, a szyja Ukraińca była rozdarta z boku. Widziała nieruchomą już tętnicę
U Janka zobaczyła ranę w klatce piersiowej a z otworu wydobywała się różowa piana i bąbelki.
- Ołeno, zanieś mnie do naszych – wyszeptał.
- Naszych? A kto dla mnie są nasi? - histerycznie krzyknęła.
- No jak to kto? Tyś Polka przecie.
- A kim była moja matka? Pamiętasz? Pamiętasz jak umarła z waszych rąk?
Dziewczyna powoli wyjęła z martwej ręki mołojca bagnet i z całej siły wbiła Jankowi w serce. Przekręciła.
Wstała i poszła na ślepo w las.

Dwa dni później oddział „Pioruna” odnalazł wiszącą na drzewie Ołenę.
Ptaki już dobierały się do jej oczu. Ludzie stali i patrzyli w milczeniu.
- A to swołocz. Pewnie ją u nas widzieli i powiesili. Dziecko prawie jeszcze... - powiedział ściszonym głosem „Jaskierka”.
- A może sama?
- Zwariowałeś? To taka fajna dziewczyna była i zawsze uśmiechnięta.
„Piorun” wyjął swojego visa i strzelił do wiszącej.
- Dowódco! - „Żbik” szarpnął się jak uwięziony koń. - Co wy?
„Piorun” schował pistolet.
- Niech ma podwójną partyzancką śmierć. Zasłużyła.

„Taka partyzancka dola
domem ziemia oraz bór
czasem kula ciebie woła
czasem woła wroga sznur”

(Nie)swoja (18+)

2
No, to w oczekiwaniu aż ktoś łaskawy zaszczyci komentarzem (niekoniecznie pochlebnym) mój własny tekst... dam dobry przykład i sam skomentuję. Chociaż - podobnie jak w poprzednim wypadku - nie do końca czuję się uprawniony. To nie jest mój typ lektury.

Moje pierwsze wrażenie było tu zresztą podobne, jak przy tekście licaasza. Czyli - litości, znowu? Naprawdę, mam dostatecznie dużo - za przeproszeniem - wk*rwu na to, na czym świat stoi, jakie potwory po nim chodzą, jak to historia wprost uwielbia się powtarzać i jak to rzeczone potwory nic, absolutnie nic się z niej nie uczą (jeśli już, to wyciągają zeń całkowicie błędne, spaczone nauki), a pisanie tego typu tekstów (tudzież kręcenie filmów takich jak ten, z którym ów utwór wzbudził u mnie natychmiastowe skojarzenia) kompletnie nic nie daje. Chyba że wyzywanie ich od "antypolskich" jest pożądanym przez autora rezultatem, w co wątpię... Nie widzę powodów, by się z tym dodatkowo użerać przy czytaniu beletrystyki (którą czytam wszak dla rozrywki, a nie po to, żeby się po raz n-ty wkurzać) i nie rozumiem ludzi, którzy mają podobnie masochistyczne skłonności.

Dodam jeszcze, że temat został w tym wypadku potraktowany... no, nie że źle czy płytko, ale jednak trochę podręcznikowo. Ale po kolei.
miro pisze: (śr 20 paź 2021, 19:07) Ołena Marciuk poznała siłę miłości w wieku piętnastu lat.
Wprawdzie opowieści jej starszych koleżanek z sąsiedniej wsi ukraińskiej brzmiały nieco bardziej przyjemnie i romantycznie, ale cóż.
Takie życie.
Niech mi autor wytłumaczy, tak na dzień dobry - skąd u niego taka obsesja do kompulsywnego wręcz dzielenia tekstu na tyle akapitów, ile tylko się da? Co zdanie, to "enter" i piszemy od nowa. Nie powiem, może i jest to skuteczny środek wyrazu (np. dla podkreślenia tempa, w jakim rozgrywa się akcja), ale czym podyktowane jest w tym wypadku jego użycie? Mam nadzieję, że czymś innym, niż "aby było kewl".
miro pisze: (śr 20 paź 2021, 19:07) A teraz wbijał gwoździe w dłonie i stopy swojego zięcia.
Taki mały drobiazg - ciało przeciętnego, dorosłego człowieka jest trochę za ciężkie, aby gwoździe wbite w dłonie i stopy dały radę je utrzymać. Rzeczone dłonie po prostu by się wówczas zerwały. Gdy w przeszłości stosowano podobne praktyki (na przykład, podczas krzyżowania ludzi), zwykle stosowano dodatkową podporę pod nogi, albo przywiązywano ręce sznurem.
miro pisze: (śr 20 paź 2021, 19:07) - Przecież wtedy też byłem Polakiem – wyszeptał Marciuk.
Plizzz... faceta powoli mordują i żywcem przybijają do drzwi. Należałoby się spodziewać krzyku w bolesnej agonii. A on tak po prostu sobie spokojnie szepcze, jak gdyby przed chwilą zaniemówił w odpowiedzi na obelgę wygłoszoną podczas pogaduchy przy gorzale? Zresztą, opisy tej i podobnych potworności brzmią podobnie płasko i beznamiętnie, jak reakcja Marciuka. Pojedynczymi, krótkimi zdaniami - zawierającymi proste i pozbawione szczegółów konstatacje - opisujesz, jak to faceta przybijają gwoździami do drzwi i jak wycinają mu przyrodzenie. Z jednej strony oddaje to zezwierzęcenie biorących udział w takim bestialstwie i zobojętnienie na ludzką krzywdę, z drugiej... cierpi na tym wydźwięk takich scen. Poza tym, czy my nie obserwujemy aby całej akcji z punktu widzenia córki zamordowanego - a nie tych, którzy go mordują?
miro pisze: (śr 20 paź 2021, 19:07) Wokół zaczynało szaleć morze w skali dziesięć Beauforta.
Nie ma czegoś takiego, jak "skala dziesięć Beauforta". Jest po prostu skala Beauforta, w której dziesięć to jeden ze stopni. Poza tym, czy to określenie naprawdę przystające do sytuacji - gdzie rzecz dzieje się na prowincji w Ukrainie, a bohaterami są prości ludzie, którzy swoją drogą pewnie nigdy morza na własne oczy nie widzieli?
miro pisze: (śr 20 paź 2021, 19:07) Jechali przez nocny las, pełen dziwnych dźwięków; skrzypienia starych drzew, pohukiwania sów i głosów różnych zwierząt.
Dziwność tych pospolitych i aż nadto znajomych dźwięków jest rzeczywiście przerażająca...

Dalej nie znalazłem już poważniejszych powodów do narzekań (poza takimi natury ogólnej, które zaraz omówię), więc nie czepiałem się już na siłę. Ale wciąż jest w tym tekście parę rzeczy, które mi zgrzytają.

Ogólnie rzecz biorąc, tekst jest dobry, akcja poprowadzona wartko (może trochę zbyt wartko), a całość przeczytałem szybko i bez żadnych przestojów. Niemniej, wciąż nie opuszcza mnie wrażenie, że zadany temat został potraktowany - jak już mówiłem - nazbyt podręcznikowo. Piszesz w sposób skrajnie zwięzły, pojedynczymi zdaniami, co tylko pogłębia wrażenie, że zaliczamy po prostu kolejne punkty na checkliście historii, rozgrywającej się na tle pogromów i czystek etnicznych. Główna bohaterka, która jest niejako dzieckiem dwóch światów? Check. Niedawni sąsiedzi nagle okazują się potworami, które mordują bez powodu i bez skrupułów? Check. Katorga bohaterki uznanej za "zdrajczynię narodu"? Check. Ludzie po drugiej stronie barykady okazują się tak sami źli i zezwierzęceni, jak ci, z którymi walczą? Check. Druga odmiana tej samej katorgi, bo w oczach drugiej strony bohaterka też jest "zdrajczynią"? Check, check, check. Każdy z tych punktów zostaje szybko odbębniony i nie zagłębiamy się tak naprawdę w żadną z powyższych sytuacji, ani też w wewnętrzne przeżycia bohaterów. Wszystko to wydaje się poprowadzone nazbyt "po łebkach", nie widać próby wzięcia się na poważnie za bary z problematyką utworu - z tym, co powoduje takie zachowania, na przykład - ani z wyraźniejszym zarysowaniem szarości w uczestnikach zdarzeń. Poza Ołeną (i jej rodzicami) nie sposób dopatrzeć się postaci, które budziłyby jakąkolwiek sympatię, a tym samym zachęcała do zagłębienia się w opowiadaną historię. Wszyscy pozostali są dość jednowymiarowymi łajdakami, każdy z nich reprezentuje raczej przerysowaną mentalność, aniżeli konkretną osobę. Zresztą, sama protagonistka jako postać też jest dość płaska - w zasadzie nic o niej nie można powiedzieć poza tym, że była zwyczajną, dobroduszną, prostą dziewczyną, która chciała sobie po prostu spokojnie żyć.

Inny problem - nie do końca poradziłeś sobie z zarysowaniem całej sytuacji tak, aby obie strony konfliktu (Ukraińcy i Polacy) wyszły na jednakowo zdeprawowane i zezwierzęcone. Summa summarum, Polacy wydają się tutaj mniejszym złem. Niewiele mniejszym, ale jednak. Przede wszystkim, bohaterka spędza w towarzystwie Ukraińców zdecydowanie mniej czasu, niż w towarzystwie Polaków, więc ci ostatni wydają się jakby odrobinkę lepiej zarysowani. Co więcej, zaliczają wejście w momencie, gdy oprócz matki Ołeny mordują także jej dziadka. Po cichu sprzyjałem zatem ich poczynaniom w tym ostatnim zakresie, bo w końcu rzeczony dziadek był mordercą, który sam wcześniej zabijał niewinnych ludzi i w tym wypadku dostał dokładnie to, na co zasłużył. Może byłoby to jakoś zmitygowane faktem, gdyby nastąpiła przedtem (lub potem) sytuacja, gdzie to Ukraińcy mordują złego do szpiku kości Polaka, ale coś takiego się nie dzieje. Na dokładkę, w niewoli u Polaków protagonistka doświadcza jakby lepszego traktowania, niż wcześniej u Ukraińców. Co prawda nadal jest zmuszana do pracy i wykorzystywana seksualnie przez "kochanka", ale przynajmniej nikt jej nie bije ani nie kopie. Mało tego - sam rzeczony, polski "kochanek" wykazuje odrobinę więcej człowieczeństwa niż poprzedni, ukraiński (do tego stopnia, że dostaje imię, czego jego poprzednik nie może o sobie powiedzieć). Reasumując, potwory po obu stronach barykady nie zostały przedstawione w sposób jednakowo potworny.

Zakończenie jest cokolwiek konfundujące (choć podejrzewam, że takie było właśnie zamierzenie autora). Jak bowiem Ołena skończyła na tamtym drzewie? Powiesili ją Polacy? Ukraińcy? Czy może faktycznie sama popełniła samobójstwo? Nie wiem, chyba przydałoby się trochę więcej wskazówek.

Czyli reasumując - jeżeli już bierzemy się za trudny temat, może warto byłoby potraktować go trochę mniej powierzchownie.

I jeszcze raz zapytam - po co ustawicznie walisz w "enter" po napisaniu jednego, góra dwóch zdań?

(Nie)swoja (18+)

3
Temat jak temat. Po co mam wymyślać nowy, kiedy tyle leży wokół? Gwoli oryginalności?
Ludzie tworzą remarki filmów, piszą kontynuację dzieł innych, podejmują tematy już eksploatowane i nikt im nie zarzuca, że nie są odkrywczy, a ktoś już o tym pisał, czy sfilmował.
Istotnie, ten portal nie zajmuje się typem literatury jaki uprawiam, to chyba tracę czas.
Po kolei:
Sam odpowiedziałeś po co stosuję tyle enterów. Zastosowałem telegraficzny styl opisanej historii i chyba nie oczekiwałeś, że będę po zdaniach dodawał "Stop". Daję więc entery.
I jeśli piszesz, że w miarę dobrze Ci się czytało, to co one przeszkadzają?
Taki styl implikuje również ukazywanie bohaterów. Poznajemy ich poprzez wydarzenia, a nie elaboraty o psychologicznej konstrukcji. Trzeba kawę na ławę? Zbyt szanuję czytelnika i jego inteligencję. W dobrej literaturze nie pisze się nużących akapitów o strachu, tylko sprawia, aby czytelnik się bał.
Więc piszę krótkimi zdaniami, zwięźle i nagle mam się zajmować niuansami ukrzyżowania? Czy dali Marciukowi podpórkę pod nogi? A ma to znaczenie dla faktu, że go ukrzyżowano? Może potrzebny jeszcze gatunek drewna?
"Dziwnych" faktycznie można wyrzucić.
To czytelnik nie wie, że ciało na krzyży by się zerwało pod ciężarem?
Dalej. Nie przypominam sobie, aby najważniejsza postać w historii, która została ukrzyżowana, darła japę w niebogłosy. Ludzie różnie reagują. Niektórzy zagryzają usta do krwi, inni się bezgłośnie modlą, a są tacy, co szepcą coś prześladowcy. Niekoniecznie spokojnie, bo tego akurat nie napisałem.
Z Bofortem to najwyraźniej nie popierasz skrótów myślowych i jak się znowu poprawnie nie wyłoży kawy na ławę, to na pewno czytelnik nie zrozumie co miałem na myśli (:
No i problem przedstawienia obu narodowości.
Przecież wiadomo, kto jest inicjatorem tej rzezi. Kto zaczął, a kto się bronił i stosował czasami odwet. A Ty masz problem, że Polaków naświetlam bardziej korzystnie? No wybacz...
Na koniec sprawa jej śmierci.
Naprawdę oczekiwałeś znowu wyjaśnienia, jak zginęła?
I to powinienem zrobić ja - autor?
A Ty, jako czytelnik, nie masz wyobraźni?
Nie wyciągasz wniosków z treści?
Podsumowując: Zajmujemy się różnymi rodzajami literatury. Stylami, sposobami narracji i oczekiwaniami od tekstu.
Potrzebujesz prowadzenia za rączkę, opisywania detali, rozwlekania się nad każdą pierdołą, bo odbiorca może być niekumaty.
Więc tak pisz i na pewno doceniony będziesz tutaj. :)
Dzięki za słowo i lekturę. :)

(Nie)swoja (18+)

4
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) Temat jak temat. Po co mam wymyślać nowy, kiedy tyle leży wokół? Gwoli oryginalności?
Ty chyba nie rozumiesz, o co mi chodzi. Wcale nie zależy mi na tym, aby temat był oryginalny i inny, niż wszystko, do czego przywykłem (właściwie to ja lubię takie właśnie historie, które są mniej lub bardziej typowe, bez jakichś udziwnień). Zależy mi natomiast na tym, abym się przy lekturze opowiadania czy powieści zwyczajnie dobrze bawił. Tutaj mam krótki tekst poruszający temat, który prowokuje mnie tylko do niepotrzebnej i do niczego nie prowadzącej złości, a ponadto do rzeczonego tematu nic tak naprawdę nie wnosi ani nie uczy mnie niczego nowego. To żadną miarą nie jest dobra zabawa. Chyba że ktoś jest masochistą.
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) Istotnie, ten portal nie zajmuje się typem literatury jaki uprawiam, to chyba tracę czas.
I beg you pardon... nie przypominam sobie, bym występował jako rzecznik całego forum.
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) Sam odpowiedziałeś po co stosuję tyle enterów. Zastosowałem telegraficzny styl opisanej historii i chyba nie oczekiwałeś, że będę po zdaniach dodawał "Stop". Daję więc entery.
Nie, nie odpowiedziałem na to pytanie. Poprosiłem, żebyś to ty udzielił na nie odpowiedzi. Co więcej, na zakończenie mojego komentarza powtórzyłem to pytanie. A ty mimo to nie odpowiedziałeś, czy może raczej - udzieliłeś odpowiedzi ignotum per ignotum. Twierdzisz, że zastosowałeś telegraficzny styl opowiedzianej historii, ale to tylko rodzi kolejne pytanie - dlaczego to zrobiłeś? Czemu to służy, kiedy "normalny" styl prawdopodobnie sprawdziłby się o wiele lepiej?
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) I jeśli piszesz, że w miarę dobrze Ci się czytało, to co one przeszkadzają?
No, przepraszam bardzo. Jeżeli zamierzasz szermować jakimikolwiek dobrymi słowami z mojej strony po to, aby oświadczyć, że nie masz sobie nic do zarzucenia, to mogę w przyszłości powstrzymać się od ich używania.
To, że mnie się dobrze czytało, wcale nie oznacza, że będzie się dobrze czytało również każdej innej osobie. A przeszkadzają mi dlatego, że nie znam żadnego rozsądnego powodu, dla którego miałyby w ogóle istnieć.
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) Taki styl implikuje również ukazywanie bohaterów. Poznajemy ich poprzez wydarzenia, a nie elaboraty o psychologicznej konstrukcji. Trzeba kawę na ławę? Zbyt szanuję czytelnika i jego inteligencję. W dobrej literaturze nie pisze się nużących akapitów o strachu, tylko sprawia, aby czytelnik się bał.
Szczerze mówiąc, to jedna z najbardziej absurdalnych linii obrony, jakie w życiu widziałem - a widziałem ich sporo (również z racji wykonywanej pracy zawodowej), niektóre zresztą pewnie sam wymyśliłem w chwili słabości.
Czyli podsumowując - nie chce ci się wdawać w żadne szczegóły opowiadanej opowieści, przeżyć bohaterów, problematyki utworu, bo twój obowiązek w tym zakresie jako autora postanowiłeś przerzucić w całości na czytelnika? Nie wiem, czemu, ale przypomniała mi się pewna sytuacja w MLP:FiM, gdzie dwóch etatowych krętaczy namówiło cały tłum naiwniaków, by lazł podziwiać cuda lokalnego teatru za pół ceny - a że w owym teatrze tak czy inaczej nie ma obecnie żadnych performerów, rzeczeni naiwniacy mieli pełne prawo użyć wyobraźni do wypełnienia tej pustki bez żadnych dodatkowych opłat! Ty to nazywasz szacunkiem dla czytelnika? Ja uważam to za coś wręcz przeciwnego.
Może w ogóle nie marnuj czasu - swojego i czytelników - na pisanie, skoro to wszystko nieistotne? Wklej tutaj jakiś premise w stylu "dziewczyna zakochuje się w chłopaku, chłopak zakochuje się w dziewczynie, dziewczyna rzuca chłopaka dla innego", niech czytelnicy sami sobie wymyślą całą resztę fabuły i tyle. Co się będziesz z opowiadaniem męczył.
I racja, w dobrej literaturze nie pisze się nużących akapitów o strachu. Stosuje się obrazowe figury stylistyczne i inne tego typu środki wyrazu, tak, aby pomóc czytelnikowi stworzyć sobie w wyobraźni obraz tego, co się dzieje, albo odczuć samodzielnie, co odczuwają postacie w utworze. Coś, czego ty w ogóle nie robisz. Opisujesz wszystko krótkimi, suchymi konstatacjami i domagasz się, aby czytelnik sam sobie dośpiewał - znikąd - całą resztę. A jeśli tego nie zrobił, oskarżasz go o brak wyobraźni (nieważne, że ty jako autor nie zrobiłeś praktycznie nic, by ową wyobraźnię w ogóle uruchomić).
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) Więc piszę krótkimi zdaniami, zwięźle i nagle mam się zajmować niuansami ukrzyżowania? Czy dali Marciukowi podpórkę pod nogi? A ma to znaczenie dla faktu, że go ukrzyżowano? Może potrzebny jeszcze gatunek drewna?
Nie-eee, mogłeś po prostu poddać go innej formie egzekucji. Nie, żeby ich brakowało...
Piszę o gwoździach, bo wiara w ich przyszpilającą siłę jest naprawdę powszechna i nie wiedziałem, czy i ty nie napisałeś tamtego fragmentu również powodowany owym mitem. Więc chciałem ci uświadomić, jak się sprawy mają w rzeczywistości.
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) Nie przypominam sobie, aby najważniejsza postać w historii, która została ukrzyżowana, darła japę w niebogłosy
A co - znałeś tę postać (o kimkolwiek mowa...), byłeś tam i widziałeś, jak się zachowywała i czy krzyczała?
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) Z Bofortem to najwyraźniej nie popierasz skrótów myślowych i jak się znowu poprawnie nie wyłoży kawy na ławę, to na pewno czytelnik nie zrozumie co miałem na myśli
To nie jest żaden "skrót myślowy", tylko oczywisty i pospolity błąd składniowy. Język polski ma swoje jasno określone reguły co do szyku wyrazów w zdaniu. I choć tego typu błąd nie rujnuje całego tekstu, w dalszym ciągu jest to coś, na co warto zwracać uwagę, zamiast wynajdywać jakieś kuriozalne usprawiedliwienia. Kontrargumentacja w stylu "co z tego, że napisałem słowo <<gżegżółka>> z pierwszym <<rz>>, kiedy każdy kiep wie, że oba pisze się przez <<rz>> i ja nie muszę tego tłumaczyć" w ogóle mnie nie przekonuje - i nie sądzę, by kogokolwiek przekonała.
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) Przecież wiadomo, kto jest inicjatorem tej rzezi. Kto zaczął, a kto się bronił i stosował czasami odwet. A Ty masz problem, że Polaków naświetlam bardziej korzystnie? No wybacz...
Widzisz - i tu właśnie wypływa problem płytkiego, powierzchownego potraktowania zadanego tematu...
Twierdzisz, że doskonale wiadomo, kto był inicjatorem rzezi, a kto się bronił. Wiedz zatem, że dla drugiej strony wcale nie było to takie oczywiste. Z punktu widzenia Ukraińców, to oni byli od lat ciemiężeni przez Polaków i niewątpliwie wywlekali rozmaite brudy na poparcie swojej nienawiści. Że ten Polak mnie zrobił to, że tamten Polak mojemu kumowi zrobił tamto. Brudy te zawierały zresztą zapewne słowa prawdy - w końcu w takiej sytuacji, gdzie dwie różne kultury dzielą ze sobą tę samą przestrzeń, nieuchronnie musiało dochodzić do jakichś przykrych zdarzeń, z winą po obu stronach. Co prawda to w żaden sposób nie usprawiedliwia poczynań ludzi, którzy mordowali swoich sąsiadów tylko i wyłącznie za to, że byli Polakami, ale tak czy inaczej - to nie jest tak, że Ukraińcy się zeźlili, bo byli z gruntu źli czy też w ich naturze leżało zło. Coś ich do tego popchnęło. I oni zapewne też byliby gotowi do grobowej deski zapierać się, że to Polacy zaczęli. Nie chodzi o to, kto zaczął - chodzi o to, że właśnie tego typu myślenie prowadzi tylko i wyłącznie do bezsensownej przemocy, z której nikt tak naprawdę nie ma żadnej korzyści - nawet ci, którzy propagują ową przemoc, gorąco zapewniając, że robią to w obronie swojego ludu czy też z korzyścią dlań. Guzik prawda.
To wszystko jest złożona sprawa, którą warto rozwinąć. A ty traktujesz rzecz płytko, odbębniasz tylko kolejne punkty na wspomnianej wcześniej przeze mnie checkliście i nie wnosisz do tematu nic nowego ani odkrywczego. Samo w sobie nie byłoby to niewybaczalne, gdybyś przynajmniej opowiedział znaną już historię za pośrednictwem wyrazistych i sympatycznych postaci, albo w inny sposób dodał do tej historii coś od siebie. Ale tego też nie robisz. Po lekturze twojego tekstu mówiłem, że nazbyt podręcznikowo potraktowałeś zadany temat, ale po przeczytaniu twojej prywatnej wypowiedzi odnoszę wrażenie, że w gruncie rzeczy w ogóle nie byłeś gotowy do wzięcia się z nim za bary.
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) Na koniec sprawa jej śmierci.
Naprawdę oczekiwałeś znowu wyjaśnienia, jak zginęła?
Nie-eee, oczekiwałem, że pojawią się jakiekolwiek poszlaki, dające w ogóle jakiś asumpt co do tego, jak spotkał ją ostateczny koniec. Gdy takie poszlaki pojawiają się w tekście, widać wyraźnie, że autor miał coś tam w głowie poukładane i po prostu pozostawił czytelnikowi pole do interpretacji wskazówek, jakie pozostawił. A kiedy żadnych poszlak nie ma i postać nagle umiera ot tak, znikąd... cóż, wtedy widać wyraźnie, że autor nie miał tak naprawdę żadnego pomysłu na zakończenie, albo zwyczajnie mu się nie chciało.
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) Nie wyciągasz wniosków z treści?
Nie mam z czego wyciągać wniosków. Treści jest w tym opowiadaniu za mało, żeby można było zeń wyciągać jakieś dalsze wnioski. Mogę co najwyżej zmyślać. Ale ja poddaję tutaj ocenie twoją twórczość, a nie własną wyobraźnię.
miro pisze: (śr 27 paź 2021, 12:39) Potrzebujesz prowadzenia za rączkę, opisywania detali, rozwlekania się nad każdą pierdołą, bo odbiorca może być niekumaty.
To nie ma absolutnie nic wspólnego z prowadzeniem za rączkę, ani z "kumatością" bądź jej brakiem. To twoim obowiązkiem jako autora jest zainteresować czytelnika tym, co masz do opowiedzenia. Natomiast czytelnik nie ma żadnego obowiązku czytać twojego tekstu, a już w szczególności nie ma obowiązku doszukiwać się w nim drugiego dna, które ty jako autor chciałeś jakoby zawrzeć (ale nie widać, żebyś faktycznie to zrobił). Komentarz o "rozwlekaniu się nad każdą pierdołą" jest już w ogóle hiperbolizacją poniżej krytyki, kiedy twój problem polega na tym, że nie "rozwlekasz" się absolutnie nad niczym. Bierzesz po prostu schemat i nie dodajesz doń od siebie praktycznie nic poza absolutnym minimum - tak, aby nie było, że ściągnąłeś tylko gotowy scenariusz metodą "kopiuj-wklej".

Po przeczytaniu twojej odpowiedzi widzę teraz, że byłem jednak nadmiernie pobłażliwy. Bo w końcu tekst czytało mi się gładko (z drugiej strony, stenogramy rozmów telefonicznych na przykład też czyta mi się gładko...), a jeśli chodzi o inne mankamenty, to zakładałem, że mogą za nimi stać jakieś świadome i celowe decyzje z twojej strony jako autora. Do tego w obecnym zalewie wszelkiej maści "prawdziwych patriotów" byłem pokrzepiony utworkiem, który uznaje zbrodnie obydwu stron (żeby jeszcze tylko uznawał zarazem ich człowieczeństwo...). Ale lektura twojej wypowiedzi uświadomiła mi, że się myliłem i za rzeczonymi mankamentami stoją w istocie pospolite chciejstwo i lenistwo. Stosujesz akapity po każdym zdaniu, bo po prostu tak ci się zachciało. Nie wdajesz się w żadne opisy na temat wydarzeń czy przeżyć postaci, bo wolisz zwalić całą robotę na czytelnika. Nie zagłębiasz się w omawiany temat, bo zwyczajnie nie miałeś na to ochoty (ani dostatecznej wiedzy, jak podejrzewam). A ukazanie obu stron jako zbrodniarzy, choć samo w sobie fajna sprawa, nie jest jednak w stanie per se zmitygować faktu, że temat-rzeka został przez ciebie całkowicie zlekceważony. Nawet w swoim komentarzu go lekceważysz i sprowadzasz to wszystko do "bo oni zaczęli". A zastanawiałeś się kiedyś nad tym, dlaczego oni zaczęli? Nigdy ci nie przeszło przez myśl, że to ciekawy temat, wart podjęcia w opowiadaniu? Nie? Tak też myślałem.

(Nie)swoja (18+)

5
Wiesz, dziękuję uprzejmie za pobłażliwość.
Łaska twa jest niezmierzona.
Styl wybrałem taki, a nie inny, bo taki lubię i taki mi się podoba. Nie widzę potrzeby tłumaczenia się z niego.
Moim zdaniem oddaje co trzeba i jak trzeba.
Jeśli komuś płaska wydaje sie osoba, która zabija kochanka, choć ten był dla niej dobry, to ciekawe jakich postaci wymiarowych oczekuje tego typu czytelnik. A przecież zabiła w jego osobie historię, której nie mogła udźwignąć tak młoda osoba.
Dziewczyna jest pogmatwana i skomplikowana, tylko ja o tym nie piszę, a ukazuję ten fakt przez wydarzenia. To jest różnica między tłumaczeniem krowie na rowie, a szacunkiem dla inteligencji czytelnika.
Jest mi obojętne jak odbierasz moje argumenty. Bardzo chcesz udowodnić swoją rację, bo przywiązujesz się do wymyślonych tez.
Nie przeszkadza mi to.
Zadajesz jakieś pytania, rzucasz sloganami, piszesz co mógłbym, a co powinienem tu zawrzeć, a to jest tylko dwustronnicowe opko, a nie książka.
Czytelników miewam różnych. Tacy jak też będą istnieć i biorę to na klatę.
Jeśli uważasz, że zmarnowałem temat, z pewnością stać cię na jego lepsze ujęcie. Chętnie poczytam.
Pozdro :))

(Nie)swoja (18+)

6
No dobra, właściwie to nie powinnam, bo mój przedpiśca już większość wypunktował, więc wiem jaka byłaby odpowiedź na moje. Ale jednak, żeby nie było że jest odosobniony, i z powodu poprzedniego opka, w którym mówiłam to samo, proszę:

Epatowanie okrucieństwem. Opis następujących po sobie okrutnych wydarzeń. No i ?
Bo czy jest tu coś jeszcze? Pytania? Wątpliwości? Zastanowienie? Rozterki moralne? Wątpię. Dałeś spis treści i to tyle.

I potwierdzam - litości, znowu?
Temat jak temat. Po co mam wymyślać nowy,
Wszyscy mielą ciągle te same tematy, rzecz w tym, by ująć je w nowy, oryginalny sposób. A co najmniej, by zainteresować albo poruszyć. Jak już poprzednio pisałam, ani mnie to opko ziębi ani grzeje, i chyba o to ci chodziło, to ma być takie beznamiętne, tylko co ja mam z tym zrobić dalej? Dałeś spis treści i to tyle. Idę czytać coś innego. Jeśli chciałeś wywołać tym tekstem jakąś reakcję to się nie udało. Zero reakcji.
Poznajemy ich poprzez wydarzenia, a nie elaboraty o psychologicznej konstrukcji.
Błąd. Wydarzenia tak jak komputerowa rąbanka, nie mają znaczenia jeśli nie ma nic poza tym.
Dziewczyna jest pogmatwana i skomplikowana, tylko ja o tym nie piszę, a ukazuję ten fakt przez wydarzenia
:shock: .
Pasażerka peugeota została przejechana prze pociąg. Ależ była pogmatwana i skomplikowana.
To co się robi, a tym bardziej to co inni robią danej osobie nie ma kompletnie nic wspólnego z ukazywaniem wnętrza człowieka. Ja ją widzę jak z otwartą ze zdziwienia gębą daje się rzucać losowi gdzie popadnie. Rzeczywiście, pogmatwana i skomplikowana :/
W dobrej literaturze nie pisze się nużących akapitów o strachu, tylko sprawia, aby czytelnik się bał.
Opisując na zimno poszczególne etapy odcinania genitaliów? Mam coś poczuć?
Nie przypominam sobie, aby najważniejsza postać w historii, która została ukrzyżowana, darła japę w niebogłosy
A byłeś przy tym? Nie myl przekazu, nazwijmy to „literackiego” z rzeczywistością. Przecież nikt nie napisałby „wrzeszczał jak opętany”, a tych „ludzkich” odgłosów musiało być z pewnością więcej, tylko nikt o tym nie pisał. To nie jest właściwe tłumaczenie. Raczej, że to „licentia poetica”. Bliżej realności byłoby gdyby wrzeszczał, a dopiero potem, już do cna wyczerpany, coś mówił.

Z drugiej strony, chyba się domyślam jaki był zamysł. Jednak to by wymagało pewnego ładunku moralno-emocjonalnego, a w tym spisie treści tego w ogóle nie ma. To papierowa postać, tak jak wszystkie inne.
Przecież wiadomo, kto jest inicjatorem tej rzezi.
Problem w tym, że z tym opkiem, nikogo to nie obchodzi.
Potrzebujesz prowadzenia za rączkę,
Przykro mi, ale właśnie to robisz, choć może w innym niż myślisz znaczeniu. Bierzesz czytelnika za rączkę i pokazujesz mu: tu mamy faceta co gwałci dziewczynę. Zwróć proszę uwagę na jej nogi. Tu mamy faceta przybijanego do drzwi. Gwoździe powinny wejść raczej bez większego oporu, i zwróć uwagę na to co mówi, to chyba ma znaczenie, itp., itp.

Stosowanie enterów jest jak robienie wykrzykników. Sama lubię to stosować, ale z umiarem. Jeden, dwa, dają wrażenie, kilkadziesiąt się rozmywa. To jakbyś robił wyliczankę w podpunktach. Nuuda. Ale nie, bo to chyba coś innego. Twoje opka to konspekty? Piszesz po prostu streszczenia i niech czytelnik sam sobie resztę domyśli? Hę? A czy nie to jest czasem zadaniem autora? Ja mam swoje, nie chce mi się jeszcze cudzych dorabiać.
Zajmujemy się różnymi rodzajami literatury. Stylami, sposobami narracji i oczekiwaniami od tekstu.
Ja oczekuję od tekstu by mnie zainteresował, poruszył, wzruszył, pobudził do jakichś przemyśleń. Twoje opko nic takiego nie robi. Zastanów się, czy piszesz tylko dla siebie, czy chcesz by inni też to czytali. I jeśli tak, to chyba by trzeba nad tym popracować.
Pisarz jest tłumaczem, tłumaczy swoje obrazy i swoje odczucia na język czytelny dla innych, by inni zobaczyli i poczuli to co autor chciał przekazać, na tym to polega. To jak uderzenie w dzwon. Trzeba to zrobić w odpowiednim miejscu i z odpowiednią siłą by wydobyć właściwy dźwięk. Ty trzymasz palcami za metal i oczekujesz, że usłyszymy dźwięk którego nie ma. Jeśli twój przekaz nie dociera, to może trzeba by zmienić sposób przekazu?
Dream dancer

(Nie)swoja (18+)

8
Czy mi się zdaje, czy ty wykazujesz patologiczną wręcz skłonność, by robić wszystko, co się da, aby zrazić do siebie interlokutora?
miro pisze: (czw 28 paź 2021, 10:41) Wiesz, dziękuję uprzejmie za pobłażliwość.
Łaska twa jest niezmierzona.
Żebyś wiedział. A teraz, skoro już napisałeś powyższe dwa zdania, spróbuj odpowiedzieć na pytanie - co właściwie zamierzałeś osiągnąć tym nieudolnym sarkazmem? Wiem już, że zadawanie samemu sobie pytania o to, dlaczego ktoś miałby coś robić, nie jest twoją mocną stroną, ale przecież trzeba od czegoś zacząć.
miro pisze: (czw 28 paź 2021, 10:41) Styl wybrałem taki, a nie inny, bo taki lubię i taki mi się podoba. Nie widzę potrzeby tłumaczenia się z niego.
Moim zdaniem oddaje co trzeba i jak trzeba.
To znaczy co oddaje? I w jaki sposób?
miro pisze: (czw 28 paź 2021, 10:41) Jeśli komuś płaska wydaje sie osoba, która zabija kochanka, choć ten był dla niej dobry, to ciekawe jakich postaci wymiarowych oczekuje tego typu czytelnik.
I to wszystko? Bo zrobiła jedną moralnie wątpliwą rzecz - kiedy w każdej innej sytuacji nic w zasadzie nie robi, tylko idzie przed siebie niesiona prądem - to czyni ją złożoną postacią? Zaiste, sam George R.R. Martin mógłby się od ciebie wiele nauczyć o kreacji barwnych postaci.
Zwrócę zresztą uwagę, że znów powołujesz się na coś, czego wcale nie zawarłeś w tekście - twierdzisz, że zabity kochanek był dla niej dobry, tyle że to z tekstu wcale nie wynika. Wiemy tylko, że zmuszał ją do pracy i uprawiał z nią seks. Co niby go czyni dobrym? To, że jej nie bił, jak poprzedni kochanek, z automatu sprawia, że jest dobry? Zaiste, jakbym słyszał socjopatę, który nie widzi nic złego na przykład w tym, że pobił i zgwałcił dziewczynę - we własnym mniemaniu okazał jej niewiarygodną łaskę, bo przecież nie zabił (a mógł!).
miro pisze: (czw 28 paź 2021, 10:41) A przecież zabiła w jego osobie historię, której nie mogła udźwignąć tak młoda osoba.
Jaką historię? O czym ty w ogóle mówisz? Przestań opowiadać jakieś farmazony, które istnieją tylko w twojej wyobraźni, ale których wcale nie ma w twoim tekście.
miro pisze: (czw 28 paź 2021, 10:41) Dziewczyna jest pogmatwana i skomplikowana, tylko ja o tym nie piszę, a ukazuję ten fakt przez wydarzenia.
Przepraszam - w jaki sposób? Jak już Medea33 raczyła zauważyć, w Ołenie nie ma absolutnie nic pogmatwanego ani skomplikowanego - wręcz przeciwnie, jest do bólu wręcz typowym i topornym przykładem tego, co TV Tropes określa jako "Pinball Protagonist". Sama z siebie nic nie robi, nie podejmuje żadnych decyzji, po prostu idzie z prądem, ponoszona przed siebie za sprawą innych ludzi, a nie własną. Wybacz więc, że potraktuję twoje buńczuczne zapewnienia ze skrajnym sceptycyzmem, bo są to przechwałki równie puste, jak twoje postaci.
miro pisze: (czw 28 paź 2021, 10:41) Jest mi obojętne jak odbierasz moje argumenty. Bardzo chcesz udowodnić swoją rację, bo przywiązujesz się do wymyślonych tez.
Wolne żarty. Ja nie mam tutaj nic do udowodnienia - temat nie dotyczy mojego tekstu, tylko twojego. Wbrew twojemu przekonaniu, mój świat nie obraca się wokół ciebie i twojej twórczości, a twój tekst jest tylko jednym z bardzo, bardzo wielu, które przeczytałem i skomentowałem. To raczej ty usilnie starasz się przekonać samego siebie - i przy okazji innych - że twój sposób pisania jest jedynie słuszny i nie zamierzasz w nim niczego zmieniać. W dodatku powołujesz się właśnie na wymyślone tezy, twierdząc na przykład, że Janko był dobry (nigdy go jako takiego nie przedstawiłeś) i nosił w sobie jakąś historię, której młoda osoba "nie mogła udźwignąć" (cokolwiek to znaczy) - kiedy w rzeczywistości żadnej historii nie opowiedziałeś. A kiedy podpowiada ci się, co powinieneś robić, żeby pisać lepiej, zadzierasz nos pod sufit i wyskakujesz z wymyśloną tezą "piszę jak piszę, bo tak mi się zachciało i tyle".
miro pisze: (czw 28 paź 2021, 10:41) Zadajesz jakieś pytania, rzucasz sloganami, piszesz co mógłbym, a co powinienem tu zawrzeć, a to jest tylko dwustronnicowe opko, a nie książka.
Mmmkay, więc zadaję "jakieś pytania" i rzucam "sloganami". Rozumiem z powyższego, że ty w ogóle nie przeczytałeś mojego komentarza, bo w gruncie rzeczy cię nie obchodzi, co myślę (chyba że to komplementy)? To ty nie masz absolutnie żadnych argumentów na poparcie swojego stanowiska (poza "bo tak mi się zachciało"), wszystkie moje uwagi zbywasz pojedynczymi zdaniami, opowiadasz jakieś farmazony o zagmatwanych postaciach i głębokich historiach, których w rzeczywistości ogóle nie umieściłeś w tekście... a na dokładkę masz jeszcze tupet przenosić na mnie powyższe skłonności i oskarżać mnie o rzucanie sloganami. Poczytaj lepiej swoje własne komentarze.
Co się zaś tyczy faktu, iż opowiadanie ma dwie strony - może zatem powinno być dłuższe, skoro wziąłeś się za tak obszerny i trudny temat? A skoro twoim nadrzędnym celem była długość tekstu, a nie jego treść (szczytny cel, zaiste), może powinieneś był wybrać dlań inną, prostszą problematykę?
miro pisze: (czw 28 paź 2021, 10:41) Czytelników miewam różnych. Tacy jak też będą istnieć i biorę to na klatę.
Coś podobnego. Taki ja, na przykład - też się często frustruję, że pomimo moich starań, tacy czy inni czytelnicy zgłaszają niezadowolenie z mojej pisaniny, ale mimo wszystko staram się ich zadowolić i usiłuję wziąć sobie do serca ich uwagi, zamiast przekonywać samego siebie o własnej nieomylności. Ale cóż, to tylko kwestia minimum pokory i autorefleksji.
miro pisze: (czw 28 paź 2021, 10:41) Jeśli uważasz, że zmarnowałem temat, z pewnością stać cię na jego lepsze ujęcie. Chętnie poczytam.
Szczerze mówiąc, nigdy się nie spodziewałem, że ujrzę na tym sajcie ten słynny pseudoargument, łamiący prawo Eberta. Jeśli nie masz absolutnie żadnych argumentów na poparcie swojego stanowiska (który to fakt nieudolnie próbujesz zamaskować właśnie tymi wszystkimi wymyślonymi tezami i sloganami), to zaiste, palnij w odpowiedzi, żeby twój interlokutor zrobił to lepiej.

(Nie)swoja (18+)

9
Der_SpeeDer pisze: (wt 02 lis 2021, 10:13) Czy mi się zdaje, czy ty wykazujesz patologiczną wręcz skłonność, by robić wszystko, co się da, aby zrazić do siebie interlokutora?
 ! Wiadomość z: Sarah
nie komentujemy ani nie oceniamy Autora. Komentujemy wyłącznie opublikowany tekst
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

(Nie)swoja (18+)

10
Robię tylko wszystko, aby spróbował czytać między wierszami, wykazał się wyobraźnią i nie skupiał się na pierwszym wrażeniu i pobieżnym zrozumieniu tekstu.
Może za dużo oczekuję.

(Nie)swoja (18+)

11
Zdaje się, że piszesz obrazami. To ciekawe, nawet poetyckie, lubię takie, ale to nie jest takie proste.

Problemy:

1. Za dużo ich Jeden obraz mógłby wybrzmieć, i to jak.
Jej pechem była matka. Tutejsza.
Taką sobie upatrzył ojciec i wszyscy za to zapłacili. Najpierw on i brat.
W czterdziestym trzecim ojciec zawisł na drzwiach własnego domu. Osobiście przybił go do nich teść,
O, to jest mocne, czuję to. I gdyby to zostało i miałabym czas żeby się nad tym pochylić. Ale niestety, to idzie dalej i dalej, jak bez końca opowiadany dowcip, tych obrazów się nawarstwia i co jeden to gorszy. Odpadam.
To tak jak z wykrzyknikiem. Jeden krzyczy. Wiele - nic nie znaczy. A chyba nie o to ci chodziło, żeby nas znieczulić?

2.Ważny w pisaniu obrazami jest kontrast, To jak ten wykrzyknik na końcu, zwraca uwagę, podkreśla, długo nic i nagle „bach”, jak np: kobieta rozkłada na części, czyści ściereczkami i wyciorami i skrupulatnie oliwi i ponownie składa razem, poszczególne elementy rewolweru, którym właśnie - zamordowała swojego męża. Trafiony, zatopiony. U ciebie ciągle jest okropnie. Co zresztą zrozumiałe w związku z tematem, ale jako tekst, nuży.

3. Postacie są płaskie. Tak właściwie, to ich tak naprawdę nie ma, są tylko jako plakat, coś mają oznaczać i wisieć na ścianie. Właściwie, to to jest opko o wydarzeniach. Ludzie są rekwizytami przesuwanymi na planszy. Spis treści. Chyba, że to tak właśnie miało być? Bezwzględny los rzucający ludźmi jak kostkami na planszy? Ale chyba jednak nie, bo to ludzie ludziom zgotowali ten los. Tyle, ze ich tu nie ma.

Tak właściwie, to z czym mi się to opko skojarzyło? Z drogą Krzyżową. Niby chwalebnie, ale nie. Tłumy zgrzybiałych staruszek mełłących modlitwy z przesuwanych mozolnie paciorków różańca. Krok za krokiem, krok za krokiem. Nuda. Schematyczność. Przeszłość dawno miniona.
Mój główny zarzut – ja bym chciała się wzruszyć, chciałabym, by ten tekst coś dla mnie znaczył. A jest po prostu nudny.
Dream dancer

(Nie)swoja (18+)

12
To Twoje zdanie, jeśli zajmujesz się postacią z plakatu nie myśląc co ona robi, można spekulować co w związku z tym czuje (a nie informować łopatogicznie), dlaczego może tak czuć itd.
Ty wymagasz wyjaśnień, a ja daję materiał dla wyobraźni.
Dlatego będziesz pisać o tym, że widzisz tu tylko krew, mordy i akcję.
Po prostu moja literatura nie jest dla ciebie.

(Nie)swoja (18+)

13
Rzucasz psu kamień mówiąc: - "wyobraź sobie, że to jest kość".
Sorry
Cesarz jest nagi.
Dream dancer

(Nie)swoja (18+)

15
miro pisze: (czw 04 lis 2021, 10:22) Przynajmniej nauczysz się jak nie pisać
Przykro, że masz o sobie wyższe mniemanie niż prawdziwe twoje oblicze.
Co do tekstów. Mimo, że dostajesz cenne uwagi, jak nie pisać, z uporem maniaka udajesz, że ich nie ma.
miro pisze: (wt 02 lis 2021, 19:45) Ty wymagasz wyjaśnień, a ja daję materiał dla wyobraźni.
Szkoda twojego tłumaczenia, tu nie ma żadnego pola dla wyobraźni. Piszesz jak chcesz i nikt tego ci nie zabroni. Jednak skoro nie chcesz się czegokolwiek nauczyć , to po co na siłę próbujesz udowodnić coś co nie jest do udowodnienia.
Chcesz pisać, pisz, ale zacznij słuchać tych, którzy coś piszą o twoich utworach, może w przyszłości da się to czytać.
miro pisze: (śr 20 paź 2021, 19:07) Ołena Marciuk poznała siłę miłości w wieku piętnastu lat.
Wprawdzie opowieści jej starszych koleżanek z sąsiedniej wsi ukraińskiej brzmiały nieco bardziej przyjemnie i romantycznie, ale cóż.
Takie życie.
To nie były czasy na wyższe uniesienia uczuciowe.
Już sam wstęp jest tak kulawy, że ciężko czyta się dalej.
miro pisze: (śr 20 paź 2021, 19:07) Taką sobie upatrzył ojciec i wszyscy za to zapłacili. Najpierw on i brat.
Litości, można pisać źle ale bez polotu, bez przemyślenia, co za słowa pojawią się przed oczyma czytelnika - to już tragedia.
Nie, nie oceniam ciebie, ale twoje teksty. I powiem tylko tak pracuj nad sobą, nad swoimi tekstami i nie katuj oczu czytelników. Taka mała prośba.
Zablokowany

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron