Czarna Róża 2.0 (fantasy, fragment powieści, wulgaryzmy)

16

Latest post of the previous page:

Fallen, dzięki za opinię. Odrobinkę podyskutuję, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko :D
Z przecinkami nie dyskutuję, nienawidzę tych małych skurczybyków. Z powtórzeniami też, chociaż z powtórzeń słów "i" czy "z" nie uważam, żeby warto było robić problem.
Z większością pozostałych poprawek jednak się nie zgodzę, to nie wypracowanie szkolne z górnym limitem znaków, żeby używać tylko absolutnie niezbędnej ilości słów, czyniąc tekst suchym i pozbawionym jakichkolwiek znamion czy to indywidualnego sposobu wypowiadania się Rili czy samego mojego, może jeszcze niezbyt wyrobionego, ale jednak istniejącego, stylu pisania. Plus większość informacji uznanych za nieważne, w mojej ocenie wcale takimi nie jest. Czy to na płaszczyźnie fragmentu czy całej powieści.
Fallen pisze: (pn 22 lis 2021, 12:51) jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56)

Może zdecydujesz się wreszcie chociaż przedstawić? Trzeci dzień tu siedzisz, latam dla ciebie po zioła, karmię, a ty nie uraczyłeś mnie nawet jednym słowem!


Propozycja (luźna): "Minęły trzy dni... Przedstawisz się?". Bohaterka mówi do dziecka, tu trzeba cierpliwości :)
A skąd założenie, że bohaterka tę cierpliwość posiada?
Fallen pisze: (pn 22 lis 2021, 12:51) jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56)

To miasto śmierci dla każdego elfa, a wy pozwalacie im na wycieczki tutaj?


Ważna sprawa, jeżeli ktoś chce komuś pomóc w ucieczce, to po pierwsze: robi to szybko, po drugie: nie ma czasu na umoralniające gadanie.
Ale właściwie to gdzie jej się spieszy? Jest we własnym domu, tym samym w którym ostatnie trzy dni ukrywała elfie dziecko. To raczej dość bezpieczne miejsce na rozmowę. A elf uciec bez dziecka nie chce, a z dzieckiem wie, że nie da rady, jeśli Rila nie pozwoli.
Jagoda, elfy i świnki morskie

Czarna Róża 2.0 (fantasy, fragment powieści, wulgaryzmy)

17
jagoda139 pisze: (pn 22 lis 2021, 18:33) Odrobinkę podyskutuję, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko
Dyskusja zawsze jest w cenie ;)
jagoda139 pisze: (pn 22 lis 2021, 18:33) to nie wypracowanie szkolne z górnym limitem znaków, żeby używać tylko absolutnie niezbędnej ilości słów, czyniąc tekst suchym i pozbawionym jakichkolwiek znamion

Tak, zgodzę się, ale... masz tendencję do "przegadywania", weźmy na przykład ten fragment:
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Rozpoznałeś moje imię? Fakt, słyszałam, że jestem dość sławna wśród elfów. Ale ciągle musisz pogodzić się z faktem, że jestem twoją jedyną nadzieją. Gdybyś był w stanie uciec, nie byłoby tu już po tobie nawet śladu. Wezmę cię na ręce i zabiorę do domu. Spróbuj nie zrobić nic głupiego, nie mam ochoty pozbawiać cię przytomności.
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Rozpoznałeś moje imię?
- to pytanie retoryczne. Zadający z reguły zna odpowiedź, tym bardziej że wcześniej piszesz:
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Czuję od niego więcej strachu, a także coś nowego: nienawiść.
Czytelnik wie, że coś jest nie tak. Widzi babeczkę, z blizną, która chce ukryć dziecko. A ta co robi? Po pytaniu retorycznym prowadzi następujący monolog-instrukcję:
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Fakt, słyszałam, że jestem dość sławna wśród elfów. Ale ciągle musisz pogodzić się z faktem, że jestem twoją jedyną nadzieją. Gdybyś był w stanie uciec, nie byłoby tu już po tobie nawet śladu. Wezmę cię na ręce i zabiorę do domu. Spróbuj nie zrobić nic głupiego, nie mam ochoty pozbawiać cię przytomności.
Pytanie tylko, po co? Po co bohaterka najpierw opowiada, co zrobi, a potem zaczyna to robić? Po co dwa razy taka sama informacja?
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Czuję od niego więcej strachu, a także coś nowego: nienawiść.
po to tylko by parę zdań później:
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) odczuwalna od niego nienawiść sprawia mi prawie fizyczny ból.
Kolejny raz to samo.
Powtarzanie w kółko tego samego nie jest sposobem wyrażania się. Można zastosować, od biedy, taki myk w dialogach, ale nie w narracji.
jagoda139 pisze: (pn 22 lis 2021, 18:33) A skąd założenie, że bohaterka tę cierpliwość posiada?
Cierpliwość to może rzeczywiście za wiele powiedziane, ale empatia, to cecha charakteryzująca bohaterkę. Tylko człowiek empatyczny, ewentualnie wrażliwy, może stwierdzić, że wojna to nie sprawa dzieci. Chyba że jest kimś, kto ratuje dzieci, po to, by poczekać, aż dorosną i je wtedy odstrzelić ;) wtedy, takie pretensje do dziecka mają sens ;)
jagoda139 pisze: (pn 22 lis 2021, 18:33) Ale właściwie to gdzie jej się spieszy? Jest we własnym domu,
Tu nie doczytałam o tym domu, ale w tym momencie rozmowa z włamywaczem jest tym bardziej pozbawiona sensu, bo kto się włamał, raczej podejmie próbę ucieczki, niż rozmowy. Będzie się bronił, cokolwiek.
Z wyrazami szacunku,
Fallen

Czarna Róża 2.0 (fantasy, fragment powieści, wulgaryzmy)

18
Może i ja wtrącę swoje trzy grosze. Prawdę mówiąc, miałem skomentować tekst krótko po jego publikacji, ale zniechęciłem się tym, że ktoś w międzyczasie mnie ubiegł, potem jakoś tak o tym zapomniałem... ale, dalibóg, czemu miałoby mnie to teraz powstrzymać?
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Nocą, w strugach deszczu, Miasto Graniczne jest jeszcze brzydsze niż zazwyczaj, chociaż wydawałoby się, że gorzej już być nie może. W końcu trudno je określić inaczej niż wysypiskiem, na które trafiają wszystkie ludzkie śmieci Królestwa. Przemykając pogrążonymi w mroku, brudnymi ulicami, przeklinam przyjęte dawno temu postanowienie.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że da się ocenić całą książkę po pierwszym przeczytanym zdaniu (czasami pierwszych trzech). Są tacy, który są w stanie kupić powieść zupełnie nieznanego im autora, jeżeli owo pierwsze zdanie im się spodobało - w końcu to jakby wizytówka tekstu i jego twórcy. Jeśli zatem pierwsze zdanie jest świetne, to zapewne cała reszta też taka jest. Jeżeli jest kiepskie, to już na wstępie człowiek się zastanawia, czy warto się z tekstem użerać. Zdania przeciętne nie pozwalają prorokować.
Tutaj natomiast, moim głównym odczuciem była... cóż, konfuzja. Z jednej strony chcesz od razu wprowadzić w świat, nakreślić jakoś jego realia tudzież miejsce akcji, z drugiej stosujesz w tym celu środki wyrazu, które natychmiast każą się zastanawiać i dopytywać o więcej. Zaczynasz na przykład od porównania, że miasto było jeszcze brzydsze, niż zazwyczaj - takie porównanie niewiele nam mówi, bo w końcu nic jeszcze nie wiemy o tym mieście i o tym, jakie zazwyczaj było. Domyślam się oczywiście, że niezbyt ładne, ale wciąż brakuje mi tu jakiegoś punktu odniesienia (ostatecznie, miasta w średniowieczu - na jakim klasyczne fantasy bazuje - nigdy nie były zbyt ładne ani czyste). Dalej piszesz o powziętym przez bohaterkę dawno temu postanowieniu, ale potem nie elaborujesz, co to było za postanowienie. Czyli już na dzień dobry mam mnóstwo pytań i nieprędko doczekuję się odpowiedzi.
I tak całkiem na marginesie - "Miasto Graniczne", naprawdę? Nazwa po zbóju. Nie jest to samo w sobie zbrodnicze, ale od razu przypomina mi się pewno inne opowiadanko fantasy (niewysokich lotów), którego autor wymyślał takie nazwy, jak "Las Entów" czy "Wzgórze Goblinów". Naprawdę, nawet w papierowym RPG zdarzają się wymyślniejsze nazwy nawet na małą polanę, gdzie jest dosłownie kilka koboldów na krzyż do ubicia.
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Poprawiam kaptur, bardziej dla ochrony przez zimnymi kroplami niż ukrycia twarzy.
No... do tego właśnie służy kaptur. To ochrona przez czynnikami pogodowymi - a nie ukrywanie twarzy - jest jego podstawową funkcją. Gdybym chciał ukryć twarz, włożyłbym jakąś maskę. Co więc to zdanie ma wnosić?
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) W taką pogodę nikomu nie chciało się nawet rozpalić nielicznych lamp ulicznych. Nie przeszkadza mi to, ciemność jest moim sprzymierzeńcem. Widzę w nią nie gorzej niż w dzień, ale ukrywa mnie przed niepożądanymi spojrzeniami.
I znowu. Akcja rozgrywa się w środku nocy, lampy uliczne pogaszone, pogoda kiepska, a bohaterka z pewnością nie ma ze sobą latarki - z wszystkiego zatem wynika, że wszędzie wokół ciemno, choć oko wykol. Jak zatem bohaterka jest w stanie w ogóle się poruszać? Z noktowizorem chyba? Jestem w stanie uwierzyć, że bohaterka widzi nie gorzej "w nią" (a nie lepiej "w nocy", po prostu? W końcu "dzień" nie jest antonimem "ciemności"...), ale autor nie podpowiada mi, jakim cudem to potrafi. Jest mutantką? Wiedźminką? Z dalszego tekstu wynika jedynie, że najwyraźniej ma zdolności telepatyczne, czy raczej empatyczne - ale jak dla mnie, to w żaden sposób nie przekłada się na wyostrzenie "normalnych" zmysłów.
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Zatrzymuję się na chwilę, koncentrując i z ulgą stwierdzam, że wykryte wcześniej dziecko nie zmieniło położenia.
Tu szczególnie widzę - nie po raz pierwszy i nie ostatni - twoją cokolwiek uporczywą skłonność do upychania zbyt wielu informacji w jednym zdaniu. Naprawdę, składnia jest twoim przyjacielem. Spróbuj się doń odwołać i podzielić długie, złożone zdanie na dwa lub trzy mniejsze. Tekst będzie w ten sposób bardziej czytelny, zapewniam.
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Faktycznie, czuję zapach krwi, ale na ulicach Miasta Granicznego to nic niezwykłego. Ta jednak musi należeć do tego dzieciaka, pewnie noga, bo to tłumaczyłoby dlaczego nie próbuje uciekać.
Eee... znaczy, krew to noga? Rozumiem, co autor chciał powiedzieć, ale ten skrót myślowy jest użyty naprawdę nieporadnie.
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Żadne elfie dziecko nie pozwoliłby człowiekowi podejść tak blisko, w końcu każdy wie co schwytanie tutaj oznacza (...) Rozważam jak najlepiej do niego podejść, gdy do moich uszu dociera odgłos kroków. Świetnie, tego jeszcze potrzebuję, użerania się z tymi półgłówkami.
I znowu, i tak dalej, et cetera ad infinitum. Może zostawię to wszystko na podsumowanie, bo nie chce mi się już powtarzać w kółko tego samego.
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Przesuwam pochwę z moim długim sztyletem z biodra na pośladek. Ciągle sięgnę bez problemu, ale nie będzie widać od razu, że jestem uzbrojona.
Mmmkay, czyli już na dzień dobry dziewczyna bez żadnego powodu prowokuje bójkę. Po co? Nawet jeśli przez wzgląd na rangę czy pozycję miała nad nimi przewagę, to tak czy inaczej mnóstwo rzeczy mogło pójść nie tak - poczynając od faktu, że mogła nie dać rady zablokować ciosu zadanego mieczem przy pomocy byle sztyletu (dziwne zresztą, że w ogóle jej się udało...). Co by jej dały ranga i pozycja, gdyby już padła z przepołowioną głową?
I nie, w odróżnieniu od niektórych czytelników nie miałem żadnych zbędnych skojarzeń przy czytaniu tego. Ostatecznie, nawet i tłumacz "Czarnej Żmii" napisał "miłość jest jak pochwa(*)" (w oryginale "love is like a prick(**))", kiedy chciał sprowokować konkretne skojarzenia, a tu żadnej prowokacji nie widzę.
Martwi mnie natomiast co innego - czy naprawdę trzeba podkreślać, że ów sztylet należy do niej i że jest długi? Chyba nie ma wątpliwości co do tego, że sztylet jest jej własnością, gdyż inaczej by go ze sobą nie nosiła, a że jest długi - no, broń biała co do zasady jest mniej lub bardziej długa, co ma nam to stwierdzenie mówić? Być może przemawia przeze mnie hipokryzja, bo ja na przykład lubię pisać w swoich tekstach, że Sorevianie dobyli "długich noży" - tyle że ich noże są naprawdę długie, bardziej jak krótki miecz wakizashi, niż zwykły nóż bojowy. A ów sztylet, czy on naprawdę się wyróżnia?
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Stojący za nim żołnierz napina kuszę, ale na moje szczęście nie decyduje się jeszcze wypuścić pocisku.
No i właśnie. O ile bohaterka faktycznie nie jest wiedźminką, prowokowanie faceta, który może ją spokojnie zastrzelić z dystansu, było czystą głupotą.
I odnosząc się znów do cudzych komentarzy, ze swojej strony nie widzę nic z gruntu złego w tym, żeby bełt nazwać "pociskiem". Tyle, że... no, "bełt" po prostu by nie wystarczył? Albo zamiast frazy o wypuszczaniu pocisku, nie lepiej użyć po prostu czasownika "strzelił"?
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Skręcają w ulicę, na której stoję i zatrzymują gwałtownie, gdy pada na mnie światło latarni, trzymanej przez idącego na przodzie mężczyznę.
I nie oślepiło jej to światło? W końcu podobno na wyostrzony zmysł wzroku, a dodatku jeszcze przed chwilą chodziła całkiem po ciemku...
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Błyskawicznie wyciągam sztylet. Miecz ześlizguje się po ostrzu, zatrzymując na szerokim jelcu.
Naprawdę mało realny przebieg wydarzeń. Sztylet naprawdę nie nadaje się do parowania ciosów zadanych mieczem - nie tylko dlatego, że miecz jest dłuższy, ale też zdecydowanie cięższy. Tymczasem bohaterka nie tylko przechwytuje ostrze, ale też nie widać, by miała jakiekolwiek problemu z nagłym wstrzymaniem opadającego na nią, ciężkiego kawału metalu. Ale jak już mówiłem - jej zachowanie w tej scenie naprawdę zakrawa na idiotyzm. Nie powiem, może i jest to odrobinę cool, tak zaskoczyć jakiegoś ciurę i zaszpanować przed nim swoją wysoką rangą... ale czy to naprawdę uzasadnia taką głupotę i oczywiste narażanie życia tylko dla wspomnianego szpanu? I jeszcze to, jak w chwilę później dramatycznie odrzuca ten swój kaptur... no naprawdę, give me a break.
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) - Oczywiście, pułkowniczko.
Nie ma czegoś takiego, jak "pułkowniczka". Tak samo jak nie ma "kapitanki" czy też "generałki". Mówi się natomiast "pani pułkownik", "pani kapitan" tudzież "pani generał". A "pilotka", skoro już przy tym zagadnieniu jesteśmy, to potoczne określenie czapki lotniczej, a nie prawidłowa nazwa na panią zasiadającą za sterami samolotu.
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) - Widzę, że pseudonim mi się rozrasta, ostatnio byłam tylko krwawa. I mogę być waszym katem, ale to wy podpisujecie na siebie wyroki przyłażąc tutaj.
No, jasne. A Żydzi pewnie sami byli sobie winni, że nie porzucili swoich domów i nie uciekli z Trzeciej Rzeszy, kiedy stało się oczywiste, że nie są tam mile widziani (Godwin's Law, yay!).

Były jeszcze po drodze inne błędy, których nie zacytowałem, bo - jak już mówiłem - uważam za niecelowe powtarzanie ileś razy tego samego. Zasadnicze mankamenty w tym tekście są dwa - po pierwsze, zbytnie poleganie na zdaniach złożonych. Podałem wcześniej jeden przykład, ale niestety, było ich więcej w tekście. Naprawdę, próba upchnięcia wszystkich informacji w jednym zdaniu to jest właściwa droga.

Po drugie i w sumie ważniejsze - ten tekst jest konfundujący. Po prostu. Powołujesz się bez przerwy na różne elementy świata przedstawionego, o których nie mamy prawa wiedzieć, bo nie otrzymaliśmy w tym względzie żadnych wyjaśnień. W efekcie pozostawiasz praktycznie wszystko domysłom czytelnika - i choć samodzielnie wywiedzenie z tekstu pewnych rzeczy jest w pełni wykonalne, o tyle szybko zaczyna to męczyć, kiedy tekst w całości jedzie właśnie na oczekiwaniu od czytelnika, że sam sobie wszystko wydedukuje. Czyli w ostatecznym rozrachunku jakoś wprowadzasz czytelnika w świat przedstawiony, ale w gruncie rzeczy nie dowiadujemy się o nim wiele, a mnóstwo pytań pozostaje bez odpowiedzi. Wiemy na przykład, że ludzie w tym świecie nienawidzą elfów i zabijają każdego z nich, gdy tylko go zobaczą - ale dlaczego? Wiemy, że główna bohaterka ma jakieś nadzwyczajne uzdolnienia i że pomimo młodego wieku, najwyraźniej dzierży wysoką rangę i jest protegowaną władcy - ale czemu tak jest? Nie wiem, nic mi tu autor nie podpowiedział.

Skoro już przy głównej bohaterce jesteśmy, to też pozostaje jedną wielką enigmą. Wspomniałem już o tym, że nawet jej nadzwyczajne zdolności nie zostają w żaden sposób przybliżone czy też wyjaśnione - okazuje się po prostu, że tak zwyczajnie je sobie ma, jak są jej akurat potrzebne (ciemno jest? No to autor napisze, że bohaterka widzi w ciemności. Ciężko w tej sytuacji kogoś znaleźć? No to dajmy bohaterce zdolności empatyczne. Ktoś krwawi? Uznajmy, że bohaterka ma też super-węch i wyczuwa ową krew). Nie znamy też motywacji, jaka nią kieruje. Czemu uratowała tego dzieciaka? Bo było jej szkoda? W takim razie dlaczego - najwyraźniej - bez żadnych skrupułów morduje inne elfy? A może tak naprawdę ich nie morduje, tylko ukrywa i umożliwia ucieczkę, a te jej budzące grozę pseudonimy to tylko ściema? Dodajmy jeszcze jej zachowanie podczas spotkania z dwójką strażników, które każe lekko powątpiewać w jej rozsądek czy też dojrzałość emocjonalną, a także komentarz przerzucający winę na ciemiężonych za to, że dają się ciemiężyć - który, czemu już dałem wyraz, naruszając wspomniane prawo Godwina, zanadto przypomina mi to, co zdarzało mi się usłyszeć od neonazistów stających w obronie holokaustu. Czy zatem powinniśmy w ogóle utożsamiać się z bohaterką i sprzyjać jej działaniom, czy wręcz przeciwnie? Nie wiem.

Czyli reasumując - przeczytałem ów tekst i tak naprawdę wiem teraz jeszcze mniej, niż wiedziałem przed rozpoczęciem lektury. Z jednej strony może to zachęcać do dalszego czytania, choćby po to, aby poznać wreszcie odpowiedzi na te wszystkie nurtujące mnie kwestie... z drugiej jednak, kiedy tekst wydaje się jechać w całości na domysłach, a autor wyraźnie ociąga się z wyjaśnianiem czegokolwiek... może to z równym powodzeniem zachęcać do rezygnacji z dalszej lektury.


(*)"...(schronienie dla miecza)"
(**)"...(of a Tudor's rose)"

Czarna Róża 2.0 (fantasy, fragment powieści, wulgaryzmy)

19
Der_SpeeDer, dzięki za rozbudowaną opinię. Nie odpowiem na wszystko, bo część muszę przemyśleć, a przy części nie widzę sensu zaczynać dyskusji, ale troszkę się wypowiem :D

Pierwsze zdanie tej powieści jest przeklęte i nigdy nie wyjdzie mi perfekcyjne, to jest niezaprzeczalny fakt :D
Der_SpeeDer pisze: (wt 23 lis 2021, 10:20) I tak całkiem na marginesie - "Miasto Graniczne", naprawdę? Nazwa po zbóju. Nie jest to samo w sobie zbrodnicze, ale od razu przypomina mi się pewno inne opowiadanko fantasy (niewysokich lotów), którego autor wymyślał takie nazwy, jak "Las Entów" czy "Wzgórze Goblinów". Naprawdę, nawet w papierowym RPG zdarzają się wymyślniejsze nazwy nawet na małą polanę, gdzie jest dosłownie kilka koboldów na krzyż do ubicia.
A ja właśnie mam alergię na wymyślne nazwy, zwłaszcza jak ktoś wrzuci do nich jeszcze jakieś apostrofy. Świadomie i konsekwentnie stosuję nazewnictwo minimalistyczne.
Der_SpeeDer pisze: (wt 23 lis 2021, 10:20) Mmmkay, czyli już na dzień dobry dziewczyna bez żadnego powodu prowokuje bójkę. Po co? Nawet jeśli przez wzgląd na rangę czy pozycję miała nad nimi przewagę, to tak czy inaczej mnóstwo rzeczy mogło pójść nie tak - poczynając od faktu, że mogła nie dać rady zablokować ciosu zadanego mieczem przy pomocy byle sztyletu (dziwne zresztą, że w ogóle jej się udało...).
Tutaj zacytuję fragment wcześniejszego komentarza (żeby nie było, że tylko ja to widzę) z moim uzupełnieniem.
jagoda139 pisze: (pt 05 lis 2021, 20:30) Medea33 pisze: (pt 05 lis 2021, 17:47)

Wiele uwag dotyczyło jej starcia na miecze i sztylet. Mimo to go zostawiłaś. Ale tutaj wzięłabym to jako jej arogancję, że uważa siebie za tak dobrego szermierza, że nie szkodziło jej pobawić się z tymi strażnikami. Że tu nie chodziło o identyfikację, ale o utarcie im nosa (między innymi)


Tak, zostawiłam, bo jednak dla mnie jest to scena wskazująca na jej charakter. Ona nie zakłada, że mogłaby przegrać. Ale nie dziwię się, że dla wielu to nie wybrzmiewa, w końcu to naprawdę mały kawałek tekstu.
Der_SpeeDer pisze: (wt 23 lis 2021, 10:20) Martwi mnie natomiast co innego - czy naprawdę trzeba podkreślać, że ów sztylet należy do niej i że jest długi? Chyba nie ma wątpliwości co do tego, że sztylet jest jej własnością, gdyż inaczej by go ze sobą nie nosiła, a że jest długi - no, broń biała co do zasady jest mniej lub bardziej długa, co ma nam to stwierdzenie mówić? Być może przemawia przeze mnie hipokryzja, bo ja na przykład lubię pisać w swoich tekstach, że Sorevianie dobyli "długich noży" - tyle że ich noże są naprawdę długie, bardziej jak krótki miecz wakizashi, niż zwykły nóż bojowy. A ów sztylet, czy on naprawdę się wyróżnia?
Sztylet Rilki mianuję najbardziej omówionym elementem tej powieści :D A teraz na poważnie: że jest "jej" może faktycznie zbędne, albo powiem inaczej, ujęte źle. Bo to jest Rili i tylko Rili sztylet, jedyny model na świecie. Co do długości: jak sprawdzałam sztylet może mieć od 15 do nawet 50 centymetrów długości. I zdecydowanie uważam za ważne zaznaczenie, że jesteśmy po tej dłuższej stronie.
Der_SpeeDer pisze: (wt 23 lis 2021, 10:20) jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56)

- Oczywiście, pułkowniczko.


Nie ma czegoś takiego, jak "pułkowniczka". Tak samo jak nie ma "kapitanki" czy też "generałki". Mówi się natomiast "pani pułkownik", "pani kapitan" tudzież "pani generał". A "pilotka", skoro już przy tym zagadnieniu jesteśmy, to potoczne określenie czapki lotniczej, a nie prawidłowa nazwa na panią zasiadającą za sterami samolotu.
Magia w powieści? Elfy? Kosmici? Dziwne słowa stworzone przez złączenie losowych liter i apostrofów? Spoko! Ale wrzuć feminatywy... To mój świat i używam w nim feminatywów. Rila jest pułkowniczką i dowódczynią oddziału, w którym służą żołnierze i żołnierki.
Der_SpeeDer pisze: (wt 23 lis 2021, 10:20) Wiemy na przykład, że ludzie w tym świecie nienawidzą elfów i zabijają każdego z nich, gdy tylko go zobaczą - ale dlaczego? Wiemy, że główna bohaterka ma jakieś nadzwyczajne uzdolnienia i że pomimo młodego wieku, najwyraźniej dzierży wysoką rangę i jest protegowaną władcy - ale czemu tak jest? Nie wiem, nic mi tu autor nie podpowiedział.
Jak za każdym razem, gdy wrzucam tutaj jakiś kawałek, zastanawiam się: jak dużo wyjaśnień można oczekiwać po dokładnie dwóch scenach? To jest 8k znaków, mniej niż połowa rozdziału, koło procenta całej powieści. Tutaj mogę co najwyżej zaczepiać tematy, które rozwiną się dalej.
Der_SpeeDer pisze: (wt 23 lis 2021, 10:20) Skoro już przy głównej bohaterce jesteśmy, to też pozostaje jedną wielką enigmą. Wspomniałem już o tym, że nawet jej nadzwyczajne zdolności nie zostają w żaden sposób przybliżone czy też wyjaśnione - okazuje się po prostu, że tak zwyczajnie je sobie ma, jak są jej akurat potrzebne (ciemno jest? No to autor napisze, że bohaterka widzi w ciemności. Ciężko w tej sytuacji kogoś znaleźć? No to dajmy bohaterce zdolności empatyczne. Ktoś krwawi? Uznajmy, że bohaterka ma też super-węch i wyczuwa ową krew).
A tutaj zrzucę to na karb tego, że we fragmentach do weryfikacji zwykło się, jak zauważyłam, przyjmować, że autor absolutnie nie ma pojęcia co robi :D Gwarantuję, jej talenty są w zupełności uzasadnione, ale ni czas to, ni miejsce, żeby to tłumaczyć. Przynajmniej w mojej ocenie.

Co do pozostałych pytań do motywacji, charakteru, czy tego czy powinniśmy bohaterce sprzyjać: jeśli takie rzeczy byłyby od razu jasne w dwóch (powtórzę: dwóch) pierwszych scenach, to jaki miałoby sens czytać całą powieść?
Der_SpeeDer pisze: (wt 23 lis 2021, 10:20) Zasadnicze mankamenty w tym tekście są dwa - po pierwsze, zbytnie poleganie na zdaniach złożonych. Podałem wcześniej jeden przykład, ale niestety, było ich więcej w tekście. Naprawdę, próba upchnięcia wszystkich informacji w jednym zdaniu to jest właściwa droga.
Nad długością zdań pomyślę, może faktycznie niektóre rzeczy wyjdą lepiej w krótszych. Chociaż skoro to właściwa droga... (tak, tak, wiem, że tam zaginęło "nie" :D)
Jagoda, elfy i świnki morskie

Czarna Róża 2.0 (fantasy, fragment powieści, wulgaryzmy)

20
jagoda139 pisze: (wt 23 lis 2021, 12:32) A ja właśnie mam alergię na wymyślne nazwy, zwłaszcza jak ktoś wrzuci do nich jeszcze jakieś apostrofy
Nazwy wcale nie muszą być wymyślne, a już na pewno nie muszą mieć losowo wciśniętych tu i ówdzie apostrofów. Wystarczy, żeby wyglądały na nazwy własne i dostatecznie się wyróżniały na tle innych nazw, po prostu... Jak później trafimy do jakiegoś innego miasta, też na granicy, to jak je nazwiesz? "Inne Graniczne Miasto"? "Graniczne Miasto 2.0"?
jagoda139 pisze: (wt 23 lis 2021, 12:32) Tak, zostawiłam, bo jednak dla mnie jest to scena wskazująca na jej charakter. Ona nie zakłada, że mogłaby przegrać. Ale nie dziwię się, że dla wielu to nie wybrzmiewa, w końcu to naprawdę mały kawałek tekstu.
Jeśli taki był twój cel, proszę cię bardzo - ja na twoim miejscu zastanowiłbym się jeszcze, czy zwyczajnie nie przeholowałaś. Bo gdyby Rila była przynajmniej porządnie uzbrojona, wtedy jej arogancja byłaby jak najbardziej uzasadniona. Natomiast w obecnej sytuacji - kiedy prowokuje cios mieczem, mając przy sobie tylko sztylet - rodzi to masę problemów. Poczynając od tego, że jej pewność siebie przechodzi ze zrozumiałej w samobójczą, a kończąc na tym, że wystawia jej to naprawdę miernie świadectwo jako rzekomo doświadczonej wojowniczce. Ktoś taki powinien przecież wiedzieć, że sztylet to nie jest broń, która się sprawdza, gdy pojedynkujesz się z kimś zbrojnym w miecz, albo jakąkolwiek inną broń długą. Jakim cudem ktoś tak lekkomyślny uchował się na tyle długo - i jeszcze dochrapał rangi pułkownika?
jagoda139 pisze: (wt 23 lis 2021, 12:32) A teraz na poważnie: że jest "jej" może faktycznie zbędne, albo powiem inaczej, ujęte źle. Bo to jest Rili i tylko Rili sztylet, jedyny model na świecie.
Że tak powiem... broń biała w średniowieczu była wykuwana indywidualnie, a nie produkowana seryjnie. Idąc zatem tym tokiem rozumowania...
jagoda139 pisze: (wt 23 lis 2021, 12:32) Co do długości: jak sprawdzałam sztylet może mieć od 15 do nawet 50 centymetrów długości. I zdecydowanie uważam za ważne zaznaczenie, że jesteśmy po tej dłuższej stronie.
Ale jakie to ma znaczenie, właściwie? Z góry mówię, że niezależnie od tego, czy sztylet ma piętnaście, czy pięćdziesiąt centymetrów długości, próba sparowania nim ciosu zadanego mieczem byłaby jednakową głupotą.
jagoda139 pisze: (wt 23 lis 2021, 12:32) Magia w powieści? Elfy? Kosmici? Dziwne słowa stworzone przez złączenie losowych liter i apostrofów? Spoko! Ale wrzuć feminatywy... To mój świat i używam w nim feminatywów.
Wymyślanie całkowicie fikcyjnych, nieistniejących w rzeczywistym świecie pojęć lub zjawisk, a przerabianie jak najbardziej rzeczywistych słów, mających swoją poprawną pisownię, odmianę i formę, na takie napisane niepoprawnie... rzeczywiście, to jest dokładnie to samo...
jagoda139 pisze: (wt 23 lis 2021, 12:32) Jak za każdym razem, gdy wrzucam tutaj jakiś kawałek, zastanawiam się: jak dużo wyjaśnień można oczekiwać po dokładnie dwóch scenach? To jest 8k znaków, mniej niż połowa rozdziału, koło procenta całej powieści. Tutaj mogę co najwyżej zaczepiać tematy, które rozwiną się dalej.
No dobrze, pojmuję - tylko czy naprawdę nie można było rozwinąć choć jednej kwestii? Ot tak, żeby mieć jakiś punkt zaczepienia i wiedzieć, na czym stoimy? Istnieje zasadnicza różnica między sytuacją, gdzie autor pozostawia pewne rzeczy domysłom czytelnika, a sytuacją, gdzie praktycznie nic nie zostaje wyjaśnione.
jagoda139 pisze: (wt 23 lis 2021, 12:32) A tutaj zrzucę to na karb tego, że we fragmentach do weryfikacji zwykło się, jak zauważyłam, przyjmować, że autor absolutnie nie ma pojęcia co robi. Gwarantuję, jej talenty są w zupełności uzasadnione, ale ni czas to, ni miejsce, żeby to tłumaczyć. Przynajmniej w mojej ocenie.
Wierzę, że jej talenty są uzasadnione, tylko że jak na razie nie mam żadnego asumptu, by faktycznie tak zakładać - poza wiarą właśnie, że autor ma pewien zamysł odnośnie tego, o czym pisze. Samo w sobie nie byłoby to takie straszne, gdyby pewne elementy opowieści w tym konkretnym tekście nie kolidowały ze sobą. Czym innym jest telepatia tudzież empatia, a czym innym wyostrzenie normalnych zmysłów jak u zwierząt. Poza tym, ludzie w tym uniwersum najwyraźniej tak strasznie nienawidzą nieludzi, że mordują ich, jak tylko zobaczą, ale mutantka z super-węchem i super-wzrokiem nagle jest już zupełnie akceptowalna?
jagoda139 pisze: (wt 23 lis 2021, 12:32) Nad długością zdań pomyślę, może faktycznie niektóre rzeczy wyjdą lepiej w krótszych. Chociaż skoro to właściwa droga... (tak, tak, wiem, że tam zaginęło "nie").
No cóż - mój instruktor nauki jazdy, na przykład, skłonił kiedyś jednego ze swoich kursantów do przekroczenia dopuszczalnej maksymalnej prędkości, co skończyło się na ich zhaltowaniu przez policję. Kiedy instruktor tłumaczył się ze swojego zachowania przed funkcjonariuszami, rzekł "drodzy panowie, ja tylko pokazywałem kursantowi, jak się nie jeździ!"...

Czarna Róża 2.0 (fantasy, fragment powieści, wulgaryzmy)

21
Der_SpeeDer, tym razem nie zgodzę się z niczym, ale w większości nie widzę sensu dalej dyskutować. Jednak w jednym przypadku muszę.
Der_SpeeDer pisze: (wt 30 lis 2021, 11:52) jagoda139 pisze: (wt 23 lis 2021, 12:32)

Magia w powieści? Elfy? Kosmici? Dziwne słowa stworzone przez złączenie losowych liter i apostrofów? Spoko! Ale wrzuć feminatywy... To mój świat i używam w nim feminatywów.


Wymyślanie całkowicie fikcyjnych, nieistniejących w rzeczywistym świecie pojęć lub zjawisk, a przerabianie jak najbardziej rzeczywistych słów, mających swoją poprawną pisownię, odmianę i formę, na takie napisane niepoprawnie... rzeczywiście, to jest dokładnie to samo...
Niepoprawne? A zdaniem kogo? Bo tak sobie czytam oficjalne oświadczenie Rady Języka Polskiego i stoją tam takie rzeczy jak:
Większość argumentów przeciw tworzeniu nazw żeńskich jest pozbawiona podstaw. Jednakowe brzmienie nazw żeńskich i innych wyrazów, np. pilotka jako kobieta i jako czapka, nie jest bardziej kłopotliwe niż np. zbieżność brzmień rzeczowników pilot ‘osoba’ i pilot ‘urządzenie sterujące’.
Tutaj może przypomnę:
Der_SpeeDer pisze: (wt 23 lis 2021, 10:20) A "pilotka", skoro już przy tym zagadnieniu jesteśmy, to potoczne określenie czapki lotniczej, a nie prawidłowa nazwa na panią zasiadającą za sterami samolotu.

Dalej w oświadczeniu znajduję także takie twierdzenia jak:
Sporu o nazwy żeńskie nie rozstrzygnie ani odwołanie się do tradycji (różnorodnej pod tym względem), ani do reguł systemu. Dążenie do symetrii systemu rodzajowego ma podstawy społeczne; językoznawcy mogą je wyłącznie komentować. Prawo do stosowania nazw żeńskich należy zostawić mówiącym
oraz
Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN uznaje, że w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa.
Więc... Czemu niby feminatywy miałby być niepoprawne?
Jagoda, elfy i świnki morskie

Czarna Róża 2.0 (fantasy, fragment powieści, wulgaryzmy)

22
jagoda139 pisze: (wt 30 lis 2021, 13:58) tym razem nie zgodzę się z niczym
No pech, no...
jagoda139 pisze: (wt 30 lis 2021, 13:58) Niepoprawne? A zdaniem kogo? Bo tak sobie czytam oficjalne oświadczenie Rady Języka Polskiego i stoją tam takie rzeczy jak:
Pierwsze słyszę. Skoro już RJP twierdzi, że większość argumentów przeciwko tworzeniu nazw żeńskich jest pozbawiona podstaw (większość, znaczy są jednak takie, których nie potrafią odeprzeć - więc postanowili je po prostu zignorować?), to jakie są właściwie ich argumenty za tworzeniem takich nazw? Szczególnie jeśli w praktyce wychodzą z tego właśnie takie kwiatki, jak "kapitanka" czy "generałka", które w żaden sposób nie przydają powagi ani postaci, ani sprawowanej przezeń funkcji?

Choć powinienem był się chyba takiej retoryki spodziewać. Właśnie teraz, kiedy na przykład jedyny pomysł, jaki mają twórcy nowych "Ghostbusters" na remake, to pozamieniać całą ekipę z facetów na kobiety - a jak kręcą (pożal się Boże) adaptację "Mrocznej Wieży", to w roli Rolanda osadzają czarnoskórego aktora Idrisa Elbę. A jeśli ktoś ma z tym jakiś problem (i ośmieli się powiedzieć to publicznie), to jest stawiany w jednym rzędzie z rasistami, mizoginami, męskimi szowinistami i nie wiadomo, kim jeszcze.

Ale gdybym ja choćby spróbował otwarcie zawalczyć o większą "symetrię" dla nazw rodzaju żeńskiego ("zebra" jest mizandryczna - domagam się, aby w Słowniku Języka Polskiego pojawił się "zebrak" lub coś w tym stylu!)... aż strach się bać, jaka byłaby reakcja.

Czarna Róża 2.0 (fantasy, fragment powieści, wulgaryzmy)

24
Młoda (oby pełnoletnia), opiekuńcza, odważna, no i na stanowisku, pewnie dobrze zarabia. Idealna kandydatka na żonę, chętnie poznałbym bliżej. Tylko, żeby po nocach się tak nie szlajała i to czytanie emocji trochę kłopotliwe. Mam nadzieję, że działa tylko na elfy.

Linijka o długi sztylecie, trzymanym w pochwie i przekładanym z biodra na pośladek, kojarzy mi się trochę erotyczne, ale mi się ogólnie dużo rzeczy tak kojarzy. Zdecydowanie mój ulubiony fragment.

Przebiłem się przez tekst w oka mgnieniu, bardzo mi się podobało. Na minus jedynie ilość przekleństw, których jako fan filmów Vegi, spodziewałem się zdecydowanie więcej. Zachęcające ostrzeżenie na początku tekstu, niestety bez pokrycia.

Gdzie szukać reszty historii ?

Czarna Róża 2.0 (fantasy, fragment powieści, wulgaryzmy)

26
jagoda139 pisze: (śr 05 sty 2022, 11:46) dzięki za opinię, chociaż muszę przyznać, że jest dość... specyficzna.
Widzę właśnie, że moje komentarze mocno różnią się od pozostałych. Nie znam się na warsztatowych niuansach, oceniam tylko i wyłącznie z punktu widzenia czytelnika. Piszę prosto, o swoich subiektywnych odczuciach, względem bohaterów i tego co robią. Mam nadzieję, że na takie opinie też jest tu miejsce i nie wychodzę na idiotę na tle przedmówców, potrafiących tak dokładnie wypunktować tak wiele szczegółów.

Czarna Róża 2.0 (fantasy, fragment powieści, wulgaryzmy)

27
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Przesuwam pochwę z moim długim sztyletem z biodra na pośladek.
chyba mniej dwuznacznie zabrzmiałoby że przesuwasz sam sztylet:)
Świat fantasy ma to do siebie że trzeba go zbudować. Oparte na słabych , wysilonych dialogach opowiadanie ani nie buduje napięcia ani nimbu tajemniczości świata. Wiem , to zapewne krótki fragment niemniej jednak dialogi nie korelują ze światem w którym ma dziać się akcja. Warto wprowdzić w takim świecie do języka nieco więcej finezji i zwrotów które chociaż z pozoru będą imitowały język archaiczny.
jagoda139 pisze: (czw 04 lis 2021, 22:56) Wybucham mało radosnym śmiechem.

- Widzę, że pseudonim mi się rozrasta, ostatnio byłam tylko krwawa. I mogę być waszym katem, ale to wy podpisujecie na siebie wyroki przyłażąc tutaj.
stwierdzenie ze " pseudonim się rozrasta" i słowo"przyłażąc" naprawdę rozwala nastrój.
Najsmutniejszym aspektem dzisiejszego życia jest to, że nauka osiąga wiedzę szybciej niż społeczeństwo osiąga mądrość. http://cytatybaza.pl/autorzy/isaac-asimov.html?cid=41
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”