Podzielcie się swoimi doświadczeniami, a jeśli takich nie macie, to rzućcie chociaż refleksją


Ja nie mam takich doświadczeń, ale nie sądzę, by to miało sens, bo:
Co do zasady - zgoda. Ale jeśli na maila wydawcy dostają kilkanaście propozycji tygodniowo, to nasz tekst może po prostu zginąć w tym gąszczu. Przekazując go osobiście, mamy szansę sprawić, że redaktor poczuje się bardziej zobowiązany, by na niego zerknąć.
Dlatego można dostarczyć tekst i fizycznie, i elektronicznie.Fallen pisze: (wt 11 sty 2022, 13:12) 2. Jeżeli wydawnictwo zdecyduje się na wydruk, to korektę trzeba przeprowadzić i tak z formy elektronicznej.
 Nb. słyszałem o takich przypadkach, ale to było przed wojną.
 Nb. słyszałem o takich przypadkach, ale to było przed wojną.a później na pytanie, jak to się stało że wydałeś książkę, można odpowiedzieć, że przekonałem redaktora dziewięciomilimetrowymi argumentami


Zawsze można odwiedzić redaktora w domu.Willuu pisze: (sob 15 sty 2022, 14:12) W biurze nie zastałem żadnego redaktora, bo wszyscy pracują z domu.




Zbieram adresy
 
 Lepiej wziąć łuk, nie trzeba mieć pozwoleniaNavajero pisze:Z dubeltówką
 
   Niezbyt zaszczytna to rola, ale kto miałby się w nią wcielić jak nie debiutant? Przyszły, hipotetyczny debiutant.Czarna Emma pisze:Podziwiam odwagę i bycie królikiem doświadczalnym.
Tak robiłem. Kilka razy. Nigdy nic to nie dało.Willuu pisze: (wt 11 sty 2022, 12:58) Czy ktoś próbował może takiej metody, żeby wydrukować kopię książki i zanieść ją do siedziby wydawnictwa osobiście?
Nie radzę, w pamięci są tylko pieniądze, chyba że ktoś ma własne wydawnictwo.Willuu pisze: (wt 11 sty 2022, 12:58) Czy ktoś próbował może takiej metody, żeby wydrukować kopię książki i zanieść ją do siedziby wydawnictwa osobiście? Może dzięki temu jest szansa lepiej zapaść w pamięć,
 Na moje szczęście mój  poradnik nie zawiera tyle tekstu co powieść, więc pewnie tak było łatwiej. Rozsyłając drugą książkę, zauważyłam że nieliczne wydawnictwa godzą się na tekst w formie rękopisu. Podejrzewam więc, że osobiste dostarczenie tekstu nic dla nich nie znaczy.
 Na moje szczęście mój  poradnik nie zawiera tyle tekstu co powieść, więc pewnie tak było łatwiej. Rozsyłając drugą książkę, zauważyłam że nieliczne wydawnictwa godzą się na tekst w formie rękopisu. Podejrzewam więc, że osobiste dostarczenie tekstu nic dla nich nie znaczy.Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”