"Zniewolenie" (całość; fantastyka)

1
Opowiadanie-eksperyment dotyczące narracji. Czytelnicy szykujący się na doznania estetyczne, mogą się rozczarować ;)

Nie pamiętam, gdzie pierwszy raz ją zobaczyłem. Siedziałem samotnie, myśląc o… O czym? Mniejsza. Wtedy też zauważyłem moją boginię. Miała szare, przenikliwe oczy, kruczoczarne włosy… Nigdy nie zwracam uwagi na szczegóły, ale w tym momencie dostrzegłem nawet niewielki pieprzyk na jej prawym policzku. Pamiętam czarną suknię i obrys zdradzający kształt ubranego pod jedwabną tkaniną gorsetu. Pamiętam każdy gest, ruch dłoni ukrytych w skórzanych rękawiczkach. A nawet sznurowane buty na obcasie… Ale gdzie to było i jak tam w ogóle się znalazłem? Tego nie umiem sobie przypomnieć. Może nawet nie chcę…
Próbując ugasić pożar myśli, który we mnie wzbudziła, nie zauważyłem, kiedy zniknęła. Do tej pory nie wiem jak to możliwe. Rozpłynęła się pośród tłumu. Nie znając tych ludzi, znienawidziłem ich. Znienawidziłem, za to, że pozbawili mnie mojej muzy… Przestałem jej szukać, dopiero gdy zaszło słońce.
Pogrążyłem się w rozpaczy. Dni zlewały się z nocą. Gdy mrok prawie wchłonął moją duszę… Muza mnie odnalazła.
Podeszła pierwsza. Zignorowała moje… zakłopotanie? Nie, to był wstyd. Wstyd spowodowany obrazami tworzącymi się w podświadomości. Nigdy nie sądziłem, że tak desperackie myśli są w stanie zrodzić się w głowie nieśmiałego flegmatyka, za którego wszyscy mnie uważają. Sam się za takiego uważałem. Przynajmniej do tamtej chwili.
Nie wiem, jak to robiła, ale mówiła to, co chciałem usłyszeć, słuchała wtedy, kiedy chciałem coś powiedzieć… Byłem pewien, że rozumie mnie bez słów. Wierzyłem w to… Chciałem do końca życia czuć się, jak w tamtym momencie. Chciałem być szczęśliwy…

***
- A któż by nie chciał- rzucił siedzący obok brunet, korzystając z chwili ciszy. Jego rozmówca chwycił za kufel i jednym haustem wypił połowę zawartości.
- Chcę jeszcze- wymamrotał.
- Może już wystarczy?
- Nie, chcę jeszcze!- wrzasnął, waląc pięścią w drewnianą ławę, strącając kufel.
- Skoro nalegasz…
- Chcę jeszcze…- powtórzył, nie zwracając uwagi na oddalającego się, w kierunku wyszynku, towarzysza. Ukrył twarz w dłoniach i zaczął płakać.
***
- Nie mogę… to silniejsze ode mnie- szeptała za każdym razem, muskając ustami moją szyję.
Pierwszy raz zrobiła to, po pełnej namiętności nocy. Przylgnęła do mnie nagim ciałem i… Poczułem ból i, powoli tracąc świadomość tego, co się wokół dzieje, zemdlałem.
-Przepraszam…- Obudził mnie cichy, kobiecy szept. Otworzyłem oczy i zamarłem. Na bladoróżowych ustach mojej muzy zauważyłem strużki krwi, a spod górnej wargi wystawały dwa nienaturalnie długie siekacze. Chciałem krzyczeć, ale głos ugrzązł mi w gardle.
Uciekłem w mrok, nie zdążywszy się ubrać. Uciekłem też po kolejnym razie, kolejnym i kolejnym… Nie chciałem wracać, ale nie potrafiłem być bez niej…
Z czasem przyjąłem to, jako normę. Spotykaliśmy się nocami; rozmawialiśmy, kochaliśmy się i… Każdym rankiem budziłem się w swoim łóżku. Brzmi to dziwnie, ale gdy zaakceptowałem fakt, że moja muza jest… Po prostu przestało mnie to interesować. Zamiotłem świadomość jej istoty pod dywan…

***
- Zdrowie! - Brunet postawił przed zrozpaczonym mężczyzną, wypełniony po brzegi kufel. Usiadł i obrócił się w stronę mamroczącego mężczyzny. Ten pierwszy raz zainteresował się swoim rozmówcą.
-Dziękuję… Właściwie kim ty jesteś?- spytał, wlepiając wzrok w nieznajomego.
- Kimś, który lubi słuchać ciekawych historii. Jeżeli coś da ci ta informacja, to mam na imię Gabriel. Gabriel Van Helsing. Zdrowie?
- Zdrowie…
***
Nie rozumiem, dlaczego akurat tego wieczoru nie pojawiła się tam gdzie zwykle. Nie wiem, dlaczego zostawiła mnie właśnie w tym konkretnym momencie. Dałem jej złoto, dałem swoje serce, oddałem wszystko, co miałem… Przecież wiedziała, że… Tyle razy powtarzałem to, co czuję. Dlaczego więc odeszła? Dlaczego...

***
- Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem – stwierdził Gabriel.
- Czemu mi to zrobiła?
- Pamiętaj, to wampir. Bezduszna istota, którą trzeba wytępić. Skrzywdziła cię? Pozbawiła wszystkiego?
- Tak…
- To było złe.
- Tak…
- Nie byłoby dobrze, gdyby kogokolwiek skrzywdziła, prawda?
Zrozpaczony mężczyzna nic nie odpowiedział. Gabriel wzdrygnął się, dostrzegając kolejną falę łez, wzbierającą w oczach rozmówcy. Złapał go za ramię i ,siląc się na serdeczny ton, kontynuował.
- Jesteś dobrym człowiekiem, który spotkał wyjątkowo niewdzięczną kobietę. Ból przeminie z czasem, ale ty możesz powstrzymać ten łańcuch zła. Ty i tylko ty. Masz siłę, masz moc… Możesz ją powstrzymać…
- Co?
- Cierpisz. Widziałem to już wtedy, gdy do ciebie dosiadłem. Chciałem porozmawiać, bo czułem, że tego chcesz. Musisz zrozumieć, że mam dobre intencje…
- Tak?
- Tak, mój przyjacielu, razem przez to przejdziemy.- Gabriel sięgną za pazuchę wyjmując zwinięty w rulon, pergamin- Ale…
- Zawsze jest jakieś "ale"…- mruknął pijany mężczyzna.
- Nie zawsze, pomagam ci dobrowolnie, nic nie zapłacisz, po prostu potrzebuje twojego… upoważnienia.
- Czego?
- Podpisu, wtedy będę pewien, że mi ufasz. Bo ufasz mi, prawda?- nastąpiła chwila ciszy przerywana odgłosami ze strony innych gości.
-No… - mężczyzna skierował wzrok na pożółkły papier, który, dosłownie przed chwilą, Gabriel rozwinął na ławie. Nie mógł nic przeczytać, nie tylko przez wpływ alkoholu; treść napisana była w języku, którego nawet na trzeźwo, by nie zrozumiał.
- Pomożesz, ale jak?
- Ukoję twój ból. Wystarczy podpis.
- To coś da?
- Spróbuj, a sam się przekonasz- dopiero te słowa przekonały mężczyznę.
– Nie mam czym pisać…
Gabriel wyciągnął rękę, po dłoń swojego rozmówcy i, nie wiedzieć kiedy, wbił końcówkę ostrza niewielkiego sztyletu, który miał ukryty pod szerokim rękawem. Nim mężczyzna zdążył wyrwać ramię, na pergamin spadło kilka kropel krwi.
- Co robisz?! – krzyknął. Nie zdążył zachować równowagi i zsunął się z ławy na ziemię.
- Taki tusz wystarczy, podpisz się…
- Jesteś normalny?
- Czy wariat wyciągałby do ciebie dłoń, jak ja teraz?- Gdyby nie alkohol, mężczyzna nie skorzystałby z pomocy. – A teraz podpisz się. Obiecuję, że wszystko się zmieni, zapomnisz o troskach, wystarczy jeden podpis…
Podpisał. Van Helsing zniknął, a wraz z nim umazany we krwi pergamin. I ból. Pierwszy raz, od wielu dni, serce mężczyzny wypełniło… szczęście.
***
By powiedzieć coś więcej o Gabrielu Van Helsingu, poza opisem wyglądu i tonu głosu, trzeba było go dobrze znać. Problem polegał na tym, że nie miał rodziny, a ludzie, z którymi utrzymywał jakiekolwiek relacje, poodchodzili.
Samotny, ale nie nieszczęśliwy, delektował się cygarem. Uwielbiał ten zapach. Rozkoszował się smakiem tytoniu; relaksującą goryczą podbitą aromatem krwi amerykańskich niewolników. Jakby mógł, paliłyby cały czas.
Siedział w półmroku. Przed nocą zdążył połamać i porozrzucać we wnętrzu drewnianej chaty resztki mebli, podlewając je oliwą. I usiąść na jedynym, pozostawionym krześle.
Szum. Szmer. Pod pokrytym pajęczynami oknem ktoś siedział.
- Muza… który normalny człowiek nazwałby wampira muzą. Kogoś ty mi znalazła?- westchnął.
Cisza. Nagle skoczyła w kierunku Gabriela. Coś, jakby łańcuch, unieruchomił kobietę i pociągnął, rzucając z całej siły na drewnianą ścianę . Wampirzyca jęknęła.
- Kiedyś cię zabije… - wysyczała, zbijając pazury w podłogę.
Po tych słowach Van Helsing odwrócił się w jej kierunku i… parsknął śmiechem.
- Dopóki masz na szyi moją smycz, nie możesz nic zrobić. Uwodziłaś mężczyzn, okradałaś i przekazywałaś ich mnie. Nie przeszkadzało to tobie przez lata. Co się zmieniło?
- Zabiję i zmiażdżę. Będziesz przeklinać ten dzień, kiedy mnie poznałeś…
- Może jakbyś była milsza, darowałbym ci życie… Wytłumacz, dlaczego miałbym to robić, jeżeli podarowałaś wystarczająco dusz, bym stał się nieśmiertelny? Nie jesteś mi potrzebna, po co miałbym utrzymać przy życiu darmozjada, który jedyne co potrafi, to grozić mi śmiercią?
- Zabiję…
- Ech… Jeżeli już mam z kim koegzystować, wolę by miał coś interesującego do powiedzenia, a nie w kółko powtarzał jedno i to samo.
Wampirzyca krzyknęła z bezsilności.
- Wiesz, co to jest?- spytał, podnosząc z ziemi kawałek drewienka- Piękny wynalazek. Porozrzucałem kilkaset sztuk po chacie, bo chciałem zobaczyć, jak się pali. Ludzie zwą go zapałką Lucyfera…
Szybkim ruchem, potarł nią o siedzisko krzesła. Zapałka zapłonęła.
- Wiesz, co to jest?- powtórzył szeptem- to koniec i początek. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz.
… i rzucił ją na ziemię.
Syk kolejnej zapałki. Kolejnej, kolejnej…
Wszystko zajęło się ogniem, oprócz krzesła i siedzącego na nim Van Helsinga. Wampirzyca zaczęła wrzeszczeć.
… Chciałem do końca życia czuć się, jak w tamtym momencie. Chciałem być szczęśliwy…
Przecież jestem, pomyślał i zniknął wśród płomieni.
Z wyrazami szacunku,
Fallen

"Zniewolenie" (całość; fantastyka)

2
1. Wielokropki - nadmiar.
2. Spacje - niedomiar (przy dialogach).
3. Egzaltacja w opowieści kursywą - nadmiar 2x. I to nie jest męski typ opowieści.
4. Ogólnie, no nie kupiła mnie ta historia, niestety. Wykorzystanie vH byłoby dobrym pomysłem, ale gdyby to była ostra, dobrze opowiedziana historia. Mogłaby taka być, gdyby (rzecz jasna IMO) uniknęła egzaltacji i była ze 2 razy krótsza :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

"Zniewolenie" (całość; fantastyka)

4
Romecki pisze: (pn 24 sty 2022, 15:39) Mogłaby taka być, gdyby (rzecz jasna IMO) uniknęła egzaltacji i była ze 2 razy krótsza
Rozumiem, nie ukrywam, że historia ma dla mnie znaczenie drugorzędne. Jeżeli zrobiłabym typowego "akcyjniaka" nie byłoby sensu stosować narratora pierwszo-, a potem trzecioosobowego. Sama nie interesuje się ani wampirami, ani vH, po prostu chciałam poeksperymentować z narracją i, przede wszystkim tym, by stworzyć jakąś spójną treść.
Z wyrazami szacunku,
Fallen
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”