Spóźnili się. Zabrakło kilkunastu minut, aby nie dopuścić do tragedii. Aspirant ze wsparciem w postaci podkomisarza wpadli do chaty, szybko przejrzeli każdy kąt i zakamarek. Gdy byli przekonani że w domu nikogo nie ma, zaczęli dokładniejsze oględziny. Wzrok ich przykuła otwarta szafa. Podeszli do niej. Na drewnianej podłodze lśniła mała kropla krwi. Była świeża jeszcze nie zaschnięta. Rozejrzeli się. Ślady prowadziły do wyjścia. Na kamiennych schodach kolejna mała prawie nie widoczna czerwona kropelka. Gdy podążali za czerwonymi punktami na podwórko podjechał samochód. Wysiadł z niego Rafał z Marzeną i mamą Krystany oraz mama Zosi i Magda.
Podbiegli do policjantów.
- I co jest tutaj- Zapytał Rafał.
- Nie znaleźliśmy jej ale są tu ślady krwi. Proszę się odsunąć i nie zadeptywać śladów. Proszę nie wchodzić do domu, najlepiej jak zostaniecie w samochodzie.
- Przypilnuj ich a ja się rozejrzę- wydał komendę podkomisarz.
Wszyscy zebrali się w jednym miejscu pilnowanym przez aspiranta, który dzwonił po techników kryminalistyki, a podkomisarz kontynuował szukanie śladów. Gdy zbliżał się po śladach do sadu, Magda domyśliła się gdzie może być siostra.
- Wiem gdzie może być Zosia.
Podbiegła do podkomisarza, uciszyła szczekającego psa, wskazała palcem w kierunku lasu i po chwili zniknęli z pola widzenia.
Rafał nie wytrzymał i chwilę później pobiegł za nimi.
Dziś bardziej na sportowo ubrana Magda prowadziła policjanta. Ślady krwi pojawiały się coraz rzadziej, ale nie dawały wątpliwości że dziewczyna wie gdzie prowadzi. Minęli polanę ze spróchniałym drzewem potem szybszym krokiem prawie truchtem byli na leśnej ścieżce prowadzącej do końca lasu. W końcu dotarli na piaszczystą drogę biegnącą wzdłuż pola i łąki. W oddali widać było postać we flanelowej koszuli w kratę. To był ojciec Magdy. Podkomisarz podbiegł do niego. Był lekko zdyszany i cały spocony jakby dopiero co przerzucił kilka ton węgla. Na koszuli i rękach miał krew, której jeszcze nie zdążył wytrzeć. Policjant wiedział, że przed nim stoi sprawca. Nie raz miał do czynienia z takimi typami. Ojciec Magdy nawet nie uciekał ani się nie bronił.
- Jesteś aresztowany. Gdzie jest dziewczyna?
Patrzał tępo na policjanta wyciągającego kajdanki z tylnej części spodni. Nic się nie odezwał. Nie okazywał żadnych emocji posłusznie wyciągając ręce do skucia.
- Gdzie jest dziewczyna?- Powtórzył.
Znowu cisza. Magda spojrzała na staw. Woda była mętna a ze środka wydobywały się delikatne bąbelki powietrza.
- O boże!- Krzyknęła – Zosia!
Policjant odwrócił się i spojrzał w stronę bagna. Magda stała przy brzegu krzycząc w niebogłosy.
- Zosia!
W tym samym momencie jak zawodowy sprinter przebiegł Rafał obok podkomisarza . Bez wahania i zastanowienie wskoczył do wody. Staw o owalnym kształcie nie był zbyt wielki jakieś pięć na osiem metrów, lecz był dość głęboki. Woda rozprysnęła się i chłopak znikł z pola widzenia pozostawiając na powierzchni wody sporo ulatującego z dna powietrza i mułu. Kilkanaście sekund nie było go widać. Wypłynął na powierzchnię nabrał powietrza i znowu zanurkował. Liczyła się każda sekunda. Policjant przyprowadził bliżej stawu skutego ojca, przez telefon wezwał pomoc. Po raz kolejny wypłynął Rafał.
- Jest na dnie przywiązana do jakiegoś przedmiotu. Potrzebuję czegoś ostrego, nóż albo coś.
Podkomisarz pośpiesznym ruchem przeszukał kieszenie. Niczego nie znalazł. Wyciągnął z kabury broń i wskoczył do wody. Rafał zanurkował za nim. Woda była tak zmieszana z mułem, że ciężko było cokolwiek dostrzec. Mimo że Rafałowi udało się raz namierzyć topielca musiał szukać od nowa. Powietrze w płucach zaczynało się kończyć, lecz mimo to kontynuowali poszukiwania. Udało się. Dziewczyna była przywiązana sznurkiem do ogromnego głazu. Rafał złapał za rękę podkomisarza i dał znać w którą stronę ma się kierować. Dwa metry dalej dotarli do niej. Policjant wycelował prosto w supeł i oddał dwa strzały. Lina mimo że była postrzępiona od kul nadal więziła dziewczynę. Resztkami sił szarpnęli za nią uwalniając ją od obciążenia. Chwilę później byli już na powierzchni. Magda pomogła wyciągnąć z wody Krystanę. Od razu przystąpiła do reanimacji. Rafał wyszedł z wody resztkami sił, policjant zaś chwilę odczekał i znów zanurkował. Musiał sprawdzić jedną rzecz. Był już prawie na dnie i znalazł kamień z zerwanym przed chwilą sznurkiem. Odbił z powrotem dwa metry gdzie znalazł go Rafał. Ręką przegarnął dno stawu. Nie mylił się. To co mu się zdawało kilka minut temu potwierdziło się. Na dnie do innego kamienia przywiązany był szkielet dziecka owinięte jakimś materiałem. Gdy wypłynął na powierzchnię Magda nadal udzielała pierwszej pomocy. Ojciec znikł wykorzystując sytuację. Krystana leżała z rozciętą głową cała blada nie dając znaków życia. Usta miała całe sine, lecz Magda nie poddawała się kontynuując masaż serca na przemian z metodą usta-usta. W oddali słychać było sygnały pogotowia. Wydawałoby się że to już koniec, że za późno dotarli na miejsce i nie mogą niczego więcej zrobić. Magdzie brakowało już sił. Cała zapłakana zaczęła się poddawać przerywając reanimację. Karetka w drodze. Rafał odepchnął Magdę widząc że ta ma już dość i sam zaczął robić masaż.
Krystana ujrzała w ciemności mały biały punk w oddali. Zaciekawiona zaczęła iść w stronę światła. Im bliżej była tym czuła mniejszy ból i ciepło. Czuła się lekko i przyjemnie. Nie chciała się odwracać ani cofać. Szła pomału a pod stopami robiło się coraz milej i przyjemniej. Wtedy ktoś złapał ją za rękę. Mała dłoń dziewczynki w żółtej sukience w drobne czerwone kwiatki.
- Nie idź tam. Oni czekają na Ciebie .Wracaj- powiedziała i się uśmiechnęła.
Wtedy Krystana sobie wszystko przypomniała. Każdy szczegół, każde wspomnienie swojego życia. Wiedziała kim jest i wiedziała kim jest dziewczynka. Spojrzała na nią i również się uśmiechnęła.
- Dziękuję Ci- powiedziała, puściła rękę odwróciła się i znikła w ciemnościach. Stała teraz sama. Przed sobą miała tunel ze światłem za sobą bezkresną ciemność. Czuła ogromną chęć sprawdzenia co będzie gdy dojdzie do końca jasności, ale pamiętała znów pamiętała o swoich bliskich i ukochanych osobach. Odwróciła się plecami do światła i zaczęła pomału wracać. Z każdym kolejnym krokiem robiło się coraz ciężej, coraz zimniej. Zaczynała odczuwać ból, zmęczenie. Wahała się zrobić kolejny krok ale mimo to szła. Było coraz gorzej. Zaczynało brakować jej powietrza w płucach i coraz mocniej bolała ją klatka piersiowa. Czuła że się dusi i może nie dojść do końca, tym bardziej że nie było go widać. Ostatni raz wciągnęła powietrze nosem, ponieważ czuła że w ustach ma pełno wody. Poczuła jej smak, ohydny smak bagnistej wody z mułem. Nie miała sił i chciała wracać do światła. Odwróciła się lecz światła nie było. Dookoła ciemność pustka i chłód a w dodatku skończyło się jej powietrze w ustach które teraz zastępowała woda. Wypluła ją i wtedy zrobiło się jasno.
Woda z ust Krystany chlusnęła jak mini gejzer. To była dobra oznaka. Po pięciu minutach udało się. Nadal nie przytomna ale oddychała. Ratownicy podbiegli sprawdzając procesy życiowe.
Otworzyła oczy. Nie wiedziała do końca co się z nią stało, ale pamiętała, wszystko pamiętała. Spojrzała na Rafała, który był cały przemoczony i na Magdę ze łzami w oczach ze szczęścia. Niby obca dla niej osoba, ale czuła jakąś więź. Nigdy nie miała rodzeństwa i choć traktowała swoją przyjaciółkę Marzenę jak swoja rodzoną siostrę, to z Magdą było inaczej. Jeszcze czegoś takiego nie czuła. Ratownicy położyli Krystanę na nosze i zanieśli do karetki stojącej nieopodal. Podjechały jeszcze dwa radiowozy. Podkomisarz w mokrych rzeczach podszedł do mundurowych funkcjonariuszy przekazując wytyczne do poszukiwania zbiegłego mężczyzny. Później wrócił na brzeg stawu, podniósł swoją komórkę , która cały czas leżała w gęstej trawie i zadzwonił po ekipę płetwonurków, aby Ci dokładnie przeczesali dno zbiornika wodnego. Policjanci zabezpieczyli teren, a cała trójka bohaterów wyczerpana po całej akcji spokojnie wolnym krokiem skierowali się do chaty Zosi i Magdy. Podkomisarz Adam Kruk w drodze powrotnej przekazał współtowarzyszom swoje odkrycie. Magda wiedziała, że ciało ze stawu to jej zaginiona siostra. Nie potrafiła logicznie wyjaśnić dlaczego Krystana znalazła się w jej rodzinie, skąd wiedziała o rzeczach, których nikt oprócz niej i Zosi nie wiedział i to znamię na prawym ramieniu do złudzenia przypominające starą bliznę swojej siostry. Wiedziała tylko, że dzięki niej dowiedziała się gdzie tak naprawdę była jej siostra i mogła choć przez chwilę wrócić do nadziei, że ją odzyskała.
Fragment mojego opowiadania "Krystana"
2Wystarczy samo " ze wsparciem podkomisarza".Jack Mates pisze: (sob 28 sty 2023, 09:25) Aspirant ze wsparciem w postaci podkomisarza wpadli do chaty
Ich wzrok
Trochę duże nagromadzenie ludzi. Czy aby na pewno oni wszyscy są tam niezbędni dla fabuły? Życie trzeba sobie ułatwiać, im mniej ludzi występuje na scenie, tym łatwiej się pisze.Jack Mates pisze: (sob 28 sty 2023, 09:25) Gdy podążali za czerwonymi punktami na podwórko podjechał samochód. Wysiadł z niego Rafał z Marzeną i mamą Krystany oraz mama Zosi i Magda.
To jest niemożliwe w praktyce, żeby na zewnątrz, pośród roślinności, ludzkie oko było w stanie na bieżąco dostrzegać ślady, które były niczym więcej jak:Jack Mates pisze: (sob 28 sty 2023, 09:25) Dziś bardziej na sportowo ubrana Magda prowadziła policjanta. Ślady krwi pojawiały się coraz rzadziej, ale nie dawały wątpliwości że dziewczyna wie gdzie prowadzi.
"małą, prawie niewidoczną czerwoną kropelką".
Głazy mają to do siebie, że są bardzo ciężkie i nieustawne, a ogromny głaz to już prawdopodobnie będzie wymagał do poruszenia koparki. Ktoś, kto planuje morderstwo i pozbycie się ciała, będzie miał też dość wyobraźni i czasu, żeby zalać betonem dwa plastikowe wiaderka i w ten sposób stworzyć skuteczny i wygodny w użyciu balast.Jack Mates pisze: (sob 28 sty 2023, 09:25) Dziewczyna była przywiązana sznurkiem do ogromnego głazu.
Niemożliwe do wykonania. Lina to lina, ma minimum kilkaset kilogramów wytrzymałości i nawet postrzępiona nie da się rozerwać siłami dwóch ludzi, którzy są pod wodą i kończy im się tlen.Jack Mates pisze: (sob 28 sty 2023, 09:25) Lina mimo że była postrzępiona od kul nadal więziła dziewczynę. Resztkami sił szarpnęli za nią uwalniając ją od obciążenia.
Nie oddychała przez pięć minut? Plus jeszcze to, gdy tkwiła pod wodą? I po tym wszystkim wróciła do pełnej świadomości i sprawności? Ponoć cuda się zdarzają...Jack Mates pisze: (sob 28 sty 2023, 09:25) Woda z ust Krystany chlusnęła jak mini gejzer. To była dobra oznaka. Po pięciu minutach udało się. Nadal nie przytomna ale oddychała
PowtórzenieJack Mates pisze: (sob 28 sty 2023, 09:25) a cała trójka bohaterów wyczerpana po całej akcji spokojnie
Sądzę, że zdanie lepiej wybrzmi bez "cała"Jack Mates pisze: (sob 28 sty 2023, 09:25) Cała zapłakana zaczęła się poddawać przerywając reanimację
Trudno ocenić ten tekst całościowo, bo jest zbyt mocno wyrwany z kontekstu. Akcja nieprzemyślana. Wolałbym przeczytać coś bardziej z okolic początku tej historii.
Pozdrawiam.
Fragment mojego opowiadania "Krystana"
3Dzięki za cenne uwagi i wskazówki. Przydadzą się do naniesienia poprawek. Nagromadzenie się tylu postaci w jednym miejscu wynikało z poprzednich fragmentów opowiadania. Resztę prawdopodobnie źle opisałem co może sugerować nieprzemyślaną akcję, ale taki miał być finał bohaterki, która straciła pamięć na skutek wypadku a przy okazji odkryła historię innej tragedii .Pozdrawiam
Fragment mojego opowiadania "Krystana"
4Na start: tekst wydaje się mocno niedopracowany i przede wszystkim niestaranny. Taki najbardziej wyraźny przykład:
Warsztatowo jest dość słabo. Podmioty domyślne się gubią:
Ale z największych problemów fabularnych: właściwie skąd ta krew? Nic w stanie wyciągniętej ze stawy Krystany nie wskazuje na poważne rany, a jedynie podtopienie. A krwi, aby wyznaczyć ścieżkę przez las, musiałoby być sporo. Poza tym: jak technicznie ojciec Magdy zamocował ją do tego wielkiego głazu? I kiedy dokładnie to zrobił?
Także zachowania postaci wydają się sztuczne i pozbawione sensu. Zero zaskoczenie ze strony Magdy, że to jej ojciec? Szukali Zosi, ale w sumie brak reakcji, że wyciągnęli inna dziewczynkę? Policjant, który zamiast zająć się szukaniem zbiega nurkuje, bo widział szkielet? To robota dla nurków.
Brakuje przecinka, znaku zapytania, spacji i "zapytał" powinno być małą literą.
Warsztatowo jest dość słabo. Podmioty domyślne się gubią:
Szyk wielu zdań jest co najmniej dziwny:Jack Mates pisze: (sob 28 sty 2023, 09:25) Patrzał tępo na policjanta wyciągającego kajdanki z tylnej części spodni. Nic się nie odezwał. Nie okazywał żadnych emocji posłusznie wyciągając ręce do skucia.
- Gdzie jest dziewczyna?- Powtórzył.
Sporo brakujących przecinków:Jack Mates pisze: (sob 28 sty 2023, 09:25) W tym samym momencie jak zawodowy sprinter przebiegł Rafał obok podkomisarza .
Fabularnie mamy spory bałagan i obawiam się, że nie wszystko da się wytłumaczyć faktem, że jest to wyrwany z kontekstu fragment. Chociaż na pewno byłoby łatwiej, jakbyś zaznaczył z czego to fragment i jaki mamy kontekst.Jack Mates pisze: (sob 28 sty 2023, 09:25) Czuła że się dusi i może nie dojść do końca, tym bardziej że nie było go widać.
Ale z największych problemów fabularnych: właściwie skąd ta krew? Nic w stanie wyciągniętej ze stawy Krystany nie wskazuje na poważne rany, a jedynie podtopienie. A krwi, aby wyznaczyć ścieżkę przez las, musiałoby być sporo. Poza tym: jak technicznie ojciec Magdy zamocował ją do tego wielkiego głazu? I kiedy dokładnie to zrobił?
Także zachowania postaci wydają się sztuczne i pozbawione sensu. Zero zaskoczenie ze strony Magdy, że to jej ojciec? Szukali Zosi, ale w sumie brak reakcji, że wyciągnęli inna dziewczynkę? Policjant, który zamiast zająć się szukaniem zbiega nurkuje, bo widział szkielet? To robota dla nurków.
Fragment mojego opowiadania "Krystana"
5Faktycznie jest to fragment. W poprzednim rozdziale są zawarte informacje o tym skąd jest ta krew, jakie są i były relacje pomiędzy postaciami. Krwi nie było sporo tylko w okolicach chaty, natomiast Magda widząc policjanta szukającego ewentualne ślady, domyśla się w którym kierunku mogli się udać bohaterowie. Możliwe też, że przesadziłem z tym głazem.No i te przecinki a w zasadzie ich brak. Moja zmora i muszę nad tym popracować. Ale cieszę się zainteresowaniem. Prawdopodobnie gdybym wstawił cały tekst, zachowanie postaci i opowiadanie nabrało by innego sensu. Dziękuję za komentarz i cenne wskazówki.Pozdrawiam
Fragment mojego opowiadania "Krystana"
6Fragment trzyma w dużym napięciu. Da się jak najbardziej kibicować bohaterom przy ratowaniu pokrzywdzonej, mimo, że dopiero co poznaliśmy tych bohaterów i całą sytuację - to jest bardzo na plus w kryminałach.
Chociaż merytoryka, momentami, jest problematyczna.
Może zamiast śladów krwi, na miejsce mogłyby ich doprowadzić odciski butów w błocie lub jakieś świeże ślady opon na drodze która prowadzi nad ten staw, albo też pies, który mógłby dostać np. fragment garderoby osoby poszukiwanej? Zamiast kamienia może po prostu kotwica, taka nieduża do małych łódek, ale jednak.
Myślę, że bohaterka mogła przeżyć, nawet kilka minut nie dając oznak życia, jest to możliwe. W jej odczuciach opisałeś sytuację hormonalną w mózgu, gdy człowiek jest bliski śmierci, faktycznie wtedy odczuwa coś w rodzaju ekstatycznego spokoju/odprężenia. Zdaje się, ze jest to mechanizm obronny, by odchodzić bez bólu i stresu.
Ten tekst mógłby się sprawdzić jako prolog kryminału, ponieważ nasuwa wiele pytań, może zapowiadać intrygę kryminalną, której uwarunkowania, będziemy odkrywać dopiero w trakcie czytanie książki.
Chociaż merytoryka, momentami, jest problematyczna.
Może zamiast śladów krwi, na miejsce mogłyby ich doprowadzić odciski butów w błocie lub jakieś świeże ślady opon na drodze która prowadzi nad ten staw, albo też pies, który mógłby dostać np. fragment garderoby osoby poszukiwanej? Zamiast kamienia może po prostu kotwica, taka nieduża do małych łódek, ale jednak.
Myślę, że bohaterka mogła przeżyć, nawet kilka minut nie dając oznak życia, jest to możliwe. W jej odczuciach opisałeś sytuację hormonalną w mózgu, gdy człowiek jest bliski śmierci, faktycznie wtedy odczuwa coś w rodzaju ekstatycznego spokoju/odprężenia. Zdaje się, ze jest to mechanizm obronny, by odchodzić bez bólu i stresu.
Ten tekst mógłby się sprawdzić jako prolog kryminału, ponieważ nasuwa wiele pytań, może zapowiadać intrygę kryminalną, której uwarunkowania, będziemy odkrywać dopiero w trakcie czytanie książki.
Fragment mojego opowiadania "Krystana"
7Dzięki za kolejną opinię. Faktycznie jest tu wątek kryminalny, ale główny zamysł opowiadania był całkiem inny. Może nakreślę małe streszczenie aby łatwiej można było zrozumieć ten fragment. Wstawiłem go głównie do ogólnej oceny.
Krystana młoda dziewczyna ulega wypadkowi w swoim domu, przez co traci pamięć. Oszołomiona i zdezorientowana wybiega na ulicę wprost pod furgonetkę kuriera, ale nie zostaje potrącona tylko traci przytomność. Młody kierowca mający problemy z policją jest przekonany, że spowodował wypadek, więc zabiera ją do swojego, kuzyna świeżo upieczonego lekarza. Ten próbuje pomóc w odzyskaniu pamięci, wprowadza poszkodowaną w hipnozę. Podczas sesji dziewczyna znajduje się na wsi, którą podczas opisywania kojarzy kurier. Docierają z Krystanę na miejsce, gdzie okazuje się, że zostaje rozpoznana jako Zosia, zaginiona dwadzieścia lat wcześniej pięcioletnia dziewczynka. W tym samym czasie chłopak, przyjaciółka i mama Krystany zaczynają poszukiwania. Młodemu lekarzowi nie zgadzają się fakty i zgłasza sprawę na policję. Mama i starsza siostra zaginionej pięciolatki są szczęśliwe z jej powrotu, natomiast ojciec twierdzi, że to oszustka i naciągaczka. W czasie, gdy wszyscy trafiają na wieś, mężczyzna postanawia pozbyć się nieznajomej ( Tu jest wstawiony fragment opowiadania) Finał jest taki, że dusza zamordowanej przez swojego ojca Zosi i utopiona w pobliskim bagnie nie zaznała spokoju, a podczas hipnozy wyjawiła się po reinkarnacji w ciele Krystany.
Mam nadzieję że teraz będzie łatwiej zrozumieć kontekst wstawionego fragmentu. Oczywiście są w opowiadaniu też inne wątki i sytuacje, ale chciałem jak najprościej opisać streszczenie, aby nakreślić ogólny obraz całości.
Krystana młoda dziewczyna ulega wypadkowi w swoim domu, przez co traci pamięć. Oszołomiona i zdezorientowana wybiega na ulicę wprost pod furgonetkę kuriera, ale nie zostaje potrącona tylko traci przytomność. Młody kierowca mający problemy z policją jest przekonany, że spowodował wypadek, więc zabiera ją do swojego, kuzyna świeżo upieczonego lekarza. Ten próbuje pomóc w odzyskaniu pamięci, wprowadza poszkodowaną w hipnozę. Podczas sesji dziewczyna znajduje się na wsi, którą podczas opisywania kojarzy kurier. Docierają z Krystanę na miejsce, gdzie okazuje się, że zostaje rozpoznana jako Zosia, zaginiona dwadzieścia lat wcześniej pięcioletnia dziewczynka. W tym samym czasie chłopak, przyjaciółka i mama Krystany zaczynają poszukiwania. Młodemu lekarzowi nie zgadzają się fakty i zgłasza sprawę na policję. Mama i starsza siostra zaginionej pięciolatki są szczęśliwe z jej powrotu, natomiast ojciec twierdzi, że to oszustka i naciągaczka. W czasie, gdy wszyscy trafiają na wieś, mężczyzna postanawia pozbyć się nieznajomej ( Tu jest wstawiony fragment opowiadania) Finał jest taki, że dusza zamordowanej przez swojego ojca Zosi i utopiona w pobliskim bagnie nie zaznała spokoju, a podczas hipnozy wyjawiła się po reinkarnacji w ciele Krystany.
Mam nadzieję że teraz będzie łatwiej zrozumieć kontekst wstawionego fragmentu. Oczywiście są w opowiadaniu też inne wątki i sytuacje, ale chciałem jak najprościej opisać streszczenie, aby nakreślić ogólny obraz całości.
Fragment mojego opowiadania "Krystana"
8Błędy językowe wytknięto ci już wcześniej, logiczne również. Ja się przyczepię samej formy tekstu i tu widzę duży problem. Styl telegraficzny, wyliczanka:
Tego nie da się czytać! Zdania krótkie, opisowe, mówią tylko i wyłącznie „co” się dzieje. Tak samo dalej:Wzrok ich przykuła otwarta szafa.
Podeszli do niej.
Na drewnianej podłodze lśniła mała kropla krwi.
Była świeża jeszcze nie zaschnięta.
Rozejrzeli się.
Ślady prowadziły do wyjścia.
– a dziś wieczorem przelotny deszcz a barometry wskażą… Nuuda. A to chyba miało zaciekawiać? Chciałeś coś opowiedzieć? To nie wygląda jak opowiadanie tylko jak streszczenie, scenariusz, co który aktor ma robić na scenie. Spróbowałbyś trochę więcej lania wody? (zawartości treści w zdaniach?), nie tylko "co" ale i "jak", jakieś wrażenia, emocje, coś do zastanowienia.Podbiegła, uciszyła, wskazała, zniknęli.
Rafał nie wytrzymał i chwilę później pobiegł za nimi.
Dziś bardziej na sportowo ubrana Magda prowadziła policjanta.
Dream dancer
Fragment mojego opowiadania "Krystana"
9Niestety. Przykro mi to pisać, ale bardzo źle się to czyta z powodu kanciastego stylu.
W wielu zdaniach można wypunktować błędy. Przykłady:
Ale! mnie samego to dziwi, jednak sądzę, że podstawowy problem z tym tekstem nie jest sumą niedociągnięć takich, jak te wymienione wyżej, dlatego nawet nie będę dalej ich wypisywał.
Wydaje mi się, że ten tekst jest napisany mocno jak szkolne wypracowanie. X zrobił to. Zrobił tamto. Potem siamto. Cośtam było takie. Coś innego było śmakie. Tego problemu nie da się nawet zdefiniować jako konkretny błąd, ile raczej jako brak czegoś - brak wyrobienia, brak wprawy, uniemożliwiające pisanie w sposób strawny dla odbiorców.
Nie umiem tego lepiej określić... ale to jest tak, jak rysunek dziecka. Drzewo w postaci zielonego kółka na czarnym prostokącie, ludziki jako stickmany... Nawet, gdyby proporcje były prawidłowe (nie zawsze są), to i tak finalny rezultat trudno określić inaczej, niż "Sorry, ale nie mogę tego przyjąć". (Chyba, zeby brać poprawkę na to, że autorem rysunku jest dziecko, względnie absolutnie początkujący dorosły, wtedy oczywiście można i należy powiedzieć "Pieknie!")
Do pewnego stopnia zależy to od doświadczenia. Nie każdy może być Pudzianowskim, ale niemal każdy, przy odrobinie treningu, na pewien podstawowy poziom tężyzny fizycznej może się wznieść; z drugiej strony, jeśli nigdy nie będzie używał swych mięśni, no to nigdy ich nie wyrobi i nie będzie ich miał. Tak samo jest z pisaniem: nie można nauczyć się pisania, jeśli się nie pisze.
PS. CHyba zacząłem rozumieć podobne narzekania pod własnymi tekstami.....
==============================================================
To jest jeden z tych tekstów, w których problemy ze stylem tak bardzo utrudniają odbiór, że aż trudno się pochylić nad treścią. Ale chociaż dwie uwagi mogę wypisać.
Patrz https://www.businessinsider.com/what-ha ... 016-1?IR=T oraz https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/ ... Underwater
Dodano po 3 minutach 57 sekundach:
Medea33, nazwałaś i opisałaś to, czego ja nie umiałem nazwać
W wielu zdaniach można wypunktować błędy. Przykłady:
WPADŁ do chaty, nie "wpadli".Aspirant ze wsparciem w postaci podkomisarza wpadli do chaty, szybko przejrzeli każdy kąt i zakamarek.
KTO powtórzył? Aresztowany, czy jednak policjant?Patrzał tępo na policjanta wyciągającego kajdanki z tylnej części spodni. Nic się nie odezwał. Nie okazywał żadnych emocji posłusznie wyciągając ręce do skucia.
- Gdzie jest dziewczyna?- Powtórzył.
Gdzie przecinek?Była świeża jeszcze nie zaschnięta.
Ale! mnie samego to dziwi, jednak sądzę, że podstawowy problem z tym tekstem nie jest sumą niedociągnięć takich, jak te wymienione wyżej, dlatego nawet nie będę dalej ich wypisywał.
Wydaje mi się, że ten tekst jest napisany mocno jak szkolne wypracowanie. X zrobił to. Zrobił tamto. Potem siamto. Cośtam było takie. Coś innego było śmakie. Tego problemu nie da się nawet zdefiniować jako konkretny błąd, ile raczej jako brak czegoś - brak wyrobienia, brak wprawy, uniemożliwiające pisanie w sposób strawny dla odbiorców.
Nie umiem tego lepiej określić... ale to jest tak, jak rysunek dziecka. Drzewo w postaci zielonego kółka na czarnym prostokącie, ludziki jako stickmany... Nawet, gdyby proporcje były prawidłowe (nie zawsze są), to i tak finalny rezultat trudno określić inaczej, niż "Sorry, ale nie mogę tego przyjąć". (Chyba, zeby brać poprawkę na to, że autorem rysunku jest dziecko, względnie absolutnie początkujący dorosły, wtedy oczywiście można i należy powiedzieć "Pieknie!")
Do pewnego stopnia zależy to od doświadczenia. Nie każdy może być Pudzianowskim, ale niemal każdy, przy odrobinie treningu, na pewien podstawowy poziom tężyzny fizycznej może się wznieść; z drugiej strony, jeśli nigdy nie będzie używał swych mięśni, no to nigdy ich nie wyrobi i nie będzie ich miał. Tak samo jest z pisaniem: nie można nauczyć się pisania, jeśli się nie pisze.
PS. CHyba zacząłem rozumieć podobne narzekania pod własnymi tekstami.....
==============================================================
To jest jeden z tych tekstów, w których problemy ze stylem tak bardzo utrudniają odbiór, że aż trudno się pochylić nad treścią. Ale chociaż dwie uwagi mogę wypisać.
Czy ja dobrze rozumiem, że on strzelał pod wodą? Obawiam się, że to krzycząca bzdura.Policjant wycelował prosto w supeł i oddał dwa strzały. Lina mimo że była postrzępiona od kul nadal więziła dziewczynę.
Patrz https://www.businessinsider.com/what-ha ... 016-1?IR=T oraz https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/ ... Underwater
Ja nie wiem, ale wydaje mi się to być dziwne. Niby tak, wszyscy byli zajęci akcją ratunkową, ale czy profesjonalny policjant pozwoliłby na to, by w ten sposób uciekł główny podejrzany? Konkretnego błędu nie wskażę, ale dziwne mi się to wydaje.Zbiegły mężczyzna
Dodano po 3 minutach 57 sekundach:
Medea33, nazwałaś i opisałaś to, czego ja nie umiałem nazwać

Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)
Fragment mojego opowiadania "Krystana"
10Po pierwszym czytaniu moją uwagę zwróciła interpunkcja: Właściwe stawianie przecinków i poprawny zapis dialogów czekają w na wbicie do głowy.
Bez w miarę opanowanej interpunkcji podstawowych spójników zapis tekstu po prostu będzie raził. Zwłaszcza przy dialogach, gdzie umykają Ci nie tylko znaki wyrażające ładunek emocjonalny, ale chociażby "zjadasz" spację przed postawieniem pauzy (która u Ciebie nie jest nawet pauzą dialogową, a łącznikiem – jego do budowania dialogów nie powinno się używać!). Wrzuć te hasła w wyszukiwarkę i poczytaj. Dużo. A jak temat nie chce się dalej trzymać głowy, to zrób sobie ściągawkę, którą będziesz miał pod ręką przy pracy nad tekstem.
To, że czasem źle postawisz przecinek albo "połkniesz" znak, może zadecydować o sensie zdania. Jednak to powinien być raczej wyjątek, aniżeli reguła. Tym bardziej w tekście, który sam przygotowujesz do publikacji.
Jeśli wrzucasz fragment ze środka, streść wydarzenia poprzedzające w krótkim wstępie.
To jest właściwie problem, który pojawia się jako pierwszy przy wszystkich tekstach pokazywanych we fragmentach ze środka lub końcówki: ciężko czytelnikowi odnaleźć się, gdy większość najistotniejszych rzeczy została powiedziana w części, której nie jest w stanie przeczytać. Streszczenie najważniejszych wydarzeń w dwóch czy trzech zdaniach bardzo mu ułatwi zorientowanie się i skupienie na aktualnych wydarzeniach.
Mnie tekst spodobał się bardziej po przeczytaniu Twojego komentarza ze streszczeniem fabuły, bo wiedziałam, jak spojrzeć na to, co mam przed oczami. Zamiast domyślać się, o co poszło bohaterom, mogłam przeanalizować, co rzeczywiście w tekście się dzieje.
Jeśli chcesz dać czytającemu wybór, czy chce poznać to streszczenie, czy nie, to zawsze możesz użyć spojlerowania:
Fabuła jest w porządku, ale czy porywa...?
Mnie nie porwała. Być może to kwestia po części tego, że tekst jest ze środka historii i dopiero po komentarzu ze streszczeniem mogłam na spokojnie zabrać się za wczuwanie w akcję, a wszystko zdążyło stracić na świeżości w trakcie pierwszej lektury, ale...
...są mankamenty wspomniane przez poprzedników. Ja dodatkowo odniosłam wrażenie, że mam tu odcinek czegoś w stylu programu telewizyjnego typu "Na ratunek 112" czy "Dlaczego ja?". Bardziej pseudo-reportaż niż powieść. Pilnujesz (w miarę) logiki i kolejności tego, kto co robi, ale nie podbijasz wystarczająco emocjonalności sceny.
Na przykład: Policjanci wychodzą na spotkanie Rafałowi i czterem kobietom, w tym matce zaginionej (czy porwanej), a żadna nie reaguje absurdalnie i emocjonalnie. Ja widziałabym to tak, że przynajmniej jedna z nich czuje więź z poszukiwaną, więc nie zważając na rozsądek a) spróbuje wejść do domu, b) zaczynie krzyczeć imię dziewczyny lub c) rozpłacze się na wieść o krwi. Oczywiście to nic specjalnego do fabuły nie wnosi, ale zachowanie takie urealnia nam postaci i pobudza emocje czytającego. A u Ciebie te postaci sobie są, a później rozmywają się tle jak duchy. Są jak marionetki, którymi ktoś zapomniał sterować.
Jeśli masz problem z wyłapywaniem takich niuansów, spróbuj przepracować w głowie zaplanowaną sytuację z perspektywy każdej postaci. Spróbuj ją opowiedzieć (choćby skrótowo) w narracji pierwszoosobowej, starając się wyłapać, co dany bohater myśli, czuje i robi. Nie mówię, żeby zmieniać całą narrację na pierwszoosobową, a jedynie polecam zrobienie sobie z tego formy pobocznego ćwiczenia i dodatkowego sprawdzenia, co umknęło. Inna perspektywa powinna pomóc.
A w ramach ciekawostki: Nieustannie byłam przekonana, że główna bohaterka ma na imię Krystyna.
Nawet już zapędzałam się, by zwrócić uwagę na błędny zapis w którymś miejscu, gdy... zorientowałam się, że nazwałeś ją tak dziwacznie. I szczerze...?
Gdyby to było mniej podobne do Krystyny (czy innego równie popularnego) imię, to przeszkadzałoby mi ono mniej. Nie znajduję uzasadnienia dla takiego zabiegu. W końcu wyjątkowość postaci nie jest na tym imieniu budowana, a na wyjątkowych okolicznościach. Nie wiem, może w nieznanej mi części tekstu wyjaśniłeś, co napadło kogoś, by tak własne dziecko skrzywdzić... Przecież wszyscy z automatu będą uznawali to imię za błędny zapis i poprawiali!, począwszy od USC przy rejestracji noworodka. Jeśli zależało Ci na realistycznej postaci oraz osadzeniu w polskich realiach, to tym jednym według mnie na powitanie podciąłeś sobie skrzydła.
Bez w miarę opanowanej interpunkcji podstawowych spójników zapis tekstu po prostu będzie raził. Zwłaszcza przy dialogach, gdzie umykają Ci nie tylko znaki wyrażające ładunek emocjonalny, ale chociażby "zjadasz" spację przed postawieniem pauzy (która u Ciebie nie jest nawet pauzą dialogową, a łącznikiem – jego do budowania dialogów nie powinno się używać!). Wrzuć te hasła w wyszukiwarkę i poczytaj. Dużo. A jak temat nie chce się dalej trzymać głowy, to zrób sobie ściągawkę, którą będziesz miał pod ręką przy pracy nad tekstem.
To, że czasem źle postawisz przecinek albo "połkniesz" znak, może zadecydować o sensie zdania. Jednak to powinien być raczej wyjątek, aniżeli reguła. Tym bardziej w tekście, który sam przygotowujesz do publikacji.
Jeśli wrzucasz fragment ze środka, streść wydarzenia poprzedzające w krótkim wstępie.
To jest właściwie problem, który pojawia się jako pierwszy przy wszystkich tekstach pokazywanych we fragmentach ze środka lub końcówki: ciężko czytelnikowi odnaleźć się, gdy większość najistotniejszych rzeczy została powiedziana w części, której nie jest w stanie przeczytać. Streszczenie najważniejszych wydarzeń w dwóch czy trzech zdaniach bardzo mu ułatwi zorientowanie się i skupienie na aktualnych wydarzeniach.
Mnie tekst spodobał się bardziej po przeczytaniu Twojego komentarza ze streszczeniem fabuły, bo wiedziałam, jak spojrzeć na to, co mam przed oczami. Zamiast domyślać się, o co poszło bohaterom, mogłam przeanalizować, co rzeczywiście w tekście się dzieje.
Jeśli chcesz dać czytającemu wybór, czy chce poznać to streszczenie, czy nie, to zawsze możesz użyć spojlerowania:
Uwaga! Spoiler!znaczek wykrzyknika otoczonego przerywaną linią
.Fabuła jest w porządku, ale czy porywa...?
Mnie nie porwała. Być może to kwestia po części tego, że tekst jest ze środka historii i dopiero po komentarzu ze streszczeniem mogłam na spokojnie zabrać się za wczuwanie w akcję, a wszystko zdążyło stracić na świeżości w trakcie pierwszej lektury, ale...
...są mankamenty wspomniane przez poprzedników. Ja dodatkowo odniosłam wrażenie, że mam tu odcinek czegoś w stylu programu telewizyjnego typu "Na ratunek 112" czy "Dlaczego ja?". Bardziej pseudo-reportaż niż powieść. Pilnujesz (w miarę) logiki i kolejności tego, kto co robi, ale nie podbijasz wystarczająco emocjonalności sceny.
Na przykład: Policjanci wychodzą na spotkanie Rafałowi i czterem kobietom, w tym matce zaginionej (czy porwanej), a żadna nie reaguje absurdalnie i emocjonalnie. Ja widziałabym to tak, że przynajmniej jedna z nich czuje więź z poszukiwaną, więc nie zważając na rozsądek a) spróbuje wejść do domu, b) zaczynie krzyczeć imię dziewczyny lub c) rozpłacze się na wieść o krwi. Oczywiście to nic specjalnego do fabuły nie wnosi, ale zachowanie takie urealnia nam postaci i pobudza emocje czytającego. A u Ciebie te postaci sobie są, a później rozmywają się tle jak duchy. Są jak marionetki, którymi ktoś zapomniał sterować.
Jeśli masz problem z wyłapywaniem takich niuansów, spróbuj przepracować w głowie zaplanowaną sytuację z perspektywy każdej postaci. Spróbuj ją opowiedzieć (choćby skrótowo) w narracji pierwszoosobowej, starając się wyłapać, co dany bohater myśli, czuje i robi. Nie mówię, żeby zmieniać całą narrację na pierwszoosobową, a jedynie polecam zrobienie sobie z tego formy pobocznego ćwiczenia i dodatkowego sprawdzenia, co umknęło. Inna perspektywa powinna pomóc.
A w ramach ciekawostki: Nieustannie byłam przekonana, że główna bohaterka ma na imię Krystyna.

Gdyby to było mniej podobne do Krystyny (czy innego równie popularnego) imię, to przeszkadzałoby mi ono mniej. Nie znajduję uzasadnienia dla takiego zabiegu. W końcu wyjątkowość postaci nie jest na tym imieniu budowana, a na wyjątkowych okolicznościach. Nie wiem, może w nieznanej mi części tekstu wyjaśniłeś, co napadło kogoś, by tak własne dziecko skrzywdzić... Przecież wszyscy z automatu będą uznawali to imię za błędny zapis i poprawiali!, począwszy od USC przy rejestracji noworodka. Jeśli zależało Ci na realistycznej postaci oraz osadzeniu w polskich realiach, to tym jednym według mnie na powitanie podciąłeś sobie skrzydła.
𝓡𝓲