Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

1
Tytułem wstępu: Mambię bawi się w kryminał. ;)
Na białym obrusie leżał nóż. Taki sobie, zwykły, do chleba. Ot, nóż do chleba na stole – kto by się tym przejmował?
Skoro jednak wezwano policję, a potem i komisarza, należało się przejąć i nożem do chleba, i tym, co leżało pod stołem. Spod sięgającego podłogi obrusu wystawała pomarszczona dłoń.
– Pani Wieliszowa – powiedział obojętnie stróż. Zupełnie jakby spodziewał się takiego widoku.
– Zamężna?
– Tak jakby…
– Co to znaczy?
– Mąż jej dostał się do austriackiej niewoli podczas Wielkiej Wojny i dotychczas nie wrócił.
Komisarz Pełczyński prędko policzył w pamięci. Wielisza nie było w domu jakieś czternaście, może nawet szesnaście lat…
– Przychodził kto do niej dzisiaj?
– Ano… Taki pan.
– Często tu bywał?
– Ja tam nie wiem…
– No widywał go pan wcześniej, czy nie?
– Nie.
– Aaaha… Kiedy przyszedł?
– Około siódmej. Myślałem, że lekarz. Neseserek miał, wąsik, okularki… Takie na jedno oko, wie pan.
– Monokl – zanotował Pełczyński i ziewnął. – Kolor włosów?
– Był w kapeluszu, nie widziałem. A pani Wieliszowa to serce miała słabe, wie pan. Dlatego pomyślałem, że doktor.
– Jest tu telefon?
– Tele… co?
– Telefon. Takie… hm… Taka skrzynka z panienką w środku. Trąbkę ma taką z boku i korbkę.
Stróż rozpromienił się nagle.
– Tafelun! Nie, tafeluna nie ma. Kable w zeszłym miesiącu jakieś pijaki ściągnęli, to w całym kwartale nie ma.
– Aha. No to jak pani Wieliszowa wezwałaby doktora?
– Przez te jejną Mańkę.
– Mańka… Ma pan na myśli służącą pani Wieliszowej, Marię Dziewicównę?
– Jaka tam ona Dziewicówna… Pół Warszawy ją miało, a drugie pół woli starsze. Przepraszam, tak mi się jakoś… Ale tak, ją mam na myśli.
Pełczyński przerzucił kilka kartek w notatniku.
– Panna Maria zeznała, że dzisiejszej nocy nie było jej w domu.
– No bo się, proszę wysokiego sądu, kurwi…
– Panie Dolinka!
– Przepraszam, myślałem, że wolno, skoro jedyna dama, którą mógłbym tym słowem urazić… – Stróż rzucił wymowne spojrzenie pod stół. – Troszeczkę zaniemogła.
– Ja nie jestem wysoki sąd, panie Dolinka. Proszę mówić dalej.
– No Mańki faktycznie nie było dziś w nocy. Ale może nad ranem wróciła.
– I pan, stróż, by o tym nie wiedział? Czyż nie ma obowiązku zamykania bramy od dziesiątej wieczorem do szóstej?
– Jest, proszę wysokiego… tego, no, proszę pana… Ale widzi pan, jemininki miałem, trochę się wypiło, coś tam zjadło i człowieka sen zmógł. A żeby nie budzili, to bramę tylko przymknąłem.
Pełczyński westchnął. On też miał wczoraj imieniny. Ledwo przebrał się w piżamę, gdy na progu stanął blady jak ściana starszy przodownik Mielski i zaklinał komisarza na wszystkie świętości, by ten udał się z nim na Jerozolimskie, bo…
– Potwór z Imielina wrócił! – powtarzał wielokrotnie przodownik, mając przy tym minę dziecka, któremu przyśnił się straszny sen.
Pełczyński w jakimś dziwnym, niemal ojcowskim odruchu zgodził się pójść z Mielskim. Teraz pluł sobie w brodę, bo ani z pobieżnych oględzin miejsca zgonu pani Wieliszowej, ani ze wstępnych zeznań świadków nie wynikało nic, co wskazywałoby na modus operandi imielińskiego zabójcy. Ten zresztą musiałby powstać z martwych, gdyż Pełczyński osobiście go zastrzelił wtedy, na polance pod cerkwią. W obronie własnej, naturalnie. Natomiast to, co spowodowało zgon Wieliszowej, nie wyglądało na nic ponad zwykły atak apopleksji ze skutkiem śmiertelnym. I tylko ten „lekarz” nie dawał się wcisnąć do tego obrazka. Co dziwne, nikt oprócz stróża nie wspomniał o mężczyźnie z neseserem...
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

2
Zabawy w kryminały to mnie tam mało kręcą, ale Mambię na szczęście dalej bawi się w klimaciki i dialogi. I to już mi się podoba.
I ogólnie nie mam za wiele do dodania. Nie znam się na realiach, więc tylko niepewnie rzucę, że lekkie zdumienie we mnie wywołało, że stróż słowa "telefon" nie zna. W sensie, jestem okej z tym, żeby je wymawiał jakoś po swojemu, ale żeby aż opisu potrzebował to nie wiem... Ale też mówię, może czas akcji to uwiarygadnia.
Poza tym to bardzo zgrabne, można się uśmiechnąć, a i nawet zaciekawić, jak kogoś rozwiązania zagadek śmierci ciekawią :)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

3
Dla mnie była to bardzo przyjemna lektura, lekka i całkiem... zabawna. :D Wygląda to trochę tak, jakby wszyscy bohaterowie bawili się w Piłata i próbowali umyć ręce. Każdy ma swoją wymówkę, więc sytuacja robi się... dość zagmatwana. Kto i co ma tutaj do ukrycia? – To aż prosi się o rozważenie. A może właśnie wszyscy prawdę mówią? Tak przewrotnie... Jest zagadka – jest zabawa.
Chociaż ten stróż to nie Anioł... :hihi:
𝓡𝓲

Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

4
Adrianna, merci. Celem zabawy był właśnie klimacik i Mambię się cieszy, że się udało go stworzyć. :)
A. A. Raven, dziękuję, bardzo miło mi to słyszeć. A że nie Anioł... Też żałuję. :hihi:
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

5
Czarna Emma pisze: (sob 25 lut 2023, 15:27) Na białym obrusie leżał nóż. Taki sobie, zwykły, do chleba. Ot, nóż do chleba na stole – kto by się tym przejmował?
Skoro jednak wezwano policję, a potem i komisarza, należało się przejąć i nożem do chleba, i tym, co leżało pod stołem. Spod sięgającego podłogi obrusu wystawała pomarszczona dłoń.
To jedyna rzecz, która mi skrzypi. Chyba za dużo tych noży i chleba... :hm: Potem wszystko gra i buczy :mrgreen:
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

6
Ja tylko jedno pytanie. Czy z tego ma powstać książka, którą niniejszym nam reklamujesz? Jeśli tak, to chyba prędzej czy później kupię, bo tajemnica w tym fragmencie mnie zaciekawiła.

BTW "jemieninki" Wiechem powiało...

Dodano po 2 minutach 53 sekundach:
silva.silvera pisze: (ndz 26 lut 2023, 15:33) Czarna Emma pisze: (25 lut 2023 15:27)

Na białym obrusie leżał nóż. Taki sobie, zwykły, do chleba. Ot, nóż do chleba na stole – kto by się tym przejmował?
Skoro jednak wezwano policję, a potem i komisarza, należało się przejąć i nożem do chleba, i tym, co leżało pod stołem. Spod sięgającego podłogi obrusu wystawała pomarszczona dłoń.


To jedyna rzecz, która mi skrzypi. Chyba za dużo tych noży i chleba... :hm: Potem wszystko gra i buczy :mrgreen:
Podpisuję się pod tym. Pierwszy akapit także i mnie zgrzytnął:
Na białym obrusie leżał nóż. Taki sobie, zwykły, do chleba. Ot, nóż do chleba na stole – kto by się tym przejmował?
Zdał mi się być przekombinowany.

Ale w końcu nie napisałem o tym, bo kolejne zdanie jakby wymaga poprzednich:
Skoro jednak wezwano policję, a potem i komisarza, należało się przejąć i nożem do chleba, i tym, co leżało pod stołem. Spod sięgającego podłogi obrusu wystawała pomarszczona dłoń.
Więc ostatecznie nie wiem, czy i w ogóle co z tymi nieszczęsnymi pierwszymi trzema zdaniami można by zrobic.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

7
Z mojego punktu widzenia niepotrzebnie się czepiacie otwarcia. Te trzy zdania ładnie współgrają i są dobrym wprowadzeniem do czwartego - z policją. I mają swój styl.
Ja bym tego nie ruszała.
Natomiast zastanawiam się czy starszy przodownik rzeczywiście będzie mieć śmiałość nachodzić komisarza gdy ten nie ma służby )jeszcze szeregowy - oficera).
Chyba, że ich relacje i inne niuanse potem wyjaśnisz - w co nie wątpię.
Fajny kawałek, Em!
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

8
silva.silvera, dziękuję za wskazanie skrzypnięcia. Fajnie, że dalej "gra i buczy" - taki był zamysł :D
gaazkam, czy ja reklamuję? Może tak, może nie - sama nie wiem, co z tego wyrośnie. To kawałek, w którym chciałam przećwiczyć wstęp do kryminału, wypróbować pióro w tym klimacie. Wiech... Cieszę się, że go poznałeś - nim miało wiać w tekstach stróża. :) Też już nie wiem, co z tym nożem. Na razie go chyba zostawię, póki nie wpadnę na inny pomysł.
ithi, relacje Mielski-Pełczyński na razie pozostają we mgle, bo jeszcze nie robię z tego pełnoprawnego Cusia. Ale kto wie... Zanotuję to sobie do przemyślenia, chociaż już jakiś pomysł mam. Dzięki za zajrzenie!
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

9
Czarna Emma pisze: (pn 27 lut 2023, 22:07) Też już nie wiem, co z tym nożem. Na razie go chyba zostawię, póki nie wpadnę na inny pomysł.
Ten nóż (w sensie początkowe zdania) gra. Nie ruszaj.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

11
Czarna Emma pisze: (sob 25 lut 2023, 15:27) – Mąż jej dostał się do austriackiej niewoli podczas Wielkiej Wojny i dotychczas nie wrócił.
Czasy 20lecia międzywojennego - moje klimaty. Ktoś się przyczepił, że o telefonie stróż nie słyszał, ale myślę że w tamtym czasie nie były na tyle rozpowszechnione, żeby większość ludzi mogłaby sobie na nie pozwolić.
Co prawda biorąc tytuł pod uwagę myślałem, że miejscem akcji będzie Imielin koło Katowic, a nie Warszawa. Na pewno ciągnie pisarzy do Warszawy jak filmowców do Nowego Jorku, ale to byłaby miła odmiana.

Dialogi czyta się bardzo przyjemnie, bez nadmiarowo zbędnych ozdobników i z humorem, choć stróż mógłby się już o niecnocie sąsiadki tak nie rozwijać, chyba że tak go to boli.
Krótki fragment więc ciężko coś dodać, poza tym że poczytałbym więcej.

Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

12
Bardzo dobry wstęp. Zaintrygował mnie szczególnie świat przedstawiony - albo sposób jego odsłaniania - aż człowiek ma ochotę poznać więcej niuansów, jak to działa komunikacja w takim świecie, plotki i życie się toczy. Swędzi mnie też kilka pytań które pewnie padną w bliskiej- dalszej części, o to czy ofiara ma w końcu jakieś ślady kłute, czy coś zginęło z domu, kto znalazł ciało...? Odsłaniasz sporo kart już na samym początku. Rozumiem że różne osoby mogą zaciekawić inne elementy, ale martwi mnie żeby nie powstało tym sposobem, zbyt wiele wątków które potem nie utrzymają podgrzewania atmosfery. Generalnie to bardzo dobry wstęp. Czytałabym dalej.

Potwór z Imielina - kryminał, tak jakby (fragment)

15
_MGDLena, dziękuję za zajrzenie! Cieszę się, że dało się to czytać. Zabieg z błędem w wyrazie "telefon" jest zamierzony i swoisty dla danej postaci, ale wiem, że może drażnić. ;)
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron