
Zwykle było to jakieś skrobanie krótkich fragmentów i zamykanie ich w szufladzie. Nie chciałam, by ktokolwiek je widział, dlatego oprócz prozy tworzyłam wiersze, by w razie jakby ktoś zapytał co ja tam piszę... mieć jakąś wymówkę i nie zdradzać tego co czai się w szufladzie.
Pewnego dnia postanowiłam wyjść z cienia i wziąć udział w konkursie literackim. Tak po prostu, bo co mi szkodzi. No i wygrałam... Ja wygrałam? Cóż, może faktycznie powinnam zacząć coś więcej pokazywać światu?
Wykopałam więc z szuflady wszystkie fragmenty i zaczęłam pisać całą powieść bardziej z myślą o czytelniku niż dla siebie. Najtrudniejszym krokiem było przekazanie komuś do przeczytania, ale okazało się, że wcale nie ma się czego bać

Co do mojego "potwora z szuflady" to jest to powieść fantastyczna, która rozmnożyła się już na kilka części. Tworzę swoje własne uniwersum, bohaterów i teorie. To co lubię uzależniam od fabuły, bo co do gatunków jestem naprawdę otwarta i niekiedy mieszam je ze sobą, że wychodzi mętlik

Mam nadzieję, że dobrze, że trafiłam na to forum.
Pozdrawiam was