Krasnolud pederasta, czyli o naginaniu i łamaniu konwen

1
Jak w temacie, czyli co myślicie o łamaniu konwencji i stereotypów przy opisie świata przedstawionego. Moim zdaniem o ile całkowite rozsadzanie konwencji jest zbyt niebezpieczne, bo możemy narazić się na niezamierzoną śmieszność, to modyfikacja kanonu może nam wyjść tylko na dobre. W mojej twórczości staram się do tego stosować, ale bez przesady, bo to w końcu kanon, czyli na przykład orki, jako świetni inżynierowie, czy całkowity brak krasnoludów(w klasycznym fantasy), albo tchórz, jako heros(wszędzie), ale szlachetny pedofil już nie.

Może przykłady dobrane niezbyt dobrze, ale myślę, że rozumiecie, o co chodzi.

Czekam na wasze opinie.
Skowronem nadziei jesteś o brzasku, kiedy ostatnie tchnienie zmarłej kury dotyka sklepienia alabastrowego grobowca usłanego rzeżuchą...

Czesław Wapno - "Skowron Nadziei"



Miłość jest jak coca cola w zielonych butelkach - już jej nie produkują

Alan Moore - "Watchmen



Why so serious?

2
Myślę, że w tym, co mówisz jest sporo racji. Ile można czytać o uczynnych krasnoludkach, czy roztrzepanych elfach..? Trzeba przełamać utarte przez lata, a może nawet wieki, stereotypy. Nie powinno się jedynie powielać świata przedstawionego zza siedmiu gór i mórz, lecz stworzyć coś własnego, niepowtarzalnego, ale nawiązującego choć trochę do fabuły babcinych opowiastek. Udoskonalać świat fantasy tak, żeby czytelnik nie czuł się nieswojo, będąc przy tym mile zaskoczonym odmiennością tekstu.



Oczywiście, dotyczy to nie tylko fantastyki. łamać konwencję można także w romansach, kryminałach, horrorach, science-fiction etc. Jednak w fantasy jest to najbardziej widoczne, wyeksponowane, gdyż cechy postaci często przybliża się tutaj bezpośrednio.

3
Wybaczcie, temat moim zdaniem zbędny. Nie dlatego, że nie powinno się "łamać konwencji", ale dlatego, że to temat sprzed kilkudziesięciu lat.



O "łamaniu konwencji" słyszą wszyscy autorzy fantastyki od 1980 roku. Ktoś, kto bezmyślnie operuje ogólnie przyjętymi konwencjami po prostu nie ma czego szukać na tym świecie jako pisarz.



Dziś, gdy każdy członek fandomu skrzywi się słysząc "elf", gdy jednym z popularniejszych trendów staje się "New Werid", nikt już nie śmie zadawać pytań, czy warto łamać konwencję. Konwencja, a także jej wnuki i prawnuki leżą na starym polu bitwy w zardzewiałych zbrojach, szczerząc nagie zęby ku niebu.



Konwencja nie żyje. Nie pytajcie więc "czy warto ją łamać". Ani "jak ją łamać". W ogóle o niej zapomnijcie i dajcie jej spoczywać w pokoju.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

4
Razem z Małpiszonem zaczęliśmy już te rozmowę przy mojej pracy. Myślę ,że drogi Małpiszonie źle mnie zrozumiałeś.

1.Nie jestem za kurczowym trzymaniem sie stereotypów!

Akurat przy mojej powieści krasnolud-pederasta nie wyszedłby mi na dobre. I dlatego wtedy kurczowo trzymałem się standardów.

ALE!

Jestem jak najbardziej za niekonwencjonalnym podejściem do fantasy(i nie tylko). Mogę nawet sprobować napisać o dzielnym szlachcicu Fryderyku XXX ,który był goblinem.

Wszystko jest dla ludzi! :D
"Wiara przychodzi z serca i duszy.Jeśli ktoś potrzebuje dowodu na istnienie Boga ,wtedy sama idea duchowości rozpływa się w sensualizmie i redukujemy to, co święte do tego ,co logiczne."

-Drizzt Do'Urden



-------------------------------------------------------

http://img382.imageshack.us/img382/6497 ... oligon.jpg



Załap się! Jeszcze dziś!

5
Ninetongues pisze:Wybaczcie, temat moim zdaniem zbędny. Nie dlatego, że nie powinno się "łamać konwencji", ale dlatego, że to temat sprzed kilkudziesięciu lat.



O "łamaniu konwencji" słyszą wszyscy autorzy fantastyki od 1980 roku. Ktoś, kto bezmyślnie operuje ogólnie przyjętymi konwencjami po prostu nie ma czego szukać na tym świecie jako pisarz.



Dziś, gdy każdy członek fandomu skrzywi się słysząc "elf", gdy jednym z popularniejszych trendów staje się "New Werid", nikt już nie śmie zadawać pytań, czy warto łamać konwencję. Konwencja, a także jej wnuki i prawnuki leżą na starym polu bitwy w zardzewiałych zbrojach, szczerząc nagie zęby ku niebu.



Konwencja nie żyje. Nie pytajcie więc "czy warto ją łamać". Ani "jak ją łamać". W ogóle o niej zapomnijcie i dajcie jej spoczywać w pokoju.


Niby racja. Od zawsze wiadomo, że należy szukać czegoś nowego, ale skoro takie pytania padają, być może nie wszyscy do końca wiedzą, o co chodzi... Poza tym- nawet na 'stare' tematy miło podyskutować ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron