Latest post of the previous page:
Na warsztatach polecano nam Ciemne oceany Dukaja. Kupiłam, doczytałam do połowy, trochę mnie powstrzymało to, że całą akcję i historię w pewnym momencie zastępują naukowe rozważania ekonomiczne. Chociaż trzeba przyznać, że świetnie przygotowany był do napisania tej książki... I miał naprawdę świetny pomysł. A idę o zakład, że przygotowując się do wątku Myślni korzystał z syllabusów na pierwszy rok u mnie:D77
niepiśmienny pisze:Drogi Moon,
Mówiąc wprost mdłe jak cholera. Rozmyte, bez emocji, energii ale i bez głębszych rozważań (no może "Mały pan Friedemann" jednak coś tam próbuje powiedzieć, ale mnie to nie porwało). Uważam jednak Grey, że może lepiej przyczaj się w empiku, przeczytaj jedno opowiadanko i sam zdecyduj. Wiesz - opinia jest jak ....
Ja jednak, zamiast "Katastrofy kolejowej", wolę "Lokomotywę" Tuwima; tylko co tam mogę wiedzieć, przecież fantasy i horrorów też nie czytuję.
Mdłe, to jest złe słowo. Można te opowiadania określić wieloma epitetami, ale mdłe na pewno nie są.
Mann to jest przede wszystkim geniusz detalu i portretu psychologicznego, i na smakowaniu tego należy się skupić w lekturze. To nie rogalik francuski, jeśli myślałeś że pójdzie Ci tak łatwo jak z rogalikiem, to trudno się dziwić. To raczej kawior (niemiecki), który trzeba nauczyć się smakować, delektować się, a jego słony smak nie każdemu przypadnie do gustu i nie koniecznie od razu.
Te opowiadania (łącznie z Friedemannem) są dość przygnębiające, no ale takie bywa też życie, nie zawsze da się chrupać jak rogalik. Zalety zdecydowanie przeważają na korzyść tym bardziej, że ta seria dużo nie kosztuje. Więc Grey, moim zdaniem nie ma się nad czym zastanawiać. Od Manna można się dużo nauczyć.
Acha, oczywiście obiema rękami i nogami podpisuję się pod tym, co napisał Kristos. Czarodziejska góra, moim zdaniem lektura obowiązkowa, a już zwłaszcza dla panów. Powinna być w liceum czy gimnazjum zamiast jakiejś kolubryny Orzeszkowej czy Dąbrowskiej, albo i Sienkiewicza;)
78
Czy byłbym geniuszem detalu, gdybym w swoim poście podał dokładny przepis na rogalika?
Są tacy którzy potrafią dostrzec cały świat zatopiony w smaku magdalenki, co nie znaczy, że musi mnie to porywać. Może nie tej klasy graczem jestem, by zachwycały mnie wędrówki z Cortazarem po psychice przepitej yerba mate.
Jeśli kawior to tylko rosyjski podany na blinie (np. "Zmartwychwstanie" Tołstoja). W moim mniemaniu, wielcy smakosze kawioru to najczęściej snoby, które próbują udowodnić swą wyższość. Ja preferuję bliny z dżemem lub kwaśną śmietaną i nawet największe pieniądze nie sprawią, że zmienie swój jadłospis, aby dostosować się do tych wyższych sfer i z zaciśniętymi zębami udawać oralną rozkosz.
Te opowiadania są przygnębiające? Czytałeś "Ditte"? "Katastrofa kolejowa" to chyba była próbka ironii początkującego pisarzyny, ja tam krzty przygnębienia nie znalałem. A to mistrzostwo szczegółu, fruwające kartki... Normalnie poczułem się jedną z nich.
Nadal uważam, że mdłe i rozmyte.
Są tacy którzy potrafią dostrzec cały świat zatopiony w smaku magdalenki, co nie znaczy, że musi mnie to porywać. Może nie tej klasy graczem jestem, by zachwycały mnie wędrówki z Cortazarem po psychice przepitej yerba mate.
Jeśli kawior to tylko rosyjski podany na blinie (np. "Zmartwychwstanie" Tołstoja). W moim mniemaniu, wielcy smakosze kawioru to najczęściej snoby, które próbują udowodnić swą wyższość. Ja preferuję bliny z dżemem lub kwaśną śmietaną i nawet największe pieniądze nie sprawią, że zmienie swój jadłospis, aby dostosować się do tych wyższych sfer i z zaciśniętymi zębami udawać oralną rozkosz.
Te opowiadania są przygnębiające? Czytałeś "Ditte"? "Katastrofa kolejowa" to chyba była próbka ironii początkującego pisarzyny, ja tam krzty przygnębienia nie znalałem. A to mistrzostwo szczegółu, fruwające kartki... Normalnie poczułem się jedną z nich.
Nadal uważam, że mdłe i rozmyte.
81
A ja polecam Haruki Murakami:
Przygoda z owcą
Tańcz, tańcz, tańcz (te dwie najlepiej w takiej kolejności, bo mają trochę wspólnych wątków)
Koniec świata i hard-boiled wonderland - moja ulubiona
Po zmierzchu - troszkę inne, takie króciutkie, ale też się podobało.
Teraz (czyli od ponad pół roku) czekam w bibliotece na Kronikę ptaka nakręcacza ale kolejka jest długa :x
Przygoda z owcą
Tańcz, tańcz, tańcz (te dwie najlepiej w takiej kolejności, bo mają trochę wspólnych wątków)
Koniec świata i hard-boiled wonderland - moja ulubiona

Po zmierzchu - troszkę inne, takie króciutkie, ale też się podobało.
Teraz (czyli od ponad pół roku) czekam w bibliotece na Kronikę ptaka nakręcacza ale kolejka jest długa :x
I've got the lot to burn...
82
niepiśmienny pisze:Czy byłbym geniuszem detalu, gdybym w swoim poście podał dokładny przepis na rogalika?
Są tacy którzy potrafią dostrzec cały świat zatopiony w smaku magdalenki, co nie znaczy, że musi mnie to porywać. Może nie tej klasy graczem jestem, by zachwycały mnie wędrówki z Cortazarem po psychice przepitej yerba mate.
Jeśli kawior to tylko rosyjski podany na blinie (np. "Zmartwychwstanie" Tołstoja). W moim mniemaniu, wielcy smakosze kawioru to najczęściej snoby, które próbują udowodnić swą wyższość. Ja preferuję bliny z dżemem lub kwaśną śmietaną i nawet największe pieniądze nie sprawią, że zmienie swój jadłospis, aby dostosować się do tych wyższych sfer i z zaciśniętymi zębami udawać oralną rozkosz.
Te opowiadania są przygnębiające? Czytałeś "Ditte"? "Katastrofa kolejowa" to chyba była próbka ironii początkującego pisarzyny, ja tam krzty przygnębienia nie znalałem. A to mistrzostwo szczegółu, fruwające kartki... Normalnie poczułem się jedną z nich.
Nadal uważam, że mdłe i rozmyte.
(Wybacz że późno odpowiadam.)
Uważać możesz.
Wiesz, smakowanie kawioru i innych delikatesów przychodzi zazwyczaj z wiekiem, tak jak niektóre inne rzeczy. Zrozumienie funkcji smaku. Oczywiście, większość poprzestaje na Big Macu i blinach z dżemem. Ale skoro mam wybór: Big Mac lub restauracja, to nikt mnie do Macdonalda nie zaciągnie. Do Cortazara i Manna musiałem dorosnąć. Tak samo do kawioru i do zrozumienia jego przewagi nad kaszanką, blinami, hamburgerem. Kawiorem można się zresztą tak samo najeść, oczywiście dobrze go zagryźć/zapić/spożywać partiami, bo można się zasolić.
Katastrofa kolejowa jest dosyć słaba, zgadzam się. Ale już śmierć w Wenecji - niesamowita. Choć dosyć przygnębiająca. Friedemann, Tonio Kroger - też przygnębiające. Tonio jest dobry. I te opowiadania nie są ani mdłe ani rozmyte. Są młodzieńcze, i to widać i czuć, ale już można mówić, że zapowiadają zdobycie Czarodziejskiej Góry. Być może po prostu Twój żołądek nie jest przystosowany do kawioru. I to nie jest genetycznie nabyta alergia, ale raczej Ty sam nie zadbałeś o jego przystosowanie.
Czy mam wyższość nad Tobą czytając i rozumiejąc/doceniając wybitną literaturę (Proust, Cortazar, Mann)? Zależy, jak na to patrzeć. Wrażliwy/wnikliwy czytelnik Prousta czy Manna ma pewną przewagę wiedzy, doświadczenia czytelniczego nad czytelnikiem Sienkiewicza czy Sapkowskiego. Obejmuje wzrokiem większy obszar niż ten drugi, tak ptak w locie widzi więcej niż ptak na ziemi. Jeśli to jest wyższość, to jestem wyżej, widzę więcej. Smakoszem na pewno jestem, ale nie czuję się specjalnie dumny z tego powodu. Ot, moje kubki smakowe są wrażliwsze od Twoich, moja korzyść (ach, kawior) i zarazem moje utrapienie (bliny z dżemem nie zaspokoją apetytu).
A jak dobrze napiszesz ten przepis na rogalika, to istotnie, będziesz geniuszem (a być może nawet czeka cię nieśmiertelność). Jak dobrze napiszesz, podkreślam. Albo jak kiepsko, ale na tyle nieźle, że chociaż zjadaczom hamburgerów się spodoba;)
84
Anne Rice - "Kroniki wampirów"
Graham Masterton - wszystko, a szczególnie zbiory opowiadań
Amelia Atwater-Rhodes - "Nocny drapieżca" (wiem, książka przerażająco prosta i bez przesadnych efektów specjalnych, ale według mnie lektura na wakacje w sam raz)
Graham Masterton - wszystko, a szczególnie zbiory opowiadań
Amelia Atwater-Rhodes - "Nocny drapieżca" (wiem, książka przerażająco prosta i bez przesadnych efektów specjalnych, ale według mnie lektura na wakacje w sam raz)
pisanie i herbata - moje ukochane narkotyki...
86
Ja się zgodzę z kolegą co do "Wyznań gejszy", reszty natomiast nie czytałam. Od siebie polecam m.in.:
- "Gildię Magów" i "Nowicjuszkę" Trudi Canavan, zapewniam, że nie ma tam krasnoludów, a elfow tym bardziej- nie obawiajcie się! :wink:
- "Buszujący z zbożu" J.A. Salinger - kultowa rzecz, więc warto przeczytać ze względu na to, a poza tym świetnie prowadzona narracja.
- " Eukaliptus" Murray Bail- wyjątkowa opowieść o życiu i miłości. Sama byłam zaskoczona, bo nie spodziewałam się, że ta książka okaże się tak... zajmująca, tak, to dobre określenie.
- "Gildię Magów" i "Nowicjuszkę" Trudi Canavan, zapewniam, że nie ma tam krasnoludów, a elfow tym bardziej- nie obawiajcie się! :wink:
- "Buszujący z zbożu" J.A. Salinger - kultowa rzecz, więc warto przeczytać ze względu na to, a poza tym świetnie prowadzona narracja.
- " Eukaliptus" Murray Bail- wyjątkowa opowieść o życiu i miłości. Sama byłam zaskoczona, bo nie spodziewałam się, że ta książka okaże się tak... zajmująca, tak, to dobre określenie.
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl
Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.
Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.
88
Och, sorki, nie wiem czemu tak napisałam :oops: Tzn, wiem- jest rano, a ja dopiero co wstałam i kiepsko kontaktuję 

Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl
Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.
Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.
91
Jeśli ktoś chce popracować nad wszechstronnością intelektualną, to polecam:
Bibliotekę myśli współczesnej, zwaną również pod nazwą "Plus, minus nieskończoność". Znajdziecie tam wszystko. Autorami są naukowcy, myśliciele, pracownicy naukowi, nobliści, doktorzy, autorytety intelektualne. Najlepsze jest to, że można to czytać i czytać, bo jest napisane przystępnym, komunikatywnym językiem. Tylko czasami zdarza się autor, który sam siebie nie rozumie, ale to rzadkość. Mam w domu ponad 100 książek z tej serii i gdyby nie ona, mój światopogląd miałby się nienajlepiej.
Melchior Wańkowicz - "Karafka La Fontaine'a". Biblia dziennikarzy. Dwa tomy. 1600 stron. Czyta się wyśmienicie. Każdy początkujący pisarz powinien to przeczytać. Doskonały język, logika, gramatyka... słowem wszystko. Szalenie wciągające.
Witold Gombrowicz - Dzienniki (trzy tomy, razem (mniej więcej) 940 stron). Można się nim zachwycać w nieskończoność.
Bibliotekę myśli współczesnej, zwaną również pod nazwą "Plus, minus nieskończoność". Znajdziecie tam wszystko. Autorami są naukowcy, myśliciele, pracownicy naukowi, nobliści, doktorzy, autorytety intelektualne. Najlepsze jest to, że można to czytać i czytać, bo jest napisane przystępnym, komunikatywnym językiem. Tylko czasami zdarza się autor, który sam siebie nie rozumie, ale to rzadkość. Mam w domu ponad 100 książek z tej serii i gdyby nie ona, mój światopogląd miałby się nienajlepiej.
Melchior Wańkowicz - "Karafka La Fontaine'a". Biblia dziennikarzy. Dwa tomy. 1600 stron. Czyta się wyśmienicie. Każdy początkujący pisarz powinien to przeczytać. Doskonały język, logika, gramatyka... słowem wszystko. Szalenie wciągające.
Witold Gombrowicz - Dzienniki (trzy tomy, razem (mniej więcej) 940 stron). Można się nim zachwycać w nieskończoność.