31

Latest post of the previous page:

Bardzo fajnie, że temat zainteresował i pojawiły się wypowiedzi. :) Mam nadzieję, że będą pojawiać się kolejne posty, na pewno dodam też coś jeszcze od siebie. Jutro z kolei, kiedy już będę w domu wieczorkiem, postaram się przedstawić wstępne tezy czy wstępne podsumowanie, na temat tego, co tutaj "powiedzieliśmy".

Dobranoc ;)
"Amatorzy czekają na natchnienie; reszta z nas po prostu bierze się za robotę". Philip Roth

- te słowa przytoczył w swoim powitaniu Patren :)

32
Widzę, że był tu poruszany temat tytułów rozdziałów. Mam taki problem: generalnie piszę po włosku, przekład polski istnieje dla "krewnych i znajomych".

Co zrobić jeśli tytuł oryginalny (włoski) jest grą słów, która, przetłumaczona na język polski nie zachowa ani krztyny znaczenia włoskiego?

Przetłumaczyć filologicznie z przypisem wyjaśniającym czy nie tłumaczyć i dać odpowiedni przypis dlaczego tak postanowiłam?



Będę wdzięczna za Wasze opinie.
"Se non ci avessero insegnato la colpa, nessuno peccherebbe"

33
Tytuły? Dwa, trzy słowa. Dobrze dopasowane, chwytliwe. Prostota jest chyba w tym wszystkim najważniejsza.

Podam parę przykładów moich tytułów:

Podróż donikąd, Umierając dla zasady, Wieczny wędrowiec...



Myślę, że łatwiej zapamiętać niż Bóg szerokiego czegoś-tam. Trzeba myśleć marketingowo jeszcze zanim cokolwiek się wyda :wink:

35
Radziłbym przeczytać post autorki tematu jeszcze raz. Serpe nie pyta się o to jakie pisać tytuły, zadała konkretne pytanie, a wy odpowiadacie, jakbyście w ogóle jej posta nie czytali, sugerując się jedynie tytułem tematu.



Co do postu, to dość trudne pytanie. Według mnie tytuły powinny być jednak tłumaczone, ale skoro tłumaczenie jest tak trudne, chyba najlepiej byłoby po prostu je upraszczać. Poza tym tytuł nie zawsze musi być dokładnie taki sam jak w oryginale, możesz dać najbliższe włoskiemu tłumaczenie.

37
@ Serpe

Wg. mnie - absolutnie nie tłumaczyć, jeśli tłumaczenie nie ma szans oddać oryginału. Zostawić włoski z tytuł z gwiazdką i dać przypis, wyjaśniający znaczenie i grę słów.

Ewentualnie zmienić tytuł, wszak nie ma najmniejszego sensu kurczowe trzymanie się czegoś, co po polsku traci oryginalny wydźwięk.
- I`d much rather be happy than right any day.

- And are you?

- Ah, no.

38
Właśnie dopiero za drugim spojrzeniem zauważyłem, że temat istniał wcześniej, nie mniej autorki pytanie było jasne, więc nie tak do końca się pomyliłem. :wink:

39
Pisanie tytułów to istotnie ciężki kawałek chleba. I o ile tytuły rozdziałów można potraktować lżej, to z nadaniem nazwy dla całości utworu jest już o wiele trudniej. Sam się dwa razy otarłem o ten problem.



Pierwszym razem gdy starałem się wymyślić tytuł dla mojej mini serii. Niestety nie trafiłem, bo tytuł zdradzał rąbek fabuły, który miał być dopiero odkryty później. Nim się zorientowałem, było już za późno. Tytuł poszedł w eter.



Drugi raz z kolei dotyczył tytułu tekstu jednego z moich znajomych. Tytuł który zaproponował i do którego się już przyzwyczaił niezbyt mi się podobał. Nie był zbyt... wyszukany. Chcieliśmy jakoś to zmienić, ale każda kolejna propozycja była odrzucana, bo nie oddawała tego, co chciał w tytule zawrzeć mój kolega. Ostatecznie stanęło na tym, że z mieszanymi uczuciami pozostawiliśmy oryginalny tytuł, jak by dziwacznie on nie brzmiał.
Mroczna strona wyobraźni. OPOWIADANIA ONLINE:

www.rchee.bloog.pl

O sprawach bardziej przyziemnych:

http://haes.wordpress.com/

40
Ja np. może nie jestem mistrzem tytułów, ale na pewno nie miałem nigdy problemu z ich układaniem. Mogę dołożyć bezproblemowo tytuł do swojego opowiadania, ale także do cudzego. Jeżeli się wie o czym się pisało to chyba nie jest aż tak ciężko nadać tytuł... No chyba, że ma się za dużo pomysłów.

41
Po czym poznaję, że napisany przeze mnie utwór jest kiepski? Ano po tym, że nie mogę mu nadać tytułu. A jeśli wszystko jest ok, to tytuł sam się w mojej głowie rodzi. I nie zgadzam się, że należy go wymyślać zanim się weźmiemy do pisania.

42
Alan pisze:Po czym poznaję, że napisany przeze mnie utwór jest kiepski? Ano po tym, że nie mogę mu nadać tytułu. A jeśli wszystko jest ok, to tytuł sam się w mojej głowie rodzi.


Zgadzam się. Dokładnie o to mi chodziło w poście wyżej pisząc, że "jeżeli się wie o czym się pisało to chyba nie jest aż tak ciężko nadać tytuł".


Alan pisze:I nie zgadzam się, że należy go wymyślać zanim się weźmiemy do pisania.


Można zrobić to na początku (tym bardziej jeżeli tytuł szczególnie się nam spodoba albo jeżeli czujemy od początku, że jest esencją tego świata, tej opowieści), ale ja przeważnie nadaje jakiś roboczy i na końcu tworze tytuł. Czasem pozostaje roboczy, ale często nie.

43
Ostatecznie można wziąć jakieś dziwne greckie czy łacińskie słowo kończące się na "-um". Cokolwiek by nie znaczyło, ważne by było długie.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

44
Fajnie jak tytuł jest oryginalny, błyskotliwy i takie tam, ale pamiętajmy, że na świecie jest kilka miliardów ludzi i oni też potrafią myśleć. Własny przykład zapodam sprzed paru dni.

Napisałem opowiadanie, któremu nadałem tytuł "Full metal jacket". I niedawno w telewizji patrzę, a tu poleci film o takim samym tytule. I tyle z mojej oryginalności. :D



A skoro temat dotyczy tytułów, to co możecie powiedzieć o tytułach książek Harlana Cobena? Może to tylko ja jestem jakiś dziwny, ale wydają mi się beznadziejne jak na autora tej klasy. Ktoś podziela moje zdanie?

45
W sumie może dla niego tytuł jest tylko etykietą i nie traci dni i nocy na wymyślanie stosownego, chwytliwego tytułu, nie wygrywa sobie włosów z głowy (jak ja) gdy nie może nic wymyślić. A może najzwyczajniej w świecie zdaje sobie sprawę, że dla fanów liczy się jego nazwisko na okładce, a nie tytuł, żeby przeczytać książkę.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”