46

Latest post of the previous page:

Jest mniej barokowych wodotrysków niż w późniejszych powieściach i dobrze.


Mnie właśnie te "barokowe wodotryski" wprawiają (a raczej wprawiały kiedyś, bo czytałem tak często, że się przejadłem) w niepohamowany zachwyt estetyczny. Poza łysiakiem jeszcze tylko Nietzsche i Bruno Schultz wywoływali we mnie podobne fale emocjonalnego wzburzenia. Przy czym nie treść je wywoływała, a język, kompozycja słów. Bo na mnie zawsze głębiej oddziałuje kompozycja słów, niż kompozycja myśli. I u łysiaka ta tendencja zdaje się być podobna.



Drażnią cię "barokowe wodotryski", ale zważ na to, że łysiak jest werbalistą. U niego fabuła nigdy nie odgrywała kluczowej roli, była tylko pretekstem, do filuteryjnych zabaw językowych. Pan łysiak już nawet nie dba o to, czy te same myśli powtarzają się w jego książkach, czy nie, bez przerwy pisze o tym samym, z taką różnicą, że kompozycja słów nieznacznie się zmienia (na przykład chłopiec bawiący się na plaży i zabrany z niej przez fale, pojawia się i w "Statku" i we "Flecie z mandragory").



I teraz zmierzam do sedna. Pan łysiak jest z wykształcenia Architektem i Urbanistą, jego umysł jest ukierunkowany na tworzenie kompozycji przestrzennych. Wydaje mi się, że z tego powodu został poniekąd pisarzem, bo tworzenie kompozycji z powtarzalnych elementów graficznych, to nic innego jak nieco inny rodzaj kompozycji architektonicznej.

Ktoś taki zawsze będzie przedkładał słowa nad myśli, będzie się skupiał na kompozycji werbalnej, a nie na tym, co się za nią kryje. Innymi słowy: bardziej będzie interesowała go fasada, a nie wnętrze budynku.



Pan łysiak jest werbalistą, a nie fabularystą (wiem, mało szczęśliwe pojęcie).



W ten sam sposób można dokonać podziału czytelników. Jedni chcą obcować z językiem, na którym mogli by się wzorować w codziennym, namacalnym życiu, a inni z fabułą, którą mogli by przeżywać i przepuszczać przez filtr własnych doświadczeń.



Ja jestem czytelnikiem werbalnym, a nie fabularnym. Dlatego tak bardzo lubię "barokowe wodotryski" w każdej, wybitnie napisanej prozie.



Można by nawet powiedzieć, że Pan Waldemar łysiak jest poetą. Nie tworzy powieści w dosłownym znaczeniu tego słowa, lecz coś w rodzaju rozpoetyzowanej prozy. Mnie, jako werbaliście, bardziej to odpowiada niż sucha fabularna powieść, która się ciągnie w nieskończoność bez prawdziwej, romantyczno-barokowej wirtuozerii.

Dodane po 2 minutach:

P.S.



Fabularysta = pisarz fabularny (tak lepiej brzmi).

47
Każdy czytelnik nieco inaczej odbiera słowo pisane, ma inne preferencje itp.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

48
A ja jestem orędowniczką maksymy: ,,Co za dużo, to niezdrowo". O ile czytam krótkie opowiadanko w takiej konwencji, to jest fajnie. Jeśli to się wydłuży na min. 20 stron to ja wysiadam. Poza tym każda przesada jest zła, jak przedobrzymy w obie strony, będzie źle. Oczywiście zawsze się znajdą fani równoleżników zdań i barokowych opisów, jednak większość może to drażnić. Taki ma styl, nie dla każdego strawny.

Dodane po 2 minutach:

a przy okazji skoro jestem w tym dziale:



Jako historyk nie chciał pan kiedyś napisać powieści historycznej, stylizowanej, której akcja toczy się np. w XIX wieku albo w starożytności?

49
icy_joanne pisze:

Jako historyk nie chciał pan kiedyś napisać powieści historycznej, stylizowanej, której akcja toczy się np. w XIX wieku albo w starożytności?
Na razie bawię się historią alternatywną. Elementy takowej wystapiły np. w moim "Mroku nad Warszawą", a teraz w "Wilczym Legionie". Ale to pierwsze to przełom XIX i XX w, drugie - Polska międzywojenna. Wiesz, najlepiej pisać o tym, na czym się znamy. Starozytność to generalnie nie moja dziedzina ( poza ewentualnie militariami i kilkoma drobniejszymi zagadnieniami), XIX wiek - tak sobie ( dość dobrze znam koncówkę tego okresu), natomiast specjalizuję się poniekąd w dwudziestoleciu miedzywojennym, a szczególnie służbach specjalnych tamtych czasów.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

50
Chętnie bym coś przeczytała z okresu dwudziestolecia, lubię literaturę z tego okresu. Generalnie żałuje, że nie poszłam na historię - archiwizację. Mogłoby mi si przydać.

51
icy_joanne pisze:Chętnie bym coś przeczytała z okresu dwudziestolecia, lubię literaturę z tego okresu.
Wystarczy zaglądnąć do aktualnej Nowej Fantastyki :) Dołożę notkę warsztatową która miała być zamieszczona pod opowiadaniem, ale się omsknęła.
icy_joanne pisze:
Generalnie żałuje, że nie poszłam na historię - archiwizację. Mogłoby mi si przydać.
Tak, jeśli chodzi o pisarstwo, to przdatne specjalności.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

53
Raz jakiś tekst skomentowałem. Przeważnie nie mam kiedy, bo wiekszość czasu zabiera mi szlifowanie własnych tekstów :) I nie uważam się za fachowca w dziedzinie literatury, nie sądzę, abym najgorzej pisał, ale u mnie wiele rzeczy dzieje się intuicyjnie, czasem nie jestem nawet w stanie powiedzieć dlaczego tekst mi się podobał. Najlepszymi komentatorami są nie autorzy, a redaktorzy. Posiadają umiejętności teoretyczne i praktyczne - zdobyte przy poprawianiu cudzych tekstów. Autorzy tylko te drugie, dużo skromniejsze, bo koncentrują się na własnych.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

54
Adam, czy piszesz zwykle według planu, przemyślawszy uprzednio fabułę i główne motywy, mając pod ręką notatki?



Czy zdarza Ci się, że masz intrygującą postać lub niecodzienne wydarzenie i pisząc, jesteś bardziej obserwatorem, niż wymyślaczem? Pozwalasz swoim bohaterom zerwać się z uwięzi własnej wyobraźni? Zaskakują Cię czasem?



PS. Icy, Adam wspominał, żeby mu nie "panować" :wink:

55
Jacek Skowroński pisze:Adam, czy piszesz zwykle według planu, przemyślawszy uprzednio fabułę i główne motywy, mając pod ręką notatki?
Tak, to standard, tym bardziej, że ja szukam natchnienia przeważnie w historii, a to wymaga zgromadzenia pewnych informacji. Typowym przykładem jest moje ostatnie opko z NF, gdzie snuję wizję alternatywnej Polski z okresu 20 - lecia miedzywojennego. Wykorzystuję tam min. autentyczne, aczkolwiek całkowicie zapoznane wynalazki, badania które swego czasu narobiły sporo szumu, a potem z nich zrezygnowano itp.
Jacek Skowroński pisze:
Czy zdarza Ci się, że masz intrygującą postać lub niecodzienne wydarzenie i pisząc, jesteś bardziej obserwatorem, niż wymyślaczem? Pozwalasz swoim bohaterom zerwać się z uwięzi własnej wyobraźni? Zaskakują Cię czasem?
Tak, oni są do pewnego stopnia autonomiczni. Oczywiście, mam nakreśloną główną oś fabularną i tego się trzymam, ale czasem, mimo, że zaplanowałem np. konkretną scenę, zmieniam zupełnie tekst w trakcie pisania, bo np. nachodzi mnie myśl: " Cholera! Przecież tego typu facet by takiej rzeczy nie zrobił!". No i zmieniam.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

56
Jacek Skowroński pisze:


PS. Icy, Adam wspominał, żeby mu nie "panować" :wink:


Hmm zapomniałam. To wszystko przez to, że ,,pan" kojarzy mi się z pewnym sensie z awansem społecznym. Gdyby ktoś do mnie na forum zwracał się ,,pani Joanno" to oznaczałoby to, że:

a) wyszłam za jakiegoś znaczącego wydawcę

b)właśnie obchodzę 65 urodziny

Poza tym mój były nauczyciel historii zawsze budził mój respekt. :)

57
Wspominałeś, że piszesz codziennie. Starasz się za wszelką cenę coś napisać, nawet gdy nie masz na to zbytniej ochoty, wprowadzasz sobie jakiś wewnętrzny rygor i dzienne limity, że na przykład musisz codziennie minimum pięć tysięcy znaków wystukać? Jak to u ciebie jest z organizacją tego typu pracy.

Bardzo ciekawy jestem w jaki sposób organizujesz sobie prace pisarską, oczywiście w natłoku innych obowiązków, których posiadasz pewnie bez liku. Jak sobie z tym radzisz, ciekaw jestem? :D
Jak ja nie lubię początków. Czemu zawsze są takie trudne?

58
Dogen pisze:Wspominałeś, że piszesz codziennie. Starasz się za wszelką cenę coś napisać, nawet gdy nie masz na to zbytniej ochoty, wprowadzasz sobie jakiś wewnętrzny rygor i dzienne limity, że na przykład musisz codziennie minimum pięć tysięcy znaków wystukać?
Tak, jak pisałem mam taki limit. 3-5 k znaków dziennie. Ja często nie mam ochoty pisać i nie chodzi tu o samo pisanie, bo to sprawia mi przyjemność, ale o fakt, że muszę pisać zmęczony, czasem podenerwowany po pracy itp.
Dogen pisze:Jak sobie z tym radzisz, ciekaw jestem? :D
Normalnie :) Podejmuję się napisania konkretnego tekstu, a potem staram się dotrzymać terminu. Ot cała filozofia :) Oczywiście od czasu do czasu robię sobie przerwę w czasie której w ogóle nie piszę, albo piszę po kilka zdań dziennie. ładuję wtedy "akumulatory", odpoczywam, lub staram się udoskonalić warsztat. Wtedy zdarza się, że pracuję kilka godzin nad paroma zdaniami, aby np. podwyższyć sobie poprzeczkę w obszarze dajmy na to języka. Analizuję teksty innych, lepszych ode mnie pisarzy i zastanawiam się co mi się w ich pisaniu podoba, co jest do "wyrzucenia", bo nie pasuje do mojego charakteru pisarskiego, stylu pisania, zastanawiam się co bym dzisiaj zmienił w tym co napisałem rok czy pół roku temu. Tak to mniej więcej wygląda :) Jeszcze bardziej ogólnie - nie do końca zgadzam się z teorią Andrzeja, że pisarstwo to rzemiosło. Uważam, że owszem, potrzebne są tu pewne umiejętności rzemieślnicze, mozolne doskonalenie warsztatu, jednak samo to - nie wystarczy. Tak, jak nie wystarczy sam koncept - bez umiejętności warsztatowych, możliwości przedstawienia go w taki sposób, aby czytelnikom czytało się to "gładko". Dlatego ja pracuję "skokowo". Przez jakiś czas pozostaję na pewnym etapie, potem staram się doskonalić warsztat ( rzemiosło), a później testuję nabyte umiejętności "zapominając" o warsztacie ( bo dobrze przyswojone umiejętności powinny być wykorzystywane odruchowo), koncentrując się na "artyźmie"/ wenie - jakby tego nie nazwać. Czy postępuję słusznie, czy coś z tego wyjdzie - czas pokaże.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

59
Rozumiem, jesteś raczej sumienny i zdyscyplinowany, bo bez tego pewnie ani rusz w tym fachu.

A jak zapatruje się twoja rodzina i najbliżsi na twoje "pisarstwo"?

Akceptują to w pełni i powiedzmy raczej nie przeszkadzają ci w wykonywaniu twojej pasji?

Na przykład żona nie ma ci za złe, że nie zajmujesz się nią, a siedzisz non stop nad klawiaturą? :D .

Ja sobie radzisz z łączeniem tych wszystkich czasami przeszkadzających czynników?

Bo nie mów, że jest super i różowo, bo ci nie uwierzę :D .

Na koniec przepraszam za może zbyt osobiste pytania, ale lubię wiedzieć takie rzeczy, interesuje mnie otoczka zewnetrzna takiego procesu.



Oczywiscie jak chcesz to nie musisz odpowiadać :D .
Jak ja nie lubię początków. Czemu zawsze są takie trudne?

60
Dogen pisze:A jak zapatruje się twoja rodzina i najbliżsi na twoje "pisarstwo"?
Pozytywnie :)
Dogen pisze:
Akceptują to w pełni i powiedzmy raczej nie przeszkadzają ci w wykonywaniu twojej pasji?
Nie przeszkadzają, ale pamiętaj, że w moim przypadku to już nie tylko pasja, ale i po troszę sposób zarobkowania.
Dogen pisze:
Na przykład żona nie ma ci za złe, że nie zajmujesz się nią, a siedzisz non stop nad klawiaturą? :D
Może by i miała, gdybym siedział non - stop nad klawiaturą. Dlatego wyznaczyłem sobie limit 3 - 5 k znaków. To są jakieś 2 góra 3 godziny roboty. Później jest jeszcze czas dla rodziny.
Dogen pisze:
Ja sobie radzisz z łączeniem tych wszystkich czasami przeszkadzających czynników?
Jakoś :)
Dogen pisze:
Bo nie mów, że jest super i różowo, bo ci nie uwierzę :D
Trudno :P Sęk w tym, że z rodziną jest jak najbardziej różowo, problemy mam z połączeniem pracy zawodowej z pisarstwem. Bo mój zawód wysysa mnóstwo energii, mam świadomość, że gdybym mógł ograniczyć pracę w szkole ( nie mówiąc już o jej rzuceniu), pisałbym nie tylko więcej, ale i lepiej. Niestety, na razie jest to pieśń przyszłości.
Dogen pisze:
Oczywiscie jak chcesz to nie musisz odpowiadać :D .
Dogenie, ja jestem osoba asertywną, naprawdę potrafię powiedzieć komuś, aby się odwalił :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

61
W takim razie dziękuję za twe odpowiedzi na me pytania :D i oczywiście dzięki za to, że nie kazałeś mi się odwalić, a ja dowiedziałem się to i owo :D .
Jak ja nie lubię początków. Czemu zawsze są takie trudne?

Wróć do „Strefa Pisarzy”