oświadczyny po arabsku, dialog

1
Pierwszy raz daję coś od siebie do sprawdzenia. Króciutko, żeby nie męczyć.



Było to około cztery lata temu, kiedy po długich rozmowach, namowach i prezentowaniu wszystkich "za" przy jednoczesnym pomijaniu jakichkolwiek "przeciw", udało mi sie w końcu przekonać rodziców do założenia Internetu. Stałe łącze - jak to pięknie i dostojnie wtedy brzmiało.

Z zapałem młodego i ciągle przekonanego o swojej sile naukowca rozpoczęłam kulturowe podróże po wirtualnym świecie. Sprawa arabska była już wtedy w obiegu. Pomyślałam więc, że warto sprawdzić samemu jak stereotypy mają się do rzeczywistości. Poszłam na któryś z miedzynarodowych czatów, gdzie internauci tworza istną mozaikę narodowości z przewagą Turków, Polaków i Arabów.

Długo czekać nie musiałam. Mój internauta doświadczalny pojawił się w kilka minut po tym, jak zalogowałam się do jednego z pokoi. Arab, Marokańczyk. W przeciwieństwie do Algieryjczyków, bądź Mauretańczyków oni tam wciąż szanują, a wrecz kochają swojego władcę, następcę samego Proroka, co jedynie świadczy o silnie zakorzenionej arabskości w umysłach tych ludzi. A to dodawało jedynie wiarygodności mojemu doświadczeniu.

- Masz chłopaka ? - spytał po pieciu minutach rozmowy, w których zdąrzyłam wypowiedzieć się na trzy iście poważne kwestie przez niego poruszone: co robię w wolnym czasie, jakie zwierzę lubię najbardziej i jakie danie jest według mnie najsmaczniejsze.

- Nie.

- A jaki powinien być ten twój jedyny ?

- Cóż, nie mam określonego typu. Ważne, bym mogła z nim spełnić marzenia. - I nie czekajac na to, aż spyta, o czym marzę, powiedziałam wprost:

- Porwałbyś mnie ?

- Myślisz, że my tutaj porywamy kobiety ? żyjemy przecież w cywilizowanym świecie. Tylko wy, Europejczycy, uważacie nas za gorszych. - Choć nie widzialam mojego rozmowcy, ani nie słyszałam jego głosu, z prędkości z jaką pisał te zdania i z ilości błedów, które popełniał, wiedziałam, ze poczuł się urażony.

- Ale... nie zrozumiałeś mnie. Wiesz, to taka moja fantazja. Chciałabym, aby mężczyzna mnie porwał. To takie ekscytujace, dzikie. Lubię, gdy on jest silny i panuje nade mną. Tylko ta fantazja wydaje mi się trochę szalona. Nie wiem, czy to przypadkiem nie zakrawa na jakieś zboczenie, więc pytam się mężczyzn na internecie, czy byliby w stanie coś takiego zrobić. Obserwuje reakcje i przy tym sprawdzam, jakie mam szansę na zrealizowanie tego marzenia.

- Ach, to tak. To nie ma problemu. Tylko podaj mi swój adres i powiedz, kiedy mogę przyjechać.

- żartujesz ? - Wcale nie musiałam udawać zdziwionej.

- Nie. Jak chcesz, to cię porwę.

I po chwili:

- Możemy ustalić, jakie imiona nadamy naszym dzieciom ?

W tym momencie odniosłam wrażenie, że przesadziłam. Eksperyment eksperymentem, ale nie chciałam żadnemu chłopakowi z Trzeciego świata robić nadziei na ożenek z Europejką. Zanim zdąrzyłam cokolwiek odrzec, on już zaproponował imię dla naszego syna.

- Nasz syn będzie się nazywał Ali. - I żeby nie wypaść zbyt tyrańsko, za moment dorzucił:

- Podoba ci się to imię ?

- No, nie wiem. Ali... To tak jak ten z rodziny Muhammada ?

- Tak. Ali ibn Abi Talib.

- Dziwne. Przecież tyle przez niego było nieporozumień, kłótni i podziałów, a ty chcesz własnego syna od jego imienia nazwać ?

- Jak tak możesz ? Przecież on jest najważniejszy po Proroku.

- No, tak. Wybacz... A dlaczego nie moglibyśmy go nazwać Ahmed ? Miałby imię jak sam Prorok. Nie jakiś tam drugi w hierarchii.

- Ja nazywam się Ahmed.

- Aaa, patrz, zapomniałam przez to wszystko spytać, jak ci na imię. Dobrze, że jakoś ten temat poruszyliśmy. Miło mi. Magda jestem.
Lodowka jest przyczyna, dla ktorej wywoluje wojne cynikom.

2
Hmm... Po przeczytaniu tylko jedno pytanie przychodzi mi do głowy: i co z tego?



Takie to było... nijakie. Historyjkę tego typu mogłaby opowiedzieć mi znajoma w drodze do szkoły. Zwykłe, nudne opowiadanko. Na początku napisałaś "krótkie, żeby nie męczyć". Proponuję jednak napisanie czegoś dłuższego.



Styl nie jest zły, ale dobry raczej też nie. Błędów nie za dużo. Rzuciło mi się w oczy jedynie to:


Poszłam na któryś z miedzynarodowych czatów


Weszłam. Ale to i tak brzydko.



Ogólnie, pustka. Nic nowego. Nic ciekawego. Nic specjalnego.
I've got the lot to burn...

4
Czytać przeczytałam i to szybko, bo krótkie.

Temat taki nie bardzo. Może jakbyś opowiedziała jakąś ciekawą historię, to byłoby fajne. A tak to w sumie nie wiem, co powiedzieć.

5
A ja po przeczytaniu mam wrażenia dosyć... pozytywne? Chyba tak. Opowiadanie wywołało u mnie uśmiech, wydaje mi się także, że udało Ci się (świadomie lub nie) wysnuć dosyć specyficzny, zimny klimat.



Jednak, fakt faktem, strasznie krótkie i właściwie nie za wiele da się rzec. Styl jest obiecujący, widać, że nie jesteś jakąś straszną amatorką. Mimo to wciąż trudno mi się wypowiadać, oprócz tego, że nie jest źle. Z błędów szczególnie rzucił mi się w oczy jeden:


zdąrzyłam
zdążyłam



Rzeczywiście, dosyć puste to opowiadanie, jednak dostrzegłem w nim pewne walory i doceniłem.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

6
Bardzo, ale to bardzo mi się spodobało. Naprawdę.

Czekam na kolejny Twój tekst.
Najtrudniej nauczyć się tego, że nawet głupcy mają czasami rację. – Winston Churchill

7
Dobrze się czyta. ładnie snujesz opowieść, która niestety zdycha. Niech on Cię naprawdę porwie! Niech okaże się... możliwości jest całe mnóstwo. Masz niezłą historię, ale niewykorzystaną. Stad niedosyt, bo czytelnik oczekuje, że czymś go zaskoczysz, pokażesz, iż pod podszewką rzeczywistości dzieje się więcej, niż się filozofom kiedykolwiek wyśniło.



Nie bój się zmęczyć czytelnika, jeśli opowieść wciąga, jest Twój. Jeśli nudzi, to już po paru zdaniach czy akapitach.



Trzymaj się!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”