Hyperion - fantastyka najwyższej klasy

1
No dobra, od czego by tu... Uch.



Niezaprzeczalne dzieło gatunku SF.



Właściwie na tym mógłbym skończyć. No, ale oczywiście jeszcze trzeba się po lansować pisząc konkretną, rozbudowaną recenzję.



Hyperion to powieść Dana Simmonsa z 1990 roku. Bardzo popularna w stanach, u nas przeszła w pierwszym wydaniu niejako bez echa. Niedawno jednak wydawnictwo MAG zaserwowało nam wydanie drugie.



Obrazek



Jestem maniakiem fantastyki, ale o Hyperionie słyszałem wcześniej bodajże tylko raz, i nigdy na niego nie polowałem. Pewnego dnia dłubię między półkami w Empiku i nagle widzę to. Wielka, gruba książka, twarda oprawa, szycie, wyjątkowo piękne wydanie.

Z tyłu zachwyty nad powieścią. Super-duper hit. Klasyka.



Uśmiechnąłem się pod nosem i mówię sobie: "Skoro to taki kurde hicior, to czemu nigdy o tym nie słyszałem?" Znacie to pewnie. Kiedy na samej okładce wydawca zapewnia że oto trzymacie w dłoniach świętego graala literatury... No właśnie. Odłożyłem rzecz na półkę.

Jednak moja niezaspokojona estetyka kazała mi kupić ten wolumin za drugim podejściem. Wczoraj skończyłem czytać.



Ta książka to autentyczne Dzieło przez wielkie D.



Siedmioro pielgrzymów (polityk, wojownik, poeta, kobieta-detektyw, kapitan statku, ksiądz i naukowiec) przybywa na zaściankową planetę Hyperion, słynącą z konstrukcji zwanych Grobowcami Czasu, zbudowanych przez nie wiadomo kogo i nie wiadomo kiedy.

W obliczu międzygalaktycznego konfliktu zostali wybrani aby wziąć udział w ostatniej pielgrzymce do żyjącej w pobliżu grobowców niesłychanie potężnej i groźnej istoty zwanej Chyżwarem. Chyżwar lubuje się w śmierci, a swoje ofiary nabija na ogromne drzewo z żywych ostrzy.

Każdy z pielgrzymów może poprosić Chyżwara o jedną rzecz, ale tylko jeden z nich zostanie wysłuchany. Reszta zginie.



Powieść zbudowana jest z serii opowiadań. Podczas podróży każdy z Pielgrzymów opowiada swoją historię i o swoich związkach z tą przedziwną planetą. Konstrukcja jest tak sprytna, że właściwie mamy do czynienia z sześcioma opowiadaniami w różnym stylu, tempie, narracji, traktujących o różnych sprawach i właściwie wyczerpujących wszystkie, najpopularniejsze, klasyczne tereny gatunku.



Mamy więc opowieść o poznawaniu obcej kultury, mamy kosmiczne bitwy, mamy krótki, ale intensywny element Cyberpunka, mamy te najbardziej klasyczne opowiadania SF, mamy sztuczne inteligencje. Ilość wątków jest wręcz nieprawdopodobna! Wszechświat Hyperiona, Hegemonię i WszechJedność łatwo poznajemy dzięki spojrzeniu na ten świat oczami różnych ludzi, zajmujących różne pozycje społeczne.



Nie widziałem jeszcze dzieła SF, które jest tak intertekstualne jak Hyperion. Autor wręcz bawi się wtrącaniem elementów i nazwisk (!) znanych każdemu maniakowi fantastyki. Mamy więc w Sieci "przestrzeń Gibsona" (Gibson to twórca pojęcia Cyberpunk i autor pierwszej powieści z tego nurtu: Neuromancera), mamy napędy Hawkinga (Hawking - sparaliżowany naukowiec, wielki teoretyk naszego wieku), mamy mnóstwo poezji Yeatsa i innych, prawdziwych i wymyślonych autorów.

Wreszcie cała powieść jak i tytuł pochodzi z poezji amerykańskiego romantyka Johna Keatsa, który w dodatku pojawia się w książce.

Mamy puszczanie oka do fanów Deckarda z filmu "Blade Runner". Mamy kryminał, opowieść militarną, religijną i psychologiczną.



No dobra.



Jeżeli miałbym wymienić jedną wadę książki, to byłaby to narracja. Nie zrozumcie mnie źle - książka nie jest źle napisana. Jest napisana prosto. Na początku nieco mi to przeszkadzało, a potem się przyzwyczaiłem. Simmons używa najprostszego języka, żeby każdy pomysł przekazać czytelnikowi bezbłędnie. Czytając w ogóle nie zwracamy uwagi na język. Czy to dobrze, czy źle - pozostawię Waszej opinii. Ja uważam, że "niewidzialny język" to ciekawe zagranie, na które ja bym się jednak nie zdecydował. Możliwe jednak, że narrator chciał pozostać bezduszny i anonimowy, żeby zaakcentować charaktery postaci... Co udało mu się perfekcyjnie.



Mnogość pomysłów i bogactwo kosmosu w Hyperionie poraża. Tak samo jak zakończenie, które zostało perfekcyjnie wyważone, i jest niejako otwarte dla czytelnika.



I proszę. Tak oto dość nowa książka, jeszcze do niedawna obca dla mnie, szybko awansowała na bardzo wysokie miejsce w moim prywatnym rankingu SF. Polecam wszystkim. Po prostu majstersztyk.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

2
Z opisu wychodzi na to, że jest to książka perfekcyjnie nie dla mnie... Jednakże znając życie, gdy przebrnę przez te książki, które teraz czytam (ostatni tom Wiedźmina, "Lód" Dukaja, "Traveler" Johna Twelve Hopkinsa), pewnie sięgnę i po Hyperiona, choćby i z biblioteki - po to, żeby zobaczyć, na cześć czego największy fan i znawca fantasy na forum, tak niesamowicie wybredny, bije peany ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”