łączenie rodzajów narracji

1
Witajcie.

Przyszedł mi do głowy pomysł, by może w pewnych moich przyszłych dziełach, użyć 2 rodzaje narracji w jednym tekście, historii. Przedstawiłoby różne sytuacje w różnym świetle, z różnej strony i perspektywy, więc wzbogaciłoby przekaz. Tak uważam. Pasowałoby to bardzo dobrze do tego, co mi chodzi po głowie, nad czym pracuję. Tak sądzę. Jednak dla początkującego może to się okazać porażką z powodu niewłaściwego użycia i połączenia obu różnych technik narracyjnych. Dlatego chcę byście przybliżyli mi ten problem, pomogli, doradzili, powiedzieli wszystko, co wiecie na ten temat z ogółu, obserwacji i własnego doświadczenia. Będę bardzo wdzięczny, jak zawsze. Przyszło mi na myśl coś w tym stylu:



Deszcz lał jak oszalały. Gęste strugi chłodnej wody atmosferycznej oblewały Tony'ego. Wiejący wiatr powodował zafalowania ścieżek, po których spadała na ziemię kropla za kroplą. Teraźniejsza pogoda była bez cienia wątpliwości odzwierciedleniem stanu emocjonalnego jaki w sobie dusił Tony. Stał na środku ulicy, tu w małej mieścinie Ravenhill i Bóg dobrze wiedział czego od niego chce. Tony po uświadomieniu sobie, co się dzieje z jego życiem i życiem wszystkich na których mu zależy, jakby mógł - zabiłby się. Nie zrobi tego jednak. Ma w sobie dość możliwości, wiary i siły, by przezwyciężyć samobójcze myśli i olać to wszystko. Jak zawsze. Także jak zawsze Tony potrzebuje trochę czasu, by wziąć się w garść i wygrać ze wściekłością, którą w tym momencie w sobie tłumi. Do czasu.

Czego ode mnie chcesz? Tony zadawał w myśli retoryczne pytania do Boga. Czy to jakieś pieprzone przeznaczenie, czy wyłącznie moja wina?

- Odpowiedz mi do cholery! - krzyknął głosem pełnym żalu skierowanym do Boga, kierując wzrok ku górze, jakby wiedział, że całe niebo obserwowało go właśnie teraz, stamtąd. - Mam dosyć cierpienia. Ja, Tony Agnoise - jego głos zachrypł, ucichł, jakby jakiś impuls jaźni przypomniał mu nagle do kogo się zwraca - jestem tu i nienawidzę Cię! Póki żyję wiedz, że będę cię co dzień przeklinał, póki żyję, słyszysz? - moment rozpaczy przemienił się w agresję skierowaną do Stwórcy, obarczanie winą za wszystko, przez co Tony cierpiał. - Ha! Ależ cóż to za pytanie, prawda Panie Wielki I Wszechpotężny? - słowa te brzmiały drwiną z powodu niezrozumienia bezsilności Tony'ego wobec tego, co tak bardzo chciał zmienić, lecz nigdy nie potrafił - świata. - Przecież ty nikogo nie słyszysz! Jesteś głuchy i ślepy na ludzkie cierpienie. To jest fakt i jedyna prawda. Jedyna pragówniana. Jesteś obojętny wobec każdej istoty żywej, jesteś bezsilny! - po wilgotnym od deszczu policzku Tony'ego spłynęła gorzka łza.

W jego głosie było czuć tyle, cierpienia i załamania, tyle rozpaczy, jakby cały świat naprawdę się na nim uwziął. Wypowiadając te słowa, był pewien, iż jednak Bóg słyszy i widzi wszystko, ale pod wpływem impulsu emocji wolał odegrać się na Nim i wbrew własnemu przekonaniu zaprzeczyć własne świadomości. Wiedział co robi. Zawsze wie. Jak zawsze ambiwalentny we wszystkim. Cały Tony Agnoise. Zawsze myślałem, że jesteś dobry, lecz myliłem się. Odkąd zacząłem więcej myśleć... Poznałem się na tobie. Jest mi teraz obojętne... Wszystko jest mi obojętne kierował te myśli, już nie jak wcześniej z podniesioną ku niebu głową, lecz tym razem ze wzrokiem wbitym w zalewany deszczówką asfalt.

- To bez sensu... - mówiąc to, Tony pod wpływem desperacji wyciągnął rewolwer spod paska od spodni. - To koniec. Już nie będzie "happy endu". - chciał się zemścić na Bogu i zabić się, bo wiedział, że wtedy skończy się jego cierpienie przy okazji robiąc na złość Absolutowi. - Tony nie przeprosi. - stwierdził i nerwowym ruchem ręki włożył do jednej z komór bębenka wyjęty z kieszeni nabój 4.5''. - Jestem pod wrażeniem, wiesz? Naprawdę. że pozwalasz mi się zabić. Brawo. Gotowe... - niemal równocześnie rozdźwięczał głucho cyngiel. - Zabić, czy nie zabić się o to jest pytanie... - Tony wiedział co za chwilę nastąpi. Był gotów. Naprawdę był... - Pytanie... - Tony przyłożył broń do potylicy, wyglądając jak zmęczony życiem i skrajnie zdesperowany dowódca oddziału w chwili przed dosłowną "kapitulacją"... - Masz odpowiedź. - Tony nacisnął spust. Broń wystrzeliła. Pogłos eksplozji, która przed ułamkiem sekundy zaszła w komorze, dźwięczał w uszach Tony'ego.

Czy już... Dlaczego nic... zdarzyło się coś nie przewidywalnego. Spojrzał się na broń zdziwionym wzrokiem, jakby nie mógł zrozumieć, dlaczego i tym razem nie udało się. Tak, jakby nie mógł się nadziwić, czy to przez jego głupotę, czy Bóg jednak wysłuchał jego słów i dał mu po prostu szansę. Cud? Raczej nie. Tony nie mógł uwierzyć w to, co się przed sekundą stało - Nie trafił!

(...)



Wiem, zrobił się z tego short, ale napisałem to tylko po to, byście załapali o co mi chodzi. W pewnych momentach chce zaimplementować trzecioosobową i pierwszoosobową. W oryginale ma być bardziej elastycznie i bardziej dopracowane, a przede wszystkim lepiej użyte.

Czekam na rady od Was dotyczące tego tematu - łączenia pierwszoosobowej narracji z trzecioosobową, i w ogóle łączenia stylów narracji.



Ps: Kombinujmy, nie kopiujmy.

2
Ostatnio sam praktykuję takie łączenie, nie wyłączając narracji w drugiej osobie. Mam wrażenie, że ta ostatnia daje szczególne możliwości, tak rzadko wykorzystywane.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

3
Moim problemem w pisaniu jest to, ze najchętniej bym prowadziła narracje, yyyy cały czas... ale muszę się jakoś oduczyć. Alo prowadzę całkowitą narrację albo same dialogi, trudo jest mi je jakos połączyć. Ale w każdym bądz razie się uczę....

5
uniwers, chcesz mi powiedzieć, że warto bym przeczytał ten cykl, bo mogę się dzięki temu poduczyć i samemu przekonać jak to wygląda w praktyce, tak? Mam to. Mam cały cykl, tylko 13 część po angielsku. To są ebooki. Czekają, aż będę miał dość silnej woli, by chcieć to wszystko przeczytać. Ostatnio jestem zapracowany wyszukiwaniem i czytaniem materiałów popularnonaukowych i innych. Jednak jeśli to ma mi pomóc, to lepiej jak zacznę czytać od jutra...



PS:Dzięki za wskazówkę. Nie wiedziałem, a mam to u siebie na dysku ;-)



Anya masz rację, trzeba w sobie wyrobić wyczucie pisarskie, żeby się nie ponieść woli twórczości i nie zagalopować za daleko, bo spowolnimy akcję, lub zubożymy ją, ograniczając narrację i opisy czegokolwiek do minimum. To podstawowy błąd i jeśli źle będziemy gospodarować umiarem narracja - akcja - dialog, to wyjdą nam nudy i z pewnością efekt wcześniej nie zamierzony. Ważną umiejętnością jest wyczucie tak samo, jak w sztuce, muzyce, czy np. gastronomii. To nieodłączny element, który albo posiadamy od urodzenia wraz z talentem pisarskim, albo dopiero się tego uczymy i rozwijamy. Trzeba pamiętać jednak, że wyczucia uczymy się głównie w praktykując twórczość, czyli na własnych błędach, dlatego raczej trudno ażeby się nauczyć tej umiejętności wyłącznie czytając (konsumując).



Sprawdzę mowę pozornie zależną, uniwers.

Dzięki za zainteresowanie się tematem. Mam nadzieję, że po przeczytaniu cyklu "Honor Harrington" i dowiedzeniu się czym jest M.P.Z. będzie mi łatwiej i lepiej to zrozumiem.



Musimy sobie zaplanować wszystko dokładnie i właściwie dopasować do całości. Odpowiedni dobór narracji może naprawdę "pobudzić" dzieło i wzbogacić je, nadać mu charakteru, wyrazistości i pewnego dobrego smaku, który na długu pozostanie w naszej pamięci w postaci miłych wspomnień i fantastycznych literackich przeżyć :)

Nasza fantastyczna "mikstura" może stać się wówczas bardziej oryginalna, a obraz całości - przedstawiony wyjątkowym stylem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron