Dobry początek... i to wszstko.

1
Witam serdecznie.



Borykam się z problemem "dobrego początku", który nieraz już pewnie pojawił się na tym forum. Chodzi o to, że w szaleńczym przypływie natchnienia potrafię napisać 5-8 początków różniących się tematycznie od siebie opowiadań, jednak to na tyle. Zacznę (zdaje się świetnie), a nie mam zakończenia, ba nie dochodzę nawet do połowy. Proszę, powiedzcie jak mogę poradzić sobie z tym problemem.
make my own road.

2
Jak mogę sobie poradzić?...


Jeśli o to pytasz, to znaczy, że brak Ci wytrwałości. Nie pytaj o takie rzeczy, bo to bez sensu. Zupełnie jakbyś nie potrafił przejąć odpowiedzialności za własny proces twórczy.



Jeśli popsułem Ci humor, przepraszam.



Mówisz, że masz początek opowiadania i nie wiesz, co robić dalej.



Z doświadczenia wiem, że jeśli zadajesz pytanie w tym stylu (wiem po sobie), to nie chodzi ci o to, żeby ktoś dał ci wskazówki, ale o to, by ktoś zrobił to za Ciebie.



Twórca jest sam.

Jak palec.



Zdanie - "chcę zostać pisarzem", niczym się nie różni od zdania - "przez większość dnia chcę być sam".



Zastanów się, czy chcesz iść w tym kierunku, skoro obcych ludzi pytasz jak napisać środek i zakończenie własnego opowiadania.

3
Nie, nie, nie. Nie pytam JAK tylko pytam, co zrobić, by dobry pomysł się nie wypalił. Od nikogo nie oczekuję ukończenia mojego opowiadania, nie, nie. źle odczytana intencja.

Dodane po 26 minutach:

I faktycznie popsułeś mi humor, ale nie tym, że wyraziłeś swoje zdanie - jeśli chodzi o ostrą krytykę to jestem na nią otwarty, w końcu o to tu jesteśmy. Najzwyczajniej w świecie poczułem się obrażony :)

Ja się tylko Was radzę.
make my own road.

4
mozesz je wyslac do mnie :P tzn tak zgodze sie, swieta prawda ze pisarz jest sam jak palec, ale wspolpraca czasem dobrze robi... cos jak w Henry Fool, pisarz z wielka wyobraznia bez talentu i pisarz z idealnym warsztatem bez wiekszych pomyslow, takie polaczenie moze dobrze zrobic, wiec moze czasem warto znalezc kogos do pomocy, albo chociaz spytac o jakies koncepcje, ja czesto pytam ludzi, np co by napisali gdyby mieli taki a taki temat...
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

5
Kilka lat temu sam borykałem się z takim problemem i przyznam, że nie jest on wcale łatwy do obejścia.



I bynajmniej nie o wytrwałość tutaj chodzi.



Sądzę, że wymyślasz coś dobrego, co chciałbyś napisać. Myslisz o tym i pracujesz. Twój umysł gotuje się od pomysłów, jak to wszystko napisać. I tutaj wszystko sie kończy, bo gdy przebrniesz przez kilka stron zatrzymujesz się, nie wiedząc, co dalej. Czy tak to się objawia?



Jeżeli tak, to problemem jest szkic. Jako młody pisarz, nie budujesz fabuły od początku do końca w myślach. Tworzysz owy początek a co dalej, to sam nie wiesz, i w momencie kiedy zapiszesz to co stworzyłeś, nagle natykasz sie w swoich myślach na puste kartki.



Aby to naprawić (częściowo!) postaraj się w głowie stworzyć szkic opowieści. Bohatera (jego wygląd, cechy szczególne, zachowania, charakter), otoczenie (lokacje, miejsca które będą lub są ważne dla opowiadania/powieści, wątki (przygody, dialogi, sytuacje ważne dla opowiadania). Jeżeli będziesz mieć to chociażby w zalążku, to pisząc nawet te puste kartki z Twojej głowy, będziesz mieć miejsce, aby to co wcześniej wymyśliłeś (naszkicowałeś w myślach) użyć w procesie tworzenia. W wielu wypadkach, to właśnie te rzeczy stworzą łączniki przed "kolejnymi dobrymi wstępami" i być może odkryjesz, że właśnie kolejny dział stał się "ciekawy".



Zapewniam Cię, że jeżeli stworzysz dobry szkic opowiadania/powieści w głowie, to myśli będziesz przelewać na papier w takim tempie, że sam siebie zaskoczysz.



Jako przykład podam swoje opowiadanie (dość długie, bo na 70 stron). pt. Wartownik. Pomysł miałem szalony i zacząłem pisać. Po około 6 stronach zatrzymałem się, bo proces tworzenia wymarł z braku pomysłów. Opowiadanie powędrowało do szuflady na pół roku. Kiedy do tego wróciłem, nadal nie potrafiłem dopisać czegoś ciekawego. Jak tak o tym myślałem, to odkryłem, że nie "widze" co dalej tak naprawdę zamierzałem. Po stworzeniu szkicu, w ciągu kilkunastu dni zakończyłem piękną kropką.



PS: pomocna może być prawdziwa kartka, na której pomysły sobie zapiszesz i w procesie tworzenia, będziesz mieć dobra ściągawkę.



PPS: Mam nadzieję, że pomogłem.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
Idealnie odzwierciedliłeś mój problem. Myślę, że potrzebowałem rady od kogoś właśnie takiego, kogoś kto również to przeszedł. Niezwykle pomocna rada :) mam nadzieję, że nie będę odkładał niczego na pół roku ; ) ustosunkuję się do twoich porad i zobaczymy co z tego będzie ;) dzięki wielkie, tego było najwidoczniej trzeba. pozdrawiam
make my own road.

8
Abstrahując (z przeproszeniem) od tego, czy istnieje coś takiego, jak natchnienie, tudzież jego przypływ (a mam co do tego spore wątpliwości), napiszę, jak to jest u mnie (rad nie zamierzam dawać, bo nie czuję się ekspertem; zresztą każdy ma pewnie inaczej).



Nie zbliżam się ani do kartki papieru, ani - tym bardziej - do komputera, jeśli nie mam przynajmniej ramowego planu w głowie. Znając siebie, wiem, że jeśli zacznę coś bez świadomości tego, jak to się ma kończyć, to raczej nic dobrego z tego nie wyjdzie.



Mógłbym to przyrównać do budowy domu. Fundamenty muszą (przynajmniej mniej więcej) pasować do dachu. Dobrze jest też wiedzieć, czy zamierzamy mudować wieżowiec (600 stron powieści z porządnie ugruntowanym wprowadzeniem), czy domek parterowy (trzydziestostronicowe opowiadanie na lekkiej podmurówce wstępu) i w jakim to coś ma być stylu (dobrze jest, gdy początek zbytnio nie odbiega stylem od końca).



Oczywiście - wiele pomysłów przychodzi w trakcie pisania (podobnie, jak podczas budowy domu się sporo zmienia, bo okazuje się, że w rzeczywistości coś wygląda gorzej, niż w projekcie), czasem nawet zakończenie lepsze się trafi, ale tylko, jeśli to, co było wcześniej, do fundamentów już zalanych na papierze w miarę pasuje.

10
:)

Nie, nie jestem architektem. Tak mi się tylko skojarzyło i miałem wrażenie, że na przykładzie łatwiej mi będzie przekazać swój punkt widzenia w temacie...

11
Stefan Darda pisze:Abstrahując (z przeproszeniem) od tego, czy istnieje coś takiego, jak natchnienie, tudzież jego przypływ (a mam co do tego spore wątpliwości),




Uważam, że natchnienie istnieje, ale ludzie inaczej je rozumieją.

Mam codziennie kilkanaście pomysłów, ale nie każde realizuję. Musi mi coś naprawdę ,,siąść", żebym rzuciła się na kartkę i zaczęła pisać. O jakości tego produktu możemy mówić jednak dopiero wtedy, gdy po kilku dniach, gdy zapał nieco ostygnie wciąż piszemy, poprawiamy i korygujemy nasz tekst. Bo jeśli po napisaniu dwóch stron rzucamy nasze wypociny w cholerę, to na pewno nie był dobry pomysł. Ani natchnienie.



Ostatnio miałam natchnienie kiedy słuchałam ścieżki dźwiękowej pewnego filmu. Po prostu olśnienie. Potem mi minęło, ale opowiadanie powstało. I wydaje mi się lepsze, niż trzy ostatnie które pisałam bez ,,olśnienia". Ale różnie to bywa.



Czasami zwyczajnie zaczynamy coś pisać, niby stronę, dwie, a potem przeradza to się w pomysł na całe opowiadanie, ba! nawet w książkę.



Fundament zawsze musi być. Dom na piasku - nie polecam. Co innego na skale.



Początek opowiadania często jest trudny. Mam pomysł na opowiadanie, ale pierwsze zdania...jakoś kuleją. Raz zrobiłam tak, że zaczęłam pisać od środka, a wstęp zrobiłam później. Efekt był zaskakująco dobry.

12
Powiedziałbym tak (trochę z własnego doświadczenia, a trochę z doświadczenia innych) - co innego pomysł na opowiadanie, czy książkę, o którym mówisz, Icy, a co innego samo przelanie tego czegoś na papier/monitor.



Pomysł to rzecz ulotna. Przychodzi nagle i faktycznie nosi znamiona czegoś w rodzaju natchnienia. Ja często długo noszę to coś gdzieś za skóra i dopiero jak dojrzeje staram się to spisać.

Pośpiech w tej sytuacji może być złym doradcą i spisywanie kolejnych kartek może nie wyjść na dobre (przynajmniej mnie nie wychodzi). U mnie jest tak, że pisanie to spokojna, mozolna praca, która ma odzwierciedlić to, co mam w głowie, czyli pomysł, który - być może - powstał pod wpływem czegoś w rodzaju natchnienia.



Często mam tak, że mam pomysł, ale czuję, że to wciąż nie jest w stu procentach to, o co mi chodzi. Wtedy mam przerwę w pisaniu dopóty, dopóki nie będę pewien, że wiem co i w jaki sposób chcę napisać. Z jednej strony jest to złe, bo przez dłuższy czas nie piszę, ale z drugiej strony może to lepiej, bo nie trzeba potem zbyt wielu stron kasować...:)

13
Każdy z powyższych ma rację i w tym leży problem. Popieram to, co mówi Epejos22. 5l3dz1nh0, pytać nie zaszkodzi, ale tak czy siak bedziesz musiał samemu rozwiązać swój kłopot. Bo widzisz teoretycznie można napisać, jak biegać żeby zdobywać medale, albo jak trzymać karabin, żeby celnie strzelać. Ale każdy i tak ma swój sposób. 5l3dz1nh0, nie martw się. Jak masz zapał, to problem sam się rozwiąże.

14
5l3dz1nh0 pisze: potrafię napisać 5-8 początków różniących się tematycznie od siebie opowiadań, jednak to na tyle. Zacznę (zdaje się świetnie), a nie mam zakończenia,


wymysl najpierw zakończenie - będziesz wiedział o czego idziesz

Dodane po 1 minutach:
Obłuda.T pisze:No dokładnie trzeba zaplanować o czym się będzie pisać. :)


bynajmniej. należy wiedzieć niej więcej jaki jest cel do którego idą bohaterowie. Jak go osiągną to juzbardizje ich sprawa - wyjdzie w trakcie.

15
:) Jak ważne są przecinki, tu właśnie widać.

Napisałem- No dokładnie trzeba zaplanować.

Co brzmi, jakbym mówił, że uważam, za coś koniecznego szczegółowe planowanie, przed zaczęciem pisania.



A ja :D miałem na myśli coś innego. Chciałem napisać No Dokładnie !! :) Trzeba zaplanować o czym się będzie pisało.

Czyli, uważam, że warto wiedzieć jak będzie wyglądało opowiadanie, nie koniecznie, nawet znać zakończenie.Ale znać główny wątek, wokół którego będzie toczyć się akcja, dla mnie jest podstawą, inaczej nie potrafię. Bohaterów też lubię znać :)



Się tłumaczę. Autor ze mnie dobry nie jest, ale też nie kompletny dyletant, więc tak się staram, aby nikt nie pomyślał, że głupoty piszę :D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”