Poszukuję rady w kwestii prowadzenia narracji z perspektywy niewidomego dziecka. Mam pomysł na opowiadanie, w którym byłoby ono głównym bohaterem. Nie jestem jeszcze jednak do końca przekonany czy podołam, bo zadanie to wydaje mi się dość ciężkie, a pisarz ze mnie żaden. Dlatego właśnie z chęcią zapoznam się ze wszystkimi Waszymi poradami, jak można by najtrafniej oddać psychikę takiej postaci. No i oczywiście - co może stanowić największy kłopot - jak konstruować ewentualne opisy? Oczywistym jest, że trzeba jak najbardziej wyeksponować pozostałe, zdrowe zmysły bohatera/bohaterki (jeszcze nie jestem do końca pewien płci protagonisty), ale czy jest coś jeszcze, co może uczynić te postać bardziej wiarygodną?
Admin_Edit Lan: już poprawione
2
Co nieco zależy od tego, czy owo dziecko uczynisz niewidomym od urodzenia, czy też fakt utraty wzroku wystąpi w późniejszych latach. W drugim przypadku mogą się pojawiać wspomnienia (dość blade) barw i odcieni, kształtów, w pierwszym świat będzie miał tylko fakturę, dźwięk, smak i zapach.
Czytałam kiedyś wiersz, którego na próżno szukam w internecie, bo chciałam Ci go pokazać - ukazywał świt na wsi, słyszany przez niewidomą dziewczynkę. Pojawiały się głosy ptaków, radość wiadra pędzącego w głąb studni, pianie koguta. Myślę, że słuch będzie właśnie zmysłem "naczelnym". Warto pobawić się w ciekawe porównania, skojarzenia słuchowe. Podobnie jest z fakturą - niewidomi dotykają wszystkiego, twarzy, ubrań, potrafią nawet wyczuć, jaka jest pogoda, kiedy wyciągną dłonie w kierunku nieba. Czasami słowa przybierają dla nich miękkodźwięczną formę, ludzie i ich imiona mają swój kształt i odgłos. Istotny jest również zapach, stąd książki nieraz pachną poziomkami. Na smak można zwracać mniejszą uwagę, choć na zasadzie kontrastu ciekawe byłoby opowiadanie z uwypukleniem przede wszystkim tego zmysłu, takie nieco nowatorskie.
Płeć dziecka ma duże znaczenie, dziewczynki mają zwykle bardziej wyczulone zmysły, choć odbierają świat nieco mniej "przestrzennie" - lubią definiować rzeczy, postacie, przypisywać je do siebie, ale rzadko umiejscawiać gdzieś w terenie. łatwiej wyczują emocje niż na przykład odnajdą drogę w nieznanym miejscu. Z kolei chłopcy będą bardziej skoncentrowani na swojej wewnętrznej mapie świata, z łatwością przyjdzie im podanie ilości osób w pokoju i poruszanie się po mieście bez pomocy opiekuna.
Ciekawym efektem jest też opisywanie odczuć niewidomej osoby, co w przypadku dziecka może być na tyle trudne, że dorosłym ciężko przychodzi cofnięcie się w czasie do swojej własnej wrażliwości z tamtych czasów.
Tak sobie właśnie myślę:)
pozdrawiam
Czytałam kiedyś wiersz, którego na próżno szukam w internecie, bo chciałam Ci go pokazać - ukazywał świt na wsi, słyszany przez niewidomą dziewczynkę. Pojawiały się głosy ptaków, radość wiadra pędzącego w głąb studni, pianie koguta. Myślę, że słuch będzie właśnie zmysłem "naczelnym". Warto pobawić się w ciekawe porównania, skojarzenia słuchowe. Podobnie jest z fakturą - niewidomi dotykają wszystkiego, twarzy, ubrań, potrafią nawet wyczuć, jaka jest pogoda, kiedy wyciągną dłonie w kierunku nieba. Czasami słowa przybierają dla nich miękkodźwięczną formę, ludzie i ich imiona mają swój kształt i odgłos. Istotny jest również zapach, stąd książki nieraz pachną poziomkami. Na smak można zwracać mniejszą uwagę, choć na zasadzie kontrastu ciekawe byłoby opowiadanie z uwypukleniem przede wszystkim tego zmysłu, takie nieco nowatorskie.
Płeć dziecka ma duże znaczenie, dziewczynki mają zwykle bardziej wyczulone zmysły, choć odbierają świat nieco mniej "przestrzennie" - lubią definiować rzeczy, postacie, przypisywać je do siebie, ale rzadko umiejscawiać gdzieś w terenie. łatwiej wyczują emocje niż na przykład odnajdą drogę w nieznanym miejscu. Z kolei chłopcy będą bardziej skoncentrowani na swojej wewnętrznej mapie świata, z łatwością przyjdzie im podanie ilości osób w pokoju i poruszanie się po mieście bez pomocy opiekuna.
Ciekawym efektem jest też opisywanie odczuć niewidomej osoby, co w przypadku dziecka może być na tyle trudne, że dorosłym ciężko przychodzi cofnięcie się w czasie do swojej własnej wrażliwości z tamtych czasów.
Tak sobie właśnie myślę:)
pozdrawiam
I must say I'm disappointed in your progress. I imagined you would be here sooner.
3
To jest bardzo fajny pomysł. Ale nie najłatwiejszy. Zgodzę się z Minewrą - musisz określić od kiedy jest niewidoma, bo ma to duży wpływ oraz płeć.
Z opisami może być ciężko, ale masz duże pole do popisu. Skupiasz się na dźwiękach ( każdy szelest niedosłyszalny dla innych, może być słyszalny dla narratora - co daje mu przewagę), zapachach i smakach (niczym morderca z ,,Pachnidła" ma wyczulony zmysł również w tym kierunku). Możesz zaprezentować światopogląd bohatera ( jak postrzega świat i to że nie widzi, jak sobie z tym radzi, np. potrafi poznać z tonu innych ludzi, co o nim myślą, lepiej niż gdyby ich widział; przeżycia wewnętrzne bohatera. Standardowe opisy możesz zastąpić czymś ciekawszym, bardziej wciągającym.
Z opisami może być ciężko, ale masz duże pole do popisu. Skupiasz się na dźwiękach ( każdy szelest niedosłyszalny dla innych, może być słyszalny dla narratora - co daje mu przewagę), zapachach i smakach (niczym morderca z ,,Pachnidła" ma wyczulony zmysł również w tym kierunku). Możesz zaprezentować światopogląd bohatera ( jak postrzega świat i to że nie widzi, jak sobie z tym radzi, np. potrafi poznać z tonu innych ludzi, co o nim myślą, lepiej niż gdyby ich widział; przeżycia wewnętrzne bohatera. Standardowe opisy możesz zastąpić czymś ciekawszym, bardziej wciągającym.
Re: Nietypowa narracja [1. os.]
4Siergiej pisze: jeszcze nie jestem do końca pewien płci antagonisty
Cóż, płeć antagonisty powinna być chyba w opozycji do płci PROTAGONISTY, czyli głównego bohatera.
6
"narracja z perspektywy niewidomego dziecka"... - cholernie trudne zadanie!
Jedyne, co mógłbym doradzić, to przewiązania sobie czarną opaską oczu na dzień lub dwa. Wtedy można byłoby choć po części zrozumieć to, o czym się pisze. No, a narracja dziecka, to wielkie wyzwanie. Mam nadzieję, że się uda i chętnie poczytam.
Pozdrowienia!
Jedyne, co mógłbym doradzić, to przewiązania sobie czarną opaską oczu na dzień lub dwa. Wtedy można byłoby choć po części zrozumieć to, o czym się pisze. No, a narracja dziecka, to wielkie wyzwanie. Mam nadzieję, że się uda i chętnie poczytam.
Pozdrowienia!
7
Odkopuję wątek.
Mój problem jest podobny, dlatego nie chciałam zakładać nowego tematu.
Otóż, bohaterka, z którą od jakiegoś czasu podróżuję, ciągle chodzi wydrążonymi w mroku korytarzami (problem z opisami, tłem; mam wrażenie, że porusza się w próżni, ale to na inny wątek). Tyle, że teraz dosłownie podąża w mroku - tymczasowo straciła wzrok.
Narrator trzecioosobowy, personalny.
Moje pytanie: na ile może bohaterka korzystać ze swojego doświadczenia "wzrokowego"?
Przykład:
Idzie chłodnym korytarzem, po omacku, z ręką na ścianie, słyszy jedynie echo swoich kroków na zimnej podłodze.
I tu zaczyna się mój problem, bo ja - osobiście - widzę w głowie obrazy i nie trzeba mi wielu szczegółów, żeby wyobrazić sobie jasno oświetlony/ ciemny, w miarę szeroki i długi korytarz (toż echo musi mieć się od czego odbijać). Jak wprowadzić opisy, żeby nie przesadzić (w obie strony za mało/za dużo drobiazgów)? Ja wiem, jak wyglądają pomieszczenia, po których bohaterka się porusza - ona nie, a skoro w pewnym stopniu obie jesteśmy ślepe, ja też muszę się poruszać "na czuja".
Czy jeżeli ograniczę się do opisu miejsca kilkoma elementami, które można wyczuć pod palcami, usłyszeć i poczuć, czytelnikowi to wystarczy?
Z pojawiającymi się w tym czasie postaciami mam nawet większy problem. Czy skreślenie bohatera w podobny sposób będzie dostateczne? Dźwięk głosu, zapach, faktura skóry (nie wiem czy coś takiego w ogóle istnieje?), sposób poruszania... boję się, że to może być zbyt mało.
Pozdrawiam
Mój problem jest podobny, dlatego nie chciałam zakładać nowego tematu.
Otóż, bohaterka, z którą od jakiegoś czasu podróżuję, ciągle chodzi wydrążonymi w mroku korytarzami (problem z opisami, tłem; mam wrażenie, że porusza się w próżni, ale to na inny wątek). Tyle, że teraz dosłownie podąża w mroku - tymczasowo straciła wzrok.
Narrator trzecioosobowy, personalny.
Moje pytanie: na ile może bohaterka korzystać ze swojego doświadczenia "wzrokowego"?
Przykład:
Idzie chłodnym korytarzem, po omacku, z ręką na ścianie, słyszy jedynie echo swoich kroków na zimnej podłodze.
I tu zaczyna się mój problem, bo ja - osobiście - widzę w głowie obrazy i nie trzeba mi wielu szczegółów, żeby wyobrazić sobie jasno oświetlony/ ciemny, w miarę szeroki i długi korytarz (toż echo musi mieć się od czego odbijać). Jak wprowadzić opisy, żeby nie przesadzić (w obie strony za mało/za dużo drobiazgów)? Ja wiem, jak wyglądają pomieszczenia, po których bohaterka się porusza - ona nie, a skoro w pewnym stopniu obie jesteśmy ślepe, ja też muszę się poruszać "na czuja".
Czy jeżeli ograniczę się do opisu miejsca kilkoma elementami, które można wyczuć pod palcami, usłyszeć i poczuć, czytelnikowi to wystarczy?
Z pojawiającymi się w tym czasie postaciami mam nawet większy problem. Czy skreślenie bohatera w podobny sposób będzie dostateczne? Dźwięk głosu, zapach, faktura skóry (nie wiem czy coś takiego w ogóle istnieje?), sposób poruszania... boję się, że to może być zbyt mało.
Pozdrawiam
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.
8
To zależy. Narrator powinien być konsekwentny. Co przez to rozumiem? Otóż narrator jest jak kamera. Pytanie więc brzmi, czy ta kamera siedzi w głowie, w oczach bohaterki (to NIE znaczy, że narracja jest pierwszoosobowa), czy też krąży wokół niej? Od tego powinno zależeć, co narrator widzi, a czego nie.
Bo na pytanie, na ile może bohaterka korzystać ze swojego doświadczenia "wzrokowego", odpowiedź brzmi: wcale, skoro jest niewidoma. Ale narrator nie musi ślepnąć wraz z nią.
Bo na pytanie, na ile może bohaterka korzystać ze swojego doświadczenia "wzrokowego", odpowiedź brzmi: wcale, skoro jest niewidoma. Ale narrator nie musi ślepnąć wraz z nią.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.