WSZYSTKO SIę ZMIENIA

1
WSZYSTKO SIę ZMIENIA



Wieczór. Pokój oświetlała tylko jedna, osłonięta niebieskim abażurem lampa. W półmroku widać było jedynie zarysy przedmiotów. Jego mieszkanie zawsze wydawało się bardzo przytulne wieczorami. Siedziała na kanapie, czekając, co się wydarzy. Czuła, że coś się zmieniło, że coś cały czas się zmienia. Tak bardzo pragnęła się mylić. Tak bardzo chciała, by nic się nie zmieniło. Chciała, by On po prostu usiadł tuż obok i się uśmiechnął, chciała spędzić ten wieczór tak jak zwykle - rozmawiając. Całkowicie jej to wystarczało. Wiedziała jednak, że przyjacielskie relacje między nimi kiedyś się zmienią. Ale dlaczego właśnie teraz?

Usiadł obok niej i milczał. Zły znak. Rzadko zapadało między nimi takie niezręczne milczenie. Kiedy na nią spojrzał, poczuła dreszcze na plecach. Dziwne. Zastanawiające. Niepokojące. Mimo półmroku panującego w pokoju, widziała wyraźnie jego niesamowicie niebieskie oczy wpatrujące się w nią uważnie. Dziś inaczej. Wyjątkowo. Ona również na niego spojrzała i zdziwiona stwierdziła, że twarz, którą znała na pamięć, nagle stała się całkiem obca. Coś wyraźnie się zmieniało. Powoli i nieubłaganie przestawali być tylko przyjaciółmi. Bała się tego od chwili, gdy go poznała. Bała się końca tej wspaniałej znajomości.

Jego twarz zbliżyła się do jej twarzy na niebezpiecznie małą odległość. Chyba jeszcze nigdy nie byli ze sobą fizycznie tak blisko. Chyba jeszcze nigdy nie byli ze sobą psychicznie tak daleko. Teraz była już pewna, że dzisiejszy wieczór wszystko zmieni. Oboje trwali chwilę w kompletnym bezruchu bojąc się nawet oddychać. Chciała, żeby on jak najszybciej się odsunął, ale jednocześnie miała nadzieję, że zniweluje dzielący ich dystans do zera. Nie mogła się poruszyć, nie bardzo wiedziała, czy powinna przerwać to, co się właśnie działo, bo nie miała pojęcia, jakie będą tego skutki. Był tak blisko niej, że czuła jego oddech, niemal słyszała szaleńcze bicie jego serca, a może to było jej serce? Patrzyli sobie w oczy wiedząc, że tak blisko jeszcze nigdy nie byli i być może jest to ostatnia szansa, by mogli być.

Po, zdawałoby się, wyjątkowo długiej chwili bezruchu zbliżył się do niej jeszcze bardziej i pocałował. Jej odrętwiałe, przerażone bliskością ciało bezwiednie przylgnęło do niego, usta oddały pocałunek. Czuła jego dłonie na swoich biodrach, brzuchu i, po raz pierwszy, dotyk jego ust. Napięcie powoli ustępowało, mięśnie się rozluźniały. Jego delikatne ręce, coraz śmielsze, błądziły po jej skórze, usta wciąż nie przestawały całować, jakby były stworzone tylko do tego. Ona jednak nie powinna na to pozwalać. Powoli odsunęła się. Jej ciało pragnęło znowu się do niego przytulić, znów pocałować, miał takie słodkie usta, ale umysł stanowczo protestował. On również się odsunął, ale rąk nie cofnął. Spojrzał na nią pytająco.

- Nie powinniśmy. Nie powinnam - powiedziała.

- Przecież znamy się tak długo... Poza tym myślałem, że ty też tego chcesz.

- Chcę, nawet bardzo. I dlatego nie powinnam na to pozwolić. Nie rozumiesz, że to wszystko zmieni? Już nic nie będzie takie, jak kiedyś. A tak bardzo chciałam tego uniknąć. Proszę Cię, nie bądź taki, jak inni faceci.

- Nie jestem! Przecież nie zamierzam na siłę zaciągnąć cię do łóżka, a później zostawić. Jestem twoim przyjacielem.

Delikatnie dotknął jej policzka. Zadrżała.

- I właśnie dlatego powinnam już pójść, choć bardzo chciałabym zostać.

Patrzył na nią oniemiały ze zdziwienia. Pocałowała go lekko w usta i wstała. Tak jak podejrzewała, dziś wszystko się między nimi zmieniło. Nawet gdyby nie pozwoliła się pocałować i dotykać, już nic nie będzie takie samo.

- Wiedziałam, że kiedyś nasza cielesność zacznie przeszkadzać.

Wyszła.



###



Na szczęście wzięła od niego parasol, więc mimo ulewnego deszczu nie była mokra, jednak bardzo zmarzła w cienkiej kurtce bez rękawów pożyczonej od A.

Dochodziła dziewiąta. Zazwyczaj nie wracała tak późno do domu. Gdyby rodzice pytali, powie, że spacerowała z A. A pytać będą. Na pewno nie byliby zachwyceni, gdyby dowiedzieli się, że spędziła ten czas z Nim. Wiele razy już im tłumaczyła, że to tylko przyjaciel, jednak oni wiedzieli swoje. Pewnie myśleli, że przy każdej okazji nie robią nic innego, tylko się pieprzą, więc starali się zapobiegać jakimkolwiek kontaktom. Jej jednak ani w głowie było zerwanie tej znajomości. Spotkania z nim zawsze wprawiały ją w świetny nastrój, on zawsze umiał ją rozśmieszyć i pomagał rozwiązywać wszelkie problemy, które ostatnio pojawiały się coraz częściej, nie traktował jej jak dziecko i szanował. Wiedziała, że nigdy by jej nie skrzywdził ani nie zrobił nic wbrew jej woli. Kochała go jak brata. Wciąż kocha. Jednak dla niego było oczywiste, że kiedyś przestaną być tylko przyjaciółmi i w końcu pójdą do łóżka. Dla niej nie. Mimo że jakaś część jej umysłu chciała zrobić ten kolejny krok, stanowczy głos w jej głowie wyraźnie zaprotestował, gdy tylko jego usta zbliżyły się do jej ust, a ręce powędrowały pod bluzkę. Z pewnością byłoby fantastycznie, gdyby tylko się zgodziła, ale myśl, że za każdym razem, gdy na nią spojrzy, będzie widział dziewczynę, a nie przyjaciela, nie dawała jej spokoju. Sama do końca nie wiedziała, dlaczego tak bardzo zależy jej na utrzymaniu stosunków koleżeńskich. Gdyby się z nim przespała, na pewno relacje między nimi zmieniłyby się, ale nadal byliby sobie bliscy, nadal umieliby ze sobą szczerze i swobodnie rozmawiać. Może nawet rozmawiałoby im się jeszcze łatwiej, gdyby poznali się tak do końca? Ona jednak nie chciała przekroczyć tej ostatniej granicy, pragnęła być z nim blisko tylko psychicznie, tak jak do tej pory.

Ciężkie krople deszczu uderzały miarowo o parasol, spływały po jego powierzchni i rozbryzgiwały się na ziemi, tuż przed jej stopami, mocząc niebieskie tenisówki. Nie było widać księżyca, chmury zasłaniały gwiazdy, ulice były puste i mroczne.

Wyciągnęła z kieszeni telefon.

- A.? Mogłabyś do mnie wpaść? Nie, wszystko ok. Wcale nie płakałam, wydaje ci się. Przyjdziesz? Będę czekać...

Rozłączyła się i całkiem rozpłakała. Próbowała się uspokoić, jednak nie była w stanie. Wróciła do domu przemoczona i zapłakana. Na szczęście rodzice byli na piętrze, więc miała czas, by doprowadzić się do porządku, zanim zaczną zadawać pytania. Chwilę po jej powrocie w drzwiach stanęła A.

- Chciał się ze mną przespać - powiedziała bez żadnego wstępu i znów zaczęła płakać.

- Ale chyba nie zrobił ci krzywdy? - zapytała ze strachem w głosie.

- Nie, oczywiście, że nie. Przecież go znasz. Nigdy by mnie nie skrzywdził.

- Więc dlaczego płaczesz? Chyba powinnaś się cieszyć. No i zgodzić… W końcu znacie się wystarczająco długo.

- Powiedział to samo. Ale co z nasza przyjaźnią?!

- Przecież sama mówiłaś, że przyjaźń między facetem a kobietą może trwać tylko przez jakiś czas - odrzekła A. - że w końcu ludzie albo się w sobie zakochują, albo dochodzą do wniosku, że ich znajomość jest bez sensu. Myślałam, że się zakochałaś.

-Wcale nieeee - wyjęczała zdławionym od płaczu głosem. - No, może trochę. Jednak do tej pory chciałam być tylko jego przyjaciółką. Ale dzisiaj, kiedy mnie pocałował i objął, kiedy poczułam po raz pierwszy dotyk jego dłoni na moim ciele, miałam ogromną ochotę poczekać, co się stanie, nie przerywać tego. Ja chciałam się z nim kochać! I to mnie tak przeraziło, że po prostu musiałam wyjść, musiałam się nie zgodzić. To byłby koniec naszej przyjaźni. Seks albo by wszystko zniszczył, albo sprawił, że zostalibyśmy parą. Nie chcę ani jednego, ani drugiego.

- Myślałam, że zdajesz sobie sprawę z tego, że to, co między wami było musiało się w końcu przerodzić w prawdziwy, partnerski związek.

- Ale ja się boję! Boję się z nim związać, boję się, że jeśli cokolwiek zmienimy, już nigdy nie będziemy ze sobą tak blisko, jak byliśmy!

A. zdziwiona spojrzała na przyjaciółkę.

- Byłam pewna, że go kochasz, choć jeszcze nie do końca zdajesz sobie z tego sprawę. I że prędzej czy później będziesz gotowa na coś więcej, niż tylko przyjaźń. Myślałam, że kiedy cię w końcu pocałuje, przekonasz się, że warto coś zmienić. że warto dużo zmienić. Bo teraz możecie się już tylko coraz lepiej poznawać i być ze sobą jeszcze bliżej.

- Myślisz, że warto cokolwiek zmieniać? - zapytała cicho z nadzieją w głosie.

- Oczywiście, że warto. Przecież przekonałaś się już, że to fajny facet. że nigdy nie zrobiłby ci krzywdy, do niczego nie zmuszał, że jest taki delikatny. No i ma niebieskie oczy. Po prostu ideał.

Obie uśmiechnęły się na myśl o oczach jak niebo o zmierzchu.



###



Czekał na nią przed szkołą.

- Przepraszam za wczoraj. Nie chciałem cię skrzywdzić.

- Przecież nic się nie stało. To ja się głupio zachowałam. Nie powinnam wychodzić bez wytłumaczenia. Ale kiedy mnie pocałowałeś, byłam po prostu przerażona. Bałam się, że jeśli pozwolę na coś więcej, już nigdy nie będzie między nami tak samo.

Zadzwonił dzwonek i wszyscy, którzy mieli jeszcze jakieś lekcje, wrócili do szkoły. Zostali sami.

- Pamiętaj, że nigdy do niczego nie będę cię zmuszał - ujął w swoje dłonie jej twarz i spojrzał w oczy. Jak zwykle niesamowity chłód i kolor jego tęczówek ją przeraziły. - Więc kiedy nie chcesz, żebym cię całował czy dotykał, po prostu powiedz, zamiast uciekać.

- Ale ja tego chciałam. Dopiero po chwili oprzytomniałam i zrozumiałam, że to zdarzenie zmieniło wszystko między nami.

- A mi się wydaje, że nie zmieniło nic. Przecież nadal jesteśmy przyjaciółmi. Wczoraj pomyślałem, że znamy się na tyle dobrze, że oboje jesteśmy gotowi, by poznać się jeszcze lepiej. Jeśli się myliłem, przepraszam. Naprawdę nie chciałem cię przestraszyć czy urazić.

- Więc nadal jesteśmy przyjaciółmi? - zapytała cicho.

- Oczywiście. I zawsze będziemy, bez względu na to, jak zmienią się stosunki między nami. A zmieniają się cały czas, jak już zaważyłaś. Może dla ciebie trochę za szybko. Jeśli tak, po prostu powiedz mi o tym. Wiesz przecież, że możesz mi powiedzieć o wszystkim.

Uśmiechnęła się.

- Wiem. Dobrze, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. A teraz idziemy do mnie, muszę oddać ci parasolkę.
Wierzyłem, że miłość wzniesie mnie ponad ka, tak jak skrzydła wznosza ptaka ponad wszystko, co może go zabić i zjeść.

S. King

2
Całkiem sympatyczne młodzieżowe opowiadanie :)

Powinnaś jednak skrócić te rozważania zawarte w drugiej części, bo powtarzasz tam chyba ze trzy razy to samo tylko innymi słowami

Powinnaś też zmienić niektóre dialogi na bardziej "ludzkie"

np.

Myślałam, że zdajesz sobie sprawę z tego, że to, co między wami było musiało się w końcu przerodzić w prawdziwy, partnerski związek.


- Byłam pewna, że go kochasz, choć jeszcze nie do końca zdajesz sobie z tego sprawę. I że prędzej czy później będziesz gotowa na coś więcej, niż tylko przyjaźń. Myślałam, że kiedy cię w końcu pocałuje, przekonasz się, że warto coś zmienić. że warto dużo zmienić. Bo teraz możecie się już tylko coraz lepiej poznawać i być ze sobą jeszcze bliżej.


nikt tak chyba nie mówi, no może poza psychoterapeutą ;)



Ale ogólnie bardzo fajne i rokuje nadzieję.

Pozdrawiam :)

3
J tu widzę kilka nieścisłości medycznych - o choćby ta śpiączka, chyba jest też parę błędów ort czy gram. Poprawię w wolnej chwili :P
"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą."
św. Augustyn

4
Przepraszam, jaka śpiączka?
Wierzyłem, że miłość wzniesie mnie ponad ka, tak jak skrzydła wznosza ptaka ponad wszystko, co może go zabić i zjeść.

S. King

6
witam przeczytłem Twój tekst. W sumie nie mam się doczego przyczepić. całkiem zgrabne opowiadanie. jęli miałbym być uparty to jedna określenie/wyraz mi nieżr tak powiem nie "pasi " a mianowicie - psychicznie. używasz tego określenia dwa razy. mnie ono kojarzy się z terminem medycznym a nie z uczuciami czy emocjami jakie są miedzy Twoimi bohaterami. Reszta na plusik.

pozdrawiam
Kiedyś mnie nie było,

A potem się stałem,

Teraz znów mnie nie ma.



Z nagrobka na

cmentarzu w Cleveland
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”