Jak już pisałem, po dwuletniej przerwie czas chwycić za pióro. Stworzyłem krótki opis przyrody, żeby sprawdzić jak stoję z pisaniem. Prawdopodobnie, będzie to punkt wyjścia, do kolejnych w miarę krótkich fragmentów, które być może połączą się w większą całość.
GAJ SZKARłATU
Opuściłem w końcu gęsty las. Oczom mym ukazała się ogromna, kolorowa przestrzeń, majacząca dotychczas monotonnie gdzieś na końcu ścieżki, którą przemierzałem. Przekraczając niewidzialny próg dąbrowy poczułem się jakbym opuścił klatkę. Rześki, wiosenny wiatr uderzył mnie w twarz. Rozbudziłem się. Pachniało lawendą, która to woń mieszała się ze świeżością kwitnących kwiatów i nielicznych drzew.
Nareszcie koniec z jednolitym, zielono-brązowym lasem i duchotą gnijących korzeni. Po kilku krokach wśród traw sięgających mi do pasa, poczułem, że buty są przemoknięte poranną rosą, lecz słońce mimo to bardzo przyjemnie mnie ogrzewało.
Znów przemierzałem wąską ścieżkę, ale była ona zupełnie inna. Nie byłem już pionkiem wśród potężnych dębów górujących nade mną swoim wzrostem i powagą. Idąc pośród nich zdawało się, że jestem w obcym królestwie. Czułem złowieszczą moc natury, która jednym swoim skinieniem gotowa jest mnie zmiażdżyć i pogrzebać w ziemi. Bałem się obrazić las jedną złą myślą. Czułem respekt i niepewność, czy nie wywołam gniewu przyrody. Nowa ścieżka dała ponownie nadzieję i wiarę, że zdołam dotrzeć do Gaju Szkarłatu, mimo że wiarę tą utraciłem dobrych parę tygodni temu.
Wzgórze, na którym się znajdowałem zdawało się być puszystym, fioletowym dywanem. Chciałem biegać, być wolnym, położyć się w odurzającym zapachu lawendy i śnić marzenia ze wzrokiem wbitym w błękitne niebo.
Nie! Nie mogłem tego uczynić. Musiałem kroczyć zieloną ścieżką wijącą się niczym wstęga przez wrzosowy dywan, jak Amazonka przez zieloną, amerykańską puszczę. Nie mogłem nic. Znowu byłem pokonany przez naturę...
2
Naprawdę dobre. Zaczynając czytać, nie spodziewałem się, że to aż tak mi się spodoba. Krotkie, zwięzłe, bez zbędnego pieprzenia, a przy tym bardzo piękne. Jednym slowem - złoty środek.
Ten fragment jest genialny. Oddaje dokładnie to. jak ja osobiście postrzegam las, jako coś więcej niż zbiorowisko drzewek, jak chcą to widzieć niedzielni spacerowicze. Jako coś pięknego, ale nie przez urokliwość i niewinność, ale właśnie poprzez majestat i surowość.Nie byłem już pionkiem wśród potężnych dębów górujących nade mną swoim wzrostem i powagą. Idąc pośród nich zdawało się, że jestem w obcym królestwie. Czułem złowieszczą moc natury, która jednym swoim skinieniem gotowa jest mnie zmiażdżyć i pogrzebać w ziemi. Bałem się obrazić las jedną złą myślą. Czułem respekt i niepewność, czy nie wywołam gniewu przyrody.
"dotychczas monotonnie majacząca gdzieś..." brzmi mi bardziej rytmicznie, ale to tylko takie bzdetki.kolorowa przestrzeń, majacząca dotychczas monotonnie gdzieś na końcu ścieżki
"Pachniało lewandą, której woń..." - jak wyżej.Pachniało lawendą, która to woń mieszała się ze
3
Hmm...
Nie żeby tego, ale nie przypadł mi ten fragment do gustu.
Gdybym zobaczył książkę napisaną w całości w ten sposób to raczej bym po nią nie sięgnął.
Nie żeby mi się nie podobało, ale jak dla mnie jest nieco zbyt kwieciście i teatralnie. Miało być pięknie, wyszło zbyt słodko. Przesadziłeś w moim cichym mniemaniu.
Usunąłbym kilka wyrazów, kilka bym zastąpił i dodał coś więcej. W tym stanie jest dla mnie nieco naiwne i krótkie. Taka historyjka, byle coś napisać. Ja chcę jakiejś puenty, głębszej niż stwierdzenie:
Może w połączeniu z innymi fragmentami, o których wspominasz wyda mi się lepsze. Teraz pachnie mi brakiem. Spytasz czego? Brakiem pomysłu, wolno płynących myśli, czegokolwiek.
Jak zauważył Alan, rytm utworu jest nieco zaburzony niektórymi zdaniami.
Za krótkie żebym mógł powiedzieć coś o twoim stylu.
Zdecydowanie wolałbym coś z akcją, dialogami.
Nie żeby tego, ale nie przypadł mi ten fragment do gustu.
Gdybym zobaczył książkę napisaną w całości w ten sposób to raczej bym po nią nie sięgnął.
Nie żeby mi się nie podobało, ale jak dla mnie jest nieco zbyt kwieciście i teatralnie. Miało być pięknie, wyszło zbyt słodko. Przesadziłeś w moim cichym mniemaniu.
Usunąłbym kilka wyrazów, kilka bym zastąpił i dodał coś więcej. W tym stanie jest dla mnie nieco naiwne i krótkie. Taka historyjka, byle coś napisać. Ja chcę jakiejś puenty, głębszej niż stwierdzenie:
Znowu byłem pokonany przez naturę...
Może w połączeniu z innymi fragmentami, o których wspominasz wyda mi się lepsze. Teraz pachnie mi brakiem. Spytasz czego? Brakiem pomysłu, wolno płynących myśli, czegokolwiek.
Jak zauważył Alan, rytm utworu jest nieco zaburzony niektórymi zdaniami.
Za krótkie żebym mógł powiedzieć coś o twoim stylu.
Zdecydowanie wolałbym coś z akcją, dialogami.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
4
Z pewnością nie pisałbym tak całej książki. Ten fragment rzeczywiście był taki byle napisać, bez konkretnego zamysłu i puenty, bo chciałem przećwiczyć opis no i miał być bardzo kwiecisty i słodki. Fajnie, że pojawiły się dwie różne opinie 
Następnym razem właśnie zamierzałem wrzucić coś z akcją i dialogami i tak uczynię.

Następnym razem właśnie zamierzałem wrzucić coś z akcją i dialogami i tak uczynię.
Metzengerstein
5
Rzeczywiście czuć, że było to pisane "byleby coś pisać". Brak w tym celu + wszystko jest przesłodzone.
Chociaż muszę przyznać, że fragment o lesie, który urzekł Alana jest dobry. Chyba najlepsza część tego ćwiczenia.
Skoro wiedziałeś i specjalnie pisałeś tak słodko, to można powiedzieć, że zadanie wykonałeś. Opis jest, słodko też. Mimo to zdecydowanie bliżej mi do opini Weba.
Czym się.

Skoro wiedziałeś i specjalnie pisałeś tak słodko, to można powiedzieć, że zadanie wykonałeś. Opis jest, słodko też. Mimo to zdecydowanie bliżej mi do opini Weba.
Czym się.

"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
6
Mi to przypomina opis Mistrza Gry, który za bardzo wczuł się w swoją rolę.
Ogólnie wszystko w tym fragmencie jest trochę za bardzo "za" XD
Ale język masz plastyczny
Good for You 
Ogólnie wszystko w tym fragmencie jest trochę za bardzo "za" XD
Ale język masz plastyczny


"To, co poczwarka nazywa końcem świata, reszta świata nazywa motylem." Lao-Cy, Księga Drogi i Cnoty
"Litterae non erubescunt." Cyceron
"Litterae non erubescunt." Cyceron