Pierwsza opowieść.Prośba o pomoc w wyborze mi

1
Witajcie.

Przedstawiłem się już wam na tym forum i z grubsza zakreśliłem swoją sylwetkę w tym poście Kliknij tutaj.



Teraz chciałbym poprosić was po raz pierwszy o pomoc i wyrażenie waszych opinii. Jak już pisałem w moim powitalnym poście, mam w głowie kilka historii. Na razie chcę się skupić na jednej, która powstała w mojej głowie jako pierwsza. Chcę wam przedstawić genezę jej powstania i moje odczucia które towarzyszyły w trakcie (nazwijmy to w cudzysłowu) "tworzenia". Chcę to zrobić, gdyż w tedy zrozumiecie (przynajmniej mam nadzieję) moje obawy i nadzieję jakie wiąże z tą opowieścią.



---



Było to pewnego jesiennego wieczoru, takiego co człowiek najchętniej zamknął by się na cztery spusty w ciepłym i przytulnym zaciszu domu i nie wychodziłby z niego aż do wiosny. Takiego, co sprawia, że nie ma się ochoty nikogo widzieć, z nikim rozmawiać a padający za oknem deszcz i hulający po podwórzu wiatr staje się tylko nieprzyjemnym wspomnieniem mijającego dnia. W taki właśnie wieczór, położyłem się na kanapie i zacząłem rozmyślać. O tym, jak beznadziejnie minął mi dzień w szkole, o tym ile razy poczułem się jak śmieć, psychicznie męczonych przez moich pseudo kolegów. O tym, że ciągle jestem samotny i że po raz kolejny nie udało mi się poznać na dyskotece jakiejś dziewczyny, która by chciała chociaż spróbować mnie pokochać. Z zazdrością, zacząłem rozmyślać, o moich kolegach ze szkoły, którzy w taki wieczór, jak ten nie siedzą samemu na kanapie, tylko tulą w objęciach jakąś piękną dziewczynę. Oj, strasznie im zazdrościłem, marzyłem, żeby była teraz obok mnie jakaś, Ania, Iza, albo może weronika..o Weronika to takie ładne imię - pomyślałem. żeby miała, długie, czarne i kręcone włosy, mógłbym się nimi bawić rękoma. Dotykać... całować... tulić... Niestety, nie było mi to widocznie pisane, do końca życia będe samotny i nikt mnie nigdy nie pokocha. W końcu, przecież, jestem zbyt koślawą ciotą - jak lubili mnie nazywać, kumple, których miałbym najchętniej ochotę zatłuc. Ale miałem ich gdzieś, w końcu to są debile, którzy za dużo pakowali na siłowniach i im mięśnie bicepsów urosły kosztem mózgu. Bardziej, dołowało mnie to, że nawet w domu nie mam spokoju. Chodzi oczywiście o moich rodziców, którzy nie ułatwiali mi życia. Wiecznie traktowali mnie jak dzieciaka, który na wszystko jest za młody i za głupi. Co z tego, ze mam 17 lat, dla nich jestem przecież ciągle malutkim chłopczykiem, który nie potrzebuje dziewczyny. Na to - jak mawiali - przyjdzie jeszcze czas, teraz liczy się tylko szkoła, a tą najchętniej bym w powietrze wysadził, gdybym tylko miał taką możliwość. Zamyślony, oprzytomniałem na chwilę, gdyż wiatr tak zawył i uderzył w okno z takim impetem, że firanka delikatnie zafalowała. Wstałem i zasłoniłem okno, za którym było już tak ciemno jakby była noc, a było przecież dopiero po 18tej.

Przypomniałem sobie, że mój brat, był przedwczoraj na jakimś przedstawieniu czy koncercie, muzyki i tańca irlandzkiego i przyniósł płytę CD. Gaelforce Dance - bo tak właśnie nazywało się to show - postanowiłem, że przesłucham tą płytę. Zawsze lubiłem takie klimaty - muzyka instrumentalna, celtycka była jak najbardziej w moim guście. Dlatego, jak tylko zacząłem jej słuchać, odpłynąłem natychmiast. Wciągnęło mnie niczym do innego wymiaru i nic nie było wstanie mnie z niego wyrwać, nawet marudząca mama wchodząca do pokoju z pretensjami, że za głośno słucham muzyki. Ten stan nie był w cale spowodowany, tym czym była ta muzyka w rzeczywistości, a była ona ścieżką dźwiękową do pewnej dość prymitywnej historii o miłości dwóch braci do jednej kobiety, która w konsekwencji pewnych wydarzeń, doprowadza do jej śmierci. Dla mnie stała się czymś zupełnie innym. Stała się również, pewnego rodzaju ścieżką dźwiękową, ale do mojej własnej opowieści, która narodziła się w mojej głowie. Po prostu nagle,w przeciągu tych 40tu paru minut trwania płyty stała się, dla mnie niczym lekarstwem, na samotność, na brak miłości i zrozumienia wśród rówieśników. Była dla mnie niczym ucieczką Alicji do krainy czarów. Pomimo tego, że nie opowiadała o czarodziejach, smokach i innych baśniowych postaciach, była dla mnie najbardziej magiczną i wzruszającą historią jaką kiedykolwiek słyszałem. Wracałem do niej za każdym razem, kiedy słuchałem tej muzyki. Z dnia na dzień wciągała mnie coraz bardziej i bardziej sprawiając przy okazji, że wzbogacam ją o nowe wątki. Czasami, wystarczyła tylko podsłuchana rozmowa dwóch starszych Pań w poczekalni do lekarza, czy też krótka historyjka będąca częścią kazania księdza wygłoszonego w kościele w czasie mszy. To wszystko sprawiało, że pomysł się tlił i tlił w mojej głowię. Gdy przychodziły gorsze dni, takie w których znowu wszystko mi się waliło i nic nie okładało po mojej myśli, wystarczyło tylko kolejna "sesja" z muzyką z Gaelforce Dance i już czułem się niczym narkoman. Moim narkotykiem była właśnie ta historia w mojej głowie, która sprawiała, że życie nie bolało mnie już tak bardzo...



---



Tak mniej więcej wyglądały moje uczucia jakie towarzyszyły mi kiedy w mojej głowie zakotwiczyła się ta pewna historia, którą chciałbym wreszcie spisać na papierze. W tedy miałem 17 lat i co prawda od tamtego czasu wiele się w moim życiu zmieniło, to jednak nadal czuję do niej wielki sentyment.N

a początek, chciałbym się was poradzić o bardzo ważną dla mnie kwestie. Jak już wspomniałem, impulsem dającym pomysł był album z muzyką irlandzką z Gaelforce Dance. Chodzi o to, że z sentymentu do tego właśnie rodzaju muzyki, miejsce akcji umieściłem właśnie w Irlandii. Czas akcji to współczesność. Mam jednak obawy z tym, ze będzie to dla mnie dodatkową trudnością w napisani takiej książki,z bardzo prostego a zarazem głupiego powodu: nigdy nie byłem w Irlandii :( Znam ją tylko z opowiadań, zdjęć no i właśnie z muzyki. Usadzenie akcji właśnie w Irlandii, jest spowodowane moim zamiłowaniem do muzyki celtyckiej jaki i do pięknych widoków, które było mi jedynie dane oglądać na zdjęciach. Boje się, ze jednak moja słaba wiedza, mogła by sprawić, że opowieść była by za mało wiarygodna i nie profesjonalna gdy musiałbym opisywać miejsce ale i także zwyczaje kraju, którego tak dobrze nie znam.



Jak myślicie, czy zdobycie podstawowych informacji na temat tego kraju przy użyciu internet, lub innych książek wystarczy mi aby rozwiązać ten problem. Czy może jednak przenieść tą akcję do jakiejś polskiej miejscowości: Mazury albo może Bieszczady?

Co mi radzicie?



Pozdrawiam i z góry dziękuje za rady.

2
Pomysł z osadzeniem akcji w Irlandii... Dobry jak każdy inny, ale niesie pewne niebezpieczeństwa. Musisz wyjątkowo dobrze znać realia, bo zna je, i to dobrze, z pół miliona potencjalnych czytelników. Nie ma jak wstawić lipy. Ale, z drugiej strony, dzięki tej liczbie jest u kogo konsultować... Więc, jeśli chodzi o Irlandię: naprzód, ale ostrożnie.

Problemy z ortografią, chyba masz już z grubsza za sobą. Czy potrafisz konstruować utwór- nie wiem, bo to fragment. Język w/g mnie poprawny, choć zdania mogłyby być mniej skomplikowane, krótsze po prostu.

Takie rzeczy jak:"...o tym ile razy poczułem się jak śmieć, psychicznie męczonych przez moich pseudo kolegów" to raczej nieuwaga, niż problem z gramatyką. Szlifuj styl i staraj się, by to, co piszesz zawierało, coś, co przykuje uwagę czytelnika. Takie jest moje skromne zdanie...
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim

3
Witam.



Dzięki za radę i krytykę. Ta ostatnia jest chyba mi najbardziej potrzebna, żeby wyzbyć się problemów z pisaniem. Chciałbym jedynie dodać coś istotnego na temat mojego powyższego tekstu. żeby było jasne, to nie jest fragment historii którą chcę opisać a jedynie moje wspomnienia spisane w taki sposób żebyście mogli również poczuć to co ja czułem w tedy. O tym o czym chcę napisać, w miarę postępów, będę się z wami dzielił, jak tylko oczywiście pomożecie mi w tym ;)



Co do Twojej uwagi, odnośnie osadzenia tego jednak w Irlandii to co byś mi radził zrobić? Czy zaopatrzyć się w jakąś lekturę (jakąś konkretną) czy może jakaś strona internetowa... Albo jeszcze inaczej, dorwać jakiegoś polskiego Emigranta co siedzi w Irlandii? ;) Może jest tu na forum taki ?



Odnośnie Twojej uwagi na temat składni zdań, tego, że są za długie i skomplikowane... kurcze, też to zauważyłem ;D Staram się jak mogę czasami poprawiać, je, skracać ale i tak mi to słabo wychodzi. Pisząc ten tekst było już późno i nawet nie zauważyłem że się tak rozpisałem. Po za tym improwizowałem i pisałem na tzw żywca, więc nie poświeciłem zbyt dużo czasu na korektę. Tak czy siak, postaram się może napisać coś, cokolwiek. Wymyślę jakiś tekst i go tutaj wstawię i w tedy poproszę was o opinie.



Na razie dziękuję Ci emigrant za uwagi, i zapraszam Ciebie jak i pozostałych do komentowania.



Ps. Emigrant? może w Irlandi? ;D

4
Irlandia? No to biegniesz w podskokach do biblioteki i szukasz ksiazki o tym kraju, a kazda biblioteka chociaz o paru krajach cos powinna miec, ewentualnie kupujesz takowa ksiazke, ale po co sobie komplikowac skoro znasz polske bo w niej zyjesz...

Dodane po 1 minutach:

aa, film "infiltracja" dzieje sie prawdopodobnie w irlandii, nie wiem czy tam byl krecony ale niby o irlandczykach...
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

5
Dzięki wiedzmin89.



No właśnie, też tak o tym myślałem. Po co mam się męczyć, skoro mogę umieścić akcję w naszej równie pięknej Polsce. Tylko, że ta Irlandia ma w sobie to coś... Ten celtycki klimat, ta fascynująca muzyka, ten niesamowity taniec i te zapierające dech w piersiach widoki...

No ale racja, skąd możecie mnie zrozumieć dlaczego się zawziąłem na Irlandię, skoro nie wiecie o czym tak na prawdę chcę napisać.

To może inaczej... spróbuję wam opisać miejsce akcji, ale nie tak jakby ono gdzieś istniało w rzeczywistości tylko takie jak je sobie wyobraziłem i wymarzyłem. Zrobię to a w tedy spróbujecie mi pomóc znaleźć autentyczny odpowiednik (lub chociaż troszkę podobny) w rzeczywistości. Jak tylko to opiszę, to wstawię wam na forum.

Co wy na to?



Pozdrawiam.

7
Hej Andrzej. Wiem, że Polska jest piękna. Bardzo kocham polskie góry, choć na razie widziałem tylko tatry, Mazury też są fantastyczne wiosną i latem. Ale tu nie chodzi tylko o same piękno pejzaży czy urok miasteczek lub wsi...

Ale jak już pisałem powyżej, potrafię zrozumieć wasze podejście do takiego tematu, kiedy nie wiecie o czym chcę pisać. Postaram coś wyskrobać, i wrzucić to na forum.

Tak czy siak, jestem skłonny umieścić akcję w Polsce, jestem otwarty na wasze propozycję.



Pozdrawiam.

8
No, właśnie. A o czym by to "Quo vadis" miało być? Z grubsza chociaż. Przecież od fabuły czasem dużo zależy, jeśli chodzi o wybór miejsca akcji. Chyba, że temat jest "lokalizacyjnie neutralny". Np: opowiadanie-ostra scena łóżkowa; wtedy jest raczej obojętne czy on ją dopadł w Pcimiu czy w Warszawie... :wink:
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim

9
Witam po przerwie. Nie udzielałem się na forum, bo chciałem najpierw przygotować, jakiś tekst mojej opowieści. Nie miałem jednak ostatnio z byt dużo czasu. Jednak, przemogłem się i w reszcie zacząłem coś tworzyć. Nie jest to co prawda na razie nic wielkiego. Robię coś w rodzaju szkicu, zarysu historii. Postanowiłem, że najpierw pozbieram wszystkich bohaterów w raz z ich krótkim opisem, których zamierzam umieścić w opowiadaniu. Potem chcę się wsiąść za opisy miejsca akcji, a na koniec chcę zrobić plan akcji - coś w rodzaju streszczenia.

Jako że jestem teraz na etapie tworzenia opisu bohaterów, na dzień dobry pojawiły mi się z tym problemy :/ Po prostu nie wiem, czasami jak opisać ich wygląd zewnętrzny. Z opisem ich charakteru nie mam już takiego problemu, ale z wyglądem fizycznym, to po prostu czasami brak mi słów ;)

Np coś takiego:


Kod: Zaznacz cały

[...]Szczupły i nie proporcjonalnie zbudowany, wysoki chłopak. Z krótko obciętymi, rudymi włosami[...]
albo:

Kod: Zaznacz cały

Niska, dość solidnie zbudowana, ale nie za gruba dziewczyna z blond włosami obciętymi do ramion.[...]
inne:

Kod: Zaznacz cały

Szczupła, wysoka nastolatka o czarnych, długich i kręconych włosach.[...]


Co do wyboru akcji, to coraz bardziej utwierdzam się, w przekonaniu, że Irlandia niestety nie wchodzi w grę :( :( A główną przyczyną jest to, że nie będzie mi się zgadzał czas trwania akcji, gdyż umieściłem go wg realiów jakie są w Polsce. Chodzi mi o czas trwania nauki w szkole średniej, czyli u nas od około 16go do 19go roku życia. W Irlandii, jest to bardziej zakręcone i tam trwa to krócej bo 2 lata.

Tak więc, problem po części rozwiązał się sam. Teraz zostało mi szukanie konkretnej lokalizacji. Zależy mi na takiej okolicy. Może ktoś z forumowiczów, spotkał się z podobnym widokiem?


Kod: Zaznacz cały

[...]Jest to niewielkie wzniesienie wyścielone soczysto-zieloną trawą. Otoczone jest ze wszystkich stron kępami drzew. W jego centralnym miejscu usytuowane jest już od wielu pokoleń drzewo. Jest to piękny dąb o olbrzymiej koronie i równie dużym pniu. Jest bardzo stare, mające ponad 400 lat. Przetrwało wiele wojen i kataklizmów. Było świadkiem czasów świetności i upadków wielu rodów. U podnóża wzniesienia, znajduje się niewielkie jezioro. Przy jego północnym brzegu usypana jest plaża. Po drugiej stronie wzgórza, mieści się malownicze miasteczko, w którego centralnym miejscu wyłania się biała, smukła wieża kościoła. Najbliżej umiejscowiony dom przy wzgórzu, otoczony jest bardzo gęstym żywopłotem. Od pobliskiej drogi, dzieli go niespełna 100 metrowa alejka. Po jej dwóch stronach, ciągną się rzędy wysokich klonów. Wiosną, aleja drzew wygląda niczym dwa olbrzymie mury soczystej zieleni. Jesienią, natomiast skąpana w świetle słońca mieni się tysiącami barw. W tym właśnie domu, mieszka nasza bohaterka[...]


Po za skojarzeniami, poproszę też o weryfikację tekstu.

Pozdrawiam.

10
Jeśli chodzi o realia irlandzkiej szkoły, klasy dla nastolatków, to cofam, co powiedziałem. To mianowicie, że z łatwością spotkasz jakiegoś Polaka, który zna te realia. To świat praktycznie zamknięty dla Polaków w Irlandii. Nie wiem, czy jeden na 100 ma tu cokolwiek do powiedzenia. Jeszcze gdyby chodziło o przedszkola, lub młodsze klasy... Cienko to widzę.





Teraz, tak: coś się tak uparł na tę długość włosów!? Jeszcze jak tego typu opisy miałyby być oddzielone stronami (wieloma!) tekstu, to może ktoś to przełknie ale gdyby miały być jeden po drugim to... brrr! Ciarki człowieka przechodzą, jak sobie pomyśli, że mógłby na coś takiego się nadziać na jednej stronie! Ja, np. przy opisach już choćby paru osób staram się opisywać co innego, żeby się właśnie nie powtarzać. dobrze jest dawać jakieś cechy charakterystyczne(wersja ekstremalna np. jednooki) wyjątkowo wysoki wzrost, tusza, duży łeb no, coś takiego. Bardzo też przydatne są opisy, które jednocześnie dają informacje co do charakteru postaci: np. Długie włosy zwisały mu do ramion tłustymi strąkami ( jak już tak kochasz te włosy...) i wiadomo: niechluj. Albo: bystre spojrzenie zimnych oczu nieznajomego przeszywało na wylot... ocho! Mocny gość, trzeba będzie na niego uważać podczas czytania, bo pewnie coś nawywija! coś w tym rodzaju.



Teraz, co do miejsca... trochę dziwnie brzmi, kiedy jezioro leży u stóp niewielkiego wzniesienia. Nawet jeśli jezioro jest tez niewielkie, to jest zazwyczaj ze sto razy większe od takiego wzniesienia(chyba, że chodzi o staw-ale wtedy pisz:staw) i to raczej wzniesienie jest nad jeziorem a nie jezioro u stóp... Tym bardziej, że z drugiej strony pagórka leży miasteczko. To trochę tak jakbyś napisał, że na parkingu leżało jabłko, u jego stóp parkował opel, a z drugiej strony jabłka znajdował się supermarket.



Tyle. Mam nadzieję, że nie wymądrzałem się za bardzo.
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim

11
Hej.



Dzięki za ostrą krytykę. Na pewno się przyda ;)

żeby jednak obronić, się przed niektórymi zarzutami odnośnie opisów wyglądu zewnętrznego osób to chcę żebyś wiedział, że to co napisałem, to nawet nie jest jakiś fragment opowieści. Po prostu napisałem takie opisy na poczekaniu, żeby wam pokazać, jaki mam z tym problem. Po prostu, wydawało mi się, że jeżeli chcę przedstawić daną osobę, to wypadało by ją choć trochę opisać zewnętrznie, żeby czytelnik, mógł ją sobie wyobrazić. Napisałem też, że bardziej skupię się na jej cechach charakteru. Czy wg tego co napisałeś, mam sobie w ogóle darować takie opisy?

Co do opisu, miejsca akcji, to fakt, że napisałem go trochę niedbale,ale jak już mówiłem to wcześniej, to jest tylko zarys. Oczywiście się poprawie ;)



Nie bardzo rozumiem Twoje stwierdzenie dotyczące realiów szkolnictwa w Irlandii:
Jeśli chodzi o realia irlandzkiej szkoły, klasy dla nastolatków, to cofam, co powiedziałem. To mianowicie, że z łatwością spotkasz jakiegoś Polaka, który zna te realia. To świat praktycznie zamknięty dla Polaków w Irlandii. Nie wiem, czy jeden na 100 ma tu cokolwiek do powiedzenia. Jeszcze gdyby chodziło o przedszkola, lub młodsze klasy... Cienko to widzę.
Co masz prze to na myśli? Mi chodziło o to, że ich szkolnictwo przewiduje inne lata nauki w szkole średniej. Bohaterów mojej opowieści, poznajemy właśnie wtym okresie ich życia. Wg polskich realiów u nas trwało by to 3 lata w przypadku liceum lub 5 lat w przypadku technikum. W Irlandii jest to 2 lata, więc dla mnie za mało, żeby pokazać zmiany w ich osobowościach.



Jeszcze raz dzięki za krytykę, czekam na dalsze...Mam jednak nadzieje, że w miarę czasu mniej dołujące ;)

12
Chodzi mi o to, że irlandzkie szkoły wyglądają zupełnie inaczej niż nasze. Począwszy od wyglądu budynków, poprzez programy nauczania, skończywszy na atmosferze. Będzie Ci bardzo trudno znaleźć kogoś, kto te realia zna i może Ci coś doradzić. Wielu natomiast Polaków zna realia szkół jeśli chodzi o młodsze klasy, bo dużo jest tu(ja piszę z Dublina) takich, co posyłają tam swoje małe dzieci.( Małe, nie nastolatki) Siedzę tu już 4 i pół roku a znałem jednego tylko gościa, który posyłał do szkoły swoją nastoletnią córkę. Czyli w skrócie trudno Ci będzie znaleźć kogoś kto zna się na rzeczy w tej mierze i mógłby Ci coś sensownego doradzić. Jeśli natomiast zrobisz tak, że opiszesz polską szkołę a tylko nazwiska pozamieniasz na O'Reilly lub Murphy, to wyjdzie baranina, bankowo.



PS. Krytyką się nie dołuj, tylko wal do przodu. Tu każdy zbiera cięgi.
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim

13
Cześć.

Hehe...teraz widzę, dlaczego mi odpisałeś ;) Domyślałem się, że Emigrant to nie tylko Twoja ksywa...nie myślałem, ze jesteś w Irlandii ;) No to fajnie...

Co do Twojej uwagi, że gdybym opisał polską szkołę, zmieniając jedynie imiona na anglojęzyczne, to aż tak "głupi" nie jestem ;) ;) Chciałem do tego tematu podejść, na prawdę poważnie i dokładnie zbadać temat. Zacząłem już nawet czytać różnego rodzaje książki na temat Irlandi, w tym m.in. o nauczaniu. Stąd moja rezygnacja z tej lokacji. Wiem, ze nie dość, że będzie mi trudno opisać perypetie pewnej grupy, dojrzewającej młodzieży w kraju, którego znam tylko z opowiadań i z ...muzyki ;)To jeszcze, mogę sprawić swoim niedopatrzeniem, że się po prostu ośmieszę. Dlatego coraz bardziej, odchodzę od tego zamysłu.

Co do krytyki, i "łamania się..." to spoko, nie zniechęciłeś mnie - w ręcz przeciwnie, sprawiłeś tym u mnie, że zamierzam się wziąć za to porządnie do roboty. Stwierdziłem, że choćbym miał pisać jedną stronę cały dzień, to tak będę to robił. Zamierzam tyle razy ją poprawiać, dopóki nie będzie pozbawiona choćby najmniejszego błędu. Choćby napisanie całej opowieści miało trwać kilkanaście miesięcy, nawet parę lat, to wole się nie spieszyć. Lepiej dłużej, niż "po dziadosku" jak to mawia moja mama ;)



Co do reszty, to nadal poszukuję odpowiedniego miejsca akcji. Zastanawiam się nad mazurami, lub ewentualnie Bieszczadami...Ma to być nieduże miasteczko, położone w bardzo malowniczej okolicy. Co do okolic, górskich, obawiam się jednak wkraczanie w ich góralską gwarę i zwyczaje. Dlatego, bardziej ciągnie mnie w kierunku mazur...



Pozdrawiam.

15
Cieszę, się, że tak podchodzisz do krytyki, bo w/g mnie jest to podejście prawidłowe. To samo dotyczy chęci poprawiania tekstu.



Jeśli chodzi o wybór miejsca akcji, to nie ma dobrych lub złych miejsc. Małe miasteczko jako miejsce akcji jest równie dobre jak Nowy Jork, czy Dublin, pod warunkiem, że się wiesz o czym masz się pisać i napiszesz to ciekawie. Możesz się też, moim zdaniem, kierować taką rzeczą: jeżeli uważasz, że Twoją mocną stroną są np. opisy przyrody, to mieścina na Mazurach nadaje się jako miejsce akcji wręcz idealnie. Powodzenia w wyborze i w pracy nad książką.
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”