Wstęp do III części „Dziadów” Adama Mickiewicza
Bogu Najlepszemu, Największemu.
Gustaw zmarł 1823 1 listopada. – Tu narodził się Konrad 1823 1 listopada.
Ostatnia część „dzieła życia” Mickiewicza otulonego legendą, ze względu na pojawiające się wizje czasów przyszłych, jest ukoronowaniem całego wysiłku włożonego w budzenie i podtrzymywanie płomienia przynależności narodowej. Stajemy się widzami wielkiego pokazu polskiego autora. Na arenę wybiegają ludzie „walczący słowem”; wybiegają naprzeciw lwom gotowym rozszarpać ich ciała, zasmakować krwi niczym w przypadku chrześcijan. Tam gdzie gaśnie duch, a tężyzna fizyczna napastnika przewyższa obrońcę wkracza Adam Mickiewicz. Depta swoimi słowami pragnienia oprawców, miażdży ich ciała, z których tryska krew podobnie jak w przypadku przeszywania ciała ostrzem miecza sił „polskiego wroga”.
Polak ginie.
Rodzi się walczący duch wiary i nadziei na jutrzejsze słońce, otulające swoimi ramionami „polską ziemię”.
Drezno, rok 1832.
Boże, czemuż takie są twoje wyroki?
Czemuż wróg lepszego dobywa miecza
i machając nim w popłochu kładzie pod siebie nasze zwłoki
nie lękając się śmierci i Twego Boskiego Oblicza?
W odróżnieniu od poprzedniej części – romantycznej potyczki Gustawa – trzecia, stanowi o dramacie narodowym; poprzez historię spisku na Litwie, a kończąc powstaniem listopadowym. „Polski wojownik światłości”, jakim jest bezwzględnie Adam Mickiewicz „zapala” rodaków niegasnącym ogniem miłości i wiary.
Kreuje Konrada, romantycznego kochanka, zmieniającego się w trakcie utworu w osobę Gustawa – „kochanka” swojej ojczyzny, nieszczędzącego zdrowia, gotowego na podjęcie walki o wolność współbraci; dramat narodu budzi w jego wnętrzu osobistą tragedię. Tragedię ojca zaprawiającego syna do wojny. Tragedię matki uzupełniającej jego plecak parą świeżej i kilkakrotnie uprasowanej bielizny kąpanej we łzach. Tragedię żony, której serce zostaje rozerwane; połowa wyrusza walczyć o wolność i dobrą przyszłość ich syna. Zabiera spakowany plecak i kawałek drewna przypominającego laskę, którą może się podeprzeć w razie zachwiania. Ma mu przypominać o kilkuletnim chłopcu i żonie codziennie muskających nosem szyby podczas wypatrywania, czy już nastąpił dzień, kiedy ich Największy Skarb powróci.
Więzienne przemyślenia, przeplatane opowieściami o walczącym narodzie, doprawiane odrobiną trunku pozwalają – siedząc wygodnie w fotelu przy kominku – poczuć dreszcz emocji targających bohaterami.
Nawet gdybyś stanowił o grupie zatwardziałych grzeszników, reprezentujących wartości nowoczesnego pokolenia, mając światły umysł, w tej lekturze znajdziesz cząstkę swojego pradziada, albo i więcej – samego siebie, postawionego przed lawiną trudnych wyborów, siedzącego, gdy oprawca przystawia ci broń do skroni domagając się zdrady; a ty mówisz: nie. I nie giniesz. Rodzisz się na nowo, podobnie jak narodził się Gustaw, dobywasz miecza i dosiadając konia wtapiasz się w gromadę rycerzy wroga pozostając tam na wieki. Wygrywasz Wolność. Wygrywasz Samego Siebie. Wygrywasz Małą Ojczyznę, pełną Miłości dla przyszłych pokoleń.
Mickiewicz nie zapomina o wpleceniu w swoje dzieło mrocznej strefy, z jaką kojarzą nam się senne koszmary; w tym wypadku jest to walka sił Dobra z największym i najbardziej niedoskonałym wrogiem, jakim jest śmierć.
Tak, w przypadku księdza Piotra, klęczącego nad ciałem Konrada zwycięstwo odnosi modlitwa i siła wiary. Potyczka kapłana, namaszczonego przez Chrystusa, z szatanem, gdzie stawką staje się dusza człowieka.
Duchowny odgrywa w utworze bardzo ważna rolę. W zesłanym przez Boga widzeniu dostrzega on potworną wizję cierpień i ostatecznego zwycięstwa Rzeczpospolitej. Naród, na wzór Chrystusa, zmartwychwstaje by stać się Mesjaszem; poprzez cierpienie odkupuje inne narody.
W tym momencie pojawia się tajemnicza symbolika, gdyż rolę odkupiciela miał odegrać tajemniczy, owiany niejedną legendą, mąż o imieniu „czterdzieści cztery”. To mistyka liczb wywiedziona z Kabały, mistyczno – filozoficznej szkoła judaizmu.
Dziady, to także – w dosłownym tego słowa znaczeniu – wywoływanie duchów zmarłych przed laty osobistości, zarówno tych sławnych, jak i tych, którzy swoją skromnością i niespotykaną siłą ducha przyczyniają się do wzmocnienia siły, z jaką utwór wywiera na nas niezmywalne piętno.
Mistrzostwo i klasa, w jaką oprawione jest te kilkaset stron „przepisu na sukces i wzmocnienie siły ducha oraz wiary” uderza już od pierwszych stron utworu. Prawdę powiedziawszy „Dziady”, jako całość, albo po prostu część trzecia, to lektura, nie tyle owiana legendą, co kreślona piórem wcześniej zanurzonym w magicznej rzece prawdy i perswazji.
Naród Polski był wart swojego cierpienia. Mickiewicz, swojego dzieła. My jesteśmy warci wolności. Nie jako kraj z całkowicie rozbitym prawem, z panującym wszem i wobec szufladkowaniem społeczeństwa… Jesteśmy jej warci, jako obywatele Rzeczpospolitej. Jako ludzie zasiedlający naród Maryi, Matki Chrystusa.
Wstęp do III części "Dziadów"
1Najtrudniej nauczyć się tego, że nawet głupcy mają czasami rację. – Winston Churchill