Willa / kryminał, groteska/fragment powiesci

1
Jeszcze nie wiem do konca czy to bedzie kryminal, ale jedno morderstwo chyba kwalifikuje do tego gatunku.



Młodszy aspirant Piotr Bułecki właśnie rozpoczął nocny dyżur. Nigdy nie czuł powołania do służby mundurowej, ale dwuletni okres bezrobocia po skończonych studiach wpłynął na zmianę tego nastawienia.

Siedział teraz na posterunku w Zakopanem, popijając kawę rozpuszczalną i rozkoszując się błogą ciszą. Telefon milczał jak nigdy.

- Oby tak dalej! – pomyślał Piotr. – Pełnia była kilka dni temu, więc wariaci już się uspokoili.

Na początku służby nie wierzył w te bzdury. – Co ma pełnia do telefonów? – irytował się, słysząc opowieści kolegów z pracy. Po kilku miesiącach musiał im przyznać rację. Nie to, żeby w czasie pełni ludzie więcej mordowali. To zazwyczaj następowało wtedy, gdy wiał halny. Natomiast w czasie pełni ludzie dzwonili w najbardziej bezsensownych i absurdalnych sprawach.

- Przed moją posesją leży martwy wróbel. Niech ktoś go sprzątnie, bo po co dzieci mają patrzeć.

- Kot sąsiada znowu miauczy. Ten łotr go chyba w ogóle nie karmi.

Et cetera, et cetera. Po kilku miesiącach na widok białego krążka na granatowym niebie sam zaczął odczuwać rozdrażnienie, wiedząc, co go czeka w trakcie dyżurów. Ale pełnia na szczęście już minęła w tym miesiącu. Dodatkowo zaczął się Wielki Post – sądząc po ilości ślubów na Przeprośnej Górce, powinno być mniej zabaw z ciupagami i siekierami. Górale najwyraźniej wyznawali zasadę, że impreza bez mordobicia nie jest dobrą imprezą. Zazwyczaj takie ekscesy nie były zgłaszane. Uczestnicy budzili się rano z posiniaczonymi twarzami, po czym dzwonili do pracy i brali urlop, żeby szef nie oglądał ich w takim stanie. Bezrobotni olewali swój wygląd. Zgłaszane były tylko krwawsze zajścia. Na szczęście nastał post. Starsi przestrzegali go i „hucznych zabaw nie urządzali”. Młodsi jeździli wprawdzie na dyskoteki, ale w mniejszych ilościach i rzadziej.

Na dodatek był wtorek. W te dni zazwyczaj mało się dzieje. A do weekendu daleko. Piotr sączył więc powoli kawę. Wstał i podszedł do szafki, żeby wziąć książkę. No tak. Pożyczył ją Darkowi. Usiadł z powrotem przy małej centralce telefonicznej. – Czym by się tu zająć? – myślał. Zajrzał do internetu.

Ostatnio wysyłał pikantne wiadomości do Gosi 123. Istota ta – miał nadzieję, że faktycznie jest płci żeńskiej – umieściła w wortalu Randki bardzo seksowne zdjęcie blondynki w obcisłej różowej bluzeczce i białej spódniczce mini. Była szczupła, zgrabna, opalona. Twarz zasłonięta była włosami. Było tylko widać wystający nosek. Zresztą niczego sobie. Niestety Gosia 123 nie odpowiadała na jego rozpaczliwe wiadomości. Może dlatego, że nie pytał o ulubione zajęcie, tylko jaki kolor miała jej bielizna, gdy pozowała do tego zdjęcia. Nie uważał się za jakiegoś wielkiego świntucha. Uważał to za żarty, które nikomu nie zaszkodzą. Dziewczyna napisała, że ma 23 lata i, sądząc po długości spódniczki, do pruderyjnych z pewnością się nie zaliczała. Przejrzał z nudów profile kobiet, ale nic ciekawego nie znalazł. Większość to były skrajne przypadki. Albo panienki oferujące nieziemskie rozkosze w zamian za sponsoring, albo „spragnione wielkiej, jedynej miłości” stare wyjadaczki Harlequinów.

Przez uchylone okno doleciał zapach pizzy. Prawdopodobnie przejechał z nią rozwoziciel. Wyciągnął kartkę z pizzeri i zaczął się zastanawiać, którą wybrać. Na myśl o pysznym cieście z pieczarkami, papryką i oczywiście z podwójnym serem, ślinka napłynęła mu do ust.

I wtedy zadzwonił telefon.

- Klasyczny przypadek metody na wnuczka – stwierdził Bułecki, odebrawszy telefon. – Proszę przyjechać na komendę.

Ustaliliśmy, że na komendę pojedzie z ciotką Agnieszka i Malwina, a my w tym czasie zajmiemy się obsługą pensjonatu, na wypadek przyjazdu spragnionych widoku póżnojesiennych gór turystów.

Bułecki długo nie mógł oderwać wzroku od dwóch zjawiskowych kobiet, które przerwały mu monotonię dyżuru. Ciotki Agnieszki nie brał pod uwagę, z racji różnicy wieku, aczkolwiek dla starszego policjanta też by stanowiła niczego sobie rarytas. Skierował je do sierżanta, który miał sporządzić opis zajścia, przyjąć zawiadomienie o popełnionym przestępstwie oraz ewentualnie ustalić rysopis osoby podającej się za koleżankę Agnieszki.

Podczas gdy ciotka wytężała swą pamięć, próbując stwierdzić, czy sprawczyni miała czoło wysokie, czy niskie oraz jakiego kształtu miała nos, Malwina i Agnieszka czekały na nią w korytarzu.

- Całkiem przystojny ten policjant w dyżurce – zagaiła Malwina. – Ten sierżant, który przesłuchuje twoją ciotkę też całkiem, całkiem...

- W sumie to może są przystojni, bo tak każdy z osobna to już raczej nie – roześmiała się Agnieszka.

- Ależ ty jesteś wybredna – parsknęła śmiechem Malwina. – Nic dziwnego, że wciąż jesteś sama. Jak się ma takie wymagania...

- Przecież wiadomo, że facet musi być przystojny, inteligentny i bogaty – perorowała Agnieszka. – Ty też się trzymasz tego standardu. A jak się ktoś nie kwalifikuje, to ląduje w stawie z drutem w oku...

- To już nie moja sprawka – oburzyła się Malwina. – Zresztą mam na ten dzień alibi. Spędziłam go z facetem, który wcześniej opisywał się jako wielbiciel sportów ekstremalnych, a na koniec okazało się, że jest nudnym księgowym, który o tych sportach marzy, wypełniając kolejne faktury, lub też uprawia je sporadycznie. Dobrze zapamiętałam ten wieczór, bo nikt mnie jeszcze tak nie zanudzał opowieściami o kolegach i koleżankach z pracy. Chyba z nudów wezmę telefon do dyżurnego – zmieniła temat. – Wyglądał, jakby nie miał nic przeciwko temu.

Poszła do dyżurki i po chwili wróciła, powiewając jakimś świstkiem papieru. No cóż. Urodzie Malwiny mało kto mógł się oprzeć.

2
Jeszcze nie wiem do konca czy to bedzie kryminal, ale jedno morderstwo chyba kwalifikuje do tego gatunku.
Niekoniecznie... W takiej (tfu) "Pierwszej miłości" też trafiają się morderstwa, a raczej nie jest to serial kryminalny. :twisted:

Choć z drugiej strony - w ogóle cholera wie, co to jest :D
Była szczupła, zgrabna, opalona. Twarz zasłonięta była włosami. Było tylko widać wystający nosek.
Grrr...
Prawdopodobnie przejechał z nią rozwoziciel.
Przejechał? Raczej przyjechał.
Prawdopodobnie przejechał z nią rozwoziciel. Wyciągnął kartkę z pizzeri i zaczął się zastanawiać, którą wybrać.
Rozwoziciel zastanawiał się, którą wybrać? Zazębienie podmiotów ;)
Podczas gdy ciotka wytężała swą pamięć, próbując stwierdzić, czy sprawczyni miała czoło wysokie, czy niskie oraz jakiego kształtu miała nos, Malwina i Agnieszka czekały na nią w korytarzu.
Powtórzenie. I ten-teges, przed pierwszym "czy" przecinek do wywalenia, jak mniemam.

Narracja... poprawna. W miarę poprawna :twisted: Z tego krótkiego fragmenciku tylko tyle mogę wywnioskować.

Serwus! ;)

3
Podczas gdy ciotka wytężała swą pamięć
W takim kontekście raczej nie można wytężać cudzej pamięci.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

4
Nigdy nie czuł powołania do służby mundurowej, ale dwuletni okres bezrobocia po skończonych studiach wpłynął na zmianę tego nastawienia.
Hmm, albo ja albo ty nie rozumiesz słowa "powołanie". Dla mnie jest to przeświadczenie jakiejś osoby, że dany zawód, droga życiowa są dla niej najwłaściwsze. Wątpię żeby stan bezrobocia mógł wywołać takie przeświadczenie.



Powtarzasz się jeśli chodzi o pełnię. W sumie to od momentu, w którym o niej wspominasz zaczynasz pisać rzeczy zbędne. W pewnym momencie zapominam kim jest bohater i o czym był początek. Mącisz.


Ustaliliśmy, że na komendę pojedzie z ciotką Agnieszka i Malwina, a my w tym czasie zajmiemy się obsługą pensjonatu, na wypadek przyjazdu spragnionych widoku póżnojesiennych gór turystów.
Wybacz, ale nie rozumiem o co tutaj chodzi. Kto jest narratorem tego fragmentu? Wygląda jakby na chwilę ci się coś pomyliło. Przynajmniej na tle reszty tego co wkleiłeś.



Ogólnie jest słabo. Powtórzenia, pisanie o niczym w sumie, zanudzanie czytelnika i niezbyt zachęcająca historia. Tak można streścić to opowiadanie.

Nie dodam nic więcej.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

5
Nigdy nie czuł powołania do służby mundurowej, ale dwuletni okres bezrobocia po skończonych studiach wpłynął na zmianę tego nastawienia.


W tym zdaniu zawarta jest ironia.


Ustaliliśmy, że na komendę pojedzie z ciotką Agnieszka i Malwina, a my w tym czasie zajmiemy się obsługą pensjonatu, na wypadek przyjazdu spragnionych widoku póżnojesiennych gór turystów.


Umieszczony przeze mnie tekst to wyjęty z kontekstu fragment powieśći. W tym momencie pojawiaja sie postacie przedstawione we wczesniejszym fragmencie, ktorego tutaj nie udostepnilam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”