Z Gwiazdozbioru,
Kochanie, co robisz?
Obudź mnie, kiedy zniknie już
trucizna
z twoich ust
w chwili staw się przede mną gotowa
rzeźbiąc w duszy posąg młodego wojownika
spalającego się
i płonącego przesadnie wysoko uderzającym
płomieniem
wprost dotykającym nieba
Dosięgnij miecza
podobnie jak ja dobyłem
strzały
utkwionej w piersi
i jednym sprawnym ruchem
wyrwałem ją
wabiąc w ten sposób sępy
skuszone świeża i gorącą krwią Człowieka
Rozdziobią mnie
rozrywając scalone na
kawałki,
przyprawią niewidocznym
kurzem
upieką je na słońcu.
A ja nie zdołam poczuć
nawet zapachu
ich piór
odoru bijącego spod ich skrzydeł!
Ale nie,
nie, bo wysyłanie promieni
to twoje zadanie;
w nocy chłodzisz pustynię
i oddajesz się tańcu wspólnie z trawą.
Za dnia ogrzewasz tych,
którym chłód odbiera
zdolność kochania.
Jesteś pocieszycielką dla strapionych,
silnym ramieniem dla słabych,
latarnia zagubionych,
a dla mnie
niezwykłymi skrzydłami
posklejanymi woskiem.
Nie podniosę się,
nie chce
dosięgnąć słońca.
Wole być Ikarem ziemi.
Kochanie, co robisz?
1Najtrudniej nauczyć się tego, że nawet głupcy mają czasami rację. – Winston Churchill