I witam.
Piszcie mi zed, proszę, po prostu i małą literą, i nie bójcie się zeda odmieniać przez wszystkie przypadki, choćby mało elegancko to wyglądało.
Miewam ogromny zapał, ale dorzucam do niego mnóstwo słomy. Jestem z natury leniwy, a moim paliwem dotychczas był ów rzeczony zapał. Czas to zmienić, raz na zawsze.
Jestem bezrobotnym w wieku blisko trzydziestu lat, posiadam absolutorium z dziedziny ekonomii (od kilku już lat), uwielbiam spędzać czas w pozycji siedząc (gdy stoję, to się wiercę), wzrok już popsułem dawno temu... Domyślacie się, do czego zmierzam?
Przy sporej pracy mogę posiąść umiejętności rzemieślnicze. Tak, jestem ambitny i pyszny. I wierzę we własne siły.
Zacząłem czytać wszystko, co wpada mi w ręce. Choć właściwie jestem na razie bardziej kolekcjonerem książek niż ich czytelnikiem, te proporcje z czasem będą się zmieniać na korzyść czytelnictwa.
Konkretniej o mnie:
- w największym stopniu kolekcjonuję literaturę fantasy;
- czytuję fantasy na przemian głównie z inną dowolną beletrystyką, jak i książkami o tematyce historycznej, popularno-naukowej;
- ciągnie mnie bez przerwy do ogromnego marnotrawienia cennego czasu przy użyciu filmów, niekoniecznie tych wysokich bądź przynajmniej średnich lotów;
- komu kibicuję? Go Lakers! Hala Madrid! Forza Górnik!;
- zrzuciłem przez ostatnie pół roku 20 kg (i na tym nie koniec), głównie siedząc - dziękuję za gratulacje;
To by było na tyle.
Zarejestrowałem się dzień wcześniej i poczytałem posty głównie z tego działu, i polubiłem Was z miejsca, dowództwo i załogo Weryfikatorium! (Domyślam się, że w innym czasie, w innych okolicznościach i miejscach bywacie mniej sympatyczni. Też mam docelowo taki zamiar.)
4
Zdradzisz tajemnicę tego błyskawicznego odchudzania? Bo po świętach przydałoby się trochę... a, nie, nic, przecież kocham siebie!
Też jestem leniwa. Tak mniej więcej co pół roku zdarza mi się zmieniać to raz na zawsze. Może Tobie lepiej się powiedzie.
A tak w ogóle, to serdecznie Cię witam!

Też jestem leniwa. Tak mniej więcej co pół roku zdarza mi się zmieniać to raz na zawsze. Może Tobie lepiej się powiedzie.

A tak w ogóle, to serdecznie Cię witam!
"Asymilacja i dysymilacja. CO2, H2O,
i światło, światło, światło,
przemiana materii w materię, wzrost i dojrzewanie
w płaskim dysku falującej Galaktyki."
Julia Fiedorczuk "Ramię Oriona"
i światło, światło, światło,
przemiana materii w materię, wzrost i dojrzewanie
w płaskim dysku falującej Galaktyki."
Julia Fiedorczuk "Ramię Oriona"
7
Witaj, ja również przyłączę się do pytania o dietę-cud. Czy to z powodu nerwów wynikających z siedzenie? Czy też kto bezrobotny to nie je?:)
12
Dziękuję za gorące - no!, co najmniej ciepłe - powitanie.
No tak, słusznie rozpoznaliście, na czym polega osiągnięcie mojego życia (a przynajmniej poprzedniego roku).
To nie bezrobocie mnie "zjadło", ani żadne nerwy (wówczas może straciłbym tyle na wadze może nawet w miesiąc - nie żałuję), ale też samym siedzeniem takiego wyniku bym nie osiągnął, w żadnym przedziale czasowym i bez potrzeby hospitalizacji. Nie miejmy złudzeń - jednak coś musiałem zrobić. Z moimi nawykami żywieniowymi oczywiście.
Zaczęło się od postanowienia noworocznego... Nie, oszczędzę tego działowi przywitań (i wszelkim innym też).
Pokrótce dla tych, co chcą jeszcze raz ziewnąć, cztery zasady-zmiany, które zastosowałem:
1. porcje mniejsze (głód dłużej odchodzi, ale odchodzi),
2. ziemniaki rzadko, ryż często (proporcje były u mnie odwrotne, co najmniej),
3. mało pieczywa (wcześniej jadłem go mnóstwo i głównie białe) oraz soli,
4. jak się możesz obejść bez późnej kolacji, to się obejdź (albo zjedz banana - zapomnisz o głodzie na czas potrzebny do zaśnięcia, a nie zatrudnisz jelit na całą noc),
5. zasada dodatkowa: żadnych ćwiczeń - są niepotrzebne, a bez nich satysfakcja większa
Ale jak przyjdę, to czy skończy się na ogórkowej?
.
.
.
Czy na obieraniu ziemniaków?
No tak, słusznie rozpoznaliście, na czym polega osiągnięcie mojego życia (a przynajmniej poprzedniego roku).
To nie bezrobocie mnie "zjadło", ani żadne nerwy (wówczas może straciłbym tyle na wadze może nawet w miesiąc - nie żałuję), ale też samym siedzeniem takiego wyniku bym nie osiągnął, w żadnym przedziale czasowym i bez potrzeby hospitalizacji. Nie miejmy złudzeń - jednak coś musiałem zrobić. Z moimi nawykami żywieniowymi oczywiście.
Zaczęło się od postanowienia noworocznego... Nie, oszczędzę tego działowi przywitań (i wszelkim innym też).
Pokrótce dla tych, co chcą jeszcze raz ziewnąć, cztery zasady-zmiany, które zastosowałem:
1. porcje mniejsze (głód dłużej odchodzi, ale odchodzi),
2. ziemniaki rzadko, ryż często (proporcje były u mnie odwrotne, co najmniej),
3. mało pieczywa (wcześniej jadłem go mnóstwo i głównie białe) oraz soli,
4. jak się możesz obejść bez późnej kolacji, to się obejdź (albo zjedz banana - zapomnisz o głodzie na czas potrzebny do zaśnięcia, a nie zatrudnisz jelit na całą noc),
5. zasada dodatkowa: żadnych ćwiczeń - są niepotrzebne, a bez nich satysfakcja większa
Wiem jedno: unikaj tych pokrytych wieloletnim kurzem i/lub pleśnią. Nigdy nie wiesz, gdzie ostatecznie skończysz.Jozef Franc pisze:Powiedz mi, zedzie, które książki są takie "energochłonne", że spaliłeś 20 kilo (w domyśle: siedząc na zadzie, bez urazy)?
Możesz podać konkretne pozycje?
Może są jakieś, które pomagają przytyć hehe...
Lubię. A jem wszystko, chyba że czegoś nie lubię.łasic pisze:Jakbyś zgłodniał, zapraszam do mojej kuchni... Lubisz ogórkową? :wink:
Ale jak przyjdę, to czy skończy się na ogórkowej?
.
.
.
Czy na obieraniu ziemniaków?
zanim przewrócisz się na drugi bok, upewnij się, że masz miejsce
- z., wkrótce słynny leniwiec
- z., wkrótce słynny leniwiec
14
Ale jak przyjdę, to czy skończy się na ogórkowej? Czy na obieraniu ziemniaków?
Z nieba mi spadłeś, mój ostatni pomocnik kuchenny sam rzucił się na pożarcie aligatorom

Masz <podaje fartuszek>. Tylko nie podjadaj niczego z kociołków :wink:
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens