106

Latest post of the previous page:

Mam nadzieję, że na tym forum nie ma ich za dużo :P Nb. w USA przeprowadzono kiedyś ciekawy eksperyment: pewna panienka osiagnęła któryś tam dan w jednej ze sztuk walki, na treningach wycierała facetami podłogę. Zachwycony nią master postanowił dopuścić ją do nauczania w swojej, bardzo elitarnej szkole. Zanim jednak mianował ją instruktorem, przeprowadził ostatni etap egzaminu mistrzowskiego, jaki przechodzili w jego szkole wszyscy mężczyźni - nasłał na panienkę wynajętych, autentycznych meneli. Kiedy ci zblizyli się do niej i zaczęli rzucać mięsem - mistrzyni zemdlała :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

107
Gratulacje dla bohatera niniejszego tematu z okazji wiadomo jakiej. Ciekawe, kiedy ta kniga trafi do mnie...
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

108
Gratulował będziesz jak się pojawi na listach bestsellerów, a fanki ustawią pikietę pod moimi oknami :) No, ale też się cieszę, choć jestem zmęczony, bo ledwo się coś skończyło, to trzeba się za następną robotę brać. Myślałem, że wysłali Ci przynajmniej parę dni temu. Ale tak czy owak - niedługo.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

109
Navajero pisze:Bo ja wiem? Nie wszyscy fabryczni rysownicy mi się podobają, ale ten który ilustruje moje ksiażki, akurat tak :) Okładki też mi się średnio, choć nie są złe. Do następnej książki mam zamiar opracować koncepcję okładki, zobaczymy co z tego wyjdzie :P


Okładka niczego sobie. Fajna, dynamiczna, rzekłbym. Natomiast ilustracje( te z linka), to w/g mnie nieporozumienie. Facet nie nazywa się chyba Musiał tylko Wróblewski :wink: tzn. chodzi mi o to, że te ilustracje są jak żywcem wyjęte z kapitana żbika. Gość nie ma ani jednej kreski własnej... Tak mi się wydaje, laikowi.



Pozdrawiam i gratuluję. Obiecuję też, że kupię pozycję, jak tylko będę w Polsce.
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim

110
Ja lubię ilustracje Jarka, choć bardziej mi się podobały te do "Pierwszego kroku". A dla porównania zerknij na grafiki pozostałych rysowników FS.

Dodane po 32 sekundach:

I dzięki za gratulacje :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

111
Cofam, co powiedziałem. Wypowiadałem się tylko na podstawie trzech pierwszych ilustracji. Reszta już taka nie jest. W/g mnie najbardziej jednak oryginalny jest Dominik Broniek, zwłaszcza jego ilustracje w Deszczach niespokojnych są świetne. Takie jest moje amatorskie zdanie.
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim

112
Mnie się niektóre ilustracje Brońka też podobają, ale tylko niektóre.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

113
No dobra, zgodnie z tym co pisałem wcześniej. Przeczytałem Twój kolejny tekst więc będą kolejne pytania. Konkretnie chodzi o "Chorągiew Michała Archanioła".



Czy jesteś zadowolny z tej książki jako autor? Bo ja jako czytelnik nie.



Pisałeś tę książkę posługując się jakimś planem? Bo odniosłem wrażenie, że absolutnie nie. Brakuje tu konsekwencji przy budowaniu fabuły, stopniowania napięcia, zazębiania się poszczególnych wątków i jakichś ciekawych dla czytelnika zwrotów akcji. Mam wrażenie jakbyś pisał to, co akurat przyszło Ci do głowy. I tak sobie pisałeś raz o rybie raz o grzybie aż Ci się skończyły pomysły. Bo jak dla mnie książka mogłaby się skoczyć równie dobrze 50 albo 100 stron wcześniej bez żadnego wpływu na wrażenia artystyczne po przeczytaniu.



Brakuje mi tu jakiejś spójności. Mniej więcej jak w filmowym "Wieśminie" gdzie jest kilka historyjek, ktore łączy tylko obecność tytułowego bohatera.



Z tego co mi wiadomo powieść, hollywodzkie filmidło czy jakąkolwiek inną historię buduje się wg pewnego planu. Na początku mamy zawiązanie akcji, potem sprawa sie komplikuje i dochodzą wątki poboczne, ale na koniec sprawa ulega szczęśliwemu (lub nie) rozwiązaniu. A tutaj lipa. Zaczyna się jakiś interesujący dla mnie wątek np związek bohatera z Anną i kończy się wraz z jej śmiercią w 2/3 książki. Zaczyna się poszukiwanie tytułowej chorągwi i bohater znajduje ją w tak zwanym międzyczasie. To jak znalazł to po co mam to dalej czytać? Co mnie obchodzi co on będzie dalej robił? Oczywiście można ciagnąć tę historię w nieskonczoność i w następnym rodziale bohater może do kogoś strzelać, ktoś może strzelać do kogoś albo może jeść zupę, ale właśnie... co z tego?



Nie wiem czysię ze mną zgodzisz, ale dobra powieść charakteryzuje się tym, że bohater do końca walczy o najwyższą stawkę. Do wyboru: uratowanie świata, uratowanie ukochanej, odnalezienia zaginionego 30 lat temu ojca, odnalezienie szczęćia i miłości, no cokolwiek w ten deseń. Czytelnik się z ziomkiem (albo ziomalką) utożsamia i kibicuje mu aż do końca w napięciu oczekując na finał.



U Ciebie tego nie ma i to mi się nie podoba. Zastnawiam się dlaczego nie ma. I stąd mój pomysł, że być może zabraklo planu Albo zmienił się w trakcie, zmieniał wielokrotnie.

114
Ja zawsze posługuję się planem :) Natomiast nie widzę specjalnego sensu w porównywaniu swoich i Twoich wrażeń z lektury, ogólnej oceny tekstu itp. To są odczucia indywidualne. Najwyraźniej moja koncepcja nieszczególnie Ci podpasowała i nie ma tu o czym dyskutować - bywa.
blackgrzywa pisze:Zaczyna się jakiś interesujący dla mnie wątek np związek bohatera z Anną i kończy się wraz z jej śmiercią w 2/3 książki.


Wiesz, bo w tej branży ludzie giną. A motywem przewodnim jest sztandar, nie Anna, więc IMO jest to uprawnione.
blackgrzywa pisze:
Zaczyna się poszukiwanie tytułowej chorągwi i bohater znajduje ją w tak zwanym międzyczasie. To jak znalazł to po co mam to dalej czytać?
Patrz wyżej - czyli sam uznajesz motyw sztandaru za wiodący, ale... :) Wg mojej koncepcji sztandar trzeba nie tylko znaleźć, ale i wykorzystać w celu, w jakim został stworzony. I dopiero to kończy akcję ( plus domknięcie kilku pomniejszych wątków).



Odpowiedziałem na dwie z Twoich uwag, ale generalnie dyskusje nad tekstem, w przypadku kiedy się on czytelnikowi nie spodobał, nie mają wg mnie racji bytu. Bo nawet jeśli autor wykazałby jakieś niekonsekwencje w jego rozumowaniu, czy nawet błędy merytoryczne, to przecież nie zmieni to oceny książki... Dobrze jeszcze jeżeli ow czytelnik nie zacznie kwiczeć, że autor broni z dziecinnym uporem tekstu, nie sprowadzi na pomoc kumpli i nie pojedzie po autoru personalnie ;)

Nie podejrzewam o coś takiego Ciebie, stąd kilka wyjaśnień, ale raczej na tym poprzestanę :)



Aha - i proszę, maskuj spojlery.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

115
Navajero pisze:
Aha - i proszę, maskuj spojlery.
Przepraszam, to się wiecej nie powtórzy ;)

Chciałem podeprzeć moje refleksje jakimiś przykładami, żeby to nie było pustosłowie no i spoilowanie wyszło niejako przy okazji. Mam nadzieję, że nie spadnie sprzedaż :D



Szanuję Twoje zdanie, dzięki za odpowiedź.

116
blackgrzywa pisze:Mam nadzieję, że nie spadnie sprzedaż :D


Eee... raczej nie, a na pewno nie z powodu jakiegoś niezamaskowanego spojlera :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

117
Kontynuuję temat z "Kodu Leoparda" ale tam zamieniałoby się to w offtop.



Wiesz może jak jest z recenzowaniem książek w papierowej prasie? Czy żeby zrecenzowali Ci dziełko musisz kogoś tam znać, komuś zapłacić (w sumie to żadna reklama - moga ją zjechac)? Może wystarczy wysłac im książkę?

Jednym słowem czy jest jakis sposób, żeby recenzenci zainteresowali się Twoją literaturą, i to sposób, którym możesz posłużyć się Ty lub wydawnictwo (składanie zwierząt w ofierze się nie liczy)?



Wiem, że fantastyka ma generalnie pod tym względem przerabane, ale i tak pytam.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

118
Wydawnictwo może wysłać książkę do recenzji, co przeważnie skutkuje zamieszczeniem takowej w piśmie ;) Ty nie masz na to żadnego wpływu. Dla początkującego autora samo "zauważenie go" w papierowym piśmie to nobilitacja. Na pochwały poczatkowo nie ma co liczyć ( a przynajmniej na entuzjastyczne pochwały) bo u większości recenzentów działa instynkt stadny, oni z góry "wiedzą" kto jest dobry, a kto kiepski. Debiutant nie może być za dobry. Swego czasu oberwał Sapkowski, dostał za swoje Dukaj, taki lajf :) Oczywiście są wyjątki, ale to właśnie - wyjątki. Generalnie rzecz biorąc - jeśli Twoje książki staną się popularne, pojawią się na listach bestsellerów - ludzie zaczną pisać recenzje. Znaczy do periodyków papierowych. Każde wydawnictwo rutynowo wysyła egzemplarze recenzenckie do portali sieciowych, do papierowych pism mają dojście ( i pewnie umowy) tylko te największe, ale nie gwarantuje to z automatu recenzji. Andrzej np. się skarży, że go nie dostrzegają w NF :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

119
Navajero pisze:


Aha - i proszę, maskuj spojlery.


A jak się maskuje spoilery?
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim

120
Normalnie. Piszesz, zaznaczasz napisany kawałek i zamiast automatycznego ustawienia "kolor domyślny", dajesz biały :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Wróć do „Strefa Pisarzy”