Coś zmienio się [obyczajówka]

1
A, bo dawno nic nie wrzucałałam. Napisałam, podoba mi się, a z takim kawałkiem chyba nie da się nic więcej zrobić... ;)



„Tak nagle z dnia na dzień

Nie tęsknię do tamtych chwil

Tak pusto we mnie

Nic nie zostało mi”




Przychodził prawie co noc, zawsze o tej samej porze. Nie mam pojęcia dlaczego tak umiłował trzecią nad ranem, a on nigdy nie chciał mi tego wytłumaczyć. Niezależnie od dnia, czy pory roku, równiutko o trzeciej siadał na brzegu łóżka i ściągał ze mnie kołdrę. Czasem sprawiał, że poduszka stawała się zbyt twarda lub o wiele za miękka. Niekiedy prześcieradło drapało, albo wersalka skrzypiała przy każdym oddechu. Tak, czy inaczej, znał mnóstwo sposobów, by wybudzić mnie ze snu.

- Proszę, nie teraz – mruczałam. Zaciskałam powieki, by przypadkiem nie spojrzeć na zegar.

- Teraz, teraz właśnie. Chodź, porozmawiamy…

- Litości, daj mi jeszcze godzinkę. – Jakbym nie błagała, zawsze stawiał na swoim.

- Chodź do kuchni, zapalimy.

Czasem wstawałam potulnie, choć nie raz zdarzało mi się przygrzmocić pięścią w poduszkę. Bawiło go, kiedy okazywałam złość. Uśmiechał się przewrotnie, kiedy szarpałam się z kocem, próbując narzucić płachtę na ramiona. W kuchni zawsze ciągnie od okna.

Bezsenność znał mój dom, jak własną kieszeń. Upodobał sobie malutki taboret, który stawiał na środku kuchni. Mnie zawsze przypadało stare, skrzypiące krzesło.

- Zauważyłaś jakąś zmianę? – zapytał, jakby od niechcenia.

- Nie, znów mnie męczysz.

- Asieńko, pomyśl.

- Znów zwlekasz mnie z łóżka, znów każesz odpowiadać na dziwne pytania. Znów… - Zawiesiłam głos. Faktycznie coś się zmieniło.

Bezsenność uśmiechnął się i puścił do mnie oczko. Miał piękne, smutne oczy.

- Jak to zrobiłeś, gdzie on się podział?

Zerwałam się z krzesła, koc opadł na podłogę. W jednej chwili zrozumiałam, że tym razem jesteśmy w kuchni sami. Tylko ja i on. Ani śladu Wyrzutów Sumienia.

- I jak? – zapytał, zabawnie unosząc brwi.

- Niemożliwe! Dokąd on poszedł?

- Nie sądzisz, że wyjaśniliście sobie wszystko poprzedniej nocy?

- Może… - Choć tak się starałam, mój głos był pełen entuzjazmu.

- Nie może, tylko tak. Zamieniłem z nim kilka słów… jesteś wolna.

- To już koniec, naprawdę?

Położyłam palec na ustach, nasłuchiwałam. Nic nie wskazywało na to, by Wyrzuty Sumienia czaił się gdzieś za rogiem. Zresztą, on zawsze się zapowiadał, nigdy nie byłam zaskoczona jego wizytami. Spojrzałam na szeroki, kamienny parapet, na którym zwykł przesiadywać. Jak dobrze, że tam pusto.

- Trochę się do niego przyzwyczaiłam… ale nie będę tęsknić.

Bezsenność uśmiechnął się. Tej nocy cały czas się uśmiechał, na jego twarzy malowała się jakaś nieokreślona zaduma.

Zapadła cisza, wypaliliśmy po jeszcze jednym papierosie.

- Asiu, zadam ci ostatnie pytanie.

Miałam wielką ochotę wejść mu w słowo, powstrzymywałam się ostatkiem sił. Jak to, ostatnie pytanie?

- Chcesz, bym i ja odszedł?

Tego się nie spodziewałam. Nie rozumiałam, co się stało. On ciągle się uśmiechał, a oczy miał coraz bardziej smutne.

- Już mnie nie potrzebujesz, wiesz o tym. Nie widzisz, jak świetnie dajesz sobie radę?

- Nieprawda… - Pokręciłam głową. – Nieprawda, ja wcale…

- Nie kłam. Poradziłaś sobie ze wszystkim. Zresztą, nie trzeba daleko szukać przykładu. Wyrzuty Sumienia odpuścił, a wiesz, jaki on jest. Kiedy ostatnio widziałaś Depresję? Kiedy ostatnio męczył cię Żal?

- Jesteś podły. Dobrze wiesz, że bez ciebie nigdy nie będę sobą. Stanę się taka jak wszyscy…

- A ile razy krzyczałaś na mnie, że to ja ci mieszam w głowie? Pytałaś, dlaczego nie możesz iść przez życie jak… Jak to było? Jak normalny człowiek. To są twoje słowa.

- Byłam zła, bo nie potrafiłam wszystkiego ogarnąć! Dlaczego ja to tobie tłumaczę, ty jeden wiesz, co myślę, ty jeden znasz mnie na wylot.

Kopnęłam ze złości koc i podeszłam do Bezsenności.

- Odsuń się, bo znowu nabierzesz ochoty na kawę.

- Wiem, napijemy się jej razem.

- Aśka…

- Napijemy się kawy i obejrzymy wschód słońca…

Odsunął mnie na siłę, a powieki zaczęły przyjemnie ciążyć. Nogi prawie ugięły się w kolanach, dłonie utraciły władzę. Poduszka była tak cudownie miękka, pościel pachniała letnim wieczorem.

- Kocham cię… - Ktoś szepnął daleko, a te słowa wplotły się w sen.

*

Obudził mnie pisk telefonu. Dwadzieścia po piątej, za oknem żółciutki poranek, wróble ćwierkają jak najęte. Na kuchennym blacie samotny kubek po kawie, taborecik na swoim miejscu… wszystko to zalane słonecznym blaskiem. Skończyło się, zrozumiałam.





„I nie byłam nigdy spokojna tak

Pewna swoich słów dziś pewność mam

Że skończyło się

Skończyło się coś na dobre

I nie wiem czy naprawdę tego chcę

Niech targa mną niech boli mnie

Może wcale nie chcę żyć spokojnie...”
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

2
Bardzo klimatyczny kawałek. Trafił mnie gdzieś i utknął w środku :) Jedyne co mnie ugryzło to płachta na samym początku. Sama nie wiem dlaczego taka kąśliwa.



Ła: < płachta... takie prywatne powiedzonko, wdarło się, może niepotrzebnie>
Ostatnio zmieniony sob 07 lut 2009, 17:16 przez nenek, łącznie zmieniany 1 raz.

3
To bardzo piękny utwór. Nie umiem oceniać literackich niuansów, czy techniki pisania. Napiszę tylko, iż to jeden z niewielu momentów, kiedy czyjeś słowa pisane bardzo mocno kojarzą się z moim życiem. Trafiłaś celnie, choć delikatnie. I prosto, bez udziwnień, normalnym językiem. Tak. To bardzo piękny utwór.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

Re: Coś zmienio się [obyczajówka]

4
Tak na szybko:
Łasic pisze:Nie mam pojęcia(,) dlaczego tak umiłował trzecią nad ranem, a on nigdy nie chciał mi tego wytłumaczyć
Niezależnie od dnia, czy pory roku, równiutko o trzeciej siadał na brzegu łóżka i ściągał ze mnie kołdrę.
Bez przecinka przed "czy"


Niekiedy prześcieradło drapało, albo wersalka skrzypiała przy każdym oddechu.
Bez przecinka przed "albo"


Tak, czy inaczej, znał mnóstwo sposobów, by wybudzić mnie ze snu.
Bez przecinka przed "czy"


Czasem wstawałam potulnie, choć nie raz zdarzało mi się przygrzmocić pięścią w poduszkę.
Nieraz


Bezsenność znał mój dom, jak własną kieszeń.
Bez przecinka przed "jak"



Krótkie i zgrabne. Taki też będzie mój komentarz. Branoc ;)



A, no i ten wiersz jakiś częstochowski... jakby z piosenki popowej



Pozdrawiam!

5
Aj, przecinki. Da się nie walnąć żadnego błędu?

Klimat mój, piosena mojej Bartosiewicz. Ogólnie, bardzo osobiste.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

6
Nie mam pojęcia dlaczego tak umiłował trzecią nad ranem
Bo 3.33 to pora czarownic :-) To proste!

Śliczne i bardzo pocieszające. Chociaż ja bardzo lubię mojego Bezsenność. Nazywam Go Natchnieniem. Nie chcę, żeby się oddalał zbyt daleko.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

7
Łasic pisze:Da się nie walnąć żadnego błędu?
Raczej trudno. I tym lepszy jest twój tekst - na ogół, jeśli coś ma tylko tyle błędów, że chce mi się wypisywać przecinki, powstaje z tego wyliczanka długości Wisły. A u ciebie kilka pierdół to wszystko, co udało mi się znaleźć.

8
Ach, naprawdę pięknie. Lekko, naturalnie i szczerze. Można Twój tekst przeczytać o poranku, potem znów wieczorem, za tydzień i znów za pół roku, i za każdym razem odbierać go inaczej, co innego znaleźć między wierszami, zależnie od nastroju chwili. Zapada w bardzo intymne zakątki podświadomości, mam ochotę spotkać się z nim za jakiś czas i sprawdzić, co z tego wyniknie...

9
Lubię tego typu fragmenty. Nawet miałam w planach coś w tym stylu. A przecinki? Jeżeli ktoś wczuwa się w tekst, takie błahostki uchodzą mu płazem. Gorzej jeśli tekst jest na tyle nudny, że z nudów zaczynam się doszukiwać błędów. Ale tobie to nie grozi.

@Łasic

10
To jest tak dobre, że zasługuje na jeszcze jeden komentarz - choćby tak mało odkrywczy jak mój. Nikt w "W" jak TY chyba nie umie na tak niewielkiej przestrzeni zawrzeć tak wiele treści. Upierałbym się też, czy "nieraz" musi koniecznie zastąpić słowo "czasem" użyte przez Autorkę.



pozdrawiam
Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy (Cyceron)

11
Z tego, co widzę to chodziło o to, że w tekście jest "nie raz" a ma być "nieraz" a nie, że "nieraz" ma zastąpić "czasem" :P

Miałam nie komentować, bo nie lubię komentować dobrych tekstów. :P Przeczytałam to niedługo po komencie Kana i ciągle pamiętam o czym to jest. Rispekt :)

Tekst jest masakrycznie spójny. Nie pamiętam ani jednej fałszywej nuty. Opisana sytuacja jak i sam tekst jest taki... ulotny. W sensie hmmm czytając trochę czujesz się jakbyś gonił motyla i kiedy już, już myślisz, że go złapiesz... bach! koniec! Bohaterka się budzi! Tekst się kończy!

Kocham spójne teksty ;)
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

12
Tekst osobisty, ale zrozumiały :P Nie ma jakichś sytuacji które można kojarzyć tylko sobie samemu. Jest ładnie, miło, fajna sprawa z tych strachem przed odejściem bezsenności :P jakby ze mną bezsenność pogadać chciała to bym jej powiedział wyp.... no i dalej wiadomo. Ale mniejsza z tym, najogólniej mówiąc - przedni twór.
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron