Czy istnieje recepta na napisanie doskonałej powieści? Z pewnością nie. Ale istnieją pewne reguły, których powinno się trzymać.
Tak przynajmniej twierdził S.S. van Dine, amerykański pisarz i autor powieści kryminalnych. Stworzył 20 przykazań autora powieści detektywistycznej. Ich znajomość nie gwarantuje sukcesu, podobnie jak odstepstwa od nich nie przekreslają dzieła. Ale dla tych, którzy usiłują pisać kryminały, a jeszcze o nich nie słyszeli, zamieszczam je tu:
1. należy tak rozmieścić wskazówki w fabule, by czytelnik odkrywał je razem z detektywem
2. sztuczki wykorzystane przez przestępcę muszą mylić ich obu
3. powieść nie może zawierać wątku miłosnego z udziałem detektywa
4. detektyw nie może okazać się winowajcą
5. przestępca może być zdemaskowany wyłącznie dzięki dedukcji
6. tylko detektyw może rozwiązać zagadkę
7. motywem przewodnim powieści musi być morderstwo
8. detektyw rozwiązując zagadkę może opierać się tylko na metodach naturalistycznych
9. może być tylko 1 detektyw
10. przestępca musi być postacią wyrazistą, która odgrywa istotną rolę w powieści
11. przestępcą nie może być służący lub osoba niskiego pochodzenia
12. bez względu na liczbę ofiar, morderca może być tylko jeden
13. przestępca nie może należeć do mafii, tajnego stowarzyszenia itp.
14. morderstwo musi zostać popełnione w realistyczny sposób, a metody dochodzenia
prawdy mają być racjonalne i oparte na naukowych przesłankach
15. rozwiązanie tajemnicy powinno być cały czas "na widoku", lecz niedopowiedziane, tak, by czytelnik po przeczytaniu książki miał świadomość, że był w stanie sam rozwiązać zagadkę
16. unikać dygresji, psychicznej analizy bohaterów itp.
17. przestępca musi być amatorem
18. morderstwo musi być zaplanowane
19. motywem zbrodni powinna być uraza osbista
20. dyskwalifikujące dla pisarza są np. niedopałek papierosa pasuje do cygaretki przestępcy, odnalezienie odcisków palców mordercy itp.
(treść "przykazań" zaczerpnięta z pl.wikipedia.org)
2
To raczej pisane było w czasach, kiedy kryminał był rodzajem powieści ściśle „rasowym”, nie mieszający się z innymi gatunkami, jak dzisiaj. Pojęcie zbrodni były nieco inne, a lektura miała służyć celom moralizatorskim. Teraz w wiele autorów postępuję wbrew większości z tych punktów. W sumie dobrze, większa róźnorodność, co absolutnie nie znaczy, że te napisane zgodnie z „przykazaniami”, są z góry złe.
Jedne punkt powinien być ponadczasowy, a niestety został zapomniany:
Tak więc punkt piąty chyba sobie wywieszę nad łóżkiem, żeby kiedy o nim nie zapomnieć, jak bedę popełniał coś kryminalnego ;-)
Jedne punkt powinien być ponadczasowy, a niestety został zapomniany:
W pozycjach takich jak książki Kathy Reichs, czy serialowym CSI albo "Wzór", detektywami stają się komputery i patolodzy, co mnie strasznie mierzi.5. przestępca może być zdemaskowany wyłącznie dzięki dedukcji
Tak więc punkt piąty chyba sobie wywieszę nad łóżkiem, żeby kiedy o nim nie zapomnieć, jak bedę popełniał coś kryminalnego ;-)
Re: 20 przykazań autora powieści detektywistycznej
3Inżynier dusz pisze:
3. powieść nie może zawierać wątku miłosnego z udziałem detektywa
4. detektyw nie może okazać się winowajcą
7. motywem przewodnim powieści musi być morderstwo
12. bez względu na liczbę ofiar, morderca może być tylko jeden
Agatka Christie nieraz złamała te zasady i co? Źle na tym nie wyszła.

Mężczyźni zabijają z głupoty, kobiety - z powodu.
4
Mam nadzieję, że teraz nie zacznie się hurtowe tworzenie powieści detektywistycznych według tego wzorca, bo może się zrobic nieco monotonnie, niezależnie od tego, jak poszczególne punkty zostaną przedstawione. xP
Chociaż z taką wyliczanką to jest dobre, że wiadomo jaki konkretnie schemat można przełamac. xD
Aczkolwiek jestem za punktem odnośnie dedukcji i logicznego rozumowania. Tego zmieniac nie warto. ;]
Chociaż z taką wyliczanką to jest dobre, że wiadomo jaki konkretnie schemat można przełamac. xD
Aczkolwiek jestem za punktem odnośnie dedukcji i logicznego rozumowania. Tego zmieniac nie warto. ;]
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.
5
Broń Boże nie uważam, żeby „przykazania” należało traktować jako schemat, według którego należy pisać powieść. To raczej zbiór pewnych wskazówek, sugestii.
Alan, masz rację, że były one stworzone w dość dawno, bo w 1928 roku, ale wydaje mi się, że większość z nich jest ponadczasowych i to nawet biorąc pod uwagę to, że dzisiaj miesza się gatunki. Dzieje się tak, ponieważ są stanowią istotę powieści detektywistycznej. Słowem kluczowym jest tu dedukcja. Dedukcja opiera się na logice. Dobra powieść kryminalna, detektywistyczna opiera się właśnie na niej. A większość „przykazań” odwołuje się do dedukcji, logiki, zależności przyczynowo-skutkowych.
Przytoczę te punkty, które wydają mi się być fundamentalnymi i ponadczasowymi.
Czytelnik powinien wczuć się w rolę detektywa. Dzięki temu, że zna te same fakty co detektyw, niejako razem z nim prowadzi dochodzenie. Po przeczytaniu książki powinien czuć satysfakcję, że znał rozwiązanie zanim zostało ono wyjaśnione na kartach powieści lub powinien mieć wrażenie, że wszystko było w zasięgu ręki, tylko wystarczyło poskładać fakty. Kryminał powinien być pewnego rodzaju zabawą intelektualną, rozwijającą wyobraźnię i logiczne myślenie. Niezależnie od tego, czy powieść powstała w latach 20., czy teraz i niezależnie od tego, czy jest to „czysty” kryminał, czy mieszanka kryminału z SF, powieścią filozoficzną, czy czymś jeszcze innym.
Jeżeli piszesz fantasy z elementami powieści detektywistycznej, gdzie np. jasnowidzenie jest na porządku dziennym, to może będzie to świetna powieść fantasy, ale wątek kryminalny może być tylko jakimś dodatkiem urozmaicającym fantastyczną treść książki.


Nie obawiałbym się, że przez te „przykazania” będą hurtowo powstawać takie same, monotonne powieści detektywistyczne, bo to nie jest schemat, na który można patrzeć i według niego coś tworzyć. Są to pewne wskazówki, które autor powinien mieć na względzie. Szczególnie te, które wymieniłem, ponieważ odnoszą się do tego, że czytelnik musi być partnerem detektywa. A staje się jego partnerem, jeżeli wie to co on i ma szansę prowadzić taki sam tok myślenia. Wtedy czytelnik odkłada książkę z satysfakcją, a to składa się na sukces autora.
Pozostałe „przykazania” są dyskusyjne, a niektóre wręcz bzdurne. Bo niby dlaczego mordercą nie może być służący, a detektyw nie może mieć romansu?
To oczywiście tylko moje zdanie i nikt nie musi się ze mną zgadzać.
Do Suzaku: Masz rację co do punktu 4. Wiem o jaką powieść Christie Ci chodzi.
Źle na tym nie wyszła, aczkolwiek spotkały ją konsekwencje, bo na rok została, właśnie za to, wyrzucona z Klubu Detektywów. 
Pozdrawiam wszystkich „kryminalistów”!
Alan, masz rację, że były one stworzone w dość dawno, bo w 1928 roku, ale wydaje mi się, że większość z nich jest ponadczasowych i to nawet biorąc pod uwagę to, że dzisiaj miesza się gatunki. Dzieje się tak, ponieważ są stanowią istotę powieści detektywistycznej. Słowem kluczowym jest tu dedukcja. Dedukcja opiera się na logice. Dobra powieść kryminalna, detektywistyczna opiera się właśnie na niej. A większość „przykazań” odwołuje się do dedukcji, logiki, zależności przyczynowo-skutkowych.
Przytoczę te punkty, które wydają mi się być fundamentalnymi i ponadczasowymi.
1. należy tak rozmieścić wskazówki w fabule, by czytelnik odkrywał je razem z detektywem
Czytelnik powinien wczuć się w rolę detektywa. Dzięki temu, że zna te same fakty co detektyw, niejako razem z nim prowadzi dochodzenie. Po przeczytaniu książki powinien czuć satysfakcję, że znał rozwiązanie zanim zostało ono wyjaśnione na kartach powieści lub powinien mieć wrażenie, że wszystko było w zasięgu ręki, tylko wystarczyło poskładać fakty. Kryminał powinien być pewnego rodzaju zabawą intelektualną, rozwijającą wyobraźnię i logiczne myślenie. Niezależnie od tego, czy powieść powstała w latach 20., czy teraz i niezależnie od tego, czy jest to „czysty” kryminał, czy mieszanka kryminału z SF, powieścią filozoficzną, czy czymś jeszcze innym.
Ten punkt w zasadzie odnosi się do tego, co napisałem wcześniej. Rozwiązanie zagadki musi być logicznie powiązane z tym, co się działo przez całą akcję powieści. Jeśli przestępca zostanie zdemaskowany nagle, dzięki temu, że przypadkiem pojawił się jakiś nieznany świadek, to cały wysiłek dedukcji detektywa i czytelnika pójdzie na marne. Czytelnik nie będzie miał satysfakcji z tego, że sam wydedukował lub mógłby wydedukować rozwiązanie.5. przestępca może być zdemaskowany wyłącznie dzięki dedukcji
Tu znowu mógłbym powtórzyć, to co napisałem w dwóch poprzednich punktach. Jeżeli rozwiązanie pojawi się niewiadomo skąd, a nie z dedukcji i wiedzy zdobytej przez detektywa to czytelnik będzie czuł niedosyt.6. tylko detektyw może rozwiązać zagadkę
Nagłe olśnienie, proroczy sen, jasnowidzenie dyskwalifikują powieść detektywistyczną. Dlaczego? Czytaj wyżej.8. detektyw rozwiązując zagadkę może opierać się tylko na metodach naturalistycznych

Jeżeli piszesz fantasy z elementami powieści detektywistycznej, gdzie np. jasnowidzenie jest na porządku dziennym, to może będzie to świetna powieść fantasy, ale wątek kryminalny może być tylko jakimś dodatkiem urozmaicającym fantastyczną treść książki.
Ponownie kłania się dedukcja, logika, zależności przyczynowo-skutkowe. Sposób popełnienia morderstwa nie może być wyssany z palca, niezgodny z prawami natury, bo czytelnik nie będzie miał szans tego wydedukować. Jeżeli w powieści morderstwo zostanie popełnione w Moskwie, a przestępcą okaże się osoba, która ponad wszelką wątpliwość była w tym czasie w Madrycie, a Ty powiesz, że się teleportowała, albo że zabiło jego ciało astralne, to czytelnik uzna to za nielogiczny stek bzdur. No chyba, że piszesz kryminał SF, dziejący się w świecie, w którym teleportacja, czy podróże ciał astralnych są możliwe. Ale w takim wypadku czytelnik musi wcześniej się dowiedzieć o takich cechach świata przedstawionego, żeby mógł brać pod uwagę takie ewentualności.14. morderstwo musi zostać popełnione w realistyczny sposób, a metody dochodzenia
prawdy mają być racjonalne i oparte na naukowych przesłankach
Tego chyba nie muszę komentować.15. rozwiązanie tajemnicy powinno być cały czas "na widoku", lecz niedopowiedziane, tak, by czytelnik po przeczytaniu książki miał świadomość, że był w stanie sam rozwiązać zagadkę

I to chyba też nie wymaga wyjaśnień. A jeśli wymaga to przeczytaj powyższe punkty jeszcze raz.20. dyskwalifikujące dla pisarza są np. niedopałek papierosa pasuje do cygaretki przestępcy, odnalezienie odcisków palców mordercy itp.

Nie obawiałbym się, że przez te „przykazania” będą hurtowo powstawać takie same, monotonne powieści detektywistyczne, bo to nie jest schemat, na który można patrzeć i według niego coś tworzyć. Są to pewne wskazówki, które autor powinien mieć na względzie. Szczególnie te, które wymieniłem, ponieważ odnoszą się do tego, że czytelnik musi być partnerem detektywa. A staje się jego partnerem, jeżeli wie to co on i ma szansę prowadzić taki sam tok myślenia. Wtedy czytelnik odkłada książkę z satysfakcją, a to składa się na sukces autora.
Pozostałe „przykazania” są dyskusyjne, a niektóre wręcz bzdurne. Bo niby dlaczego mordercą nie może być służący, a detektyw nie może mieć romansu?
To oczywiście tylko moje zdanie i nikt nie musi się ze mną zgadzać.

Do Suzaku: Masz rację co do punktu 4. Wiem o jaką powieść Christie Ci chodzi.


Pozdrawiam wszystkich „kryminalistów”!

6
Inżynierze, cieszy mnie, że taką wagę przywiązujesz do dedukcji i nie musisz mi tłumaczyć jej znaczenia :-), bo dla mnie punkt 5 jest po prostu prawdą absolutną i wszystkie pozostałe przytoczone przez Ciebie z niego wynikają. Co do przylkazań, które uważasz za "bzdurne", mam takie samo zdanie o nich.
Ale pozwól mi spekulować:
Ale pozwól mi spekulować:
No niekoniecznie. Zależy, co jest zagadką dla czytelnika. W dawnych kryminałach tajemnicą była osoba sprawcy. Inne zagadki też były, ale najpierw trzeba było znaleść sprawcę. Teraz zagadką może być tylko sam motyw. W takim układzie czytelnik od początku może znać sprawcę, ale nie rozumieć jego pobudek, podczas gdy detektyw tradycyjnie będzie prowadził śledztwo, sprawcy nie znając. Czytelnik znając poczynania mordercy, patrzy bardziej zza jego pleców, niż detektywa. W finale tropiący znajdzie swoją zwierzynę, a czytelnik pozna motywy.Czytelnik powinien wczuć się w rolę detektywa. Dzięki temu, że zna te same fakty co detektyw, niejako razem z nim prowadzi dochodzenie.
7
A to dlaczego? Przy założeniu, że zachowano paragrafy o logice, realizmie i całej reszcie, jestem w stanie sobie wyobrazić doskonały kryminał, w którym detektyw daje się zwieść "czerwonym śledziom" wraz z czytelnikiem, a jakaś inna postać, na przykład krewny ofiary, który jest na bieżąco informowany o wynikach śledztwa, podsuwa rozwiązanie.Inżynier dusz pisze:Tu znowu mógłbym powtórzyć, to co napisałem w dwóch poprzednich punktach. Jeżeli rozwiązanie pojawi się niewiadomo skąd, a nie z dedukcji i wiedzy zdobytej przez detektywa to czytelnik będzie czuł niedosyt.6. tylko detektyw może rozwiązać zagadkę
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
8
Ja się z dedukcją nie zgodzę. Ha! Lubicie opowiastki o Sherlocku<jakaż w nich moc dedukcji!>? To odrzućcie dedukcje albowiem iż aczkolwiek jego wnioskowania, choć trafne, nie zawsze się na niej opierają... <nasz wykładowca z logiki lubił męczyć Sherlocka> Sherlock korzysta z heurystyk(takie cosie, co to nas zazwyczaj prowadzą do optymalnego w danej sytuacji rozwiązania, coś jak sposób myślenia, którym się posługujemy, gdy nie możemy zrobić nic innego
), które są niezwykle przydatne i zazwyczaj się sprawdzają ale jeśli się posiedzi nad jego wywodami, to one z dedukcją czasem mają niewiele wspólnego.
<kwestia przesłanek, z których korzysta - nie zawsze z nich wynika to, co nam wydaje się oczywiste, że wynika - choć posługując się indukcją można by powiedzieć, że skoro zazwyczaj wynika, to tak jest, ale indukcja nie daje takiego pola do popisu co dedukcja>
- jak znajdę swoje notatki z zeszłego roku i tegorocznego wykładu - z chęcią zademonstruję jak Sherlock mami czytelnika dedukcją

Wystarczy by czytelnik sobie logicznie wydedukował, kto jest mordercą i to jego wysiłek nie powinien iść na marne. To, że detektyw zostanie nagle walnięty nowym świadkiem i fuh, ma zabójce - może zaskoczyć jego samego ale nie powinno zaskoczyć czytelnika, o! W tym się zgadzam w 100%

<kwestia przesłanek, z których korzysta - nie zawsze z nich wynika to, co nam wydaje się oczywiste, że wynika - choć posługując się indukcją można by powiedzieć, że skoro zazwyczaj wynika, to tak jest, ale indukcja nie daje takiego pola do popisu co dedukcja>
- jak znajdę swoje notatki z zeszłego roku i tegorocznego wykładu - z chęcią zademonstruję jak Sherlock mami czytelnika dedukcją

- dziwne, ale w prawdziwych sprawach zazwyczaj tak jest. Eh, ale przecież życie nie dostarcza nam takiej rozrywki co kryminałyJeśli przestępca zostanie zdemaskowany nagle, dzięki temu, że przypadkiem pojawił się jakiś nieznany świadek, to cały wysiłek dedukcji detektywa i czytelnika pójdzie na marne.

Wystarczy by czytelnik sobie logicznie wydedukował, kto jest mordercą i to jego wysiłek nie powinien iść na marne. To, że detektyw zostanie nagle walnięty nowym świadkiem i fuh, ma zabójce - może zaskoczyć jego samego ale nie powinno zaskoczyć czytelnika, o! W tym się zgadzam w 100%

"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."
"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
9
Te wszystkie przykazania są bardzo ok, jeśli właśnie chcemy napisać książkową zagadkę, zabawić się z czytelnikiem w odgadywanie mordercy lub jego motywów.
Ale - nie są już bardzo konieczne w sytuacji, kiedy chcemy napisać czarny kryminał, lub opisać w miarę realistycznie jakieś prawdopodobne śledztwo. Wtedy - pojawianie się nieoczekiwanych świadków, przypadek, lub ktoś inny, niż detektyw rozwiązujący sprawę nie jest już takie nie-ok.
Czy powieści pisane w zgodzie z tymi wszystkimi przykazaniami będą schematyczne? Może trochę będą, lecz ich zadaniem nie będzie zaskakiwanie formą, czy nagłymi zwrotami akcji, ale ciekawą zagadką, czy błyskotliwymi rozwiązaniami. To bardziej będzie właśnie granie z czytelnikiem, niż cokolwiek innego.
Ale - nie są już bardzo konieczne w sytuacji, kiedy chcemy napisać czarny kryminał, lub opisać w miarę realistycznie jakieś prawdopodobne śledztwo. Wtedy - pojawianie się nieoczekiwanych świadków, przypadek, lub ktoś inny, niż detektyw rozwiązujący sprawę nie jest już takie nie-ok.
Czy powieści pisane w zgodzie z tymi wszystkimi przykazaniami będą schematyczne? Może trochę będą, lecz ich zadaniem nie będzie zaskakiwanie formą, czy nagłymi zwrotami akcji, ale ciekawą zagadką, czy błyskotliwymi rozwiązaniami. To bardziej będzie właśnie granie z czytelnikiem, niż cokolwiek innego.
//generic funny punchline
10
Alan pisze:
W pozycjach takich jak książki Kathy Reichs, czy serialowym CSI albo "Wzór", detektywami stają się komputery i patolodzy, co mnie strasznie mierzi.
Mnie też to wkurza. Lubię książki Christie za styl i atmosferę. Współczesne kryminały to mi wręcz na nerwy działają.
A co to tych przykazań. Może na innym przykładzie: Przeczytałam ,,Kod Leonarda da Vinci", potem ,,Teorię ostateczną" ( z Einsteinem w tle, nie powiem sama fizyka fajna), ostatnio ,,Szyfr Szekspira". Choć książki się różnią, to jednak po przeczytaniu miałam wrażenie, że wszystkie są według pewnego schematu. Np. zawsze jest morderca, pomysłodawca, który kryje się wśród osób wspierających bohatera, zawsze są brutalne, rytualne, albo wymyślne morderstwa ( i nie chodzi o to, żeby opisać atmosferę czy przeżycia bohaterów, ale żeby przekazać czytelnikowi ile obrażeń, złamanych żeber, porywanych palców, przypalonej skóry itd ma dana ofiara). Oczywiście pierwszy rozdział to morderstwo danej postaci, od której się wszystko zaczyna.
Nie wiem czy to był efekt świeżości czy sposobu prowadzenia akcji przez Browna, ale kiedy przeczytałam ,,Kod..." to wydawał mi się ciekawy, a książka wciągająca. Kiedy czytałam już kolejną książkę tego typu, z góry wiedziałam kto zginie, kto okaże się kim itd. Tylko ciekawe detale lub zagadki powodowały, że przeczytałam to do końca.
Jak czytam jakikolwiek ( no może z wyjątkiem dwóch, moim zdaniem nieudanych) kryminał Christie, choć wiem że musiał zabić ktoś z dziesięciu osób to jednak zawsze jestem ciekawa, jak to się skończy, albo czym autorka wytłumaczy zachowanie postaci. Nawet najprostsze rozwiązanie, może mnie zaskoczyć, ponieważ choć z początku wydawało mi się to oczywiste, potem zwątpiłam. A jak wydaje się mi się, że zabił ten i ten, na końcu się okazuje, że winni byli...wszyscy (jeden z moich ulubionych kryminałów, ale tytułu nie zdradzam z oczywistych powodów). Z współczesnymi kryminałami i thrillerami prawie nigdy nie mam takich problemów :(
Wskazówki, rady, przykazania mogą istnieć i możemy brać jej pod uwagę, ale bez przesady.
11
Czy ja wiem? Może w powieści tak, ale w opowiadaniu można się bez tego obyc. W "Dwunastu pracach Herkulesa" Christie mamy opowiadanie, bodajże "Ptaki stymfalijskie"*, gdzie nie da się znaleźc jakichkolwiek wskazówek, natomiast informacje, jakie zostały zawarte w utworze, jedynie odwracają uwagę czytelnika w zupełnie inne rejony, do innego, błędnego rozwiązania. A potem łup! niespodzianka i mamy wyjaśnienie sprawy. Mało z krzesła się nie spada (pod warunkiem, że się na krześle siedzi).1. należy tak rozmieścić wskazówki w fabule, by czytelnik odkrywał je razem z detektywem
Zatem - ilu autorów, tyle możliwości. Nie ma co generalizowac. :D
* i zapewne nie tylko w tym opowiadaniu tak jest, ale to mi utkwiło w pamięci.
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.
12
Alan, całkowicie się z Tobą zgadzam. Masz rację, wszystko zależy od tego jaką koncepcję kryminału przyjmie autor i co chce osiągnąć. Kryminał, w którym wiadomo kto popełnił zbrodnie, ale chcemy poznać motywy postępowania może być tak samo interesujący, a nawet bardziej. Ciekawie jest kiedy my wiemy kto popełnił przestępstwo i obserwujemy poczynania śledczych. Wtedy emocji dostarcza, to że my wiemy, śledczy nie. Patrzymy jak raz zbliża się do rozwiązania, za moment oddala i nie możemy mu pomóc, choćbyśmy chcieli. Ciekawy jest też motyw zbrodni w powieści psychologicznej. Jak chociażby w „Zbrodni i karze”. Nie jest to kryminał, ale jest wątek kryminalny. Znamy przestępcę, znamy jego motywy. Wiemy jak przebiega śledztwo. Ale wraz z biegiem akcji obserwujemy jego psychikę, emocje, jego stosunek do popełnionej zbrodni.
I jeszcze mała uwaga. W naszej dyskusji przeplatają się pojęcia „powieść kryminalna”, „powieść detektywistyczna”. Często ich używamy jako synonimy, a trzeba zaznaczyć, że pojęcie „powieść kryminalna” jest szersze od pojęcia „powieść detektywistyczna”. Ta ostatnia jest odłamem powieści kryminalnej. A, chciałbym zaznaczyć, że „20 przykazań” dotyczy właśnie powieści detektywistycznej, a nie powieści kryminalnej w ogóle. Oczywiście, znowu, nie oznacza to, że każda powieść detektywistyczna musi stosować się do „przykazań”. Wszystko zależy od autora. Autor tworzy powieść i autor ma prawo tak prowadzić akcję jak mu się podoba.
A tak na koniec, chciałbym podać link do strony, którą przypadkiem znalazłem dzisiaj. Te same „20 przykazań”, ale trochę bardziej rozwinięte i parę słów o samym eseju van Dine’a. http://www.klubkryminalny.pl/index.php/ ... van-dinea/
I jeszcze mała uwaga. W naszej dyskusji przeplatają się pojęcia „powieść kryminalna”, „powieść detektywistyczna”. Często ich używamy jako synonimy, a trzeba zaznaczyć, że pojęcie „powieść kryminalna” jest szersze od pojęcia „powieść detektywistyczna”. Ta ostatnia jest odłamem powieści kryminalnej. A, chciałbym zaznaczyć, że „20 przykazań” dotyczy właśnie powieści detektywistycznej, a nie powieści kryminalnej w ogóle. Oczywiście, znowu, nie oznacza to, że każda powieść detektywistyczna musi stosować się do „przykazań”. Wszystko zależy od autora. Autor tworzy powieść i autor ma prawo tak prowadzić akcję jak mu się podoba.

A tak na koniec, chciałbym podać link do strony, którą przypadkiem znalazłem dzisiaj. Te same „20 przykazań”, ale trochę bardziej rozwinięte i parę słów o samym eseju van Dine’a. http://www.klubkryminalny.pl/index.php/ ... van-dinea/
13
Ciekawym motywem może być ten stosowany w serialach policyjnych - wiemy, kto zabił, domyślamy się, dlaczego, ale nie mamy żadnych dowodów, albo wystarczających, na zamknięcie przestępcy. Choć to będzie raczej thriller, niż powieść detektywistyczna. Szukanie części równania, mając jego wynik, taka gra z bandziorem (wtedy musi być odpowiednio demoniczny
)

//generic funny punchline
14
nauczycielka opowiadała nam o Rosjaninie, który mówił, że jeśli w pierwszym tomie jest pistolet to w drugim na pewno wystrzeli. Ktoś będzie musiał go użyć.

- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.
15
Też mi się wydaje, że to będzie raczej thriller.ZviR pisze:Ciekawym motywem może być ten stosowany w serialach policyjnych - wiemy, kto zabił, domyślamy się, dlaczego, ale nie mamy żadnych dowodów, albo wystarczających, na zamknięcie przestępcy. Choć to będzie raczej thriller, niż powieść detektywistyczna.
