nie wiem czy podobne rzeczy pojawiły się już tutaj kiedyś, ale pozwolę sobie założyć nowy temat pt. "Czym tak naprawdę jest pisanie?"
ostatnim czasem zastanawiam się nad tym coraz częściej i ciekawa jestem jak wyglądają opinie na ten temat osób już doświadczonych w tej dziedzinie
czy pisanie można nazwać chorobą? czy warto pisać? jesli jak to dlaczego? jak wygląda życie chorego na tą przypadłość i czy możliwe jest pogodzenie tego z normalną karierą zawodową?
{przepraszam za powtórzenia, ale nie mam chęci szukać synnonimów}
Czekam na opnie doświadczonych
2
podejrzewam, że większość pisarzy widząc pytanie czy warto zastanawia się nad tym po co wogóle tutaj piszę. Nie dziwię się, ale pisanie odkryłam na nowo nie dawno i potrzebuję paru odpowiedzi by móc kontunuować tradycyjne mazanie atramentem po papierze mojej powiastki "Wśród krzewów róż..." - pierwotna wersja tytułu
bibliotekareczka z marzeniami o piasniu
5
Ja nie dam. Ja się zgadzam.
Szukanie głębokich sensów nigdy nie było moją mocną stroną
Szukanie głębokich sensów nigdy nie było moją mocną stroną

"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."
"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
6
I ja się zgadzam. Chociaż kebaba tylko raz próbowałam i nie udało mi się "wpieprzyć" całego :-)
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
7
Nie, nie... to jest ciekawe zrozumieć, co sprawia, że piszemy. W hyde parku umieściłam link do artykułu na temat opowiadania historii i prawdę mówiąc sama byłam zaskoczona, że opowiadanie historii jest właściwie bardzo ludzkim, wspólnym i jednoczącym pragnieniem.
Pisanie to właśnie (jedna z form) opowiadania historii. Może zamiast homo sapiens sapiens powinniśmy się nazywać homo ehm, ehm jakby tu po łacinie... narrativus?
BTW - w tym pytaniu kryje się głębsza podpowiedź warsztatowa: opowiadamy zawsze jakieś historie. Kto o tym zapomina a chce pisać - polegnie raczej. Czemu o tym wspominam? Ostatnio przeczytałam Stephena Kinga Pamiętnik rzemieślnika i on tam mówi bardzo wyraźnie, że najpierw jest historia, którą chce się opowiedzieć a dopiero potem cała reszta warsztatowa
Ja tam lubię się doszukiwać głębszych sensów, nawet jeśli na wyciągnięte na wierzch okazują się być nonsensem
pozdr
Zuz
Pisanie to właśnie (jedna z form) opowiadania historii. Może zamiast homo sapiens sapiens powinniśmy się nazywać homo ehm, ehm jakby tu po łacinie... narrativus?

BTW - w tym pytaniu kryje się głębsza podpowiedź warsztatowa: opowiadamy zawsze jakieś historie. Kto o tym zapomina a chce pisać - polegnie raczej. Czemu o tym wspominam? Ostatnio przeczytałam Stephena Kinga Pamiętnik rzemieślnika i on tam mówi bardzo wyraźnie, że najpierw jest historia, którą chce się opowiedzieć a dopiero potem cała reszta warsztatowa

Ja tam lubię się doszukiwać głębszych sensów, nawet jeśli na wyciągnięte na wierzch okazują się być nonsensem
pozdr
Zuz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
8
No <zreflektowała się> dobrze. W odpowiedzi zbiorę trochę to, co już napisałam w innych wątkach na ten sam temat. Dla mnie na przykład to autoterapia. Wyjatkowo skuteczna. A więc nie tyle choroba, co lekarstwo na nią. Kiedy nie można się odzywać, kiedy nie wolno śpiewać, gdy zabronione jest granie należy znaleźć sposób ubrania myśli w słowa i zapisania, żeby nie zginęły. Czasem też po to, żeby samemu przeczytać i zrozumieć, że tak naprawdę nikt nikomu niczego zabronić nie może. A im dalej w przyjazny las tym jaśniej od księżycowej poświaty, więc ja z apetytem zaczęłam pałaszować kolejne myśli, żeby je na papierze rozpryskać w prozę i poezję. I tym jest dla mnie pisanie. A dla mojego wirtualnego przyjaciela jest jedną z wielu form twórczości artystycznej. Środkiem wyrazu, jak muzyka. I dla mnie też jest tym właśnie, bo terapią być już nie musi. Czasem śpiewam, a czasem piszę. A czasem robię zdjęcia itd. Tworzę. Pisanie to twórczość.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
9
Pisanie jest czasem jak ucieczka, a czasem jak owsianka.
Jak cię w domu biją (przepraszam za brutalny przykład) to uciekasz gdzieś gdzie nie będziesz zgarniał kopniaków, a gdy w comu cię nie karmią (jak wyżej) to szukasz sposobności by się najeść.
Tylko że ludzie różne rzeczy jedzą. Dlatego jeden pisze dla satysfakcji, drugi dla pieniędzy, a jeszcze jeden aby zrobić na kimś wrażenie.
Może bardzo banalnie, ale napewno na forum już o tym wspominano.
Jak cię w domu biją (przepraszam za brutalny przykład) to uciekasz gdzieś gdzie nie będziesz zgarniał kopniaków, a gdy w comu cię nie karmią (jak wyżej) to szukasz sposobności by się najeść.
Tylko że ludzie różne rzeczy jedzą. Dlatego jeden pisze dla satysfakcji, drugi dla pieniędzy, a jeszcze jeden aby zrobić na kimś wrażenie.
Może bardzo banalnie, ale napewno na forum już o tym wspominano.
Lepiej uosobić tysiące przedmiotów jak jedną osobe traktować przedmiotowo.
10
No właśnie, ale może zadajmy sobie pytanie o opowiadanie historii - co sprawia, że chcemy się nimi podzielić? Nawet jeśli dzielimy się nimi wyłącznie i tylko z szufladą? 
Jakie historie chcemy opowiadać? Co wydaje nam się ważne?
Lubię czytać innych pisarzy, takich z wydanymi książkami na koncie, którzy opowiadają o swoim pisaniu. Lubię poznawać ich punkt widzenia. To też jest opowiadaniem - ich osobistych historii.
Ja na przykład (bo najłatwiej jest opowiadać o tym, co się najlepiej zna, hi hi) lubię historie, z których mogę się czegoś dowiedzieć o świecie - dlatego lubię thrillery medyczne, pierwszym jaki przeczytałam była Śpiączka Robina Cooka. Ileż tam jest rzeczy o medycynie, wiele akapitów to toporne wykłady o objawach, diagnostyce itd - a jednak strasznie lubię tę historię.
Kolejny przykład - Imię róży Umberto Eco (moja ulubiona lektura), najbardziej lubię te rozwlekłe opisy tła polityczno-historycznego, dysputę o ubóstwie Chrystusa (jest naprawdę jednocześnie straszna i śmieszna) a nawet opisy ksiąg, malarstwa i wykład opata o kamieniach szlachetnych.
Tego szukam w książkach i to sprawia, że wydają mi się atrakcyjne.
Druga atrakcja - tempo i akcja. Lubię książki Dana Browna (Kod..., Anioły i demony, Zwodniczy punkt - te czytałam). One mają idealnie wg mnie zastosowanie chwytu cliffhangera kończącego krótkie, dwu, trzy stronicowe rozdziały. Na mnie to działa - naprawdę nie mogę się od tych książek oderwać, bo wydaje mi się, że zaraz skończę, jeszcze tylko te jedną stronę (i kolejną, i kolejną
...
A propos Browna - lubię jego pomysły na łączenie faktów z domysłami i zmyśleniami. Zupełnie mi nie przeszkadza, jeśli blaguje co się zmieści lub snuje jakieś obrazoburcze teorie (tak, tak... Kod...) bo tak, jak lubię uczyć się nowych rzeczy o świecie, tak lubię też teorie spiskowe, mroczne sekrety i niewytłumaczalne zjawiska z pogranicza jawy i snu. Lubię ten dreszcz, gdy zdaje mi się, że oto uchylam drzwi między tym, co znane i tym, co nieznane
Lubię takie historie poznawać (czytać ale i słuchać - jak byłam mała uwielbiałam rodzinne zjazdy, kiedy po kilku godzinach siedzenia przy stole i kilku kieliszkach mocniejszych trunków babcia i jej siostry - a ona była z nich najmłodsza - zaczynały snuć w zapadających wieczornych ciemnościach opowieści rodzinne o tym, że jak ten czy tamten umierał to łyżka wazowa trzy razy spadała z haczyka a tamta kołyskę bujała i mały Wituś, teraz oczywiście już starszy pan - śmiał się, jakby kogoś widział i rączki wyciągał itd itd) i lubię takie historie opowiadać.
Myślę, że każdy z nas ma swoje historie do opowiedzenia, tak jak ma swoje sny do prześnienia.
Ja bym chciała opowiadać takie, żeby się ludzie trochę bali, trochę zadumali, trochę oderwali od codzienności... jako i ja się odrywam, wyobrażając je sobie.
Najbardziej lubię ten stan, kiedy idąc, siedząc na ławce w parku, albo w knajpie nagle przychodzi mi do głowy jakaś scena, jakaś historyjka, jakiś obraz.
Bo pisanie - samo pisanie - to już postprodukcja tego, co najpierw dzieje się w głowie.
Zuz

Jakie historie chcemy opowiadać? Co wydaje nam się ważne?
Lubię czytać innych pisarzy, takich z wydanymi książkami na koncie, którzy opowiadają o swoim pisaniu. Lubię poznawać ich punkt widzenia. To też jest opowiadaniem - ich osobistych historii.
Ja na przykład (bo najłatwiej jest opowiadać o tym, co się najlepiej zna, hi hi) lubię historie, z których mogę się czegoś dowiedzieć o świecie - dlatego lubię thrillery medyczne, pierwszym jaki przeczytałam była Śpiączka Robina Cooka. Ileż tam jest rzeczy o medycynie, wiele akapitów to toporne wykłady o objawach, diagnostyce itd - a jednak strasznie lubię tę historię.
Kolejny przykład - Imię róży Umberto Eco (moja ulubiona lektura), najbardziej lubię te rozwlekłe opisy tła polityczno-historycznego, dysputę o ubóstwie Chrystusa (jest naprawdę jednocześnie straszna i śmieszna) a nawet opisy ksiąg, malarstwa i wykład opata o kamieniach szlachetnych.
Tego szukam w książkach i to sprawia, że wydają mi się atrakcyjne.
Druga atrakcja - tempo i akcja. Lubię książki Dana Browna (Kod..., Anioły i demony, Zwodniczy punkt - te czytałam). One mają idealnie wg mnie zastosowanie chwytu cliffhangera kończącego krótkie, dwu, trzy stronicowe rozdziały. Na mnie to działa - naprawdę nie mogę się od tych książek oderwać, bo wydaje mi się, że zaraz skończę, jeszcze tylko te jedną stronę (i kolejną, i kolejną

A propos Browna - lubię jego pomysły na łączenie faktów z domysłami i zmyśleniami. Zupełnie mi nie przeszkadza, jeśli blaguje co się zmieści lub snuje jakieś obrazoburcze teorie (tak, tak... Kod...) bo tak, jak lubię uczyć się nowych rzeczy o świecie, tak lubię też teorie spiskowe, mroczne sekrety i niewytłumaczalne zjawiska z pogranicza jawy i snu. Lubię ten dreszcz, gdy zdaje mi się, że oto uchylam drzwi między tym, co znane i tym, co nieznane

Lubię takie historie poznawać (czytać ale i słuchać - jak byłam mała uwielbiałam rodzinne zjazdy, kiedy po kilku godzinach siedzenia przy stole i kilku kieliszkach mocniejszych trunków babcia i jej siostry - a ona była z nich najmłodsza - zaczynały snuć w zapadających wieczornych ciemnościach opowieści rodzinne o tym, że jak ten czy tamten umierał to łyżka wazowa trzy razy spadała z haczyka a tamta kołyskę bujała i mały Wituś, teraz oczywiście już starszy pan - śmiał się, jakby kogoś widział i rączki wyciągał itd itd) i lubię takie historie opowiadać.
Myślę, że każdy z nas ma swoje historie do opowiedzenia, tak jak ma swoje sny do prześnienia.
Ja bym chciała opowiadać takie, żeby się ludzie trochę bali, trochę zadumali, trochę oderwali od codzienności... jako i ja się odrywam, wyobrażając je sobie.
Najbardziej lubię ten stan, kiedy idąc, siedząc na ławce w parku, albo w knajpie nagle przychodzi mi do głowy jakaś scena, jakaś historyjka, jakiś obraz.
Bo pisanie - samo pisanie - to już postprodukcja tego, co najpierw dzieje się w głowie.
Zuz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
11
Nie traktuję opowiedzenia historii jako cel sam w sobie. Widzę w niej tylko wygodny nośnik treści, które chcę wyrażać, albo które ktoś chciał wyrazić (być może dla mnie).
Pisanie to dla mnie chęć utrwalania tego co ulotne, swego rodzaju desperackie zmaganie z nietrwałością mojego istnienia.
Pisanie to dla mnie chęć utrwalania tego co ulotne, swego rodzaju desperackie zmaganie z nietrwałością mojego istnienia.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.
12
Ja jestem z VV.
Pisanie to komunikacja. Pisanie to pisanie. Nie ma w tym nic więcej. Tak jak malowanie jest malowaniem <czyli przenoszeniem tego co w głowie na płótno> tak pisanie jest pisaniem <to samo ale atramentem na papier>. Zapisujesz, żeby o tym nie zapomnieć. Żeby to złapać.
Pisanie to komunikacja. Pisanie to pisanie. Nie ma w tym nic więcej. Tak jak malowanie jest malowaniem <czyli przenoszeniem tego co w głowie na płótno> tak pisanie jest pisaniem <to samo ale atramentem na papier>. Zapisujesz, żeby o tym nie zapomnieć. Żeby to złapać.
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."
"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
14
Treścią może stać się każda myśl przetworzona przez język, a zapisanie jej to jedna z form utrwalenia jej w świecie zewnętrznym, tj, poza samym umysłem. Tak jak pisze Arianna, to swego rodzaju łapanie (intelektualna łapanka:)). Dodałbym jeszcze, że dobrze gdy łapaniu towarzyszy selekcja, bo nie każdą myśl warto moim zdaniem uwieczniać.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.
15
Zależy chyba dla kogo.
Ale pierwsza, czyli poprawna odpowiedź na to pytanie, która mi się cisnęła na usta to odniesienie do wywiadu w wykonaniu Oriany Fallaci : walką, stosunkiem płciowym
Może nie w przypadku pracy publicystycznej, ale fantastykę tak właśnie widzę. Inne światy materializują się, przybierają postacie bogów, i jako, że są bardzo natrętni, muszę się z nimi pieprzyć. w przenosi i dosłownie.
Pisarstwo w ogóle jest głębokim doświadczeniem. Intelektualizm, bądź pseudo-intelektualizm z człowieka wychodzi, i kłóci się w nim. Ot, jedna wielka awantura, jatka jakich mało.
Ale pierwsza, czyli poprawna odpowiedź na to pytanie, która mi się cisnęła na usta to odniesienie do wywiadu w wykonaniu Oriany Fallaci : walką, stosunkiem płciowym
Może nie w przypadku pracy publicystycznej, ale fantastykę tak właśnie widzę. Inne światy materializują się, przybierają postacie bogów, i jako, że są bardzo natrętni, muszę się z nimi pieprzyć. w przenosi i dosłownie.
Pisarstwo w ogóle jest głębokim doświadczeniem. Intelektualizm, bądź pseudo-intelektualizm z człowieka wychodzi, i kłóci się w nim. Ot, jedna wielka awantura, jatka jakich mało.
"I swear, by my life and my love of it that I will never live for the sake of another man nor ask him to live for mine."
"Atlas Shrugged" Ayn Rand.
"Atlas Shrugged" Ayn Rand.